kasia-matiy
Fanka BB :)
Witam. Piszę w imieniu swojego męża (dla ścisłości jeszcze nie jesteśmy małżeństwem, mamy 2 letniego synka), który ma syna z poprzedniego związku (nieformalnego). Chłopiec ten ma 7 lat i w tym roku rozpoczął naukę w szkole. Dziecko pochodzi z związku nieformalnego, nie było więc rozwodu a także ustalenia sądowego w sprawie widzeń. Kilka lat temu matka chłopca wystąpiła do sądu o alimenty, które również nie były zasądzone do tamtej pory i wynosiły 300 zł, natomiast ona chciała je podnieść do 600!!! plus koszty (150zł) leczenia dziecka które często choruje - nie miała jednak żadnej dokumentacji medycznej, sędzia wyznaczył alimenty na 375zł i mój mąż się zgodził od razu, przy czym dodam że ta kobieta we wniosku prosiła również o ustalenie widzeń i mąż myślał, że teraz przejdą do tego tematu, tymczasem sędzia powiedział, że musi być do tego oddzielny wniosek. Chcieliśmy taki złożyć i poszliśmy nawet po poradę do prawnika, jednak mąż wniosku do sądu ostatecznie nie złożył, gdyż bał się że matka dziecka będzie mu utrudniać widzenia wymawiając się chorobą dziecka, wynikłyby komplikacje i możliwe że trzeba by zywać policję, gdyż matka od początku powtarzała, że nie pozwoli mu zabierać syna na noc czy wakacje ("mąż" chciał tego uniknąć). Dotej pory wyglądało to więc tak, że mąż zabierał synka we wtorki i czwartki (od godz. 16.30 do 19.00) oraz w sobotę lub niedzielę (od 14.30 do 19.00). Od kiedy chłopiec poszedł do szkoły, jego matka zapowiedziała, że zmniejszy jeszcze te widzenia bo syn musi się ciągle uczyć, dodała też, że nie może odbierać go ze szkoły, odrabiać z nim lekcji i w ogóle nie powinien się interesować szkołą syna. Wczoraj ugadała się z matką mojego "męża" i przekabaciła ją, że nie może się dogadać (z moim "mężem") w sprawie widzeń i że chce mu go dawać na weekend co dwa tygodnie (sobota i niedziela) i nic więcej. Kilka dni później zadzwoniła do niego z pretensjami, że przecież ona od początku chciała mu dawać syna na weekendy, a on nie chciał (prawdopodobnie to nagrała, ale oczywiście "mąż" temu zaprzeczył bo było to kłamstwo). Zdecydowliśmy z "mężem", że tym razem jednak złożymy wniosek o ustalenie widzeń do sądu i chcielibyśmy się dowiedzieć o co możemy walczyć? Ze swej strony dodam, że zależy mu na jak największym kontakcie z dzieckiem, osobiście uwarzam też, że jest wielką krzywdą dla dziecka tak nagłe odbieranie mu kontaktów z ojcem (tylko z powodu szkoły!!! a to przecież dopiero 1 klasa). Chcielibyśmy aby mąż nadal widywał synka we wtorki i czwartki (przy czym on lub ja lub babcia odbieralibyśmy go ze szkoły - mieszkamy razem z mężem i jego rodzicami) i odprowadzali tak jak zawsze o 19.00, oraz co drugi weekend od piątku (odbiór ze szkoły) do niedzieli do godz. 19.00. Chcielibyśmy również zabierać go na święta (np. Wielkanoc w lata parzyste i Boże NArodzenie w lata nieparzyste) oraz wakacje (1miesiąc) oraz ferie zimowe (1 tydzień). Słyszałam też o możliwości opieki naprzemiennej, ale nie wiem na ile to możliwe gdy dziecko chodzi już do szkoły (wszyscy mieszkamy w tej samej miejscowości, do szkoły mamy bardzo blisko). Chciałam też zapytać co możemy uczynić jeszcze przed rozprawą w sądzie? Czy mąż może odbierać synka ze szkoły bez pozwolenia matki chociażby raz w tygodniu (obecnie nie pozwala mu się widywać z dzieckiem w ogóle tylko w sobotę lub niedzielę na kilka godzin, dziecko bardzo na tym cierpi)? Czy możemy np. poprosić o pomoc prawnika z urzędu który by reprezentował męża w sądzie (nie stać nas na prawnika, a prawdopodobnie matka dziecka postara się o prawnika, ma też rozległe znajomości w tutejszym sądzie podobnie jak jej obecny mąż, nasza miejscowość jest mała)? Może dodam jeszcze tylko, że matka dziecka mówi iż syn bardzo długo odrabia lekcje, nawet do 8 wieczór (przy czym dodam że chodzi na popołudniową zmianę, rano wstaje późno bo późno kładzie się spać, około 10.00 wieczór), do tego nie chce robić lekcji i w dni kiedy miał przyjść po niego tata jest rozproszony i w ogóle nie chce robić lekcji. Na stwierdzenie ojca, że mógłby go odbierać ze szkoły i pomóc w lekcjach (syn wykazał duże zainteresowanie) odpowiedziała, że absolutnie i żwe w ogóle nie powinien się szkołą interesować. A przecież mają wspólną opiekę nad dzieckiem i ojciec powinien mieć czynny udział w wychowaniu, kształceniu itp. Bardzo prosimy o pomoc. Dziękuję. Kasia.
Witam, chciałam jeszcze zapytać o trzy rzeczy:
1. Czy nagrana rozmowa telefoniczna (w telefonie komórkowym) może być dowodem w sądzie? czy nagranie musi pochodzić z dyktafonu analogowego?
2. Czy można wnieść o zniesienie alimentów na jeden miesiąc, w porze wakacyjnej kiedy syn będzie cały miesiąc przebywał pod opieką ojca, czyli będzie ponosił wszystkie koszta? Czy należy w tym celu złożyć oddzielny wniosek, czy można go dołączyć do sprawy o uregulowanie kontaktów z dzieckiem?
3. Czy jako konkubina mam prawo np. odebrać dziecko ze szkoły (gdy przypada opieka ojca a on jest w pracy)? Czy wystarczy do tego wnieść o widzenia z dzieckiem w towarzystwie osób trzecich? (mieszkamy razem a ślub planujemy dopiero w przyszłym roku, mamy razem 2-letnie dziecko). Obawiamy się natomiast, że matka dziecka może się ostro sprzeciwiać, już tak kiedyś robiła. Czy argumentem może tu być np. to, że w tamtym roku pozwoliła mi odebrać synka z przedszkola, nie miała nic przeciwko (natomiast rok wcześniej kategorycznie odmówiła).
Z góry dziękuję.
Witam, chciałam jeszcze zapytać o trzy rzeczy:
1. Czy nagrana rozmowa telefoniczna (w telefonie komórkowym) może być dowodem w sądzie? czy nagranie musi pochodzić z dyktafonu analogowego?
2. Czy można wnieść o zniesienie alimentów na jeden miesiąc, w porze wakacyjnej kiedy syn będzie cały miesiąc przebywał pod opieką ojca, czyli będzie ponosił wszystkie koszta? Czy należy w tym celu złożyć oddzielny wniosek, czy można go dołączyć do sprawy o uregulowanie kontaktów z dzieckiem?
3. Czy jako konkubina mam prawo np. odebrać dziecko ze szkoły (gdy przypada opieka ojca a on jest w pracy)? Czy wystarczy do tego wnieść o widzenia z dzieckiem w towarzystwie osób trzecich? (mieszkamy razem a ślub planujemy dopiero w przyszłym roku, mamy razem 2-letnie dziecko). Obawiamy się natomiast, że matka dziecka może się ostro sprzeciwiać, już tak kiedyś robiła. Czy argumentem może tu być np. to, że w tamtym roku pozwoliła mi odebrać synka z przedszkola, nie miała nic przeciwko (natomiast rok wcześniej kategorycznie odmówiła).
Z góry dziękuję.
Ostatnia edycja: