reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

V

Vanessa99

Gość
Jestem szczęśliwą macochą.Trzy lata temu wyszłam za mąż za wspaniałego ojca uroczej pięcio, obecnie ośmiolatki, odebranej matce, która nie wylewała za kołnierz. Mała od początku cieszyła sie, że zamieszka z nami. Od razu sie polubiłyśmy. Po dwóch tygodniach mieszkania pod jednym dachem Marysia zaczęła mówić do mnie ,,mamo". Obecnie jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.
Mówi się: najlepsza macocha nie zastąpi matki. Ja stanowczo sie z tym nie zgadzam. Gdy Marysia mieszkała z matką była zaniedbaną,zalęknioną dziewczynką. Gdy spotykała sie z ojcem często byłla głoda (okazało sie że matka alimenty również przepijała). Mieszkały z matką w dwupokojowym mieszkaniu w wieżowcu.
Obecnie Marysia, Piotrek (mój mąż) i ja jesteśmy szczęśliwą, kochającą sie rodziną. Mieszkamy w domu z dużym ogrodem, mamy psa i kota. Marysia jest szczęśliwą, radosną dziewczynką. Czego można chcieć wiecej?
 
reklama
To super, że tak się Wam układa i żę dziewczynka Cię zaakceptowała, choć trudno, by było inaczej, jeśli miała do wyboru życie z matką pijaczką.. chyba każdy wolałby normalną rodzinę, choć z macochą. A swoją drogą zastanawiam się, dlaczego w bajkach zawsze były złe macochy, przez to to słowo nabrało takiego niesympatycznego brzmienia...zupałnie niepotrzebnie, jak widać ;)

pozdrawiam
nikita


 
cześć!!!ja właśnie strasznie się boje!!!mój mąż ma(chyba) trzy letnią córke!!!(okaże się to za dwa miesiące czy dziecko jest jego!!!)julcia była u nas kilka razy i...
no właśnie!!jest okropna,złośliwa w stosunku do naszego kubusia!!ostatnio bawili sie na podłodze i mały chciał wstać trymając się kolan męża a ona go odepchnęła i nie zrobiła tego przez przypadek!!!nie wiem jakim cudem ale mąż w ostatnim momęcie złapał kubusia!!!tłumaczyliśmy jej że kubuś jest malutki że tak nie wolno i że tatuś ją też bardzo kocha ale nic to niedaje!!!ona robi wszystko żeby mały płakał nawet na momęt nie mozna jej z oczu spuścić!!!mąż chce (jak okaże się że mała jest jego)żeby mieszkała z nami na początku też tego pragnęłam ale teraz...nie wiem czy dam rade!!!!
 
ja bym nie chciała zamieszkac z takim dzieckiem
poprostu jestem wygodna i nie lubie gdy cos idzie nie po mojej mysli
co innego gdyby bylo widac ze mała kocha braciszka
ale skoro jest na odwrot to duzo pracy przed wami

życze duzo siły,i podziwiam swoja drogą
 
Moj narzeczony ma 2 corki.Spedzaja z nami co 2 weekend.Byly i sa nadal ale juz w mniejszym stopniu 2 rozwydrzone rozpieszczone bachyory,ktorym wszystrko trzeba bylo podac posprzatac po nich a kazdy posilek ktory ugotowalam to bylo swinstwo.Jestem bardzo nerwowa osoba,nienawidze gdy ktos traktuje mnie jak sluzaca i musze marnowac cenny czas na sprzatanie po ksiezniczkach.Najpierw grzecznie prosilam zeby sprzataly po sobie i nie narzekaly na moja kuchnie w ktora tak duzo wkladalam serca,ale nie dzialalao.w koncu nie wytrzymalam i zrobilam kilka karczemnych awantur,tak ze staly na bacznosc przedemna.Wprowadzilam zasade tresury.Juz nie prosze tylko wymagam a kazda ich rzecz ktora znajde a nie lezy na swoim miejscu wyrzucam poprostu do smieci.Nie interesuje mnie czy jest to bluzka czy podrecznik.Poprostu wywalam.Kiedys ich matka przy jednej z rozmow powiedziala mi ze nie moge wyrzucac rzeczy ktore nie sa moje.Powiedzialam jej ze w MOIM domu to ja stawiam warunki i bede robic to co uwazam za stosowne a u niej moga sobie nawet lby pourywac.Nie obchodzi mnie to wcale. Ich matka planuje wyprowadzic sie do innego miasta(pewnie nic z tego nie wyjdzie,znajac ja)ale starsza corka nie chce sie wyprowadzac,jedynym rozwiazaniem bylo by gdyby zamieszkala z nami.kategorycznie powiedzialam NIE
 
KINDZIA!!!ACO TWÓJ NARZECZONY NA TO??
JA WCZORAJ MIAŁAM OCHOTE PRZYLAĆ MAŁEJ!!
kubuś chciał się do nie przytulić a ona uderzyła go w buzie!!!
modle się żeby nie była dzieckiem mojego męża!!!!!!!!
 
Moj narzeczony w pelni sie ze mna zgadza.Pytalam go kiedys czy mu nie przeszlkadza ze tak je tresuje.Powiedzial ze apsolutnie NIE i ze mam calkowita racje. ::)
 
La pain wyrazy współczucia przy tej calej sytuacji. Takie zachowania jak opisujesz często mam miejsce tez w rodzinach gdzie dzieci sa tych samych rodziców. Nie wiadomo co jej matka mówi jej na Twój temat i Twojego małego. Może być tak , że podsyca w niej zazdrość. A do tego trzeba nie wiele. Ty jestes jej obca osobą. Ona tez jest w zawieszeniu - nie wiem ile wie z tego wyjaśnianiaczy tatuś jest jej czy nie. Podejrzewam że ta cała sytuacja jest dla was wszystkich bardzo trudna i stresująca. To niestety udziela sie dzieciom bez względu na wiek. Jej zachowanie według mnie nie jest podyktowane załośliwością, ale w ten sposób usiłuje zabrać tatusia więcej dla siebie. Mój synek 6 lat (bardzo kocha swoją dwóletnią siostrzyczkę!) potrafi ściągać ją z kolan tatusia bo tatuś ma być tylko jego. Moja corcia jest przylepka i najczęśćiej wszyscy bez względu na wiek cieszą się, że się do nich przytula. Czasem jednak zdazają sie osobniki - tez to nie ma reguły czy dorosły czy dziecko - ktore nie wiedzą co z tym zrobic i ją odpychają. Piszę to po to żebyś wiedziała, że jej zachowania nie koniecznie musza wynikać z nielubienia Ciebie i Kubusia. sytuacja jest jednak bardzo trudna - tym bardziej że oboje z mężem jesteście jeszcze przez dwa miesiące w zawieszeniu. A do tego praca z nią, żeby mogła się odnaleź w Waszej rodzi jeśli sie okarze że jest dzieckiem Twojego męża powinna byc zaczęta jak najszybciej. Ale co w sytacju jeśli to dziecko innego mężczyzny? Kolejny raz poczuje się odrzucna, a do tego jej matka nie wydaje i się być odpowiedzialna osobą! La pain ... siły mądrości i miłości! POzdrawiam
 
la pain mam nadzieję, że w tej calej trudnej sytuacji jeszcze Ci nie dolożyłam zmartwień. Napisłam to w szystko w celu pokazania Ci, że ta mała jest w tak samo trudnej sytacji jak ty. Tak to wygląda z mojej odległości. Jestem pewna jednego, że Kubuś nie pamięta tego, że go ktoś dotrącił i nechcial przytulić! Na tomiast rozumiej, że ty tego tak szybko nie zapomnisz - mi tez byłoby trudno. wiele jej zachowa jest niezależnych od niej, ale prawda jest taka że Ty tez chcialabyć mieć komfort spokojnego wychowywania Kubusia. Szcezrze Ci tego zyczę, żeby te klopoty przestały istnieć!
 
reklama
Magdalenka!!!!mi już chyba nikt ani nic nie może dołożyć zmartwień!!!!!!!!!
trzymam się i trzymam mocno kciuki za negatywny wynik badań!!!!
czasem mnie tak dopada taka myśl że jako mama nie powinnam nawet tak myśleć ,ale....
jak się okaże że to nie jego dziecko to nie będzie z nami mieszkać(bo niby dlaczego)ale mój mąż strasznie się do niej przywiązał!!!!!zapytał mnie czy jak nie będzie jego czy będzie mógł ją do nas przywozić raz na jakiś czas!!!!kocham go i nie mogę mu tego odmówić!!!!!
nie mogę się już doczekać 9 marca!!!!!!!!!!!tego dnia albo odetchne z ulgą albo będę musiała stanąć do "walki"
 
Do góry