reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Powikłania Po Łyżeczkowaniu?

zawsze wydawalo mi sie ze "zostanie mamą" to takie proste, ale odkad stracilam swoja szanse na bycie mamą i czytam inne historie to zaczynam watpic...
ale nadziei nigdy nie wolno stracic. tylko uparcie wierzyc ze kiedys sie uda.

Iwonka25 ja tez 3.10.2009 stacilam ciaze:-(
 
reklama
a ja stracilam 3 ciaze a 4 dzieci bo jedna byla blizniaczka narazie nie znamy przyczyny ale tez zaczynam watpic ze w koncu sie uda :(
 
Dziewczyny tak mi przykro z powodu straty Waszych aniołków. Od straty mojego aniołka mineły 45 dni a ja wciąż nie mam okresu. Po łyżeczkowaniu brałam antybiotyk ponieważ miałam zapalenie przydatków. Jeden jajnik pobolewa mnie czasami ale nie wiem czy to w związku ze zbiżającym się okresem czy to przez zapalenie przydatków :( Mam nadzieje ze niedługo dostane okres bo jestem strasznie nerwowa (burza hormonów).
Dziewczyny musicie czymś się zająć np znaleźć jakieś hobby. Wiem łatwo powiedzieć...gorzej zrobić, ale mi zajęcie pomogło. W czerwcu wychodzę za mąż, zajęłam się przygotowaniem do ślubu, naprawde pomogło mi zajęcie. Wiadomo ból w sercu jest straszny, czekam teraz na miesiączke której przecież nie miało być. Ale trzeba wierzyć, nie wolno się poddawać. Wszystko w życiu ma jakiś cel...uda nam się, napewno się uda i za pare lat bedziemy patrzeć jak nasze dzieci wypowiadają pierwsze słowo, zaczynają chodzić. Trzeba być silnym!!!
Zapalam światełka dla Waszych aniołków
[*]
[*]
[*], bądźcie dzielne!!!
 
Ja swojego Aniołka stracilam 4 dni temu, 4 listopada, miał prawie 8 tygodni. Poszłam we wtorek po poludniu do szpitala z małym krwawieniem, stwiedzono odklejającą się kosmówkę, a rankiem już go nie było. Miałam niestety zabieg łyżeczkowania, teraz opłakuję Serduszko, czekam na wizytę u gina i zobaczymy co dalej. Dopóki sama tego nie przeżyłam, nie wiedzialam, ze to tak ogromny ból. Na szczęście mam już wspaniałe 13kg. szczęście, ktore jest dla mnie dużym pocieszeniem.

Mam pytanie, dostałam zakaz dźwigania przez 3 tygodnie, staram się przestrzegać zaleceń, ale to jest bardzo trudne do wykonania przy dwulatku, którego choćby trzeba na WC na kupkę podsadzić. Co się mogłoby stać, jakbym nie do końca przestrzegać zaleceń?
 
Ostatnia edycja:
Witam
Mi lekarz nic nie mówił, że nie mogę dźwigać ale ja sama tak jakoś instynktownie starałam się tego nie robić.Przy dźwiganiu pracują także mięśnie brzucha.Może to jakoś utrudnia gojenie, coś tam podrażnia po zabiegu?Może dziecko przez te 3 tygodnie będzie załatwiało potrzeby na nocniczek?
A ja dziewczyny nadal plamię po zabiegu jak plamiłam a nawet gorzej.10 dni po miesiączce, 10 po miesiączce, parę w środku cyklu i lekarze mówią,że wszystko ok a przyczyny tego nie są znane.Jakby któraś z Was słyszała o takim przypadku i przede wszystkim co to oznaczało i jak to wyleczono to proszę o informację.To już mnie nuży.9 miesięcy po zabiegu i ciągle człowiek wkładki pod pupą nosi.
Pozdrawiam
 
O kurcze LauraOna, nieciekawie.Tak długo i jeszcze się nie unormowało, rzeczywiście porób sobie nadania hormonów. A co lekarz na to mówi?
Mam nadzieję, że u mnie szybko wróci do normy. Nie chciałabym za długo czekać na kolejne dzieciątko, ale zobaczymy, pójdę za 3 tygodnie do lekarza, zobaczymy kiedy dostanę okres, póki co jeszcze bardzo delikatnie krwawię, a jutro mija tydzień.
Z nocnikiem jest problem, bo mój synuś uparciuch nie siądzie i już. Próbuję z podestami, a jak mąż jest to mnie wyręcza. Ogólnie zauważyłam, że jak się za bardzo zmęczę, np potańczę czy pobiegam z synkiem, to się gorzej czuję.
 
ja po zabiegu na 100% doszlam do siebie po 1,5 tyg. a tak to tez dosc szybko sie meczylam i gorzej czulam ale wszystko robilam na sile nie dopuszczajac do siebie ze przeciez jednak i poronienie i zabieg troche mnie oslabily. ale dopiero po 1,5 tyg jak sily wrocily do normy to sobie to uswiadomilam. trzeba wrzucic na troche wolniejsze obroty i dac szanse organizmowi na regeneracje.
 
mi mineło już 52 dni od zabiegu i nadal nie mam olresu, jestem strasznie nerwowa. Po zabiegu miałam zapalenie jajników i jajowodów i brałam antybiotyk. Do tej pory mam dużą anemie a 2 tyg temu wyskoczyły mi takie dziwne duże plamy na rekach, nogach, plecach. Lekarz stwierdził że są to zmiany hormonalne i że plamy same zniknął jak moje hormony wrócą do normy, nic mi nie przepisał a nie wygląda to ciekawie :(
 
reklama
Cześć Dziewczyny!
Ja zabieg miałam robiony wczoraj. Drugi raz już mnie ta wątpliwa przyjemność spotkała.. Za pierwszym razem w 12 tyg zaczęłam delikatnie krwawić, poszłam do lekarza, skierowano mnie do szpitala na usg i tam wiadomość że moje maleństwo od 6 tyg jest martwe.. Niestety nie mieszkam w Polsce a na wyspach opieka medyczna jest delikatnie mówiąc nie zadowalająca. Po usg odesłano mnie do domu za tydzień miałam się pojawić w szpitalu na zabieg. Po 5 dniach dostałam krwotoku i niestety musiałam zgłosić się do szpitala wcześniej ku wielkiemu niezadowoleniu lekarzy. Wtedy po zabiegu fizycznie czułam się dobrze, kompletnie żadnego krwawienia, nic nie bolało, po 6 bodajże tygodniach @. Po 8 miesiącach odważyłam się na kolejną ciążę, z duszą na ramieniu, ale wszyscy mówili że musi być dobrze, że nic dwa razy się nie zdarza. No i tydzień temu, będąc znowu w 12 tygodniu pojechałam na rutynowe usg, wszystko przebiegało prawidłowo, tak mi się wydawało. Tym razem dowiedziałam się że pęcherzyk ciążowy jest pusty, płód się wchłonął niewiadomo kiedy, jak i dlaczego. Najgorsze dla mnie jest to że do samego końca nie było żadnych objawów, nie plamiłam, nie krwawiłam, nic nie bolało, dopiero po zabiegu wszystko się zaczęło. Teraz trzeba się pozbierać, ale następny raz planuję dopiero po powrocie do Polski
 
Do góry