reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Kobietki, przepraszam, że milczałam, ale zrobiło się w między czasie lekko problematycznie 🫣
Na ostatniej prostej znów się zrobiło mało wód chociaż piłam duzooooo wody.
Na szczęście z moim Maluchem wszystko w porządku, ilość wód nie jest krytyczna, ale lekarz postanowił mieć mnie już w szpitalu pod kontrolą.
Także leżę od środy i wyobraźcie sobie, że mój Królewicz ani myśli się ruszyć 🤭🤭🤭
Jutro mam termin z USG I trymestru, a we wtorek z OM.
Już dwa razy od środy zmienia mi się sąsiadka w sali, a ja wciąż w dwupaku.
Od wczoraj mam robić 10 tys kroków dziennie. Cóż za paradoks 😆

U Was wszystko dobrze?
Wiem jak dłuży się takie czekanie. 10 tys. kroków codziennie po szpitalu? To można zwiedzić każdy zakamarek :D ale skoro wchodzisz w termin to już coraz bliżej do spotkania z maluchem :)

Ja nadal poleguję w domu, trochę czuję ten pessar, ale lekarka mówiła że na początku może tak być. Trochę mnie bolą plecy, pewnie od leżenia. W poniedziałek wizyta kontrolna. Czasem jest ciężko bo starszak przechodzi etap "kryzysu dwulatkowego", ale dobrze że jest mąż i dziadkowie.
 
reklama
Oj, to słabo, ale dobrze, że jesteś w szpitalu.
No to co…podskakuj po szpitalu. 😂 nic innego Ci nie zostało chyba 😅 a Królewicz proszony jest już o opuszczenie brzusznego hotelu!
Z jednej strony wolałabym być te ostatnie dni w domu, ale tutaj chociaż ktoś nas cały czas kontroluje i mniej się stresuje 😉
Królewicz nikogo nie chce słuchać 🫣
 
Wiem jak dłuży się takie czekanie. 10 tys. kroków codziennie po szpitalu? To można zwiedzić każdy zakamarek :D ale skoro wchodzisz w termin to już coraz bliżej do spotkania z maluchem :)

Ja nadal poleguję w domu, trochę czuję ten pessar, ale lekarka mówiła że na początku może tak być. Trochę mnie bolą plecy, pewnie od leżenia. W poniedziałek wizyta kontrolna. Czasem jest ciężko bo starszak przechodzi etap "kryzysu dwulatkowego", ale dobrze że jest mąż i dziadkowie.
10 tys kroków z takim brzuchem, po wielu tygodniach w leżącym trybie życia to nie lada wyzwanie 😄

Jeśli nas czytałaś to ja chodziłam z pessarem około 10 tygodni, pierwsze dni faktycznie czułam lekki dyskomfort, a później już nie czułam nic. A masz przepisane jakieś globulki przeciwzapalne/przeciwgrzybicze?
Dla mnie to było bardziej uciążliwe niż sam pessar, no i jestem świetnym przykładem na to, że mimo wielu przeciwności i strachu we wcześniejszych tygodniach udało się dobrnąć do tego etapu 😊😊😊
 
Oczywiście, że w domu komfortowo, ale jeste o wiele bardziej bezpieczna w szpitalu. Mam nadzieję, że to ostatnie dni i wyjdziecie zaraz razem z Młodym!
 
Kobietki, przepraszam, że milczałam, ale zrobiło się w między czasie lekko problematycznie 🫣
Na ostatniej prostej znów się zrobiło mało wód chociaż piłam duzooooo wody.
Na szczęście z moim Maluchem wszystko w porządku, ilość wód nie jest krytyczna, ale lekarz postanowił mieć mnie już w szpitalu pod kontrolą.
Także leżę od środy i wyobraźcie sobie, że mój Królewicz ani myśli się ruszyć 🤭🤭🤭
Jutro mam termin z USG I trymestru, a we wtorek z OM.
Już dwa razy od środy zmienia mi się sąsiadka w sali, a ja wciąż w dwupaku.
Od wczoraj mam robić 10 tys kroków dziennie. Cóż za paradoks 😆

U Was wszystko dobrze?
O jaa!!! 😄
U mamy w brzuszku najlepiej. A czy szyjki jeszcze coś zostało? Masz jakieś rozwarcie, czy kompletnie nic?
Ja też myślę, że to dobrze, że jesteś w szpitalu, zawsze to pod kontrolą, a w sumie to może się zacząć już w każdej chwili, wyjdziecie już jako dwie osoby 🥰

U mnie to różnie, leci powoli 27 tydzień. Brzuch twardnieje i stawia się bez zmian. W piątek idę na USG po prawie 4 tyg i nie powiem, już od kilku dni mam stres czy się nic nie pogorszyło i psychicznie jak cos mnie zakłuje albo zaboli to leże. 😄
 
Zaczynam też już myśleć o wyprawce, kupiłam kilka rzeczy dla Malucha, przeglądam sklepy itp .
Na czerwiec chce już mieć gotowa torbę do szpitala i kącik, gdyby Młodemu się jednak pospieszyło. Do tego czasu nie chce nawet brac innych myśli pod uwagę, ale nie powiem bo w chwilach zwątpienia czytam o szansach wcześniaków 👌
 
Moje dziecko jest bardzo aktywne, ma bardzo krótkie okresy, kiedy go nie czuje. Praktycznie za każdym razem, kiedy wstanę do łazienki, (a to bardzo często, bo staram się dużo pić)i później się położę to czuję ruchy, kopanie, wypinanie. Wydaje mi się, że on prawie nie śpi. Jeśli tak będzie po porodzie to będzie wesolo 🤣
 
Oczywiście, mam taką nadzieję, w następnym tyg już kolejny posiew robię. No jeśli nie dojdzie do pęknięcia błon płodowych to tak. Ale mam ogromną nadzieję, że to faktycznie przez infekcję, która dam radę wyleczyć i skracanie nie będzie postępowało, bo jednak jak sama lekarka mówi 2,8 w 29 tc to nie ma tragedii.
Około 8 tc dowiedziałam się o ureaplazmie. Udało się wyleczyć a synek jest zasadniczo zdrowy (to z czym się mierzymy nie ma związku z zakażeniem) :)
 
reklama
O jaa!!! 😄
U mamy w brzuszku najlepiej. A czy szyjki jeszcze coś zostało? Masz jakieś rozwarcie, czy kompletnie nic?
Ja też myślę, że to dobrze, że jesteś w szpitalu, zawsze to pod kontrolą, a w sumie to może się zacząć już w każdej chwili, wyjdziecie już jako dwie osoby 🥰

U mnie to różnie, leci powoli 27 tydzień. Brzuch twardnieje i stawia się bez zmian. W piątek idę na USG po prawie 4 tyg i nie powiem, już od kilku dni mam stres czy się nic nie pogorszyło i psychicznie jak cos mnie zakłuje albo zaboli to leże. 😄
No u mnie to się dzieją cuda świata, szyjki nie ubywa, rozwarcie na „palec” dopiero i zero skurczy na zapisach ktg. Totalnie nic się nie zapowiada 🤭
Codziennie czekam, doszukuję się objawów bezskutecznie… No, ale kiedyś w końcu musi się urodzić 😆

Tak jak już pisałam, wytrzymaj jeszcze do 30 tygodnia (już niewiele Ci zostało) i później już zleci jak z bicza 😊 nim się obejrzysz będziesz jak ja już się starała żeby się zaczęło 😄
Po takim czasie nie dziwię się, że już się nie możesz doczekać wizyty, ale czuję, że będą czekały Cię same dobre wieści także głowa do góry 😊

To, że masz chwile zwątpienia to nic dziwnego, ja za wyprawkę się wzięłam po jakoś między 30-32 tygodniem, a walizka niecałe 1,5 miesiąca gotowa czekała 😁😁😁

Co do ruchów to teraz jest to ogromny plus, bo przynajmniej się nie zastanawiasz czy wszystko dobrze, ale jak po porodzie się nie uspokoi to współczuję 😅
Mój znów ma takie momenty mega szaleństwa, a później jest dość długo cisza i za każdym razem kosztuje mnie to dużo stresu 🫣
 
Do góry