reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jedzenie dla roczniaka

Jeśli ludzie jedzą co popadnie, to się trują. Uwierz mi, spędziłam tyle czasu w lesie, że dobrze wiem, że nie bierze się do domu grzybów, których się nie zna albo nie jest się pewnym. Z tą babcią poszłaś w skrajność 🙄 Nie chcesz, nie dawaj. Ale nie mów mi, że jeśli ośmio, dziesięcioletnie dziecko pójdzie z rodzicami do lasu i będzie chciało zjeść podgrzybki, które pod kontrolą rodziców zebrało do koszyka, to ryzykuje śmiercią lub utratą zdrowia.

Edit. Jeszcze tak z ciekawości. Przypuśćmy, że Twoje dziecko ma kolegę starszego o rok. Kolega ma dwanaście lat, zaprasza do siebie do domu, mama na obiad daje mięso w sosie kurkowym. Przypomnę, Twoje dziecko ma jedenaście, czyli wg WHO powinno odmówić na widok kremowego sosu z grzybami i kurczakiem. Myślisz, że to zrobi?
Wszyscy, którzy zatruli się grzybami, byli pewni, że jedzą coś jadalnego🤷‍♀️ dzieci ryzykują bardziej niż dorośli.

Może zrobi, może nie. Moje starsze dziecko nie ma 3 lat i nijak mi się wypowiadać na temat tego, jak się będzie zachowywało jako nastolatek. Ty potrafisz?
Odniosłam się do tego, że jak WHO czegoś zabrania, to na pewno słusznie. Moim zdaniem ta instytucja to bzdura i tyle. Jednego dnia coś jest zalecane, na drugi dzień jest dopuszczalne, trzeciego śmiertelnie niebezpieczne, a czwartego jednak zdrowe. I wystarczy poczytać tylko to forum, by wiedzieć ile szkody psychice matki zrobiły ich zalecenia i zakazy. Argument, że WHO coś tam jest moim zdaniem subiektywny. Zwłaszcza dla matki niejadka, która nie wie co począć, by dziecko jadło i słyszy, że wszystko robi źle i gubi się już w tym co jest zdrowe a co nie.
A ile dobrego te nakazy przyniosły? Gdzieś czytałam o grupie matek żywiących swoje dzieci wyłącznie mlekiem roślinnym własnej produkcji, od 3 miesiąca życia. Jak kilka niemowląt zmarło, a reszta trafiła do szpitala w stanie krytycznym, to mamusie się opamiętały. Działały zgodnie z "intuicją"... Nie zawsze to, co zrobić chcemy, pokrywa się z tym, co jest dobre dla dziecka, mimo najlepszych intencji.

A dla niejadków. Zdrowe dziecko się nie zagłodzi. Przebadać i podążać za dzieckiem. Podawac zdrowe i różnorodne posiłki, to dziecko coś do siebie dopasuje. Ja bym też podawała to, na co dziecko ma ochotę (jeśli to jest w miarę zdrowe, nie mówię o słodyczach), bo nasz organizm naprawdę potrafi sobie dobrać posiłki, jeśli mu na to pozwolić.
 
reklama
A ile dobrego te nakazy przyniosły?
A jak "fajnie" było jak rodziły się talidomidowe dzieci? Też przecież środowisko naukowe było jednoznaczne.
Zresztą ok. Ktoś chce wychowywać dzieci z podręcznikiem w ręku, nikt mu nie zabroni. Trudno się robi, jak dziecko nie chce się stosować do podręcznika, ale mama ma wszelkie prawo z zaciśniętymi zębami stosować się do zaleceń, bo tak piszą lekarze. Temat nie o tym, zgadzam się.

Natomiast stanowczo nie zgadzam się, że dziecko jeśli jest niejadkiem, to wystarczy zdrowa i zróżnicowana dieta. Moje jedzą, ale wspomniany wyżej brat, gdyby mu nie wmuszali (takie były czasy🤷‍♀️) i pozwolili sobie wybierać, to spijałby kefir z mizerii i czasem zjadł pomidora - dopóki nie doprowadziłby się do ciężkiej anemii. Generalnie dobrego zdrowia był i jest. Po prostu niejadek
 
Natomiast stanowczo nie zgadzam się, że dziecko jeśli jest niejadkiem, to wystarczy zdrowa i zróżnicowana dieta. Moje jedzą, ale wspomniany wyżej brat, gdyby mu nie wmuszali (takie były czasy🤷‍♀️) i pozwolili sobie wybierać, to spijałby kefir z mizerii i czasem zjadł pomidora - dopóki nie doprowadziłby się do ciężkiej anemii. Generalnie dobrego zdrowia był i jest. Po prostu niejadek
A próbowali nie wmuszać? Tak na dłużej?
Mój, im bardziej przekonywałam, tym mniej jadł. Przestałam i... Nie schudł, anemii i niedoborów nie ma. Jeśli dziecko zupenłnie nie chce jeść i jest to długotrwałe, to coś jest nie tak.
 
A próbowali nie wmuszać? Tak na dłużej?
Mój, im bardziej przekonywałam, tym mniej jadł. Przestałam i... Nie schudł, anemii i niedoborów nie ma. Jeśli dziecko zupenłnie nie chce jeść i jest to długotrwałe, to coś jest nie tak.
To były lata 90te, wtedy jeszcze rodzice mogli swobodnie robić to co uznawali za stosowne. Nie zawsze było to dobre, też nie zgadzam się z wieloma praktykami sprzed lat, ale dzisiaj mamy chyba przegięcie w drugą stronę. W zasadzie cokolwiek rodzic nie zrobi to znajdą się specjaliści, którzy tego zabraniają i mają szereg niezbitych dowodów na swoje racje. Specjaliści mają się dobrze, tylko matki już nie wiedzą co robić, a dzieci padają ofiarami coraz to innych teorii. Rozsądek, spokój i intuicja - to jest najlepszą metodą wychowania w moim domu. Oczywiście nie zabronię nikomu słuchania zaleceń zmieniających się co roku ;)
 
Nie wiem czy rozszerzanie diety ma wpływ na to jak dziecko je później. Mój syn jadł bardzo wiele, szpinak, brokuły, przeróżne sosy, pesta, owoce, wszystkie kasze, mięsa, co mu dałam to zjadł do 1.5 roku. Później z każdym dniem z czegoś rezygnował, teraz ma ponad 3 lata i je kilka rzeczy, które mogę policzyć na palcach, a ogólnie to mógłby żyć na samych bułkach. Szynka, ziemniaki pieczone w piekarniku, pierś pieczona lub udko, makaron, codziennie ten sam obiad. Nie ma mocnych na niego, nie i koniec, nawet jak spróbuje coś innego mówi, że niedobre. Wychodziłam z siebie, zrobiłam wszystkie badania, usg brzucha, byłam na konsultacji integracji sensorycznej. Moje dziecko jest zdrowe, a je tylko kilka wybranych rzeczy. Już odpuściłam, nie walczę, proponuje, nie chce to nie. I może mój wpis nie jest pocieszający, ale takie dzieci też są, nie wszystkie zjadają pięknie 5 posiłków dziennie, idealnie zbilansowane, w idealnych ilościach. I jak widzę te wszystkie rolki o idealnych posiłkach to się gotuje, bo choćbym chciała żeby jadł „tak jak trzeba” to po prostu się nie da.

Oczywiście że tak jest. U nas też jako roczniak jadł wszystko. Teraz jak ma 11 lat do najchętniej żyłby na wypadach z kolegami na przysłowiowy kebab. I nie. Nie da się nastolatka zamknąć w domu 🤷‍♀️
 
Do góry