reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Brak pomocy od męża czy to normalne?

Escada A ja cię rozumiem, mam podobną sytuację, mąż praktycznie w ogóle się nie zajmuje dzieckiem w tygodniu, wraca z pracy zje i siada do komputera i tak siedzi do późna a potem idzie do łóżka. Jak córka była młodsza to też słyszałam, że go zaniedbuje, bo również jak ty padałam po całym dniu. Wiele razy mu to tłumaczyłam ale nic to nie dawało. Powiem ci jak ja to rozwiązałam, po prostu robiłam wszystko sama tzn robię bo do teraz nic się nie zmieniło i chyba nie zmieni. Po prostu musisz być wytrwała. Musisz mu pokazać, że sama dasz sobie radę. Poukładaj sobie dzień inaczej tak jak tobie będzie wygodniej. Jak dziecko w dzień śpi, połóż się razem z nim, bo się wykończysz. Jak mała miała 10 miesięcy to ja chodziłam jak Zombi:):) Jeżeli w nocy ci nie śpi to w dzień mu mniej pozwalaj spać a będzie ci lżej, a w dzień niech sobie płacz, nic mu się nie stanie. Trzymaj się cieplutko na pewno ci się uda. Ja jestem sama rodzinę mam bardzo daleko i daję sobie radę:):)
To nie jest żadne rozwiązanie.piszesz ze do tej pory sama robisz wszystko bo mu pokazałaś ze dasz radę.każda z nas da sobie rade sama ale to nie na tym rzecz polega.skoro chce być z nią to niech pomaga.a jak nie to do czego kobiecie taki ojciec i mąż??? równie dobrze można się rozejść.ojciec to ojciec i ma zasrany obowiązek pomagać w domu nie tylko oczekiwać ze wróci z pracy obiadek pod nosem gorący jeszcze bzykanko wieczorem.nie tędy droga.skoro ci pasuje takie coś to rób tak ale nie radź w ten sposób innej mamie.małżeństwo ma sie wspierać a nie jedna strona tylko wysysa soki i czerpie korzyści.
Ty swojemu mężowi pokazałaś że dasz radę i co masz z tego???nic bo piszesz ze nadal wszystko robisz sama przy dziecku.i nic nie rozwiązałaś tak naprawdę.dziecko masz juz takie odrośnięte:))bo tam pisałaś że jak córcia miała 10miesiecy to chodziłaś jak zombi i chcesz powiedzieć ze ci pasuje takie cos???mi by nie pasowało.mąż ma zając się dzieckiem, przebrać pieluchę ,wstawać w nocy karmić i kąpać, zrobić mleczko.nie mówię ze codziennie ale jak ma wolne.a jak nie??to gotuje obiad robi pranie czy odkurza.nie pozwolę na to by mnie traktował jak służącą i jeszcze wieczorem oczekiwał "numerku"
 
reklama
marczelitto85 jest dokladnie tak jak mówisz! odkąd ja zaszłam w ciąże to raz posprzątałam łazienke i odkurzyłam! Mój mąż się zajmuje takimi sprawami a ja mam na głowie zajmować się dzieckiem do jego powrotu i czasem nawet jak ma wolne to mi obiad ugotuje na następny dzień! jak przychodzi z pracy (pracuje 13-14 godz 6x w tyg.) bierze dziecko i zajmuje sie nim a ja idę wziąźć relaksującą kąpiel.
Jak ma wolne to ja niewiele się zajmuje dzieckiem, oczywiście też rozumiem jego potrzeby że ma dzień wolny, dużo pracuje i też daje mu odpocząć ale do ch... to jest na zasadzie zrozumienia, jak ja potrzebuje odpocząć to choćby nie wiem jak zmęczony był to i tak mi pomoże!
Jak to napisały już dziewczyny przede mną, taki mąż w ogóle nie jest potrzebny bo kochana w twiom wypadku to ty masz 2 dzieci domu! I małe sobie wychowasz a tego większego już nie!
 
marczelitto85 jest dokladnie tak jak mówisz! odkąd ja zaszłam w ciąże to raz posprzątałam łazienke i odkurzyłam! Mój mąż się zajmuje takimi sprawami a ja mam na głowie zajmować się dzieckiem do jego powrotu i czasem nawet jak ma wolne to mi obiad ugotuje na następny dzień! jak przychodzi z pracy (pracuje 13-14 godz 6x w tyg.) bierze dziecko i zajmuje sie nim a ja idę wziąźć relaksującą kąpiel.
Jak ma wolne to ja niewiele się zajmuje dzieckiem, oczywiście też rozumiem jego potrzeby że ma dzień wolny, dużo pracuje i też daje mu odpocząć ale do ch... to jest na zasadzie zrozumienia, jak ja potrzebuje odpocząć to choćby nie wiem jak zmęczony był to i tak mi pomoże!
Jak to napisały już dziewczyny przede mną, taki mąż w ogóle nie jest potrzebny bo kochana w twiom wypadku to ty masz 2 dzieci domu! I małe sobie wychowasz a tego większego już nie!
mój też pracuje 12h.i często jeszcze chodzi na nadgodziny w dni wolne, ale zawsze ma obiad, czyste gatki:)), czysto w domku.a ja kiedy mam odsapnąć??dlatego ma zapowiedziane że jak ma wolny czas to leci z koksem:))faceci twierdzą ze pracują i chca odpocząć po pracy...a my co??kiedy mam się to należy???oni pracują 5-6dni w tyg.przez określoną liczbę godzin.my....7dni w tygodniu nawet w nocy jak dziecko chore ,idą ząbki ,cos się złego śniło i mam nikt nie płaci za to.a do pracy też pojdziemy.i co wtedy??nie dość ze w pracy to jeszcze w domu jak się ma wolne trzeba posprzątać po powrocie z pracy trzeba zając się dzieckiem ugotować coś a oni mają siedzieć przed kompem????oł noł!:)))
 
ja mimo ze na razie w ciazy jeszcze to jak wracam z pracy np o 20h to obiad odgrzany ( staram sie wczesniej cos przygotowac a jak nie to on robi jak wraca o 18h) i jak mowie :dzisiaj gary sa twoje , to on nie odmowil mi ani raz bo wie ze padam ze zmeczenia i zadna sila mi nie kaze isc do kuchni. ale serio facet ktory umie bzykac i zrobic dziecko to zwykly matol a nie facet. tak jak poprzedniczki pisaly- jak nie da rady rozmowa z nim w 4 oczy to moze przez jego matke albo jakas poradni rodzinna?? zawsze mozna sprobowac ale kobieto nie rob wszystkiego sama. zawsze tak jest ze jak sie pokaze ze dajemy sobie rade to facet pozniej to wykorzysta przeciw nam i jeszcze zazada wiecej. ja tak pokazalam mojemu bylemu to skonczylo sie na tym ze w domu tylko potrafil jesc i spac bo nawet jak potrzebowalam pomocy na zakupy jechac to musialam prosic rodzicow bo wielki pan byl "zmeczony" -moglam wtedy za morde krotko wziac i pokazac mu gdzie jego miejsce. mniejsza o to - kobieto nie daj sie! zrob to co moja kolezanka z mezem zrobila bo nei wytrzymala psychicznie i fizycznie: specjalnie ktoregos dnia jak maz wrocil z pracy- zero obiadu, ona ubrana zabrala torebke i powiedziala ze wychodzi sie przejsc iwalnela drzwiami zanim on cokolwiek powiedzial. nagle zostal sam, po pracy, glodny i z niemowleciem i musial zaradzic jakos zeby male nie plakalo, bylo nakarmione i przebrane i on sam musial ruszyc glowa co robic!!!(podobno dzwonil do swojej matki jak przygotowac butelke i jak przebrac malego) ona wrocila do domu po 3.5h spodziewala sie ruiny wdomu, placzacego dziecka i w ogole masakry a tu maz nagle z usmiechem do niej przerosil za swoje zachowanie egoisty i chama (ich zwiazek wisial na wlosku przez to) i przyznal ze teraz zrozumial jak ciezko jest sie wszystkim zajmowac samemu - od tamtej pory 100% przemiany w nim i teraz pomaga jej codziennie i razem wszystko robia w maire mozliwosci.powodzenia i nie daj sie!!!!!!!!!!! :)))
 
mądra położna :tak: mąż powinien pomagać chociaż mój ze mną walczy o to pomaganie bo ja cholerna zosia samosia jestem :-D Ale dzieckiem od porodu się zajmował, mleko robił w nocy jak przestałam karmić a jak w 3 miesiącu nam Karola z łóżka spadła (nawet nie pamiętałam ze ją wzięłam do nas) to zajął się nią całkowicie przez 3 doby żebym się wyspała - nie pamiętam tych trzech dni - pamiętam ze czwartego się obudziłam wyspana :-D Dzisiaj małą zabierają dziadki a on będzie sprzątał dom bo mi wyszły dwie krechy rano i mam się nie przemęczać :-D
 
marczelitto85 tak na mnie naskoczyłaś,że żałuje że w ogóle coś napisałam. ciesz się że masz dobrego męża, bo nie wszyscy tacy są. Lepiej jest dziewczynie pisać, że to nie normalne i co ona to powie mężowi i on się zmieni? Ja ją rozumiem, napisałam to co ja zrobiłam, żeby sama być wypoczęta. z
naskoczyłam?nie nie kochana ja tylko napisałam żebyś nie radziła takich rzeczy bo ty tak na prawdę nie rozwiązałaś sprawy z mężem.przepraszam jak tak to zabrzmiało ale własnie tak jest i tak powinno być.dobrego???a no dobrego ale swoje przeszliśmy też żeby tak było.też wiele razy mówiłam sobie...dam radę sama bo mąż nie od początku mi pomagał.jak ją do domu przyniosłam to często chodziłam głodna bo ja sobie miałam jak zrobić jeść a mąż??no cóż robił sobie a ja siedziałam i płakałam że nawet nie zapytał mnie.z nią do kibla bo mała na piersi, w nocy ja w dzień ja zawsze ja...kładłam się razem z nią choćby i o 14 spała.a mąż???siedział jak to piszesz przy komputerze i nie reagował.do czasu!!!!powiedzialam koniec...albo pomagasz, zajmujesz sie swoim dzieckiem, a nie tylko tv i komputer albo ja się pakuje i wyjeżdzam bierzemy rozwód i tyle.bierzesz kompa i tv a ja zabieram małą i widzisz ją raz na jakis czas!!(jestem sama za granica).nie pozwoliłam mu na takie traktowanie.i teraz jest juz dobrze.odkurza, pierze, gotuje, zajmie się małą.przebiera.wiec trzeba otworzyć buzkę i powiedzieć pare słów a jak nie poskutkuje bo niech spadają:)))))))pozdrawiam i jeszzce raz sorry że tak odczułaś to
 
Marczelitto85 - bardzo dobrze zrobilas! popieram! niektorym jak do rozumu nie trafia spokojna rozmowa to trzeba zrobic jazde jak cholera bo inaczej taki glowa nie ruszy. nieraz trzeba zagrac twardo i postawic sprawe na ostrzu noza raz a konkretnie zeby dalo skutek. jesli facet wybralby rozwod - coz -swiadectwo ze niedojrzaly i nieodpowiedzialny. lepiej takiego stracic niz sie z takim meczyc!
 
Moje Drogie panie dziekuje, że tak chętnie mi odpisałyscie. Ja nawet nie mam czasu tu wejsć i napisac co dalej sie dzieje, jak to wygląda. Ale wiem, ze jesli to nie normalne co dzieje sie u mnie w domu to musze z tym walczyc.
Walka rozpoczeła sie dzis rano, grzecznie ładnie poprosiłam męza by zaaopiekował sie synkiem na czas kiedy ja zrobie mu jesc, ubiore sie. I wielka kłótnia że on sie źle czuje ze ma goraczke ze jemu chorowac nie wolno. Boże! Co za tupet! Ja juz nie wytrzymuje. w niedzile mąż spał do 12 w poludnie a dzisiaj do 9.00 i pojechal do pracy. Przypilnowal mi syna ( wsadził go do fotelika i stał zgrymaszony a dziecko jęczało- to ja juz nie wytrzymałam) , po czym kazałam mu sypialnie i łóżeczko dziecko posłac, poduszczeczke posciel synka wywietrzyć. Poszedł. Nakarmilam, bawiłam sie z synem z myśla ze maż cos robi. Po 40 minutkach zajrzałam do pokoju maz spal jak dziecko. Buzdze go ani drgnie. Nie chciałm sie klócic przy synku bo serce mi peka na myśl ze jego ojciec nie ma ochoty go ponosic,pobawic, pocałować. Wyszedł do pracy nawet nie pozegnał sie, nie mówie juz o mnie ale o synu. Płakaz mi sie czasami chce. To samo jest jak wraca. Nie przywita sie z synem tylko szpera w moim telefonie czy abym go nie zdradziła. Dziewczyny...Jestem młoda mama i chce dac dziecku tyle miłości, czuje że dojrzalam do roli matki, kocham syna ponad zycie, pragne dla niego jak najlepiej.Ale czy dam rade sama??

natasza-182--nigdy nie próbowałaś z tym walczyć???

Tak pieknie piszecie o swoich mężach, do cholery zazdroszcze....marzy mi sie by czasami w ciągu dnia jak wróci wcześniej ( a wraca z reguły na 19.00) by zabrał syna na chwile i razem poszaleli, przeciez takie dziecko potrafi tak pięknie cały wysiłek i zmęczenie wynagrodzic...od wczoraj krzyczy syn na mnie mamo, a na tate nawet nie patrzy..zresztą zauwazylam dziwne zachowanie syna przy nim..tak jakby sztywniał, i zamykal sie w sobie, zero usmiechu, zero emocji, zero jęków...na początku myslałam ze sie przy nim uspokaja ale teraz juz sama nie wiem co mam o tym mysleć.

madlen79- rozmawiałam z meżem, konczy sie tylko na pięknych słówkach. Dziecko jest owocem mysle naszej miłosci, staralismy sie trzy miesiące,chcial..ale potem wszystko sie zaczeło walic..oddalił sie od syna...kiedys nawet zazucił mi że TO NIE JEGO SYN, TYLKO MOJEGO BYŁEGO..cięzko takie słowa usłyszec...nie chce wracac do tegoo..bolii..

Mąż w pracy a ja kosztem sniadania tu siedzie póki syn spi..bylismy juz na spacerku...piekna pogada...cięzko samej sie cieszyc z takich rzeczy..Mam mame ktora bardzo mi pomaga, odkąd wie jaki mąz jest,,czasami mi obiadek przygotuje,,pobawi wnuka jak tylko ma siły i czas ( jest zchorowana)

Musze radyklanie zmienić swoje zycie nie potrafie juz tak..z tego co Wy piszecie to męzowie tez maja obowiązki w domu, a mój HOTEL ma, oprany, oprasowany, objedzony i nic w zamian....szok a ja nawet skarpety prasuje hehe ( to jz chyba smiech przez łzy)

Moje drogie PAnie niedługo ide na operacje, mam po cesarskim cięciu jakieś anomalie w brzuchu i zastanawiam sie jak by to było gdyby musiał z dzieckiem zostac, nie wiem czy odważylabym sie tak nieodpowiedzialnej osobie syna zostawić, nie chce krzywdzic dziecko wole dziadkom powierzyc wychowanie na te kilka dni..jak myślicie?? uczyc męża kosztem dziecka nie moge..

A jeszcze pytanko juz takie formlane jak u was wyglądaja fundusze> (troche wścibskie ale hmm) ja mam taką sytuacje ze nawet złotowki czasami nie mam w portwelu..mąz trzyma kase..mało tego przed slubem narobił długów,,zabrał wszytskie pięniądze z wesela, z zasiłku mojego, z becikowego i chrzcin i ja tych pieniędzy nie widziałam, powiedział tak: sam nie wiem na co poszło...wybaczylam mu ...ale juz koniec...
 
reklama
jedno ci powiem! Ja na twoim miejscu zostawiła bym go w cholere! Jak odejdziesz to ci chociaż alimenty zostaną! I nie będziesz miała złudzeń że ktoś ci może pomoże no i będziesz miała do sprzątania tylko po sobie i dziecku! Ja bym nie zostawiała też dziecka pod jego opieką bo bała bym się o nie! Bo dziecko z tego co piszesz reaguje na ojca z obojętnością, o ile nie strachem. Może zamieszkaj u rodziców jeśli jest taka możliwośc, wiem że to może byc męczące ale myślę że to będzie lepsze niż sytuacja obecna! A jak się wachasz to pomyśl czy zniesiesz to do końca życia? I jak myślisz czy takia sytuacja jest dobra dla twojego dziecka? Bo jeśli nie to nie ma co tracic czasu, póki jesteś młoda, jeszcze znajdziesz miłośc swego życia! A jeśli go kochasz jeszcze chociaż trochę to może jak zaczął by o was walczyc to wszystko by się ułożyło, ale tylko i wyłacznie na twoich warunkach. Bo do kompromisów trzeba człowieka z głową a nie dzieciaka!
Ja nie mogę narzekac na finanse, mąż b. dobrze zarabia, ja mam świetne macierzyńskie, mieszkamy za granicą więc i pieniądze na dziecko są niezłe. Starcza nam, mamy oszczędności.
Jak byś nie wybrała TRZYMAM KCIUKI!
 
Do góry