Witam,
mam bardzo trudną sytuację z byłym partnerem. Właśnie się rozstalismy, mamy roczne dziecko. Partner znęcal się nade mną psychicznie, co niestety ma wpływ na moje obecne życie. Byliśmy jakiś czas temu u mediatora i za porozumieniem stron ustaliliśmy alimenty w wysokości 1000 zł. Nie pracuję i wcześniej nie byłam nigdzie zatrudniona na stałe. Były partner czuje nade mną przewagę, bo ma pieniądze i najchętniej chciałby mnie od siebie w pełni uzależnić, by móc mnie szantażowac. Umówiliśmy się po narodzinach dziecka, że on pracuje, a ja opiekuje się dzieckiem. Ale to dla niego nie ma już znaczenia. Teraz mi grozi, że pozbawi mnie mieszkania, bo nie będzie mi płacił pieniędzy, gdyż wypłacił mi je za 2-3 miesiące (w zeszłym miesiącu przelał mi na konto więcej, niż 1000 zł, ale czy można płacić alimenty z wyprzedzeniem? Nie mam żadnych swoich pieniędzy, ubrania czy buty dla dziecka kupuję ja, więc korzystałam z tych pieniędzy, oczywiście większość z nich była przeznaczona na rachunki, które wynoszą ponad 1300 zł miesięcznie, ale wiedziałam, że nic więcej od niego nie dostanę, bo o wszystko musiałam się wielce prosić). Mówi mi też, że zabierze mi dziecko, bo nie będę miała środków i warunków do tego, by ją wychować. Gdy mieszkaliśmy razem, dzieckiem zajmowałam się tylko ja, bo on był wciąż zajęty pracą lub grami komputerowymi. Całymi dniami i nocami przesiaduje przed komputerem, pracuje na nim i wszystko się do tego sprowadza. Właściwie już wtedy czułam się jak samotna matka, bo w niczym mi nie pomagał. Robił jedynie od czasu do czasu zakupy, czy kupował podstawowe rzeczy dla dziecka. Dziecko niewątpliwie jest ze mną najbardziej związane, a ja z nim i nie wyobrażam sobie, bym mógła ją stracić... Bardzo proszę o poradę i ocenę mojej sytuacji.
mam bardzo trudną sytuację z byłym partnerem. Właśnie się rozstalismy, mamy roczne dziecko. Partner znęcal się nade mną psychicznie, co niestety ma wpływ na moje obecne życie. Byliśmy jakiś czas temu u mediatora i za porozumieniem stron ustaliliśmy alimenty w wysokości 1000 zł. Nie pracuję i wcześniej nie byłam nigdzie zatrudniona na stałe. Były partner czuje nade mną przewagę, bo ma pieniądze i najchętniej chciałby mnie od siebie w pełni uzależnić, by móc mnie szantażowac. Umówiliśmy się po narodzinach dziecka, że on pracuje, a ja opiekuje się dzieckiem. Ale to dla niego nie ma już znaczenia. Teraz mi grozi, że pozbawi mnie mieszkania, bo nie będzie mi płacił pieniędzy, gdyż wypłacił mi je za 2-3 miesiące (w zeszłym miesiącu przelał mi na konto więcej, niż 1000 zł, ale czy można płacić alimenty z wyprzedzeniem? Nie mam żadnych swoich pieniędzy, ubrania czy buty dla dziecka kupuję ja, więc korzystałam z tych pieniędzy, oczywiście większość z nich była przeznaczona na rachunki, które wynoszą ponad 1300 zł miesięcznie, ale wiedziałam, że nic więcej od niego nie dostanę, bo o wszystko musiałam się wielce prosić). Mówi mi też, że zabierze mi dziecko, bo nie będę miała środków i warunków do tego, by ją wychować. Gdy mieszkaliśmy razem, dzieckiem zajmowałam się tylko ja, bo on był wciąż zajęty pracą lub grami komputerowymi. Całymi dniami i nocami przesiaduje przed komputerem, pracuje na nim i wszystko się do tego sprowadza. Właściwie już wtedy czułam się jak samotna matka, bo w niczym mi nie pomagał. Robił jedynie od czasu do czasu zakupy, czy kupował podstawowe rzeczy dla dziecka. Dziecko niewątpliwie jest ze mną najbardziej związane, a ja z nim i nie wyobrażam sobie, bym mógła ją stracić... Bardzo proszę o poradę i ocenę mojej sytuacji.