Odradzam. Zajęło mi troche czasu otrząśnięcie się po pobycie w tym szpitalu. Moja córeczka ma teraz 17 miesięcy. Trafiłam tam w 37 tygodniu ciąży z arytmią u dzidziusia. Ile ja się nasłuchałam na pierwszym spotkaniu w tym szpitalu dla mam które chcą rodzić na Traugutta jacy wybitni lekarze tam pracują. Pani oddziałowa opowiadała, że gdyby były jakies problemy z serduszkiem to jesteśmy w końcu w Zabrzu centrum kardiochirurgii dziecięcej. ochy i achy przez całe spotkanie. Byłam zachwycona i pełna zaufania do personelu i lekarzy tego szpitala. Do mojej Pani ginekolog, która tam pracuje również. Gdy to wszystko się działo poszła na L4 a w prywatnym gabinecie przyjmowała zdrowa jak ryba. Niestety w 37 tygodniu przypadkiem ujawniła się arytmia u mojego dzidziusia. Lekarze w tym szpitalu nie wiedzieli co robić, próbowali faszerować mnie lekami nie patrząc na wyniki badań. CRP miałam nie podwyższone a kazano mi brać niebezpieczny dla dziecka antybiotyk. Zadzwoniałam do innego szpitala gdzie powiedziano mi żebym nie zgadziła się na przyjęcie tego leku. Gdy odmówiłam zaczęto mnie straszyć. Zresztą wszystkie nas traktowana tam jak jakieś idiotki. O niczym nie informowano a ordynator gdy zapytałam go na co jest antybiotyk powiedział mi że na powyższone CRP, ja odpowiedziałam ale CRP mam w normie, on nie nie ma Pani, ja mówie że widziałam wyniki i mam w normie. Wziął do ręki moją kartotekę i powiedział faktycznie, ale i tak prosze wziąść antybiotyk. Ja pytam na co a on 'Na co innego! Ta rozmowę pozostawiam wam do zastanowienia. W końcu przedzwoniłam do znanej w całej Polsce państwowej kliniki błagając o pomoc. Tam powiedzieli, żebym wypisała się na własne żadanie ze szpitala i przyjechała do nich. Zrobiłam tak. Oczywiście znowu zaczęto mnie straszyć, byłam w 37 tygodniu, że moje dziecko umrze bo jeszcze nie potrafi oddychać samodzielnie i jeżeli gdzieś indziej zrobią mi cesarke to będę tego żałować do końca życia. W drugim szpitalu powiedziano mi, że w dzisiejszych czasach nawet gdybym musiała urodzić w 37 tygodniu to dziecko przeżyje. Był to bardzo dla mnie trudny czas...W łodzi wylądowaliśmy w nocy. Zrobili echo mojemu dzidziusiowi, w Zabrzu powiedzieli że na echo w tym tygodniu nie ma szans i nie wypisza takiego zlecenia. Zresztą w Zabrzu był problem żeby zrobić mi dokładne USG, bo nie mieli specjalistycznej aparatury. Leżałam tam na porodówce a nie na patologii ciąży, poznałam sporo dziewczyn i powiem wam, że w tym szpitalu gdy nie ma problemów matka albo dziecko to jest wszystko ok ale nie daj Boże coś jest nie tak to lekarze nie mają pojęcia co robić. Bardzo się zawiodłam. Jedyne wsparcie jakie tam otrzymałam to od Pani oddziałowej, cudowna kobieta i choć widać po niej że bardzo by chciała czasem nie jest w stanie pomóc. Gdy byłam już w Łodzi, dowiedziałam się że przyjechały tam dwie dziewczyny w ciąży z arytmią u swoich dziecki, podobnie jak u mnie czekali nic nie robiąc a był to 38 i 39 tydzień. jedno dziecko zmarło, drugie po cesarce gdzieś wywieziono. w łodzi całkowiecie inaczej nas matki traktowano, wszystko mi tłumaczono, miałam wgląd do wszystkich badań, Pan profesor rano kontrolował swoich lekarzy, rozmawiał z nami na wizycie, mówił jak wygląda leczenie. Ktg miała 3 razy dziennie, plus dodatkowe wizyty położnych sprawdzających czy serduszko bije. Bez porównania. Zabrze odradzam. Z kompletem badań, z pełną diagnoza i dokumentacją zostałam wypisana po tygodniu. Ja w końcu urodziłam w Katowicach, skierowana tam przez mojego nowego ginekologa. Polecam SP CSK SUM Katowice
choć ma kilka wad jednak co do opieki nad niemowlakami po porodzie nie mam zastrzeżeń.