reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze porody***OPIS***

no a teraz moja kolej:-):-):-)


a więc u mnie zaczęło się z piątku na sobotę(30.11 na 01.12)około 22godz.,gdy brałam kąpiel czułam, że pobolewa mnie prawa nerka,a później zaczęłam odczuwać silne skurcze, które stopniowo się nasilały i skracały się odstępy po między nimi,około godz.5 rano postanowiliśmy z mężem,że ruszamy do szpitala (mieliśmy do niego około 50km)no i, gdy dojechaliśmy ,gdy zostałam przebadana i podłączona do KTG moje skurcze i ruchy osłabły:baffled:, więc przewieziono mnie na zwykłą sale, a mój mężuś pojechał do pracy,a ja z nadzieja, że może to dziś urodzę przeleżałam cała sobotę w szpitalu, odliczając częstość skurczów i ruchów maleństwa, oraz dopingowałam mojej koleżance z pokoju, która była w pierwszej fazie porodu już od parunastu godz. mówiąc,jej, że też bym chciała mieć już to za sobą;-);-) no i gdy około 23:50 postanowiłam wreszcie zasnąć poczułam takie dziwne "pukniecie"w podbrzuszu i poczułam, że robi mi się mokro ;-) między nogami :-) więc zadzwoniłam po położną, która życzliwie przezywając mnie "grubaskiem" spytała się, co się stało?, a następnie przewiozła mnie na sale porodową i ,gdy mnie badała nagle chlusnęło:-):-):-) i usłyszałam tak odeszły wody:tak: poród sie zaczął:-) !!!!! byłam bardzo podekscytowana myślą o tym, że teraz zaczynają się moje najpiekniejsze chwile w życiu!!!!:-):-):-) wiec szybciutko tel. do mężusia i do reszty rodzinki, którą postawiłam na równe nogi wiadomoscią ,że rodzę:-) no i mój poród trwał 7godz.i 20 minut i to był naprawdę cudowny czas dla mnie, mąż był przy mnie ,ja mało sie odzywałam skupiłam sie na sobie i porodzie, ale on mi bardzo pomógł swoją obecnością, ogólnie ja nie miałam silnych bóli ,to naprawdę jest do przeżycia;-) mnie bolały tylko kości miednicy, przeleżałam na prawym boku cały poród i tylko do badania kładłam się na wznak no i przespałam się ze 1,5 godz. trudno mi było tylko oddychać, gdy zaczęła się druga faza porodu i gdy miałam parcie(wtedy położna mi sie spytała- czuje pani takie parcie jak na "kupkę"? a ja jej na to,że tak a ona mi na to -to nie "kupka":-) to dziecko pcha się na świat:-):-):-),) miałam bardzo dobrą opiekę i wsparcie ze strony położnych i lekarza, pamiętam, że gdy byłam już bardzo zmęczona i sił nie miałam (ale dlatego że mi się spać chciało)mój kochany mąż powiedział, że już główek widać, wtedy poczułam jak mi siły z radości napływają:-):-):-) no i wtedy położne i lekarz, powiedzieli ,że teraz ładnie przemy i rodzimy!!!!;-) i tak 2x2 czyli dwa parcia i przerwa i jeszcze raz dwa parcia i JUSTYNKA PRZYSZŁA NA ŚWIAT:-):-):-):-) dnia 02.12(niedziela) godz. 6:50 waga 3540 i dł. 54cm:-):-):-)poczułam niezwykłe uczucie zostałam mamą:-) i nie zapomnę tej radości w oczach mojego męża, że o to cud urodziłam mu córeczkę:-).Więc poród bardzo dobrze wspominam(nie krzyczałam, jedyne co to pojękiwałam przy skurczach partych no i wymiotowałam, mój organizm się oczyszczał-przed porodem zjadłam 1kg mandarynek:-))no ale,żeby nie było niestety poczułam nacięcie krocza-cholernie zabolało:szok: no i szycie oraz wyłyżeczkowanie,nie czułam tego,ale straciłam dużo krwi 500ml , przetoczono mi 2 jednostki w drugiej dobie po porodzie oraz dostałam 2 zastrzyki z żelaza.Miałam w szpitalu bardzo dobrą opiekę i moje maleństwo również, ale wszędzie dobrze... no wiecie, dziś nasza Justynka ma już 23 dni i jesteśmy nie wyspani, ale bardzo w niej zakochani!!!!:-):-):-) i tak to u mnie wyglądało;-) P.S miałam termin na 28 listopada.Pozdrawiam Ilka83
 
reklama
Dziewczyny nie wiedzialam ze jest taki watek:tak:czytalam Wasze wszystkie porody i normalnie ryczalam bo przypomnialy mi sie te wszystkie chwile a Wasze opisy sa bardzo obrazowe.
Ja tez dolacze swoj porod jak Szymonek da mi go napisac:tak:
Tak wiec ja termin porodu mialam na 25.11.
Dnia 20.11 bylam jeszcze na wizycie u mojego gina zbadal mnie i powiedzial ze nic sie nie dzieje takeigo co wskazywaloby ze bede wkrotce rodzic i ze na pewno przenosze ciaze.Powiedzial tylko ze maly bedzie wazyc 3800-3900.
Nastepnego dnia mimo powtarzajacego sie twardnienie brzucha i skurczy przepowiadajacych ktore mialam juz duzo wczesniej porobilam sobie w domku i poszlam do naszego sklepu do meza posiedziec razem z nim.
Przyszedl klient a ja poczulam ze robi mi sie mokro miedzy nogami wiec powiedzialam Danielowi ze wychodze do lazienki.Spojrzalam i w majtki byly mokre ze spodniami i czerwone wiec zadzwonilam z kibelka do mojego lekarza przedstawialm co sie dzieje on kazalmi jechac do szpitala zbadac sie.Byla godzina 17.
Powiedzialm Danielowi poszlam do swojego banku wplacilam pieniadze i jeszcze zartowalam do dziewczyn ze ide wlasnie rodzic;-)wrocilam do domu wzielam torbe,prysznic przebralam sie i do szpitala wtedy zaczelo mnie lekko pobolewac.
Na przyjeciu przyszla Pani ginekolog zbadala mnie i powiedziala ze rozpoczal sie porod ale rozwarcia nie mam i maz moze jechac do domu jakby cos to zadzwonimy po niego.
Polozyli mnie na sale przed porodowkami i tak chodzilam bo spac nie moglam bo czulam takie ciagniecie ale nie bolalo tylko dokuczalo i tak minela cala nocka z troche wiekszymi bolami.
Rano zbadali mnie i postanowili ze o 7 podlanczaja mnie pod kroplowke bo wody caly czas sacza sie,bole mam a rozwarcia brak i tak lezalam sobie.
Zadzwonilam po Daniela tak okolo 11 zeby przyjechal wtedy bole juz naprawde czulam.
Przyjechal Daniel i siedzial ze mna caly czas raz pozwoli mi jak juz nie wyrabialam odpiac mnie i isc pod prysznic i razem z Danielem poszlismy pozniej kazali znowu klasc sie i lezec na lewym boku( jak twierdzili boli mocniej ale szbciej bedzie rozwarcie) z ktorym u mnie nadal bylo kiepsko.
Po jakims czasie powiedzialam ze juz nie wytrzymam i maja mi cos dac no to podkrecili kroplowke zeby szybciej szlo i dali czopek-myslalam ze oszaleje.
Przyszedl moj lekarz i powiedzial ze mam 2 cm rozwarcia i wtedy zalamal mnie bo po tylu godzinach slabe 2 cm i wtedy chlusla mi cala reszta wod.
Slyszalam jak na drugiej porodowce rozmawiali o mnie ze zrobia cesarke bo jest problem z rozwarciem ( chociaz mialam ok 16.30 -7cm) a ja juznie daje rady gdy przyszli do mnie i powiedzieli ze na 18 mam szykowana sale.
W miedzy czasie o 17 chyba zbadali mnie jeszcze raz i okazalo sie ze maly sie wstawil i nie ma zmiluj sie musze rodzic a ja jeszcze nie mialam pelnego rozwarcia ale pozniej pojawily sie bole parte.
Mialam przetrzymac ale nie dawalam rady i zeszlam im z lozka i zaczelam przec na stojaco pozniej jak zobaczyli kazali sie klasc i okazalo sie ze dziecko juz idzie.
Nie wiem ile razy parlam ale o 18.25 synek pojawil sie na swiecie.
Polozyli mi na brzuch a ja rozplakalam sie.
Potem zaczal mnie lekarz szyc tam gdzie mnie nacial bardzo ladnie dal szwy gorzej bylo w drugo strone do d..... :sorry2:gdzie bylam rozerwana.
Pozniej nacisnalmi na brzuch i chlusnelo ze mnie wiec sprawdzil okazalo sie ze cos jest jeszcze w srodku wiec zaczal mi czyscic macice poezja i znowu szycie:angry:
Drugi lekarz krzyczy ze synek wazy 4500 kg i ma 60 cm i 10 punktow no to wtedy zrozumialam czemu porod byl taki ciezki i skad mialam taaaaaki brzuch w ciazy:-D
Polezalam pod kroplowkami 3 godziny i wyladowalam na poprodowej z dwoma innymi dziewczynami i po godzinie przyniesli mi malego:tak:
W miedzy czasi bylo jeszcze pare rzeczy ale nie bedzie Was przynudzac i tak rozpisalam sie.
Na nastepny dzien przyszedl moj lekarz dumny ze urodzilam normalnie a ja na niego bylam wsciekla ze tyle mnie przytrzymywal i skoro nosil sie z zamiarem cesarki mogl podjac decyzje wczesniej ale pozniej przyznalam mu racje ze rodzilam normalnie.
Zreszta bardzo fajny lekarz i drugim tez bede do niego chodzic.
Polozna tez bardzo fajna-klienta banku w ktorym pracuje:-)
 
Witam dziewczyny
i ja się dopisze ze swojm porodem.
Termin miałam na 20.11.2007,więc 19.11zgłosiłam się do przychodni przy szpitalnej na KTG ,wszystko było ok ,tak więc następną wizytę miałam na 21.11 KTG i badanie wszystko w porządku USG wyszło że masa maluszka to 3950 ,+/-.Miałam nadzieje że będzie troszkę mniej na badaniu pani lekarz stwierdziła że zostaję w szpitalu i spróbóją wywołać poród (ponieważ miałam obciążony wywiad położniczy i nie będzie ryzykować)Ja w szoku :szok:zaraz ,zaraz jakoś tak dziwnie byłam zaskoczona,no ale cóż jak trzeba to trzeba
dzwonie do męż żeby przywiózł moją torbę która czekała już od miesiaca,(chciała sama po nią jechać ale nie chcieli mnie póścić ,chyba bali się że nie wrócę:-D
Połozyli mnie na patologii ciąży ,zrobili test oxy ,po których zaczęłam odczuwać lekkie skurcze ,pani położna stwierdziła że pięknie reaguję na oxyt.jak odłączyli przestałam czuć skurczę ,i poinformowano mnie że jutro rano zaczyną wywoływać poród.Tak więc nockę spokojnie przespałam,i rano się zaczeło mąż przyjechał a ja odrana paradowałam ze stojakiem z oxyt.Napoczątku luzik łapały mnie skurcze ale dało się wytrzymać (miałam bóle z brzucha)co jakiś czas KTG badanie że powoli jest jakieś rozwarcie .Ok14-tej leżąc nałóżku podpięta do KTG czuję jak robi mi się mokro między nogami:confused: (przy pierwszym porodzie miałam przebity pęcherz )mówię do męża leć po położną ,która stwierdza że właśnie odeszły mi wody i teraz nie ma odwrotu dzisiaj rodzimy:tak:.Tak więc przeszliśmy z mężem na salę porodową gdzie skurcze sie mocno nasilały
nadal łaziłam po sali przy mocniejszym skurczu kucałam m
pani położna co jakiś czas zaglądała i sprawdzała rozwarcie
które postępowało przy 4cm powiedziałam że potrzebuję znieczulenie tak więc zaraz zjawiła się pani anestezjolog
która mi zaaplikowała dość nmieprawidłowo ponieważ miałam znieczuloną tylko lewą stronę normalnie byłam:angry:
wściekła o 17-ej już czułam ból po obu stronach i chciałam kolejną dawkę ,a pani położna mówi że teraz rodzimy,a ja w myślach(no to ładnie mnie załatwiły:wściekła/y:.Nie pamiętam ile było parć ale myśli miałam różne ze niedam rady ,żeby wyciągneli ze mnie to dzieckoi zże zachwile poprostu umrę jak ktoś mi niepomoże, za to też pamiętam że darłam się że chyba cały szpital mnie słyszał:zawstydzona/y:i nie pozwoliłam mężowi wyjść z sali
(no jak to mógłby mnie tu zostawić samą jak ja tak cierpie)
Julek urodził się 22.11.2007 o godz17:15 ,waga 4500 i 59cm 10punktów.Lekarz który mnie pużniej z szywał mówił,że lekko popękałam no i trzeba szyć (niebyłam nacinana)a no i gratulował mi takiego sporego malucha.Leżeliśmy z małym 5 dni bo Juleczek miał ostrą żółtaczkę tak więc pobyt w szpitalu nam się troszeczkę wydłużył był cały czas ze mną opalał się pod lampami które miałam w pokoju,ale ogólnie opieka poporodowa ok a i leżałam w pokoju dwu osobowym gdzie niebyło tłumów odwiedzających z czego byłam bardzo zadowolona :-)
Także mój poród niebył łatwy ale dość szybki:-)
 
Do góry