reklama

Praca marzeń - dziennikarz

Mówi się, że tylko aktorzy rozwodzą się częściej – i coś w tym jest, bowiem dziennikarstwo to absorbująca profesja, której nie da się wykonywać na pół gwizdka czy ćwierć etatu. Zazwyczaj dziennikarzem jest się całym sobą, przez całą dobę.

Z definicji
dziennikarz to pracownik redakcji: radia, prasy, telewizji bądź portalu internetowego, który zbiera i przetwarza informacje, by zaprezentować je opinii publicznej. Robi to w różnych formach, posługując się słowem zarówno pisanym, jak i mówionym.

Jaką trzeba obrać ścieżkę edukacyjną, by zostać dziennikarzem?
Niektórzy twierdzą, że wyłącznie studia o kierunku dziennikarstwo – podczas których wykłady niezbędnej teorii przeplatają się z warsztatami zawodowymi - dają prawo do szczycenia się tytułem „dziennikarz”. Inni z kolei są zdania, że magister tegoż kierunku to nikt inny a … specjalista od dziennikarstwa. Jak zawsze prawda leży po środku. Wśród znakomitych dziennikarzy są zarówno absolwenci dziennikarstwa (Tomasz Lis czy Magda Mołek), jak i osoby, które do dziennikarstwa przez „wielkie de” doszli zupełnie inną drogą - Monika Olejnik studiowała zootechnikę, Karolina Korwin-Piotrowska jest historykiem sztuki, a Agata Passent ukończyła germanistykę.

Okazuje się, że aby być dziennikarzem, można mieć dyplom i filozofa, i inżyniera budownictwa lądowego, można też tytułu nie mieć w ogóle. Wiele zależy od zdolności, umiejętności, determinacji i potęgi pasji (czasem też tajemniczego pierwiastka, zwanego szczęściem bądź przypadkiem). Jeśli zaś mówimy o dziennikarstwie naukowym bądź specjalistycznym, to wykształcenie kierunkowe (jak choćby ekonomia, prawo czy psychologia) staje się dodatkowym atutem.

Specyfika pracy
Charakter pracy dziennikarza nade wszystko determinuje miejsce zatrudnienia - to ono nadaje tempa i określa specyfikę wykonywanego zawodu. Inaczej będzie pracował felietonista, inaczej reporter. Bycie dziennikarzem radiowym oznacza co innego, niż bycie dziennikarzem telewizyjnym. Odmiennie będą harmonogramy dnia dziennikarza internetowego, który codziennie zasila portale, a dziennikarza piszącego dla ogólnopolskiego miesięcznika. O charakterze pracy stanowi też podejmowana tematyka – praca dziennikarza sportowego będzie nieco inna niż tego, który bada kwestie społeczne czy analizuje procesy ekonomiczne.

Jedno jest pewne. Idealny kandydat na dziennikarza to osoba:

 ·    posiadająca zdolności językowe i dobry warsztat pisarski – posługuje się poprawną polszczyzną, zarówno słowem pisanym, jak i mówionym,
·    wykazująca się zmysłem obserwacji, mająca łatwość formułowania myśli i przekazywania skomplikowanych zagadnień w przyswajalnej formie,
·    potrafiąca: widzieć perspektywicznie, myśleć analitycznie,
·    umiejąca zrozumieć czy powiązać zjawiska i problemy, potrafiąca spojrzeć na sytuację przez odpowiedni pryzmat, w różnych kontekstach bądź okiem jej bohatera,
·    dociekliwa, odpowiedzialna, obiektywna (chyba, że w jej pracy podstawą jest subiektywny punkt widzenia – felieton, audycje autorskie)
·    dyspozycyjna i elastyczna, często też mobilna (zależy od charakteru pracy),
·    otwarta, ciekawa świata, kontaktowa, niezależnie od tego, czy pracuje z ludźmi, z kamerą czy klawiaturą,
·    uczciwa, sumienna, dążąca do prawdy, odporna na naciski i manipulacje,
·    umiejąca pracować w stresie i pod presją czasu.

Karolina Olszewska, dziennikarka naukowa PAP, tak pisze o swojej pracy:

Jako mała dziewczynka chciałam być piosenkarką albo... dziennikarką, jak moja mama, ciocia, dziadek i wielu naszych znajomych. To było dla mnie oczywiste, że w mojej rodzinie, kiedy się dorasta, zostaje się dziennikarzem, więc szczególnie się nad tym nie zastanawiałam. Znałam różne odmiany tego zawodu, dlatego wiedziałam, że radio czy TV, gdzie trzeba pracować błyskawicznie - to nie moja bajka. Od dziecka lubiłam długo zbierać myśli w jakimś ciemnym kącie, a potem dopiero pisać. Lubiłam też czytać i słuchać. O, w słuchaniu jestem naprawdę niezła - dlatego jako nastolatka często byłam zapraszana na randki. Panowie uwielbiali opowiadać o sobie i niezwykle kręciły ich moje pytania pomocnicze.

Z pisaniem jest tak, jak pewnie z wieloma rodzajami pracy twórczej. Edukacja zawodowa czyni z człowieka profesjonalistę, ale ten, kto kocha odgrywać role, i tak może być aktorem, a ten, kto umie śpiewać czy tańczyć i tak będzie to robił - nawet bez szkoły muzycznej czy baletowej. Nie jestem dziennikarzem z wykształcenia. Skończyłam uniwersyteckie dzienne zarządzanie - wiem wiele o wszystkim, czyli, jak oceniają niektórzy, nie wiem wszystkiego o czymś konkretnym, zatem nic tak naprawdę nie umiem. Mimo wszystko myślę, że studia ekonomiczno-humanistyczne dały mi dużo wiadomości i umiejętności potrzebnych w obecnie wykonywanym zawodzie. Wiem, gdzie szukać informacji z wielu dyscyplin, znam podstawy dziedzin, którymi zajmują się moi rozmówcy, a kiedy nie wiem - potrafię nadrobić to poprzez odpowiednie tricki, których uczą menedżerów. Z dziennikarzem jest zresztą trochę tak, jak z menedżerem - nie musi szczegółowo znać się na tym, co robią jego rozmówcy, musi tylko wiedzieć, jakich informacji powinni mu udzielić, na jakie pytania odpowiedzieć.

Moja praca polega na wyszukaniu interesującego człowieka albo tematu badawczego. Jak wielu dziennikarzy naukowych staram się prostym językiem opisać skomplikowane projekty. Mam szczęście spotykać wyśmienitych populartyzatorów nauki, uczonych, którzy potrafią wyjaśnić mi, jak dziecku, co robią w swoich laboratoriach. Najczęściej trzymam się tematyki ekonomicznej, piszę o komercjalizacji nauki i finansowaniu badań. Te moje wywiady to taka nieustająca przygoda, lubię w mojej pracy to, że jednego dnia odkrywam tajniki genetyki, drugiego wgłębiam się w kwestie socjologii, a kolejnego opisuję plany budowy przemysłowego laboratorium lotniczego. To prawdziwy fitness dla szarych komórek.

Niedogodności? Trzeba dopasować swój dzień do terminarza rozmówców, często prowadzę wywiady telefoniczne późną nocą, albo na treningu córki, czy też ze słuchawkami w uszach, kiedy wiozę synka z przedszkola. Nie jest też łatwo przedrzeć się przez barykady biurokracji, kiedy chce się dotrzeć do jakiejś "szychy" na uczelni, w instytucie czy firmie, a właśnie tę osobę wyznacza mi pracodawca, jako najlepszego interlokutora. Nie lubię, kiedy ktoś wydłuża w nieskończoność autoryzację, która jest moją podstawową zasadą. Za to uwielbiam w mojej pracy to, że jest pełna wyzwań. Zrobić wywiad z matematykiem z Oxfordu o matematyce stosowanej po angielsku? Nie da się! Nie umiem, nie dam rady! A potem daję radę i jestem z siebie dumna. Podejść do rektora, ministra, szefa koncernu i zapytać o opinię? Gdzie tam, ja? Nie mam tupetu! A potem okazuje się, że uśmiech daje więcej, niż tupet, a ciche, konkretne pytanie, zadane po konferencji, jest lepsze, niż głośne brylowanie w tłumie.

Nie jestem idealnym dziennikarzem. Ten zawód ma wiele twarzy - niestety również bardzo brzydkich. Przez moment pracowałam w redakcji, gdzie wymagano ode mnie manipulacji faktami, pracy pod tezę, wycinania ludziom słów z kontekstu. Ciężko to odchorowałam i odeszłam. Nigdy nie chciałabym byc dziennikarzem śledzczym ani politycznym, nie wiem, jakie cechy powinna mieć osoba wykonująca ten zawód, ale wiem, że ja ich nie mam. Przede wszystkim nie mam przywileju bycia dyspozycyjną - jako mama wykonująca wolny zawód muszę i chcę mieć czas dla dzieci.

Jaki powinien być dziennikarz naukowy? Powinien być trochę jak tłumacz, trochę jak cień. To obraz, jaki kreśli się słowami, jest ważny, a nie jego autor. Praca w agencji prasowej nauczyła mnie, że dziennikarz nie może oceniać, musi pozostać absolutnie bezstronny, uczciwy i sprawiedliwy - jeśli opisuje różne stanowiska dotyczące danej sprawy. Musi zawsze widzieć różne strony, szukać balansu. Musi rozumieć, nawet jeśli cytuje. Musi pytać dotąd, aż sprawa stanie się dla niego jasna. Bez tego nie wyjaśni jej czytelinikowi.

Lubię moją pracę. Chciałabym, żeby kiedyś pojawiły się urządzenia, które spisywałyby za mnie wywiady - bo nie cierpię zbyt długo siedzieć przed komputerem. Za to niech nigdy nie zmieni się to, że dzięki tej pracy mogę odwiedzać miejsca, w których nigdy bym prawdopodobnie nie zagościła, rozmawiać z ludźmi, którzy nie opowiedzieliby mi o sobie i swoich przemyśleniach, gdybym nie wykonywała tej pracy. A - i lubię jeszcze to, że dzięki temu zawodowi stałam się nieco bezczelna - przełamałam nieśmiałość z dzieciństwa i naprawdę potrafię wejść niemal wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ciekawego, nawet jeśli mówią mi, że "wstęp wzbroniony". Legitymacja prasowa potrafi czynić cuda. A tematy leżą na ulicy. Naukowe też.

mzb


Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: