Wystarczająco dobry ojciec

Wystarczająco dobry ojciec

Termin „wystarczająco dobra matka” stworzył Donald Winnicott – brytyjski psychoanalityk.

Odnosi on je do sytuacji, w której matka niemowlęcia postępuje w taki sposób, aby zaspokoić wszelkie potrzeby dziecka, nie tylko te fizjologiczne, ale również emocjonalne. „Wystarczająco dobra matka” pozwala dziecku rozwijać się w jego własnym tempie i choć nie jest matką idealną, sama również rozwija się i niejako „dojrzewa” razem ze swoją pociechą. Większość matek, bez specjalnych przygotowań i poradników jest wystarczająco dobra, jeśli tylko stara się wsłuchać w to, co przekazuje jej dziecko i co jej własna intuicja podpowiada. A jak jest z ojcami?

Kiedy mężczyzna staje się ojcem

Nasi dziadkowie, a często ojcowie również, jasno widzieli swoją rolę w społeczeństwie. Mieli pełnić funkcję głowy rodziny odnajdować się w nowych związkach rodzinnych, to znaczy zarabiać na utrzymanie, podejmować ważne decyzje i nie angażować się zbytnio w wychowanie dziecka. Jednak świat się zmienił, społeczeństwa ewoluowały i pojawiło się zapotrzebowanie na „nowego ojca”.

Sami ojcowie zaczęli dostrzegać, że przyjmując tradycyjnie pojmowaną rolę taty coś tracą i postanowili po to sięgnąć. Sprzyjały temu postępująca industrializacja i wojny. Spowodowały one, że praca przestała być radością i powodem do dumy, straciła swój indywidualny, rzemieślniczy charakter. Półautomatyczną pracę w fabrykach równie dobrze wykonywały kobiety. Jeśli więc mężczyzna nie znajdował satysfakcji w pracy, zwracał się ku rodzinie. Dzisiejszy ojciec coraz częściej może odnaleźć dobre wzorce w swoim otoczeniu, najczęściej jednak czuje się dość niepewnie i mozolnie uczy swojej roli.

reklama

Dziecko najlepszym nauczycielem ojca

Najczęściej inspiracją do jakichś zmian w postrzeganiu roli ojca jest niemowlę. To ono, jego bezinteresowna miłość i bezbronność są tym, co zaprasza ojców do nawiązania głębszej relacji. Aby ją zbudować, niezbędne jest wspólne spędzanie czasu, gdy dziecko jest zdrowe, ale i wtedy, gdy cierpi, podczas zabawy i radosnych zwycięstw, ale i podczas upadków, stłuczeń, wypadków.

Nie walczyć o władzę tato

Matki mają tę przewagę, że ich więź z dzieckiem jest fizyczna: noszą dziecko w swym łonie przez dziewięć miesięcy. W późniejszym sprawowaniu opieki pomagają im hormony, dzięki czemu wszystko jest łatwiejsze: czujny sen, szybkie wybudzanie się, lepsze rozumienie potrzeb dziecka. Mężczyźni są w gorszej sytuacji, tego wszystkiego muszą się nauczyć. To powoduje też, że wiele matek uważa, że są niezastąpione.

Jeśli ojciec próbuje znaleźć dla siebie miejsce w życiu dziecka, a jego partnerka tak ma właśnie taką postawę, to jest to podwójnie trudne. Jesper Juul w książce „Być mężem i ojcem” stwierdza, że jest to przede wszystkim kwestia odpowiedzialności. Okazuje się bowiem, że nawet w pełnych rodzinach wiele kobiet uważa, że same wychowują swoje dziecko.

Mężczyźni, którzy starają się wykonywać prace w domu i aktywnie uczestniczyć w życiu rodziny, czują się tym bardzo skrzywdzeni. Problemem jest właśnie to, że matka przyjmuje na siebie odpowiedzialność za wszystko, co związane z dzieckiem: tym co je, w co jest ubrane, kiedy było na spacerze i o której się kąpie, kogo zaprosi na urodziny i jaki prezent dostanie.

Mężczyzna przeważnie biernie asystuje, a przecież może się w to zaangażować. Najprościej zacząć od spędzenia jednego popołudnia czy wieczora sam na sam z dzieckiem. Gdy dziecko nie jest karmione piersią (lub już przestało) to może to być nawet kilka dni: wspólny wyjazd na wakacje, czy wysłanie mamy na chwilę odpoczynku. To pozwoli „nauczyć się” dziecka, poczuć ciężar odpowiedzialności za nie.

Czasem może to wywoływać konflikty, gdy okaże się, że partnerka, mimo narzekań, tak naprawdę nie chce się dzielić odpowiedzialnością, czasem jednak trzeba powiedzieć „nie” nawet najukochańszej osobie, po to, aby być w zgodzie ze sobą. Nie może to być jednak walka o władzę, jako taką, ale chęć wzięcia na siebie odpowiedzialności za rodzinę i dziecko. Odpowiedzialności, która wyrazi się czynnym udziałem w życiu dziecka, wspólną zabawą, czytaniem książki, spacerem, rozmową, ale i wizytą u dentysty czy na szczepieniu.

Więcej o tym jak „Być mężem i ojcem” w książce Jespera Juula wydanej przez wydawnictwo MiND.

Joanna Górnisiewicz

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: