Majuska, walcze - wczoraj pokosilam tyle ile pozwolila pogoda, bo zaczelo padac, ale dzis wyglada z rana ladnie, wiec jak podeschnie ide dalej kosic. Kupilismy wczoraj wapno dla trawnikow i jakis taki preparat, ktory ma niszczyc mchy, chwasty (ciekawe czy koniczyne tez) i zasilac trawe. No i czeka mnie zakup nasion na dosianie. Widzialam takie pt. "autumn seed", powaznie sie zastanawiam czy to nie na dosianie jesienia jak nazwa wskazuje, czyli by pasowalo je wlasnie smignac.
Kolejnosc dzialan jest taka: wykosic do konca, podrzucic tego "ever green'a" mordujacego mchy i chwasty, dac trawie odetchnac, podrzucic wapno i dosiac trawe. Generalnie trzeba bedzie podosiewac, nie tylko na lysiny, bo pieron wie kiedy ten trawnik dostal nowa darn, a co pare lat trzeba trawke odmladzac - wyczytalam.
Azula ja wiem ze smaczna. Kurcze, tak biszkopt a borowami... A zamrozic na zime... Smak lata w srodku zimy przeciez. Niby tu sa dostepne caly rok w marketach, nawet z Polski sa czasem, ale koszmarnie drogie - nie stac mnie na 2 funty za malusie pudeleczko. Tyle co kg pomidorow. W Anglii wiekszosc owocow sie sprowadza, wiec sa drogie. Glupie jablka, ktorymi w Polsce czlowiek juz rzygal, tu sa sprawdzane z Chile i kosztuja aktualnie 1,5 za woreczek 7 sztuk sredniej wielkosci. Na sztuki, nie na wage - do tego sie nie umiem przyzwyczaic.
Marzena, wypadaja tak samo, tylko jak sa krotkie to tego tak nie widac. Tez scielam - wkurzaly mnie, nie mialam czasu sie z nimi pieprzyc w dodatku dlugie nawijaly sie na paluszki malego, a to juz niefajne.
Flo, boska akcja - pociesze Cie, ze to sie zdarza. Wczoraj ubralam mlodego na zakupy - portki sie ciezko wciagaja, buty oczywiscie, kurtka w ktorej wyglada bosko, ale ktora przeklinam za podszewke (paluszki sie motaja w rekawach), dosc ze odpicowalam mlodego i... czuje smrod. Nie powiem ze z piesnia na ustach, dawaj wyciagac mlodego z tych portek ktore sie ciezko wkladaja, z tej cud-miod skorzanej kurteczki, z tych butow co to czlowiek sie osteka nim zalozy... Dokopalam sie do pampa - reklama Always! Czysto, sucho, po prostu pewnie! Kurde, przeciez mnie nos nie myli! No, nie mylil - wyszlam do przedpokoju i pojelam - smrod intensyfikowal sie od strony kuchni i przybudowki, czyli ktorys kot byl w kuwecie i walnal... A ja znowu na dziecko zwalam.
Zoyka, dwa wyjscia - albo zabezpieczyc mala zeby sie nie przekrecala, albo odpuscic lezaczek. Pewnie to drugie... Pozostaja playmaty na podlodze.
Moja potwora mnie niepokoi... Pare dni temu bylismy na jezynach, troche nas pogryzly komary, niestety jego tez. Miedzy innymi dziabnelo go w dolnej czesci policzka, reszta na nozkach, a w zasadzie na jednej nozce. Zrobil sie duzy, czerwony babel, calkiem jak u mnie - tez reaguje alergicznie na ukaszenia owadow - maly to rozdrapal, teraz sa tam 2 malutkie strupki, ale tuz ponizej zrobila sie spora, mocno czerwona plama. To wyglada troche jak gniazdko - bledsze w srodku, ciemniejsze po brzegach - i jest gorace jak sie dotknie... Cholera, co to jest?