reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Imię, to ja zwariowałam czy on?

Dołączył(a)
22 Luty 2014
Postów
3
Hej mamy przyszłe, hej mamy teraźniejsze!


Nigdy nie sądziłam, że wybór imienia dla bobasa stanie się powodem aż tak wielkiej kłótni w związku. Dodatkowo wydaje się to tak absurdalne, wręcz surrealistyczne, że chyba potrzebuję porady. Bo to ja zwariowałam czy on?
Z tym swoim wymarzonym jestem od zawsze, a to zawsze trwa już dziewięć lat. Poznaliśmy się, gdy był w liceum, potem okres studiów. Ciągła fascynacja. Zawsze razem, zero kłótni. Każdą sprawę omawialiśmy i udało nam się uniknąć burz. Do teraz.


Za prawie dwa miesiące dzidziuś będzie z nami. Wszystko już jest pozamykane na ostatni guzik, została nam jedna sprawa. Wybór imienia. Myślałam, że to nie będzie problem, że tak jak zawsze usiądziemy razem i znajdziemy rozwiązanie, ale. No właśnie - ale. Okazało się, że wieki temu, naprawdę wieki temu, ta druga połowa mnie złożyła przysięgę przed swoimi przyjaciółmi (fakt, do dziś są ze sobą blisko, spotykają się, wspólne wakacje), że swojego pierwszego syna nazwie... na cześć Tolkiena! Na początku myślałam, że to jakiś żart, ale on nie ustępuje. Ja rozumiem młodzieńcze fascynacje, rozumiem, że to może być dla niego ważne, ale nie wyobrażam sobie, by mój syn miał na imię John Ronald, nawet jeśli miałaby być to wersja spolszczona. Imię Jan kojarzy mi się fatalnie i nie chcę się nim karać. Tłumaczyłam, że tak nazywała się moja pierwsza miłość, ale to nic nie daje. Jest uparty.


Kłócimy się od prawie miesiąca, K. nie odpuszcza. Wiem, że jest honorowy, ale tym razem powinien pamiętać o moim komforcie. Zamiast spokojnego czekania na dzidziusia, mam dąsy ze strony partnera. Dziś znowu usłyszałam o tej chorej umowie. Znajomi z problemu się śmieją, bo raczej nikt poważnie tego nie traktuje. Dodatkowo ten cały Tolkien to po prostu pierwsza fascynacja, żadna tam pasja. Fakt, przez tego młodzieńczego fioła K. jest tym, kim jest (nie pytajcie, teraz to szalony twórca scenografii; jego pierwsze prace to miasta hobbitów), ale przecież to nie tylko jego bobas.

Już nawet nie pytam czy któraś z Was miała tak absurdalny problem. Macie jednak jakiś pomysł jak sobie pomóc? (szczerze modlę się o córkę)

Jest pierwsza w nocy a ja zakładam konto i radzę się ludzi z forum... Straszne.
 
reklama
Wybór imienia należy do ciebie i ojca dziecka,to chore,żeby mieszać do tego znajomych!Skoro nie podoba ci się Jan,to trzeba szukać kompromisu.A Ronald nie wchodzi w grę?Albo imię po ojcu Tolkiena-Artur,lub po jego dzieciach-Michał,Krzysztof?Jeśli nie,to zostaje poszukanie jeszcze innego imienia.A tobie jakie się podobają?Dla dziewczynki jakie macie?
 
Nikt z Was nie zwariował :)). Jeżeli Twojemu podoba się Jan i od zawsze marzył o takim synu a Ty nie masz jakiś wielkich preferencji to ja bym odpuściła. Jan to bardzo, piękne, królewskie imię. Nie jest prześmiewcze, obraźliwe, zwracające uwagę. Gorzej gdyby mu się Diego podobało na cześć piłkarza :rofl2: (poznałam Diego w piaskownicy ;-))
Mój uparł sie na Maksymiliana. Ja Maksia nie chciałam bo tak nazywają się wszystkie jamniki na osiedlu :-p ale widziałam jak bardzo jemu zależało dużo bardziej niż mi na innych imionach. Widziałam Jakie to dla niego ważne i mamy Maksia. Czy ładne czy brzydkie do imienia szybko się przyzwyczajasz i nie wyobrażasz sobie innego. To jest ważne w ciąży potem w życiu już zupełnie nieistotne.:tak:
Córkę nazwałam ja ;-)
 
Jan odpada, z powodów oczywistych - nie wyobrażam nazwać bobasa imieniem mojego byłego, z którym nie wiąże się nic pozytywnego. Ronald zupełnie mi nie pasuje a Reuel... no cóż, same wiecie. Dla mnie faworytem jest Leoś, po głowie chodzi mi też Miron. Szczerze podobają mi się typowo słowiańskie imiona. Dzidziuś będzie miał nazwisko z rodowodem, bez żadnych spółgłosek szeleszczących i drżących, tak więc myślę, że nazwanie synka Tomir, Witosław czy nawet i Wojciech nie byłoby rażące.
Podsunęłam mu nawet, że nazwiemy pierworodnego po nim, ale K. jest jak skała.

A dla dziewczynki... Sprawa prostsza.
Z imieniem Leon jestem bardzo związana, tak bardzo, że nie wyobrażam sobie, by malutka nazywała się inaczej niż Leosia. Drugie najprawdopodobniej odziedziczy po babci i nie będzie nawet problemu po której - obie mają na imię Anna.

I tu pojawia się problem, którym podpiera się mój nerwus: skoro ja zgodziłem się na Leosie, to ty zgódź się na Jana Ronalda. I kropka.
Jestem gotowa zrezygnować ze swoich typów i znaleźć coś nowego, wspólnego, ale K. po prostu się nie daje. Nie wiem już, sprawa banalna a urosła do takiego problemu...
 
Ostatnia edycja:
Mnie sie wydaje, ze Jan bardzo ladnie pasowalby do nazwiska z rodowodem. Czy to nie jest tak, ze Ty rowniez nie bierzesz zdania partnera pod uwage? Po prpstu chcesz Leona i juz. W tej sytuacji proponuje Wam losowanie. To, ze Twoj byly mial na imie Jan to nie ma zadnego znaczenia. Synek i tak bedzie dla Ciebie wyjatkowy i na pewno nie bedziesz myslec o bylym nazywajac go Jasiek. Przeciez miliony facetow ma tak na imie. Pozdrawiam i zycze powodzenia.
 
Ja na twoim miejscu też bym się nie zgodziła na Jana (ale akurat z innego powodu-nie lubię tak popularnych imion) i nie pozwoliła na zarejestrowanie dziecka przez ojca.A myśleliście o jakimś imieniu,które można zdrabniać do Jana?Np.Marcjan,Tycjan,Gracjan.Albo Janusz,Janisław?Witosław bardzo mi się spodobał.
Leosia bardzo ładnie!Byłaby Leonią czy Leoną?
 
Nie, to nie jest tak. Ja jestem za tym, by znaleźć rozwiązanie. Nie brnąć ślepo, tylko przedyskutować. Skoro on rezygnuje dla mnie ze swoich planów, ja nie widzę problemu, by wybrać coś wspólnie. Ale właśnie - wspólnie. I wierz mi - imię może kojarzyć się na tyle źle, że nie da rady nazwać tak niczego. Nie będę przecież synkiem odczarowywać imienia.

ktosiaktoś
Leonią, ewentualnie Leonorą (to co prawda inne imię, ale do Leosi skrócić można).
 
Ostatnia edycja:
My zawsze mielismy wybrane imie dla chlopca i dla dziewczynki. Na wiadomosc o blizniakach liczylismy na parke no ale trzeba bylo wybrac po ddugim na wszelki wypadek. Z dziewczynkami poszlo nawet latwo. Mialy byc Alicja i Natalia. Dla chlopcow byl problem. Filip i ? Ja cbcialam Szymona a emek Briana (mieszkamy w szkocji wiec opcja Briana mnie nie przerazala) stwierxzilam nawet ze niech mu bedzie ten Brian ja zawsze moge do niego wolac Janek. Pozniej sie okazalo ze faktycznie bedzie dwoch chlopcow. Nie moglam sie jednak calkowicie pogodzic z tym Brianem. Nie pasowalo mi do tego imienia nasze typowo polskie nazwisko. No i poprosilam emka zeby jeszcze poszukal. W koncu na ktorejs nocce w pracy przegladal imiona i wymyslil Mateusza. Zachwycona nie bylam. Mateuszow jak mrowkow zreszta tak jak Filipow. Ale w koncu odpuscilam. Teraz mamy Filipcia i Mateuszka. I za zadne skadby nie zmienilabym im tych imion
 
reklama
Miruna myślę że wasze kłótnie biorą się głównie z nerwowej sytuacji jaką niewątpliwie jest oczekiwanie na dziecko, nawet w najbardziej zgodnych małżeństwach przed pojawieniem się pierwszego maleństwa, pojawiają się obawy przed tym czy podołamy jako rodzice, czy będziemy wiedzieli czego dziecko chce, czy dam radę utrzymać rodzinę ... to wszystko to ogromny stres który może się ujawniać właśnie poprzez takie niby błahe kłótnie ... jednak przede wszytskim myślę, że powinnaś mężowi jasno dać do zrozumienia że wybór imienia dla dziecka jest waszą wspólną decyzją a nie jego kolegów, to wy jako rodzice wybieracie imię wspólnie i to jest ważniejsze od każdego przyrzeczenia danego nawet własnym rodzicom a co dopiero kumplom z czasów młodości, powinniście razem znaleźć jakiś kompromis bo to się może bardzo przykro zakończyć, bywa że w takim stresie nawet błahe spory urastają do rangi najbardziej istotnych i przysłaniają wszystko inne, zamiast cieszyć się oczekiwaniami na dzidziusia, wybieraniem ubranek i koloru do pokoju, marnuje się czas na kłótnie ... jeśli do rozwiązania jeszcze daleko możesz odpuścić na jakiś czas i nie wracać do tej rozmowy, niech sobie przemyśli kilka rzeczy, a jak się uspokoi i wrócicie do normalnego trybu wesołej sielanki możesz delikatnie wrócić do sprawy WSPÓLNEGO wyboru imienia dla maleństwa ... może być też nawet tak że jak się maleństwo urodzi to oboje o wszystkim zapomnicie i wybierzecie w ogóle jakieś zupełnie inne imię ;-) spróbuj też argumentu jak on by się poczuł, gdybyś oznajmiła że ty swoim koleżankom z piaskownicy obiecała, że pierwszej córce dasz na imię np. Izaura albo Bernadetta (bez obrazy dla ludzi którym takie imiona się podobają, po prostu wybrałam przykłady imion z własnego dzieciństwa ;-))

powodzenia :-)
 
Do góry