reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Brak pomocy od męża czy to normalne?

escada powiem Ci,ze to straszne co piszesz:szok: Wiem,ze tym cię nie pocieszę,ale może dotrze do ciebie to ,ze to chyba całkiem normalny człowiek nie jest:no: Jak tak można postępowac ??? I ty mu jeszcze gotujesz,pierzesz,prasujesz?:szok: To,że się synem nie zajmuje to jest nie do pomyślenie,chyba nie ma instynktu,no poza zwierzęcym jakimś i że o tobie nie myśli,tzn.myśli czy aby go nie zdradziłaś,ale przepraszam kiedy???? między jednym karmieniem a drugiem czy w czasie drzemki małego? Czy aby cham jeden nie pomyślał by moze czasem,ze ty już nawet na to byś siły nie miała??? Przepraszam ćie bardzo za takie słowa o twoim mężu,ale dla mnie to jest zwykły burak! Swoim zachowaniem daje do zrozumienia ,ze tylko on się tak naprawdę liczy i bardzo to przykre niestety.I jeszcze z tymi pieniędzmi to już w ogóle przesada.A kto dom utrzymuje,w sensie gotuje,zakupy robi i dba aby wszyscy mieli co zjeść? To chyba raczej ty go powinnaś kontrolować ,a nie on ciebie,bo co to znaczy,ze pieniądze się rozeszły,na co????
Escada bardzo mi przykro,że masz taką sytuację:-( Ja sobie tego nie wyobrażam.Mój m też nie jest idealny,ile ja się musze nagadć żeby coś zrobił...Czasem ręce opadają:angry: I przeważnie tez mu muszę glośno i wyraźnie dać do zrozumienia,ze jestem zmęczona,ze robotem nie jestem.I też uważam że jednak mi przypadła większość obowiązków pomimo,ze ja też pracuję.Od jakiegoś czasu,w sumie odkąd mieszkamy z teściami to on nawet talerza za sobą nie umyje,ale ja też po nim nie sprzątam,bo tak go mamusia nauczyła to nie po nim sprząta (wiem niedobra żona jestem:sorry2:).Jak mieszkaliśmy sami było inczaej,ale niedługo już odbieramy swoje mieszkanie to mam nadzieję,ze przypomni sobie kilka zasad które u nas wcześniej panowały. Jak mnie czymś wkurzył konkretnie to np. obiadu nie było o!
Mój m tez zbytnio wylewny w uczuciach nie jest,ale jednak dziecku miłość okazuje,nawet bardziej niż mi,no i dobrze.Nosi,go ,przytula,mówi jakoś ładnie do niego,bawi się z nim,z przebieraniem czasem jest problem,ale w tym sensie,ze nikt się nie chce w kupie babrac:-p Ale jak trzeba to trzeba.Jednak jeśli chodzi o karmienie czy usypianie to tylko ja to robię ,w nocy tez ja wstaję,na początku było także m pracuje to w nocy nie wstaje i wtedy w weekendy faktycznie on miał dyżur, później go czasem z łóżka wyganiałam żeby szedł do małego,ale często i tak w końcu ja musiałam iść,bo mały płacze,ze ma być mama.Teraz pracujemy oboje i powinno być sprawiedliwie,no więc skoro ja wsteję w nocy,to on przynajmniej w weekendy rano jak młody urządza pobudkę o 6 to się nim zajmuje ,a ja mogę do 8 pospać.
Wkurza mnie tylko,ze czaem taki bezmyślny jet,np zapomni ubrać dziecku bluzy na dwó a sam sobie ubiera,czy obiadu zapomni dac-co się na szczęście rzadko zdarza,ale ręce opadają w takich sytuacjach:angry::no:
W takich sprawach natomiast jak szpital to mogłam na niego zawsze liczyć i jak się młody urodził to też.
Także kochana,wiem ,ze łatwo jest nam pisac "zostaw go",choć łatwo nie jest i w kwestii materialnej i uczuciowej,ale moim zdaniem to najlepsze rozwiązanie.Ja bym się z takim człowiekiem dłuzej nie męczyła i choćby skały srały to bym go zostawiłą dla świętego spokoju swojego i dziecka,bo widzę,ze dziecko mu chyba też przeszkadza, to nie o to chodzi w życiu.
Jeśli nie możesz odejść,to chociaż go konkretnie nastrasz,że się do mamy wyprowadzisz,a nawet wyprowadz się na kilka dni,spróbuj jeszcze porozmawiać choć widzę,ze dotychczas to nie miało sensu:-(
Bądź silna!!!!! Powodzenia !
 
reklama
escada przykre jest to co piszesz..ja tez z moim na poczatku nie mialam kolorowo,ale to co ty przechodzisz,jest mi obce.nie wiem jak mozna starac sie o dziecko a potem nawet je nie przytulic...pieprz..y egoista ten twoj maz,widzi tylko czubek wlasnego nosa!!! sorki,ale to jest straszne,co teraz przechodzisz.trudna masz sytuacje,jedynie na pocieszenie moge ci napisac,ze nie ty pierwsza i nie ostatnia,niestety :(
ja na twoim miejscu chyba odeszlabym od takiego faceta,tym bardziej,jak piszesz masz wsparcie u mamy.dasz sobie rade jesli bedziesz sama z dzieckiem,jak juz wczesniej ktoras napisala,bedziesz miala alimenty,dla samotnych matek pewnie tez sa jakies dodatki..poradzisz sobie.skoro teraz dajesz sobie rade,to jak juz bedziesz sama z dzieckiem tez dasz,bo przeciez caly czas sobie musisz sama radzic.
powodzenia !!!! i duzo sily psychicznej i fizycznej,pozdrawiam :)))
 
escada.....ja żem w szoku:)))nie powaga.
masakra.mąż mój pracuje...ale co wypłata to zostawia sobie na koncie na rachunki jakieś i PAPIEROSKI(fuj fuj :)) a reszta na moje konto.wez sie za to kochana przeszkol go...albo do mnie wyślij to pajac jak w zegareczku wróci ja nie mogę jak tak można!
jestem z Tobą i natasza bo obie zaczęłyście walkę:)))
 
ESCADA- najlepszym rozwiazaniem bedzie postawic twardo sprawe na ostrzu noza: albo zajmujesz sie dzieckiem albo rozwod i zegnam!!! ty sie dziewczyno meczysz az zal. mam kolezanke ktora ma 4 dzieci (nie hajtala sie nigdy z ich ojcem) i miala podobna sytuacje jak ty. jak jej maz potrafil sie juz "zajac" dziecmi to tylko drzec morde na caly dom, ukarac i zero czulosci. w koncu zdecydowala sie na radykalny krok i go kopnela w d... raz na dobre i "tatunio" ma widzenia tylko 1 weekend na 3 i dzieci same wcale sie do niego nie garna. wyobraz sobie ze ona teraz poznala faceta porzadnego wyksztalconego ktory pomogl sie jej pozbierac po draniu (ogolnie niezle ziolko z niego bylo) i kocha jej wszystkie 4 dzieci jak swoje, codziennie pieszczoty, wyglupy, wypady weekednowe na rowery (najmlodszy ma 4 lata najstarszy 14 lat i dwie dziewczynki ktore maja teraz 9 i 7 lat). uwierz ze jakbys go kopnela zamiast sie tak meczyc to chyba tylko by ci to pomoglo... tak jak juz wczesniej pisalam: lepiej stracic takiego idiote niz sie meczyc!!! a serio -jego zachowanei przypomina mi mojego bylego meza - jak on byl chory to trza bylo skakac jak kolo krola, jak ja bylam u kresu sil bo mialam grype nieziemska i poprosilam o herbate to uslyszalam: przestan k...a udawac wstan i se zrob! a ja mialam wtedy 41 goraczki i majaczylam. poza tym zero pomocy w domu mialam, a tylko ciagle awantury (o nic !!!) i podobnie jak twoj : mial uprane naszykowane posprzatane to wielkim ryjem sie odplacal!!! chyba aniol stroz mnie uratowal zebym dziecka z nim nie miala bo ciagle cos mi mowilo NIE ROB TEGO. 7 lat mojego zycia poszlo w "kosz" ale nie zaluej teraz ze zdobylam sie na radykalny krok i po jednej zdradzie na dodatek go wywalilam z mojego zycia raz na zawsze. nie daj sie!!! jak masz kogos z rodziny kto ci pomoze to nie patyczkuj sie z tym pajacem tylko z grubej rury go. przezyjesz to zaufaj! trzymam za ciebie kciuki.
 
Witam wszystkie panie. Właśnie się zarejestrowałem żeby zadać opowiedzieć o mojej sytuacji. I mam nadzieje ze dostane obiektywne odpowiedzi.
Jesteśmy z zona juz 13 lat. Z tego prawie 10 jako małżeństwo. Wyleciał em za granicę. Ale w ruciane po nią. Wzięliśmy ślub. Przyleciała do mnie. I żyjemy w obcym kraju razem od 2007r.
Ja mam firmę budowlana pracuje i zarabiam mniej lub więcej. Czasami mamy więcej czasami mniej...
Staraliśmy się o dziecko. Udało się mamy piękna cureczke Maje :) i teraz zaczyna się historia z zona. Przez początek ciąży była wrażliwa na zapachy słaba zawroty głowy raz cy 2 żem dala itp. Poszła na chorobowe na ponad pół ciąży. I została na chorobowym mimo że jej przeszło. Po urodzeniu dziecka macierzyńskie. I ja tez jak ci wszyscy źli ojcowie nie robiłem wszystkiego co powinienem. Ale szybko doszłam do siebie i nie miałem problemu z przewijanie karmieniem kładzenie spać kompaniem bawię niem się. Nie mniej mam cieszą prace i nieraz przychodzę do domu zajechany na amen. I zaczyna się problem jak muwi ze dziś nie mam system na nic to jest foh. Albo Po prostu przynosi mi ją daje mi ją na ręce i odchodzi bez słowa wygląda to jak by pozbywają się kłopotu. Mają już ma 1.5 roku i zaczęły się między nami poważne kłopoty. Bo twierdzi ze nie chce jej pomagać. I z tad jestem na tym forum. Przeczytalem wasze wypowiedzi i z nich oceniam sie nienajgorzej bo staram sie byc rano kiedy sie budzi myje ja przebieram robie sniadanko nie codziennie ale niech bedzie 2x w tygodniu. Na weekend prawie zawsze ja to robie. No chyba ze pracuje. Popoludniu troche sie bawie.bo zwykle padniety jestem. Ale kapie i klade spac. Jak sie budzila w nocy to smialo musze powiedziec ze bardzo czesto wstawalem. Zona ma mi za zle ze niepomagam w domu ze niebiorw ja nigdzie ze zamalo sie bawie lub nietulam jej przed snem. Wiec niebiore ja fakt i chce to zmienic. Niebawie sie... bawie sie ale po 8 lub czesto dluzszych godzinach pracy (a pracuje dla siebie i dostaje pieniadze za robote a nie na godzidziny wiec zapierdz.... w pracy.a budowlanka niejest latwa) i tak musialem sie usprawiedliwic;p wiec bawie sie ale nieszaleje z nia i nienosze na rekach tyle ile ona chce.
Odnosnie tulenia do snu jestem zdania ze powinnismy.ja klasc.spac i ona powinna zasnac. I wieszcie mi lub nie ale tak mielismy z nia od poczatku do teraz. 0 problemuw zlote dziecko butla polozyc i juz chrapala... w przenosni oczywiscie. Teraz zona zaczela ja dluzej i dluzej tulic zanim ja kladzie. I zaczelo byc coraz gozej. Doszlo nawet do tego ze niezasnie bez zony i to trwa nawet pare godzin. Jak ja ja klade spac teraz to klade i wychodze placze bo sie juz przyzwyczaila ale placE 1-5 min i spi. I im wiecej ja ja klade tym szybciej zasypia. I znowy zona jest zla na mnie ze jej nietule. A jak same dobrze wiecie to jest nasz jesyny czas bez niej kiedy odpoczywamy czy czyms sie zajmiemy.
i tak o to jestem zlym i niedobrym mezem.i tata...
a teraz juz kruciutko cos o zonie. Mieszkamy w obcym kraju wiec jezyk jest inny... niechce sie uczyc jezyka niechce nic robic niechce nigdzie chodzic do ludzi mieszka juz tu prawie 8 lat i nic nierobi. Praca ja papiery ja rachunki ja banki ja lekaze ja szpitale ja nawet do prEczkola jej niewezmie bezemnie. Takze mam w domu dwujke dzieci co bezemnie nic niezrobia. Ale ona przeciez niedaje rady bo ja jej niepomagam... obecnie pracuje... rozkrecam nowy biznes po godzinach. Remontule dom przygotowuje dom do zimy bo mieszkamy daleko na N gdzie kominek dzewo olej do pieca odsniezanie traktorem do miasta 10 min... wszystko ja robie.
No przepraszam nie wszystko. Zona gotuje. Na weekendy ja staram sie troche gotowac... pierze i sprzata i zajmuje sie dzieckiem w ciagu dnia.
wiem to jest duzo... ale nierobi nic co pomoze nam zyc w tym kraju i oczekuje ze wszystko zrobie za nia i uwaza mnie za tragicznego meza.
Co wy na to?
 
Hehe staralem sie skrucic ;p

a oto żona tego egoisty...przed ciąża pracowałam swoją ciężka praca zeszłam na wysokie stanowisko.wstawalam o 5:30 wracałam o 17:00 po powrocie pies sprzątanie gotowanie pranie zakupy wszystko ja wiadomo ze nie wszystko robi się codziennie ale zawsze jest coś do zrobienia.moj mąż nie tyka się prac domowych.moze trzy razy zdazylo mu się coś ugotować prze te wszystkie lata.zaszlam w ciążę poszłam na chorobowe bo nie byłam w stanie wykonywać mojej pracy w siódmym miesiącu było lepiej nie wróciłam do pracy prawda.jeszcze przed ciąża kupiliśmy dom w 3 miesiącu ciąży mój mąż wyburzyl ściany kazał mi zbierać ten gruz do worków kiedy się sprzeciwilam zrobił mi awanturę ze nie pomagam mu w remoncie.jestem sama za granicą nie mam nikogo z mojej rodziny kiedy urodziła się corka wróciliśmy ze szpitala był pól godziny w domu i poszedł do pracy.przez pierwszy rok córki wychodził jak spala i wracał jak spala byłam kompletnie sama z córką bez żadnej pomocy nawet na godzinę nie wyszłam z domu żeby odpocząć nie miałam też żadnej pomocy w pracach domowych.moj mąż rozkręca juz piąty biznes z kolei jeszcze żaden mu nie wyszedł wydaje na to wszystkie pieniądze jedyne co z tego mamy to mnóstwo długów to to że ogłosił bankructwo i nadal mamy mnóstwo długów u znajomych oczywiście mój mąż bez mojej wiedzy wszystko pozyczyl.Maja ma teraz 1,5 roku teściowa wzięła ja 3 razy na weekend bo mój mąż chciał zrobić impreze.nadal nie ma go calymi dniami jestem sama z córką i obowiązkami domowymi.moj mąż chodzi na taj-chi na siatkówkę i teraz jeszcze z kumplami wymyślili ze raz w tygodniu będą się spotykać na grę planszowa powiedział że nie zawsze ale będzie chciał jeździć.bedzie musiał przejechać 300km na grę planszowa z kumplami.powiedzialam ostatnio mężowi ze tez chciała bym wyjść z domu odpocząć mieć coś swojego na co mi odpowiedział ze bardzo chętnie zajmie się Mają ale kiedy nie pracuje a pracuje tez z domu wiec może się nią zająć wtedy kiedy nie pracuje na następny dzień wrócił do domu o 21:30 zapytałam go czy specjalnie zamierza późno wracać do domu odpowiedział mi ze się nad tym zastanawia i przyznał ze specjalnie tak późno wrócił do domu. oto i cala prawda o moim męzu.dodam jeszcze ze żyjemy w strasznej biedzie kiedy go pytam o pieniądze nie ma więc gdzie są te pieniądze za jego całodzienna prace tym bardziej ze połowa rachunków jest nie płacono tak się wszystko zbiera z miesiąca na miesiąc.nie mamy telewizji i internetu mój tel jest zazwyczaj wyłączony bo mam nie zapłacone rachunek.mysle ze czesc pracuje a cześć sobie przesiedzi żeby tylko nie spędzićczasu ze swoją córką i zona i żeby zrobić mi na złość.wyslalam mu ostatnio linka na ta stronę bo myślałam że coś do niego dotrze i zacznie mi pomagać i spędzać czas z córką i da mi trochę odpocząć ale widzę ze nic z tego nie zrozumial...
 
reklama
Escada jestem tu nowa, ale jeśli chcesz utrzymać to małżeństwo, to sporo pracy przed Tobą. Dać się da, pytanie tylko, czy warto. To już pytanie do Ciebie... niestety ale wygląda na to, że Twój mąż musi dojrzeć. I Ty chcąc nie chcąc musisz go w tym wspierać. Więc powtarzaj do znudzenia to, co jest najważniejsze. Czyli tak na moje oko - że ma zajmować się dzieckiem, bo dzięki temu łatwiej mu będzie nawiązać kontakt. Nie będę Ci pisać a mój mąż to tak, albo tak. To bez sensu. Masz swojego, wybrałaś go sama, na świecie są mężowie i lepsi, i gorsi, teraz trzeba iść dalej. Jeśli zależy Ci na pracy nad małżeństwem daj sobie miesiąc bez narzekania i pretensji, kiedy skupisz się na namawianiu męża, żeby zajmował się synkiem. I za miesiąc zobaczysz, czy coś pomogło.
Druga rzecz, którą musisz jakoś ogarnąć to pieniądze. Ok, ja też mam rozdzielność, mamy odrębne budżety, ja tak zresztą chciałam. Ale to dlatego, że ja mogę pracować. Może zarabiam mniej niż mąż, ale mam na swoje potrzeby, na połowę rachunków i zakupów. Ale Ty - z tego co czytam - studiujesz i masz małe dziecko. Więc nie masz jak zarabiać teraz. Musisz z nim porozmawiać, że pieniądze powinny być wspólne. Tylko wiesz, po kolei, bo jak mu - że tak powiem - wyrzygasz wszystko naraz (;)) to on odpowie: rozhisteryzowana baba i nie zastanowi się nad niczym. Wiem z autopsji, że co jak co, ale pozory racjonalizmu bardzo się sprawdzają w negocjacjach z facetami :)
powodzenia! i jeszcze jedno - jeśli nie chcesz walczyć o to małżeństwo, to nie walcz. Jesteś jeszcze b. młoda i spokojnie znajdziesz kogoś. Ale jeśli chcesz - to musisz być jak Napoleon :)
 
Do góry