Jeżeli pozwolicie wypowiedzieć się mnie czyli nie-mamie to chętnie powiem swoje zdanie. A zabieram głos dlatego, że na codzień zajmuję się dziećmi, jestem zawodową nianią. Otóż to wygląda tak, jak pisałyście jest taka możliwość, że dziecko ma ADHD, ale to jest jeszcze za wcześnie na diagnozę. Dla mnie to jest po prostu nie tyle złe wychowanie dziecka, co w ogóle nie wychowywanie, dziecko samo się "chowa" pod okiem dziadków. Oni są od tego, żeby dziecko było nakarmione, przebrane, umyte i się nie zabiło lub kogoś innego. Nic poza tym. Pewnie mówią dziecku, że tego czy tamtego nie wolno, ale u rodziców jest inaczej, nie mają czasu lub im jest obojętnie co mały robi i pozwalają. W tym wieku dizecka najważniejsza jest konsekwencja. To się z boku może wydawać bez sensu jedno i to samo w kółko, a brzdąc dalej robi swoje. No ale niestety nikt nie powiedzial, że bycie rodzicem to prosta sprawa. Powiem jak to jest w mojej pracy.
Mam pod opieką dwójkę dzieci w jednym domu i jedno u innych ludzi. Ta dwójka to 4 letni James I 2 letnia Grace. Z Jamsem nie miałam problemów, powiedziało się "nie" oczywiście odpowiednim, stanowczym tonem i wiedział, że nie wolno. Gorzej było z Grace. Nie słuchała, robiła na złość bratu, dochodziło do tego, że wkładała mu rózne przedmioty do oczu. Ale i u niej wywalczyłam słuchanie co się do niej mówi i posłuszeństwo. Za każde przewinienie musi być jakąś kara, a za dobre rzeczy-nagroda. To jest długai mozolna praca, no ale coś za coś. W praktyce to wyglądało tak, że mała coś zbroiła, brałam ją za rękę i stanowczym głosem tlumaczyłam "słuchaj prosiłam cię, nie rób tego czy tamtego, nie posłuchałać, zrobiłaś bardzo źle i musisz mieć za to kara" U niej kara było siedzenie na pierwszym schodku, wiadomo,że 2 latek nie usiedzi tam za cholerę. Ale za każdym razem keidy stamtąd zeszła, trzeba ją odprowadzić na to miejsce. Wytłumaczyć znowu dlaczego tam siedzi i odejść, I tak do skutku. Wiem, ze można dostac cholery i szału, ale to naprawdę skutkuje. Teraz jest tak,ze jak coś zbroi, najpierw tłumaczenie, potem siedzi na schdku 3 do 5 min, potem idę do niej, mówię znowu dlaczego tam siedziała i ona już wie, że ma za to przeprosić i naprawdę więcej tego już nie zrobi.
A druga ważna sprawa, dziadkowie, inni opiekunowie dziecka czy ja, niania MUSIMY mieć takie same metody wychowawcze!!!! nie może być tak, ze ja nie pozwalam na to czy na tamto, a potem przychodzą rodzice i pozwalają. Dziecko nie wie kogo słuchać i robi co jemu się podoba. Miałam takie przejścia w drugim domu z jednym dzieckiem, wydawało mi się, ze bedzie spoko, jedno dziecko w domu...luzik. A tu niemiła niespodzianka! ja jedno, rodzice co innego. Przy mnie dziecko było w miarę grzeczne, wieczorem wracali rodzice z pracy i panowały inne zasady albo lepiej "brak wszelkich zasad' no i ja przychodze rano do pracy a tam jak piszesz "diabeł wcielony", trzeba było odbyć rozmowę z rodzicami, że nie tędy droga, takim sposobem nie wychowamy dziecka, że z każdym rokiem będzie jeszcze gorzej. No i teraz nie mam żadnych problemów.
Tak więc podsumowując, dziecko musi znać granice co mu wolno co nie, jeżeli przekracza je, musi być karana, proszę się nie oburzać, nie chodzi mi o bicie czy jakiś znęcanie się psychiczne, jakoś nigdy jeszcze nie uderzyłam diecka, a jakoś sobie z nimi poradziłam, a pracuję już w tym zawodzie ponad 10 lat. Tak więc jeszcze raz, konsekwencja, stanowczość i przede wszystkim poświęcanie czasu i uwagi dla dziecka!!! i myślę, że z każdego diabełka wcielonego można "zrobić" fajne, miłe dziecko.
Powodzenia!!!!
sorrki za przydługi wykład;-)