reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

diabelskie dziecko

U tak małego dziecka ADHD sie nie diagnozuje, robi się to od ok. 5 lat. Syn jest w trakcie diagnozy w tym kierunku, wstepna u psycholga, kolejne badania jak skonczy 6 lat. Od zawsze był zywy ale takich cudów nie wyczynial..ADHD nie ADHD ale pewnie granice i normy byc musiały. Jemu nawet do glowy nie wpdało zrzucac TV albo po szafach chodzić...
Można u niej podjrzewać, że takie zachowanie sie przerodzi w ADHD ale nawet jaky to przeciez nie mozna tym tlumaczyć takiego zachowania. A gdzie rodzice???? Konsekwencja, kary i tłumaczenie i nawet dziecko z ADHD da sie choc troche utemperować...Moja mam miala kolezanka, z takim diabelskim synek...Zjeżdzał po tapetach, ugryzl mnie w palec tak ,ze prawie mi go odgryzł...Jak dla mnie to jest porażka rodziców i ja bym sie chyba ze wstydu spaliła, że nie reaguje na takie zachowanie..A jakby mi mój takie rzeczy wyprawiał to bym sie udała do specjalisty.
 
reklama
Jeżeli pozwolicie wypowiedzieć się mnie czyli nie-mamie to chętnie powiem swoje zdanie. A zabieram głos dlatego, że na codzień zajmuję się dziećmi, jestem zawodową nianią. Otóż to wygląda tak, jak pisałyście jest taka możliwość, że dziecko ma ADHD, ale to jest jeszcze za wcześnie na diagnozę. Dla mnie to jest po prostu nie tyle złe wychowanie dziecka, co w ogóle nie wychowywanie, dziecko samo się "chowa" pod okiem dziadków. Oni są od tego, żeby dziecko było nakarmione, przebrane, umyte i się nie zabiło lub kogoś innego. Nic poza tym. Pewnie mówią dziecku, że tego czy tamtego nie wolno, ale u rodziców jest inaczej, nie mają czasu lub im jest obojętnie co mały robi i pozwalają. W tym wieku dizecka najważniejsza jest konsekwencja. To się z boku może wydawać bez sensu jedno i to samo w kółko, a brzdąc dalej robi swoje. No ale niestety nikt nie powiedzial, że bycie rodzicem to prosta sprawa. Powiem jak to jest w mojej pracy.
Mam pod opieką dwójkę dzieci w jednym domu i jedno u innych ludzi. Ta dwójka to 4 letni James I 2 letnia Grace. Z Jamsem nie miałam problemów, powiedziało się "nie" oczywiście odpowiednim, stanowczym tonem i wiedział, że nie wolno. Gorzej było z Grace. Nie słuchała, robiła na złość bratu, dochodziło do tego, że wkładała mu rózne przedmioty do oczu. Ale i u niej wywalczyłam słuchanie co się do niej mówi i posłuszeństwo. Za każde przewinienie musi być jakąś kara, a za dobre rzeczy-nagroda. To jest długai mozolna praca, no ale coś za coś. W praktyce to wyglądało tak, że mała coś zbroiła, brałam ją za rękę i stanowczym głosem tlumaczyłam "słuchaj prosiłam cię, nie rób tego czy tamtego, nie posłuchałać, zrobiłaś bardzo źle i musisz mieć za to kara" U niej kara było siedzenie na pierwszym schodku, wiadomo,że 2 latek nie usiedzi tam za cholerę. Ale za każdym razem keidy stamtąd zeszła, trzeba ją odprowadzić na to miejsce. Wytłumaczyć znowu dlaczego tam siedzi i odejść, I tak do skutku. Wiem, ze można dostac cholery i szału, ale to naprawdę skutkuje. Teraz jest tak,ze jak coś zbroi, najpierw tłumaczenie, potem siedzi na schdku 3 do 5 min, potem idę do niej, mówię znowu dlaczego tam siedziała i ona już wie, że ma za to przeprosić i naprawdę więcej tego już nie zrobi.
A druga ważna sprawa, dziadkowie, inni opiekunowie dziecka czy ja, niania MUSIMY mieć takie same metody wychowawcze!!!! nie może być tak, ze ja nie pozwalam na to czy na tamto, a potem przychodzą rodzice i pozwalają. Dziecko nie wie kogo słuchać i robi co jemu się podoba. Miałam takie przejścia w drugim domu z jednym dzieckiem, wydawało mi się, ze bedzie spoko, jedno dziecko w domu...luzik. A tu niemiła niespodzianka! ja jedno, rodzice co innego. Przy mnie dziecko było w miarę grzeczne, wieczorem wracali rodzice z pracy i panowały inne zasady albo lepiej "brak wszelkich zasad' no i ja przychodze rano do pracy a tam jak piszesz "diabeł wcielony", trzeba było odbyć rozmowę z rodzicami, że nie tędy droga, takim sposobem nie wychowamy dziecka, że z każdym rokiem będzie jeszcze gorzej. No i teraz nie mam żadnych problemów.
Tak więc podsumowując, dziecko musi znać granice co mu wolno co nie, jeżeli przekracza je, musi być karana, proszę się nie oburzać, nie chodzi mi o bicie czy jakiś znęcanie się psychiczne, jakoś nigdy jeszcze nie uderzyłam diecka, a jakoś sobie z nimi poradziłam, a pracuję już w tym zawodzie ponad 10 lat. Tak więc jeszcze raz, konsekwencja, stanowczość i przede wszystkim poświęcanie czasu i uwagi dla dziecka!!! i myślę, że z każdego diabełka wcielonego można "zrobić" fajne, miłe dziecko.
Powodzenia!!!!
sorrki za przydługi wykład;-)
 
Jeżeli pozwolicie wypowiedzieć się mnie czyli nie-mamie to chętnie powiem swoje zdanie. A zabieram głos dlatego, że na codzień zajmuję się dziećmi, jestem zawodową nianią. Otóż to wygląda tak, jak pisałyście jest taka możliwość, że dziecko ma ADHD, ale to jest jeszcze za wcześnie na diagnozę. Dla mnie to jest po prostu nie tyle złe wychowanie dziecka, co w ogóle nie wychowywanie, dziecko samo się "chowa" pod okiem dziadków. Oni są od tego, żeby dziecko było nakarmione, przebrane, umyte i się nie zabiło lub kogoś innego. Nic poza tym. Pewnie mówią dziecku, że tego czy tamtego nie wolno, ale u rodziców jest inaczej, nie mają czasu lub im jest obojętnie co mały robi i pozwalają. W tym wieku dizecka najważniejsza jest konsekwencja. To się z boku może wydawać bez sensu jedno i to samo w kółko, a brzdąc dalej robi swoje. No ale niestety nikt nie powiedzial, że bycie rodzicem to prosta sprawa. Powiem jak to jest w mojej pracy.
Mam pod opieką dwójkę dzieci w jednym domu i jedno u innych ludzi. Ta dwójka to 4 letni James I 2 letnia Grace. Z Jamsem nie miałam problemów, powiedziało się "nie" oczywiście odpowiednim, stanowczym tonem i wiedział, że nie wolno. Gorzej było z Grace. Nie słuchała, robiła na złość bratu, dochodziło do tego, że wkładała mu rózne przedmioty do oczu. Ale i u niej wywalczyłam słuchanie co się do niej mówi i posłuszeństwo. Za każde przewinienie musi być jakąś kara, a za dobre rzeczy-nagroda. To jest długai mozolna praca, no ale coś za coś. W praktyce to wyglądało tak, że mała coś zbroiła, brałam ją za rękę i stanowczym głosem tlumaczyłam "słuchaj prosiłam cię, nie rób tego czy tamtego, nie posłuchałać, zrobiłaś bardzo źle i musisz mieć za to kara" U niej kara było siedzenie na pierwszym schodku, wiadomo,że 2 latek nie usiedzi tam za cholerę. Ale za każdym razem keidy stamtąd zeszła, trzeba ją odprowadzić na to miejsce. Wytłumaczyć znowu dlaczego tam siedzi i odejść, I tak do skutku. Wiem, ze można dostac cholery i szału, ale to naprawdę skutkuje. Teraz jest tak,ze jak coś zbroi, najpierw tłumaczenie, potem siedzi na schdku 3 do 5 min, potem idę do niej, mówię znowu dlaczego tam siedziała i ona już wie, że ma za to przeprosić i naprawdę więcej tego już nie zrobi.
A druga ważna sprawa, dziadkowie, inni opiekunowie dziecka czy ja, niania MUSIMY mieć takie same metody wychowawcze!!!! nie może być tak, ze ja nie pozwalam na to czy na tamto, a potem przychodzą rodzice i pozwalają. Dziecko nie wie kogo słuchać i robi co jemu się podoba. Miałam takie przejścia w drugim domu z jednym dzieckiem, wydawało mi się, ze bedzie spoko, jedno dziecko w domu...luzik. A tu niemiła niespodzianka! ja jedno, rodzice co innego. Przy mnie dziecko było w miarę grzeczne, wieczorem wracali rodzice z pracy i panowały inne zasady albo lepiej "brak wszelkich zasad' no i ja przychodze rano do pracy a tam jak piszesz "diabeł wcielony", trzeba było odbyć rozmowę z rodzicami, że nie tędy droga, takim sposobem nie wychowamy dziecka, że z każdym rokiem będzie jeszcze gorzej. No i teraz nie mam żadnych problemów.
Tak więc podsumowując, dziecko musi znać granice co mu wolno co nie, jeżeli przekracza je, musi być karana, proszę się nie oburzać, nie chodzi mi o bicie czy jakiś znęcanie się psychiczne, jakoś nigdy jeszcze nie uderzyłam diecka, a jakoś sobie z nimi poradziłam, a pracuję już w tym zawodzie ponad 10 lat. Tak więc jeszcze raz, konsekwencja, stanowczość i przede wszystkim poświęcanie czasu i uwagi dla dziecka!!! i myślę, że z każdego diabełka wcielonego można "zrobić" fajne, miłe dziecko.
Powodzenia!!!!
sorrki za przydługi wykład;-)


tak nie ma metod bo a dziadkowi i rodzice dziekca mówią mi ze fajnie miec 2 bo sama sie chowa sama sie bawi i sama sie od siebie uczy wiec dzieci nie rabieraja im czasu,tylko patrza czy dziewczynka nie zabijla brata albo czy brat jej nie udusil bo łapie za szyje i siagnie do góry,tak mi antka pociagna ze antek az kaszlec zaczal,opierdziel odemnie dostał mocny za to dizadkowie nic nie zarogowali,powiedizeli tylko ze to narmlane i ze zawsze tak robi
 
Myślę że najlepszym wyjściem byłoby zabranie dziecka do psychologa dziecięcego.. Moze on coś poradzi?
 
pysia a Twoje dziecko nie podpatruje? nie próbuje robić tak samo jak tamto?

popieram-dziecko się samo chowa.

ja u swojego zaobserwowałam że gdy poświęcam mu mniej czasu niż zwykle, zaczyna rozrabiać, robić to co nie wolno, żebym tylko spojrzałam powiedziała coś do niego, i zajęła się nim. tamtemu dziecku też najwyraźniej brakuje takiego "zajęcia się" tylko nie czasem a zawsze, i sposoby które miały zwrócić na siebie uwagę stały się codziennością i świtną zabawą. tylko patrzeć aż wyjdzie z domu nie wiadomo gdzie i stanie się tragedia... szkoda dziecka.
a drugie dziecko, jakie jest?

ani to nie dziecko trzeba zabrać do psychologa tylko RODZICÓW. Oni się powinni w koncu obudzić, postawić dziecku i dziadkom granice określić jasne reguły i nauczyć się konsekwencji, bo bez tego żaden psycholog dziecku nie pomoże jak rodzice będą dalej tacy sami...
 
Ostatnia edycja:
niestety zaczyna robić to damo.wczesnieij nie robiło a teraz próbuje bić.wczoraj była juz kara.zakaz bajek.przedwczoraj dizeewcyznka prawie przeewróciła antosia ale go złapałam,i ja za łapsko. a do mnie jej babka"nie łap ja ,wychowuj swoje dziecko i niej on uwaza na nią a nie Ty bedziesz jej mówić co wolno a co nie"potem antos sobie poszedł na trawke z dala od ludzi i rzucał sobie małyymi kamyczkami a ta babka tej dziewyczynki"antek nie wolno!"a ja do niej" pani wnuczka bije moje dizecko a Pani nic i jeszcze pani mi mówi zeby antek uwazał,a teraz bedize pani mojemu dizecku mówic co ma robić??"


po tym zdarzeniu odeszłam od nich z antosiem a oni poszli na spacer.zaraz patrze a goni dziewczynka ulica w dół,za nia babka nie wolno nie wolno! a 3 letnie dziecko zostało samo na srodku drogi;/;/;/"dziewczynkę złapałam a jej kazałam wrócić do 3 latka ;/ bo babsko wogóle nie myslii
 
Powiem wam że miałam/ mam podobny problem może nie aż w takiej skali bo nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko samo wyszło z domu ale też był okres i nawet teraz się zdarza że włazi na szafki na parapet kilkakrotnie zrzucił karnisz skaczę z komody,łóżka tragedia gdzie nie pójdę wszyscy się mnie pytają jak ja sobie z nim daję radę nawet jedna Pani doktor stwierdziła że jest nadpobudliwe teraz trochę się uspokoił ale dalej jest ciężko staram się mu tłumaczyć za karę stoi w kącie ale i tak mam poczucie winy że nie potrafię go poskromić w tym momencie zastanawiam się czy nie iść po pomoc do psychologa bo czasami ręce mi opadają. Najgorzej jest wtedy kiedy mówię mu że nie wolno że spadnie a wtedy jeszcze szybciej biegnie żeby wleźć na parapet:/ zastanawiam się czy może to być spowodowane sytuacją domową bo jak na razie mieszkamy z teściami a wiadomo jak to z nimi jest nie dogadujemy się w ogóle tylko najgorsze że odbija się to na małym. Może któraś z was zna jakieś sposobu które mogłby mi pomóc>?
 
reklama
magdzik20 wyprowadzić się od teściów. my przez jakiś czas mieszkaliśmy z moimi rodzicami, też było ciężko bo mały się nie słuchał, i próbował robić co mu się żywnie podobało, bo ja mówiłam nie babcia mówiła tak, no to skoro babcia mówi tak to babcia jest ok a mama be.z dniem przeprowadzki do naszego domu (obawiałam się że troche mi zajmie "naprostowanie" go ale jak ręką odjął, skończyły się problemu z niesłuchaniem bo były tylko moje i męża zasady, nie było babci która podważała autorytet i robiła po swojemu, nie było już paczki babcia wnusio więc nie miał się przed kim popisywać i nie miał kto mu na te popisy pozwalać ;-)
 
Do góry