reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Elenka i Oleńka, hbd 25 +6

a_nka

Poczwórna mama :)
Dołączył(a)
4 Luty 2014
Postów
2 181
Miasto
W-ek
Witam serdecznie :)

Dnia 06.06.2014 o godz. 13.49 i 13.51, przyszły na świat moje "wrześniowe" córeczki Elena Anna, 890g 30cm, 7pkt i Aleksandra Ewa 910g 32cm i 7pkt.


Ciąże miałam bardzo trudną od samego początku, zaczynając od niemożności ustalenia daty OM, krwawień, po cukrzyce od 12/13tyg i skracająco się szyjkę + pessar od 16tygodnia. Od tej pory wszystko płynęło w miarę ok, moja ginekolog była bardzo zadowolona. Do nocy z 5/6 czerwca. Wtedy to dostałam regularnych twardnień brzuszka co 10min. Rano przeszło, ale za wczasu postanowiłam zadzwonić do swojej lekarki. Ta wieczorem kazała mi podjechać do szpitala (ona będzie miała dyżur), zrobimy ktg, sprawdzimy przepływy, podamy sterydy i jak będzie ok wyślą mnie do domu. Spokojniejsza udałam się z synkiem na rynek, wróciliśmy do domu zaczęłam pakowanie, a tu odeszły wody na dodatek krwawie :(

Szybko dzwonie po karetkę, z lecącymi wodami proszę sąsiadkę by została z małym.

Po chwili jadę już do szpitala, lekarz zgłasza odejście wód płodowych i prawdopodobnie przodujące łożydko ewentuaknie odklejanie. Przodującego łożyska nie miałam byłam tego pewna.

Z karetki dzwonię po tatę by zabrał Dominika do siebie. Do męża nie udało mi się dodzwonić. Podjeżdzamy pod szpital wszystko trwa z 5minut, szybkie badanie i usg. Diagnoza odklejające się łożysko, pęknięcie pęcherza płodowego, nie ma wyjścia tniemy.

O 13.49 i 13.51 wyjeli moje maleńkie córeczki. Obie duże, dostały po 7pkt. Za chwilę mieli je przewieźć do szpitala specjalistycznego z odpowiednim sprzętem. Ja niestety zostałam tu. Dziś mija 3 doba od cięciq i wychodzę na 99% do domu.

Dziewczynki są pod respiratorem, wczoraj Ola miała podaną pierwszą dawkę sterydów na płucka, i dziś albo jutro będą próbowali ją podłączać na cpap.

Elenka jest w gorszym stanie to jej odklejało się łożysko :(
Miała już przetaczaną krew, wczoraj stwierdzili rozpoczynająca się infekcję, dostaje antybiotyki, pobrali wyniki. Również jest podłączona pod respi. Mała potrzebuje kolejnego przetoczenia, ale wczoraj nikt nie chciał się tego podjąć. Może dziś. Podadzą też sterydy na płucka. Pochwalę się, że dziewczynki troszkę potrafią same oddychać, być może nawet szybko zejdziemy z respi. Lekarze do tego dąża. No ale zobaczymy.

Dziewczynki miały robione usg główki narazie dzięki Bogu wylewów brak, badanie będą co tydzień powtarzać.

Kazali mi odciągać mleko i przywieźć o ile już nie jestem na silnych lekach przeciwbólowych.

To wszystko dziewczyny co chciałam Wam napisać, bardzo proszę o wsparcie i pomoc. Nie znamy tych wszystkich terminów medycznych, ni wogóle tematu wcześniaczków :(
Dwoje poprzednich maluchów mimo kłopotów donosiłam.
Bardzo potrzebuję wsparcia, możliwości wygadania.

Nie będę mogła być pewnie u dziewczynek codzień, ze względu na synka i córę. Obecnie jestem/byłam w trakcie robienia kursu na prawo jazdy zaliczam jazdy, w lipcu mam nadzieję podchodzić do egzaminu wtedy wszystko byłoby łatwiejsze. Trzymajcie proszę kciuki za moje małe lwiątka :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
trzymam za was kciuki!!!!!
podczytywałam was dzisiaj trochę na bliźniaczej c także poznałam w duuużym skrócie końcówkę twojej historii...
mam nadzieję, ze tutaj mamy o podobnych doświadczeniach będą Ci bardzo pomocne... ja jedynie mogę wirtualnie wspierać i trzymać kciuki, gdyż nie przechodziłam tego co Ty...
 
Rurka, dzięki :)

U Eleny jest mała poprawa. Olę wczoraj przestawili na cpap i narazie słoneczko sobie radzi. Obyśmy już nie musiały na repi trafić.

Wczoraj udało mi się 30ml mleka odciągnąć. Oby ta laktacja ruszyła :(

Uciekam pozałatwiać sprawy i do małych :)
 
a_nka, trzymam kciuki za twoje słoneczka. Będzie dobrze. Jak na ten tc to naprawde duże są obie. Musi byc dobrze! A daleko masz z domu do dziewczynek?
 
Hej, hej :)

U Elenki coraz lepiej, mała waży dziś już 900g, a Ola 950g :)
Lekarze nadal nie są zbyt optymistycznie nastawieni ale ja wierzę, że kobietki moje sobie poradzą.

W piątek mają kolejne usg główki. Tego boję się strasznie.

Arabelka do szpitala mamy ponad 80km, ale nie bardzo jest z kim zostawić synka no i ja nie mam prawka, jedynie mąż. Starsza córka do 17:30 jest w przedszkolu, ale lipiec też będzie w domu. Więc ciężko będzie mi to zorganizować :(

Narazie mąż ma 14dni opieki na mnie to możemy jeździć. Z Dominikiem zostaje szwagierka lub moja siostra jak już ze szkoły wróci. Ale potem...
 
Super, że dziewczynki rosną. trzymam kciuki za usg!!!

Bardzo daleko ten szpital :( i faktycznie trudno to z 2 maluchów w domku zorganizować.
 
anka- podziwiam Cię silna kobieto! Takie maluchy w domu a Ty to ogarniasz.... mam nadzieję, że z dziewczynkami z dnia na dzień coraz lepiej będzie! Trzymaj się...
 
Hania nie msm mozliwosci poczytac wrzesnioweczek bo jestem na wiosce z mloda i totalna lipa z zasiegiem a juz zeby internet zlapac to dopiero trzeba się natrudzic. Mwm nadzieje ze dziewczynki maja sie dobrze a ty lepiej sie czujesz :* sciskamy mocno
 
Rurka niestety jest ciężko, nie czarujmy się. Ale musimy sobie poradzić. W poniedziałek małe mają konsultację kardiologiczną, a jutro usg główki... Boję się.

Małe dziś ważą: 965g Ola i 915g Lenka

Dziś w szpitalu niestety nie byliśmy bo synek dał nam czadu rano. Ale z dziewczynkami jak narazie ok, Elenka prawie już zwalczyła infekcję, a Ola ma się nadal dobrze.

Była rano pierwsza kupka Lenki więc narazie martwicze zapalenie jelit nie spędza nam snu z powiek, ale lekarze na okrągło tym straszą :(
 
Ostatnia edycja:
reklama
anka lekarze Was nie strasza tylko przygotowuja na najgorsze a uwierz mie jeszcze dlugaaaa droga przed wami. Z martwiczym zapaleniem jelit nie ma zartow. Trzymam kciuki zeby wszystko skonczylo sie dobrze.
 
Do góry