Finansowa strona rozwodu

Finansowa strona rozwodu

"A potem żyli długo i szczęśliwie" to klasyczne zakończenie, znane nam z bajek. Motyw ten często jest eksploatowany również we współczesnych komediach romantycznych, budząc w nas nadzieję, ze warto szukać swojej drugiej połówki.W realnym życiu bywa jednak różnie i nie zawsze " potem" oznacza długo i szczęśliwie. Niestety, często się okazuje, że wspólne życie nie jest bajką, a wszystkie próby naprawy kończą się niepowodzeniem. Kiedy dalsze trwanie w takim związku nie ma sensu, ludzie biorą rozwód.

Niezależnie od tego, jak długo trwało małżeństwo i czy są dzieci – na pewno jest to poważna decyzja. Każdy rozwód jest ogromną traumą, szczególnie, gdy jedno z małżonków jest jeszcze zaangażowane uczuciowo i chciałoby ratować związek. Dodatkowo dochodzi jeszcze problem rozdzielenia wspólnego życia na dwa oddzielne, co też często bywa problemem i nie jest ani łatwe, ani proste. Im dłużej trwało małżeństwo, tym większy jest wspólny dorobek i tym trudniej go podzielić. Często spada to na sądy, przy okazji zarabiają też adwokaci.

Jeśli więc już stanęłaś w obliczu takiej sytuacji – pamiętaj również o finansowych aspektach rozwodu. Emocje tu są złym doradcą, lepiej rozważać to na chłodno. Przede wszystkim weź pod uwagę to, że rozwód z orzeczeniem winy czy „za porozumieniem stron” to ogromna różnica pod względem finansowym. Nawet jeżeli masz już dość wspólnego życia i chcesz jak najszybciej uzyskać rozwód, bez wielomiesięcznej procedury sądowej, zastanów się, czy - i ile - możesz na tym stracić.

Wprawdzie kwestia udowodnienia winy wymaga przedstawienia dowodów, wskazania świadków gotowych zeznawać w sądzie, ale jako strona pokrzywdzona z pewnością możesz wyjść na tym lepiej. Oczywiście nie jest to jednoznaczne z tym, że w ramach zemsty masz utrudniać i przewlekać postępowanie rozwodowe, chcąc pozbawić męża wszystkiego. To spowoduje tylko jeszcze większą traumę i to zupełnie niepotrzebną. W końcu coś was jednak kiedyś połączyło, z pewnością macie wspólne sympatyczne wspomnienia i jeżeli nawet teraz nie możecie rozstać się w przyjaźni, to przecież wcale nie musicie być wrogami. Szczególnie dramatycznego wymiaru nabiera to w sytuacji, gdy macie dzieci.

reklama

Strona winna rozpadu małżeństwa może mieć problem z uzyskaniem rozwodu bez zgody drugiej strony. Oznacza to, że nie można wystąpić do sądu z pozwem w stylu „chcę jak najszybciej rozwód, winę biorę na siebie” w sytuacji, gdy współmałżonek chce jednak ratować związek. Jaki jednak sens ma trwanie na siłę w związku, który istnieje tylko formalnie? Strona pokrzywdzona po rozwodzie ma większe prawa. Przede wszystkim – niezależnie od ewentualnych alimentów dla dzieci, masz prawo do alimentów również na siebie. Może mieć to kluczowe znaczenie w sytuacji, gdy w ogóle nie pracujesz lub osiągasz dochody dużo niższe niż mąż. Pogorszenie sytuacji finansowej daje ci możliwość wystąpienia o alimenty i to nie tylko od razu przy rozwodzie, ale również później. Podstawą jest tu status osoby pokrzywdzonej, winny rozpadu małżeństwa w żadnej sytuacji nie może starać się o takie alimenty. Nie przysługują one również wtedy, gdy rozwód orzeczono bez orzekania winy lub winne zostały uznane obie strony. Nie ma tu ograniczenia czasowego – można je dostawać do momentu zawarcia nowego związku, a jeżeli do niego nie doszło - nawet do końca życia.

Kwestia winy może też być istotna przy podziale majątku wspólnego. Jeżeli małżonkowie nie chcą czy nie potrafią sami porozumieć się w tej sprawie – może to zrobić sąd, najczęściej w oddzielnym postępowaniu niż rozwód. Standardowo przyjmuje się równy wkład obojga małżonków w tworzenie majątku wspólnego. Nie ma tu znaczenia, że jedna ze stron nie pracuje w ogóle (choć prowadzenie domu i opieka nad dziećmi jest przez sąd traktowana na równi z pracą zarobkową) lub zarabia dużo mniej. Istotna jednak może być tu właśnie wina za rozpad związku, szczególnie jeżeli przyczyniły się do tego jakieś nałogi np. hazard czy alkoholizm.

Przy podziale majątku przez sąd może dojść do sytuacji, że poszczególne składniki majątku wspólnego np. mieszkanie, działka czy samochód są niepodzielne, a dalsze wspólne użytkowanie jest wykluczone. Co wówczas? Można je albo sprzedać i podzielić otrzymane środki, a można przyznać jednemu z małżonków, zobowiązując go jednocześnie do spłaty części przypadającej na drugiego małżonka. To drugie rozwiązanie jest często stosowane przez sądy, szczególnie w przypadku podziału mieszkania. Jeżeli nie ma innych wartościowych części majątku, które mogłyby zrekompensować jego spłatę, może powstać problem. Na szczęście sądy, biorąc pod uwagę konkretną sytuację majątkową, często rozkładają taką spłatę na raty. Jakieś wyjście to jest, choć w przypadku tego, kto musi się wyprowadzić, może być mało satysfakcjonujące.

Sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, gdy mieszkanie jest obciążone kredytem hipotecznym. Jego wartość, pomniejszona o pozostały do spłacenia kredyt wraz z odsetkami, może być niewysoka. Jednak sam kredyt trzeba spłacić i tu może pojawić się problem. Banku zupełnie nie interesuje, że biorące kredyt małżeństwo się rozwiodło. Kredyt brały dwie osoby i nadal są dwie, a to, że już nie razem, a oddzielnie – nie ma znaczenia. Dobrze, jeżeli osoba zostająca w mieszkaniu, jest w stanie spłacać raty, ale dla tego z małżonków, który się wyprowadza – sytuacja jest mało komfortowa. Mieszkania nie ma, a zobowiązanie na nim ciąży. Jeżeli były współmałżonek nie będzie spłacać rat – bank zwróci się także do niego. Co można więc zrobić? Spróbować negocjować z bankiem zmianę kredytobiorców. Wymaga to jednak wysokiej zdolności kredytowej przejmującego mieszkanie i kredyt partnera i może nie być łatwe.

Może jednak uda się znaleźć kogoś bliskiego, kto zgodzi się przystąpić do kredytu? Jeżeli nie – to pozostaje sprzedaż mieszkania i to pod warunkiem, że jego wartość jest wyższa niż pozostały do spłacenia kredyt. Można też wynająć mieszkanie i dochody z wynajmu przeznaczyć na spłatę rat. Pozostaje tylko problem, że gdzieś trzeba mieszkać.

reklama

Rozwód jest jednym z najbardziej stresujących doświadczeń w życiu człowieka. Wprawdzie bierze się tu pod uwagę głównie przeżycia emocjonalne, ale jak widać – pod względem finansowym też pojawiają się poważne problemy. Jeśli jednak już do tego doszło, może spróbuj się jakoś z byłym mężem? Zemsta i ostra walka na wyniszczenie przyniesie szkody wam obojgu, lepiej sobie tego oszczędzić.

Marzanna Szulta

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: