reklama

reklama

Modne dzieciństwo

Która mama, jeszcze będąc w ciąży, nie myślała o ślicznych, miniaturowych ubrankach i o tym, jak to będzie w nie stroić swoje maleństwo? To normalny objaw, ale tylko do momentu, kiedy nie stanie się nałogiem. Warto się zastanowić na tym, gdy ubrane w znoszone jeansy, kierować się będziemy na dział dziecięcy, by kupić dwudziestą malutką sukienkę lub koszulkę.

Moda dziecięca to potężna machina finansowa. Sięga w kieszeń tych rodziców, których dzieci szaleją za modnymi nadrukami postaci z bajek i filmów dla najmłodszych.  A nie zawsze tak było. Zanim nastał wiek XIX, a w zasadzie już początek XX, dzieci ubierano jak dorosłych, w ubrania o mniejszym rozmiarze.  Wyobraźcie sobie małe dziewczynki w sukniach o długości niemalże do ziemi. 

Wyodrębnienie świata dziecięcego ze świata dorosłych i zrozumienie, że ubranie dla maluchów powinno mieć inną funkcjonalność, nie ograniczać swobody i wygody, poskutkowało przełomem w modzie. We współczesnych nam czasach mamy przeogromny wybór, ale czy potrafimy z niego dobrze korzystać? Nasze dzieci noszą podobne do siebie ubrania z popularnych sklepów sieciowych. Niemowlęta nie potrafią decydować o swoim stroju.  Patrząc na gust niektórych rodziców, niejednej z nas chciałoby się westchnąć – szkoda.

Większe dzieci bardzo przywiązują wagę do swojego wyglądu. Sama dobrze pamiętam okropne trzewiki, które kupiła mi mama, mimo moich wyraźnych sprzeciwów. Czułam się w nich źle, także koleżankom się nie podobały i śmiały się ze mnie. Przykre to wspomnienie.  One nosiły takie fajne fasony, a mój był sprzed kilku dekad, modny zapewne w latach młodości mojej mamy. Dobrze jest obserwować modę dziecięcą, ale należy brać ją z przymrużeniem oka. Pozwolić decydować dzieciom, ale jednocześnie mądrze doradzać, dyskutować. Przy złym wyborze, przekonywać argumentami, a nie postawą – nie masz nic do powiedzenia, ja płacę, ja decyduję.

Marysia, mama Ali 13 lat, Kamili 10 lat, Zosi 6 lat Czasem myślę, że to jakaś kara – taki tłum charakternych kobitek pod jednym dachem; -) Moje córy są jak i ja wybredne. Weźmy na przykład Zosię, najmłodsza nie znaczy najmniej wymagająca.

- Mamo, od dziś będę nosić tylko czerwone ubranka, to taki piękny kolor.

- To znaczy, że mam pozbyć się wszystkich twoich ukochanych bluzeczek, które nie są w twoim ulubionym kolorze? Tej białej z kotkiem i żółtymi motylami?

- Chyba tak - mówi już mniej pewnie – A nie można ich jakoś pomalować?
I tak, przez jakiś czas, musiałam przekonywać ją, że dodatki w postaci czerwonego paska, spinki do włosów, rajtek są równie fajne jak konkretne ubranka w kolorze, który na chwil kilka polubiła. Niektórym ciuszkom doszyłam czerwone kokardki i guziczki. Wiem, że mogłabym zignorować zupełnie ten jej pomysł, ale wtedy byłaby smutna, a ja nie byłabym w stanie wyprawić jej do szkoły. Nie tylko jej, bo zawożę córki razem.  Ala natomiast ma inne dylematy. Wszystkie koleżanki noszą spodnie rurki. Tłumaczę jej, że nie musi być jak wszystkie dziewczyny w jej klasie. Jest zbyt szczupła na taki fason spodni. Krój z prostą nogawką o wiele bardziej jej pasuje. Ona wtedy mówi, że nie znam się na modzie, bo jej przyjaciółka jest nawet szczuplejsza niż ona, a mama kupuje jej to, co jej się podoba.  Chcę córce wpoić zasadę, że warto mieć odwagę różnić się od swoich koleżanek, mieć swoje zdanie nie tylko w tej, ale i innych poważniejszych sprawach. Pomalutku docieram do niej, oglądamy katalogi z ubraniami i zastanawiamy się, której z nas w konkretnej sukience, spodniach czy bluzce byłoby dobrze. Pociesza mnie to, że Kamila jak na razie modą się nie zajmuje. Ubierze, co jej przygotuję i temat ubrań na cały dzień jest zamknięty.
Kupuję im dużo ładnych sukienek, bluzek i spodni używanych, w second handach. Są bardzo dobrej jakości i nawet często zupełnie nowe, z metką. To spora oszczędność finansowa, ale i lekcja dla dziewczynek – nie muszą nosić ubrań z popularnymi i modnymi nadrukami. Niestety nie potrafię szyć, czego bardzo żałuję. Chciałabym uszyć kilka sukieneczek, które były by wyjątkowe, tak  jak moje córki. Szanuję ich zdanie na temat ubrań, ale staram się być rozsądną matką i trzymać rękę na pulsie. Na chwilę obecną, to ja jestem autorytetem w temacie mody w naszym domu. Stylistka rodzinna? Czemu nie?:-)

Od wczesnych lat powinniśmy uczyć dzieci sztuki elegancji. Na uroczyste okazje ubierajmy je wyjątkowo, tłumacząc, że strojem okazujemy szacunek wobec tych, którzy zapraszają nas na uroczyste spotkania. Później może być trudniej przyswoić takie umiejętności, a ich nauka może okazać się mało skuteczna.
Dobrą lekcją stylu dla małych dziewczynek jest szycie ubranek dla lalek. To nic, że można kupić gotowe. Te uszyte przez mamę i córkę, z materiałów dobranych przez pociechę, będzie z pewnością ulubione.

Zapamiętajmy - to nie żaden przejaw braku miłości, gdy nie kupujemy dzieciom wszystkiego, czego zapragną.  Nasze zainteresowanie nimi i miła, domowa atmosfera są o niebo ważniejsze.

Gosia Rajchel
Bibliografia:
 "Alfabet mody" Alicja Szubert-Olszewska, Bernardinum 2006

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: