reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Stracilam dziecko i sens zycia

Witam dziewczyny!
Mój koszmar zaczął się w zeszłym tygodniu we wtorek. Na USG lekarz stwierdził pusty pęcherzyk ciążowy. 7 tydzień. Powiedział, że poczekamy do poniedziałku i ponowimy badanie. W poniedziałek nieubłagana diagnoza: w pęcherzyku nie ma zarodka, a sam pęcherzyk za wolno rośnie. Skierowanie na następny dzień do szpitala na zabieg. Myślałam, że umrę z rozpaczy. Moja pierwsza ciąża;( W szpitalu zrobili mi ponownie USG i lekarz powiedział, że nic się już nie pokaże. Przyniósł zgodę na zabieg... Dwa dni w szpitalu i ogromna rozpacz. Dziewczyny jak to przetrwać??? Nie daje rady...
 
reklama
witam wszystkich nie wiem zabardzo jak napisac tu wiec moze mi sie uda pare dni temu mialam przymusowa aborcje ciaza zagrazala mojemu zyciu bylam w jedenastym tygodniu ciazy nie radze sobie z tym jest mi tak ciezko tak smutno nik mnie nie rozumie karzdy mi mowi ze to nie bylo jeszcze dziecko ja je kochalam i kocham od tamtego koszmarnego dnia minely cztery dni ja nie umiem sie pozbierac ciagle slysze czuje bicie serca mojego aniolka ja oszaleje nie potrafie zapomniec wybaczyc sobie tego ze tak musialo sie stac nie umiem z tym zyc nie spie nie jem nie chce zyc juz nie mam sensu aby zyc stracilm je 28 stycznia pozostal mi tylko smuteg i bol i jedno jedyne zdjecie usg
 
madzia bardzo bardzo mi przykro, zapalam światełko dla twojego Aniołka (*) twoje uczucia w tej chwili są zupełnie normalne, cierpisz i masz do tego prawo, nie słuchaj tych co mówią że to nie było dziecko, to nie prawda, to było twoje ukochane dziecko i masz prawo do żałoby... niestety nie ma słów które by cię pocieszyły... jeżeli masz ochotę to napisz coś więcej o tym jak to się stało, dlaczego, co na to twój mąż/chłopak, wygadanie się/opisanie swoich przeżyć przynosi ulgę, jeżeli potrzebujesz wparcia to wiedz że tu na forum na pewno je dostaniesz, jest tu dużo dziewczyn które poroniły, straciły swoje kruszynki, rozumiemy się w tych sprawach... ja również mam jedno zdjęcie usg z mojej pierwszej ciąży, trzymam je w ramce przy łóżku, codziennie patrzę na mojego aniołka, a jak się modlę to proszę go i moją mniejszą kruszynkę o wsparcie i wstawianie się za mnie... twoja dziecina też będzie nad tobą czuwać
 
Witajcie,
Przeczytałam na tym forum wiele wątków dotyczących strat. I tych bardzo wczesnych i tych bardzo późnych. Wszystkie wyciskają łzy z oczu Każda z Nas, która straciła dziecko i to nie ważne na jakim etapie przeżywa rozpacz i tragedię. Uważam, że tylko czas może spowodować że łzy przestaną tak często płynąć. Strasznie mi przykro i współczuję każdej z Was, która musiała przez to przejść. Sama straciłam 2 ciąże. 1 utracona to pusty pęcherzyk. Wydawało mi się, że to największa tragedia mojego życia...Ale tłumaczyłam sobie, że tam nie było dzidziusia, że coś było nie tak i nie wykształcił się..Tak było mi łatwiej. Ale 2ga ciąża, która rozwijała się prawidłowo cały czas, a utracona została po 6 ciężkich tygodniach walki...zmieniła moje życie. Dzisiaj minęły ponad dwa miesiące, wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim i jest już coraz lepiej. Nie ma tylu łez, są tylko ciepłe wspomnienia. Psycholog w szpitalu zadała mi ważne pytanie, które bardzo mi pomogło. Byłam wtedy jeszcze w ciąży ale wiedziałam już, ze ją stracę. Zapytała, czy żałuję tego, że mam tego dzidziusia w brzuchu. Odpowiedziałam, ze nie. Że każda chwila, każdy kopniak i rozmowa z brzuchem zostawią przyjemne wspomnienia i pamięć o mojej córeczce. I tak staram się dzisiaj myśleć. Jak mi źle odwiedzam grób mojej córeczki, porozmawiam sobie z nią i jest na jakiś czas lepiej. Nie żałuję niczego co się stało, bo wierzę, że to mój dzidziuś wybrał lepsze zycie w niebie dla siebie, niż w moim pozbawionym wód brzuchu.
Dziękuję Bogu i losowi, że mogłam ja zobaczyc, pogłaskać i się z nia symbolicznie pożegnać. Do końca życia nie zapomnę tego widoku, ale uważam, ze zrobiłam dobrze...
W mojej rozpaczy pomogła mi jeszcze jedna rzecz. Znalazłam w internecie list dzidziusia aniołka do swojej mamy. Wycisnął ze mnie tonę łez, ale wierzcie - bardzo pomógł. Jak któraś z was będzie miała siłę żeby to przeczytać to niech to zrobi.Przesyłam Wam linka...może wesprze to duchowo którąś z was...
list Aniołka dla mamy - Strata dziecka, Chore dziecko - Forum dyskusyjne | Gazeta.pl
 
Do góry