reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Obumarła - Co Mnie Czeka Dalej???

O to samo pytałam... O ile zdążyłam się połapać to przebyta infekcja, nie "świeża" nie ma wpływu, ale chętnie bym się upewniła gdyby ktoś dysponował konkretną wiedzą.
 
reklama
(*)(*)(*)dla wszystkich Aniołków
dziewczyny, ja miałam taki wynik przeciwciał i to faktycznie oznacza przebytą w przeszłości infekcję.dodatnie IgG świadczy o nabyciu odporności, więc generalnie ten wynik jest "lepszy", niż gdyby oba oznaczenia były ujemne, bo wtedy przy kolejnej ciąży należałoby szczególnie uważać.
Magnusik, gdyby również IgM było dodatnie, to oznaczałoby, że albo infekcja jest świeża, albo niedawno przebyta i w takim wypadku mogłaby być niebezpieczna dla ciąży.
 
Ostatnia edycja:
Witam Was jestem tu nowa wiec postanowiłam napisać pare słów by wyrzucić swój ból i traumę jaką ostatnio przeżyłam. Mam 27 lat i byłam szczęśliwą kobietą do czasu aż wszystkie niepowodzenia i choroby zaczęły spotykać mnie i moją rodzinę. Lekiem na moje problemy miała być upragniona ciąża, która miała mi pozwolić zapomnieć o wszystkich smutkach i pozwolić cieszyć się życiem, Ale tak się tylko wydawało...Na początku wszystko przebiegało bez zarzutów. płód rozwijał się wzorcowo. pierwsze usg mamy z mężem nagrane na płycie.. wtedy jeszcze maluch kopał i ssał palca... w 19 tyg trafiłam do szpitala z nadciśnieniem. następnego dnia po przyjęciu na oddział okazało się że moje dziecko nie żyje...nie wierzyłam, było to dla mnie jak wyrok,zażądałam ponownego usg.Niestety...dziecko faktycznie nie żyło. Dwa dni czekałam na wywołanie porodu.Aż w końcu nastąpiły skurcze i zaczęła się akcja.Urodziłam ze świadomością ,że będzie to martwe dziecko.I jeszcze ten odgłos nożyczek odcinających pępowine...Do dziś zadaję sobie pytanie dlaczego?? Dlaczego Boże tak mnie doświadczasz??Dlaczego zamiast wybierać śpioszki, zastanawiam się nad grobem dla mojego dziecka? Dziewczyny powiedzcie mi jak radzicie sobie z bólem, bo ja psychicznie czuje się bardzo dziwnie, raz nie chce mi się wstawać z łózka, innym razem wiem, że muszę starać się wrócić do rzeczywistości...Wszystko mi się przewartościowało, całe życie, nie mam już planów bo i tak wiem, że nad niczym nie jestem w stanie zapanować. Tylko ile człowiek jest w stanie znieść?
 
lilka83 Bardzo mi przykro, ze musimy się poznawać w takich okolicznościach. Bardzo Ci współczuję. Nie ma słów które mogłyby wyrazić smutek z powodu odejścia maleństwa. Wypłacz się, ale spróbuj znaleźć sens życia, z czasem ból będzie coraz mniejszy i nauczysz się z nim żyć. Ja straciłam 2 miesiące temu moją córeczkę w 24tc. Ciąża przebiegała bezproblemowo i do dzisiaj nie wiem co było przyczyną tej tragedii. Pytasz, jak sobie radzę z tym bólem... bywa ciężko, czasami nie chciało się wstawać, żyć, ale zrozumiałam, że życie właśnie jest takie trudne i ze nie można się poddawać, że trzeba walczyć i odnaleźć nadzieję. Wiele pomógł mi mój mąż, ale i koleżanka z pracy, która wręcz nakrzyczała na mnie, że nie można nadal żyć w żałobie. Takie trudne słowa pomagają mi się pozbierać.
Wiem, zatem jak trudne są te dni, ale musisz przejść ten okres i zamknąć czas żałoby- to najważniejsze aby móc dalej funkcjonować. A uwierz, że masz po co! Zapraszam Cię na wątek Ciąża Po Poronieniu, tam wiele dziewczyn przeszło przez to samo co Ty, a teraz starają się o dziecko, wiele z nich już urodziło!!! Tam znajdziesz pocieszenie, nadzieję, ale i pomoc. Uwierz, ze dla ciebie tez zaświeci słońce!
Przytulam cię i zapalam (*) dla Twojego Aniołka.
 
witam . ja stracilam dziecko 6 grudnia 2010roku cale swieta w smutku zalu:( i do tej pory nie moge sie pozbierac, moj aniołek miał 10tyg,jest mi bardzo przykro nie moge sobie z tym poradzic. miałam zabieg wylyzeczkowania. ja znioslam go b.dobrze.znajomi mowili oj stalo sie! a to tak boli:(

alee podtrzymuje mnie przy zyciu synek starszy dominik ma 1,5 roku,
juz mo tluamaczylam ze bedzie mial rodzenstwo a tu nagle wiadomosc,,ciaza przestala sie rozwijac,,-SZOK-ZŁOSC-PLACZ-DLACZEGO?
 
koza268 bardzo mi przykro.. Zapalam (*) dla Twojego Aniołka.. Zapraszam na wątek ciąża po poronieniu.. Tam nas jest niestety całe mnóstwo.. Zawsze możesz się wyżalić, pogadać,...
 
witajcie! bardzo się cieszę,że trafiłam na ta stronkę:-) swoja dzidzię straciłam w 10 tygodniu ciąży, nie poroniłam samoistnie-miałam poronienie zatrzymane i zabieg łyżeczkowania 5 dni temu. Ciąża obumarła-najprawdopodobniej ok 6-7tc. Nie miałam nawet okazji usłyszeć bicia serca.... Bo na przedostatnim usg było wszystko ok a 2 tygodnie póżniej lekarz stwierdził.że coś jest nie tak... Zrobiłam betke, za 2 dni kolejna-nie rosła... Nie czułam już żadnych objawów ciążowych, zresztą czułam, że coś jest nie w porządku-takie rzeczy sie po prostu czuje.... Odwiedziłam innego lekarza-potwierdził diagnozę-to było w piątek. Wypisał skierowanie i we wtorek poszłam do szpitala. To były 2 najgorsze dni w moim życiu. Sam zabieg nie boli.......Ale ta cała "oprawa" była straszna-z łaską zrobiono mi jeszcze jedno usg, posadzono na fotel, przywiązano nogi.... Wiem, że personel szpitala traktuje nas jak kolejny przypadek, ale dla nas to jest strata dziecka, niezależnie od tego, w którym tygodniu... Fizycznie czuję sie nawet dobrze-brzuch pobolewa i są krwawienia....... Gorszy jest ból psychiczny, nie wiem jak sobie z nim radzić.... Staraliśmy się o dzidzię jakieś 2 lata. Brałam leki na brak owulacji, ciągłe badania usg......Ciągłe skupienie się na tym czy się udało? A jak trochę odpuściłam, przestałam myśleć to takie zaskoczenie!!!!!!!!! Nawet bez leków wspomagających... Teraz czekam jeszcze 2 tygodnie na wynik histo, kontrola u lekarza i czekanie na to, aż wszystko wróci do normy i ponowne starania......... To boli, bardzo...... i Nie znasz odpowiedzi na pytanie-" dlaczego właśnie ja"? Ale ja się tak łatwo nie poddam, będę walczyć i czekać na maleństwo!!!!! Pozdrawiam Was ciepło!!!!!!!
 
Smutna zapraszam na wątek ciąża po poronieniu.. Bardzo mi przykro.. Zapalam (*) dla Twojego Aniołka.. Wie jak Ci ciężko... Ja też przechodzę straszną traumę jak przypomnę sobie to przywiązywanie nóg.. Mogli to zrobić chociaż po uśpieniu..
 
a mnie w sumie przywiazywanie nóg tak nie dotknęło...wiem po co to jest, fakt człowiek czuje się jakby był raczej w psychiatryku...ale mnie bardziej dotknął dzwięk odcinania pepowiny...:-(

Koza powiem Ci że jesteśmy w podobnej sytuacji rodzinnej...ja mam córkę .z tym że 4 letnią, też jej tłumaczyłam już że będzie mały dzidziuś w rodzinie, robiła mu prezenty, malunki, chciała żeby już sie pojawił, nie mogła się doczekać...a tu nagle, najgorsze było powiedzieć prawdę, takie dziecko nie rozumie, za chwilę rozmawia jakby nic się nie stalo. Lila co chwila pytała jak dzidziuś, czy zdrowy, czy rośnie, kiedy będzie. teraz zaczyna już kojarzyć i się nie dopytuje, może za bardzo dosadnie jej powiedziałam że braciszka na razie nie będzie. ale sama nie mogłam znieść tych pytań. to smutne i bardzo Ci współczuję...ale tez powiem, dzięki mojej Lili jakoś dochodzę do siebie, wiem jak ona przeżyła mój pobyt w szpitalu, jak tęsknila i jak bardzo mnie teraz potrzebuje, bo na swój sposób też przezyła swoje. więc trzymaj się dzielnie dla swojego synka...

Smutna, Koza, trzymajcie się, przytulam i zapalam światełka (*) dla wszystkich dzieciątek...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry