reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

terminacja ciąży

tak, zdaję sobie sprawę, że jestem ogromną szczęściarą... Nie życzę nikomu tego, co przeszłam, bo był to prawdziwy koszmar. Nie wiem czy rozumiem, ale na pewno nie potępiam kobiet, które postąpiły inaczej. Wiem, że dla każdej matki jest to potworny ból. Ja po prostu nie potrafiłabym zadecydować o śmierci, na pewno nie umiałabym z tym żyć.
Z racji swojego zawodu mam kontakt z naprawę bardzo chorymi dziećmi i powiem Wam szczerze, w ogromnej ilości przypadków widzę jak te maluchy uczą nas, dorosłych, miłości. Nawet, jeśli pojawiają się tylko na chwilkę... :(
 
reklama
dziekuje!
Kochane dziewczyny, ja tez jestem takiego zdania. prawo Boze jest najwazniejsze, a Pan Bog wyraznie mowi: nie zabijaj. po prostu. Pan Bog tez mowi: Kochaj! Milosc usuwa lek. Gdy ktos decyduje sie na taki krok, jak terminacja ciazy to moim zdaniem kieruje sie lekiem. a lek nie jest dobrym doradca. milosc jest ponad tym. kochaj to dzieciatko pod Twoim sercem, a wtedy nie bedziesz miala konfliktu ze soba, co zrobic.
mi w tym momencie tez nie jest latwo... nie wiem co nas czeka... jestem w 15 tygodniu ciazy, dzisiaj wlasnie idziemy na kolejne badanie usg, trzy tyg. temu w diagnostyce prenatalnej lekarz powiedzial nam, ze dzidzius ma wade serca i wade krazenia i ze najprawdopodobniej umrze przed porodem. jest rowniez podejrzenie o wade genetyczna, trysomie 13 lub 18. Rowniez sie boje tego co bedzie, ale czekam i modle sie. Pan Bog dal to nowe zycie i do Niego ono nalezy. Ja tylko jestem mama, ktora ma zaszczyt nosic je pod sercem. Ja nie mam prawa decydowac o zyciu dziecka, moge sie tylko starac o to by zycie tego dziecka bylo jak najpiekniesze, niezaleznie od tego jak dlugo bedzie zylo. Milosc przezwycieza lek. Zycze wam wszystkim, ktore moze jestescie w podobnej sytuacji abyscie sie nie baly ani dziecka, ani przyszlosci. "Nie boj sie jutra, Bog juz tam jest" Moze te trudne sytuacje sa wezwaniem do poglebienia wiary, do zapytania sie siebie co tak naprawde jest w zyciu istotne... zycze duzo sily - taka jedna mama.
 
Drogie dziewczyny.
Dawno nic na ten temat nie pisałyście, ale ja również chciałabym się podzielić swoją trudną sytuacją, która przytrafiła mi się około 2 mięsięcy temu.
Opowiem Wam moją historie od początku. Jako nastolatka dowiedziałam się że mam problemy natury ginekologicznej, a mianowicie podejrzenie policystycznych jajników oraz hiperprolaktyna. Wszelkie te wyniki zwiastowały problem z zajściem w ciąże w przyszłości, byłam załamana bo pragnęłam mieć rodzine.
Ginekolog powiedział mi, że najlepiej będzie jeżeli zajdę w ciąże przed 25 rokiem życia bo później może być jeszcze gorzej. W wieku 22 lat wyszłam za mąż za wspaniałego człowieka i po paru tygodniach stał się cud test ciążowy pokazał dwie kreski. Razem z mężem byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. To niedowierzanie że tak szybko się udało. Nie dodałam że dowiedziałam się o ciązy w 5 tygodniu.
I tak mijały kolejne tygodnie , czułam się bardzo dobrze ciąża przebiegała bez zarzutu dwa USG nie wykazywały nic złego, do czasu.... W 3 miesiącu udałam się na badanie kontrolne , byłam baaardzo spokojna , nawet nie przypuszczałam co za chwilę uslyszę.
Kiedy lekarz przyłożył glowice aparatu do mojego brzucha zaniemówił... Przerażona ze łazami w oczach zapytałam co tam widzi co z moim maleństwem. I dowiedziałam się ...
Moje maleństwo nie miało szans na przeżycie , liczne wady genetycznę , zrośnięte nóżki , wytrzewienie narządów wewnętrznych , to był dla nas okrutny cios, kiedy leżałam i słuchałam tego wszystkiego byłam pewna że to straszny sen i za chwile obudzę się i będę dziekować Bogu że to nieprawda...
Skierowoano mnie na badania specjalistyczne do kliniki ginekologicznej , tam jedynie potwierdzono diagnoze. Musieliśmy z mężem podjąć najtrudniejszą decyzję w zyciu, ale uznaliśmy po paru wieczorach pełnych łez że tak będzie najlepiej i nie ma sensu tego "przeciagać" bo nasze biedactwo cierpi,Dostałam skierowanie do szpitala w którym miał odbyć się zabieg terminicacji...I się zaczeło , myślałam że co najgorsze już dawno za nami , ale nic bardziej mylnego.
W szpitalu do którego trafiłam , każda osoba z personelu traktowała mnie jak wyrodną matkę która pozwala na zabicie jej dziecka.... Gdy dostałam pierwszych bólów spowodowanych zaaplikowanie lekarstw , z bólu oraz z bezsilności płakałam , wtedy przyszła pielegniarka i zaczęła na mnie wrzeszczeć że mam się natychmiast uspokoić , ponieważ to co zrobiłam to była moja własna świadoma decyzja i powinnam ją odpokutować.... Kiedy poprosiłam żeby podała mi jakąś tabletkę przeciw bólową kazała mi chodzić po korytarzu....
Potrzebowałam tylko odrobiny współczucia, a jeżeli personel nie mógł mi tego dać , mogli przynajmniej milczeć i robić swoje.
Moje Panie , wierze w Boga , chodzę do kościoła , natomiast to że kościół jest przeciwko temu żeby przerwac ciąże która nie ma szans na przeżycie a jedyne co gwarantuje to ból maleńkiej istotki która jeżeli jakimś cudem przyszła by na świat to jako mała cierpiąca niewyobrażalny ból istota.
Kochane serdecznie każdej z osobna współczuje bo wiem co czuje każda z was która przeszła przez to piekło...
Pełna smutku N...
 
Ja miałam terminowanie 13mają 2018roku moja córka miała urodzić się z rozszczepem kręgosłupa wodoglowiem oraz z mózgiem który wydobywal jej się z niedokończonego kręgosłupa córka wyczekana miała być niestety musiałam terminowac w prawie 24tygodniu ciąży nie chciałam skazywac mojej Majeczki na takie ogromne cierpienie i ból oraz śmierć po porodzie jest bardzo ciężko. Się z takim ogromnym bólem zmierzyć nie życzę żadnej przyszłej matce przechodzić takiego bólu i cierpienia
 
Współczuję...Ja też miałam już prawie 24 tydzień choć dziecko bylo mniejsze o dwa tygodnie. Podzielisz się tym jak wyglądał u Ciebie proces terminacji od strony medycznej? Dostalas leki do domu czy miałaś wywolywany poród w szpitalu?
 
Do góry