wITAM!
Ja złapałam ospę dzień przed wigilią w przychodni... byłam przeziębiona a przyjmował jeden lekarz rodzinny,w tym dwoje dzieci z ospą. Jak się dowiedziałam czemu te dzieci czekają wyszłam z przychodni, ale było jużpo wszystkim. Moja 4 miesięczna córka po świętach zachorowała na zapalenie oskrzeli, po nowym roku wylądowałyśmy w szpitalu, a dzień po wypisie ja dostałam ospy! Powiadomiłam oczywiście szpital (Bóg wie ile dzieci się zaraziło), ale przeżyć nie mogę tego, że NIE MA IZOLATEK w przychodniach. Powiedziałam to lekarzowi w przychodni, on stwierdził, że po co "i tak się w szkole to roznosi" - ale ja nie byłabym chora, moje dziecko, mój mąż i nie wiadomo ile jeszcze dzieci ze szpitala!
Ja byłam lekko obsypana ale miałam 3 dni gorączkę - dostałam Heviran, gdy miałam jeszcze 3 krosty i zadziałał cuda.
Moje dziecko... tragedia! Nie ma gorączki, ale jest calusieńka obsypana. Jestem przerażona. Dostała w szpitalu zakaźnim też heviran i szczerze powiem za późno do tego szpitala pojechałam, Zmyliła mnie pediatram która powiedziała, że na ospę nic nie dostanie jak się pojawi smarować gencjaną i zbijać temepraturę. Więc jak w piątek ją obsypało ja posmarowałam ją wodną gencjaną (działa cuda) i do szptala w sobote na spokój. Zanim dostała lek to była już strasznie obsypana, a dzisiaj aż się boje jutra.
A żeby było śmiesznie mój mąż dzisiaj pojechał do zakaźnego. Nie wiedzą dokońca czy to ospa. Ma gorączkę i 4 wypryski. Zobaczymy.
Trzymajcie się!