Frankowi i Jennifer Hudock urodził się śliczny bobas. Chcieli dać mu na imię Max. To wywołało sprzeciw dziadków, którzy zaoferowali młodym rodzicom 10.000 dolarów w zamian za nazwanie synka tradycyjnym w ich rodzinie imieniem- Frank. - Dziwne? Czytaj dalej
W USA coraz popularniejsze są usługi związane z wyborem imienia dla dziecka – istnieją specjalne agencje i konsultanci, tworzący nowe imiona, o brzmieniu, które odpowiada aspiracjom i marzeniom rodziców. - twierdzą autorzy artykułu zamieszczonego w New York Times
Ten trend wynika zdaniem socjologów ze specyfiki pokolenia tzw. Millenials, ludzi urodzonych niedługo przed końcem poprzedniego tysiąclecia.
Opisując tę generację, często zwracają oni uwagę na rezygnację z tradycji (również rodzinnych) i aktywne poszukiwanie własnej tożsamości. Z niego ma wynikać pociąg do nowych, niezwykłych imion.
Z drugiej strony jednak, to pokolenie, zwłaszcza w USA, boryka się z większymi niż wcześniejsze problemami finansowymi. Młodzi ludzie często są zależni ekonomicznie od swoich rodziców i dziadków, a ci mają coraz większy wpływ na ich decyzje, np: w kwestii wyboru imienia dla dziecka.
I chociaż zwykle wystarczy, że wnuk dziedziczy po dziadku/babci drugie imię, to zdarzają się sytuacje, że warunkiem przekazania rodzinnego biznesu lub otwarcia funduszu na opłatę za studia jest nazwanie dziecka imieniem wskazanym przez dziadków.
Wróćmy na chwilę do naszych bohaterów. Frank i Jennifer wspólnie odrzucili ofertę 10.000 dolarów za nadanie synowi imienia Frank. Imię Max, było hołdem dla nieżyjącego ojca Jeniffer.
Paskudna manipulacja, czy uczciwa wymiana? Jakie jest Twoje zdanie?
reklama
Dziadkowie oferują 10.000 dolarów za prawo wyboru imienia. Przyjmujesz?
