reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wychowywanie bezstresowe to nie to samo co wychowywanie bez bicia!

dla mnie kalps jest pojsciem na latwizne...nie moglabym uderzyc dziecka a tym bardziej rocznego...naszym zadaniem (rodzicow) jest unikanie zagrozen czyli jesli jest kontakt i dziecko wiadomo ze bedzie wkladac tam paluszki to istnieje takie cos jak zabezpieczenie ktore mozna kupic w sklepie za kilka zlotych.
Dla mnie uderzenie czy chocby i klaps jest okazaniem braku szacunku,pogwalceniem nietykalnosci cielesnej. Czy jak nie bedziecie dogadywac sie z mezem, bo np on czegos nie rozumie tez mu "przylozycie w pupsko" zeby sie opamietal?
Poza tym granica miedzy "zwyklym klapsem" a nagminnym uzywaniem przemocy jest bardzo cienka.

A i uprzedzam teskty typu "ze dopiero sie przekonam itp" bo juz mam tego namiastke bo moje Dzidzi potrafi juz robic niektore rzeczy po zlosci i chocbym byla najbardziej wytracona z rownowagi nigdy nie podnioslam reki na moje dziecko. Albo w takich sytuacjach zajmuje ja czym innym albo wkladam ja do kojca i wychodze na 10-15 minut do innego pokoju.
Zawsze jest jakies wyjscie!!
 
reklama
Ninjacorps, bardziej chodzi o to, żeby wykazać, że w pewnych sytuacjach, które być może określisz jako "nierozwiązywalne" (jak wytłumaczyć dziecku kwestię widelec+kontakt, jak zapobiec temu żeby dziecko nie wybiegało na ulicę, jak nie dopuścić do tego, żeby dziecko bawiło się nożem, itd itp) są rozwiązania bardzo proste (widelec+kontakt - zabezpieczyć kontakty + tłumaczyć, dziecko+ulica - trzymać za rękę, tłumaczyć, dziecko+nóż - schować noże oraz tłumaczyć).
Oczywiście można powiedzieć, że dziecko lepiej "zrozumie" czy też "skojarzy" jak dostanie klapsa, ale w takiej sytuacji co zrobisz - będziesz dawać klapsa tylko w przypadku kontaktu, czy także noża, ulicy, itd.? Czy wybierzesz - przy kontakcie biję dziecko, ale za to przy ulicy tłumaczę? :confused: A co z dotykaniem nieznanych psów, które mogą byc chore lub mogą ugryźć, co z jedzeniem potencjalnie szkodliwych owoców z krzaka? Co ze zbieraniem niedopałków z ulicy, co uwielbiają wszystkie dzieci? Łatwiej sobie skojarzy, że potem mama daje w tyłek?

Zachowując odpowiednio dużo uwagi, oraz tłumacząc dziecku, osiągniesz dobry skutek, chociaż przez pierwsze miesiące może się wydawać, że szkoda gadania i nerwów, bo dziecko nie rozumie i robi to samo sto razy. Tak to już jest, że jak dziecko nauczy sie chodzić (a nawet wcześniej), zaczyna tak intensywnie badać wszystko dokoła, że rodzice mają momentami dość wszystkiego. Po kilku kolejnych miesiącach możesz mieć do czynienia z dzieckiem, które rozumie i daje sobie wytłumaczyć albo z dzieckiem, które kojarzy zakazy z klapsami - zależy od Ciebie. Ale i tak Twoim obowiązkiem jako rodzica jest uwaga i pilnowanie tego, co robi dziecko, nic Cię z tego obowiązku nie zwolni.

Poza tym bicie dzieci (nawet tak zwane "niewinne" klapsy) jest niezgodne z prawem. W wielu krajach gdyby ktokolwiek zauważył, że dziecko dostaje klapsa, rodzic miałby naprawdę poważne kłopoty. Nie u nas niestety jeszcze wiele osób myśli "ja dostawałam czasem klapsa i nic mi się od tego nie stało", aż się dziwię że ludzie z naszego pokolenia też tak uważają.
 
Same dobrze wiecie, że niektóre dzieci, jak im się tłumaczy 3 raz że nie wolno to patrzą prosto w oczy i z premedytacją robią to samo... (np. po 2-dniowym pobycie u dziadków gdzie na nie chuchają dmuchają i rozpuszczają) .
I nie mówcie że jestem taaaaaka straszna i będę dziecko katować bo lubię, bo lekki klaps w tyłek przez pieluchę + zła mina to w ostateczności bo w ostateczności ale rzecz działająca.

Moja kumpela w życiu klapsa nie dała swojemu dziecku (zresztą dobrze wychowanemu), ale kiedy mała zobaczyła jak inny dzieciak plunął na matkę w sklepie to też plunęła na swoją mamę. I ta jej tłumaczyła, że tak nie wolno, że jest jej przykro itd. Reakcja - mała po całym wykładzie plunęła na nią jeszcze raz...
 
Skoro potraficie się usprawiedliwiać mówiąc, że dziecka nie da się upilnować ,to usprawiedliwcie także dziecko, mówiąc że ono musi psocić i karać go biciem za to nie wolno tak samo jak was nikt nie zbije za to, że dziecko złamało nogę albo pobiło wazonik bo go nie upilnowałyście.Taka jest właśnie rola rodziców czuwanie i pilnowanie.
Nie rozumiem dlaczego uważacie ze macie jakiekolwiek prawo bić dziecko?
Co zrobicie kiedy to dziecko was uderzy?Stawiam na to,że nie pójdziecie w kącik płakać,tylko oddacie mu 10 razy mocniej.A już wolę sobie nie wyobrażać co by było jakby to zrobiło na ulicy czy wśród znajomych!
 
Może dziadkom też trzeba dać klapsa, że dziecko rozpuszczają?
Nawet jak im się 100 razy powtórzy to i tak nie słuchają.
Jak już się wydaje, że zrozumieli to z premedytacją robią to znowu i znowu...w nieskończoność...żadne tłumaczenie nie pomaga.
Która z Pań będzie na tyle odważna by dać klapsa nieposłusznemu dziadkowi?Chyba nie jest on w niczym lepszy od Waszego dziecka i NA PEWNO rozumie co się do niego mówi!
 
Ja znam przypadek mamy ,która nigdy nie uderzyła syna, nawet jak zrobił coś złego to go przytulała i tłumaczyła że tak nie wolno. Jak ją pierwszy raz uderzył to też mu nie oddała tylko dalej tłumaczyła. I tak wyzywał ją, bił, zabierał pieniądze... Teraz jest dorosły i ostatnio naubliżał swojej dziewczynie, ta go rzuciła. I wiecie co powiedział swojej mamie- że on po prostu nie wiedział że słowa mogą kogoś naprawdę zaboleć, bo przecież matka zawsze mu po takich ekscesach tłumaczyła, ale nigdy nie krzykła na niego i zawsze wybaczała. Tak samo z biciem- może gdyby choć raz poczuł jak smakuje ból to nie zadawałby go innym. Jestem przeciwko maltretowaniu dzieci, ale jak widzisz że twoje dziecko bije słabszego od siebie, tłumaczysz mu a ono robi to samo to przylej mu i wytłumacz że tak samo boli drugą osobę.
 
Ja znam przypadek mamy ,która nigdy nie uderzyła syna, nawet jak zrobił coś złego to go przytulała i tłumaczyła że tak nie wolno. Jak ją pierwszy raz uderzył to też mu nie oddała tylko dalej tłumaczyła. I tak wyzywał ją, bił, zabierał pieniądze... Teraz jest dorosły i ostatnio naubliżał swojej dziewczynie, ta go rzuciła. I wiecie co powiedział swojej mamie- że on po prostu nie wiedział że słowa mogą kogoś naprawdę zaboleć, bo przecież matka zawsze mu po takich ekscesach tłumaczyła, ale nigdy nie krzykła na niego i zawsze wybaczała. Tak samo z biciem- może gdyby choć raz poczuł jak smakuje ból to nie zadawałby go innym. Jestem przeciwko maltretowaniu dzieci, ale jak widzisz że twoje dziecko bije słabszego od siebie, tłumaczysz mu a ono robi to samo to przylej mu i wytłumacz że tak samo boli drugą osobę.

p[rzedstawiasz skrajny przypadek głupoty matki.
jestem przeciwniczką klapsów i jakichkolwiek kar fizycznych.
Moje dzieco nie jest (mimo to) wychowywane bezstresowo:sorry2:
Mieszasz pewne rzeczy, których mieszać nie wolno.
Poza tym tłumaczenie też nie jest jedyną drogą.
Złoszczę się kiedy słysze poglądy na zasadzie jakby poznał ból to by innym go nie zadawał:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
Świadczy to ignorancji, ne znjomości tematu i powtarzaniu zasłyszanych prawd.
przemoc rodzi przemoc
w wychowaniu najważniejsza jest kosekwencja a nie stosowanie kar cielesnych.
dziecko ma poznać różne uczucia podczas dzieciństwa i rodzice powinni adekwatnie reagować do sytuacji, tak jak piszesz jeżeli matka jest niezadowolona z postępowania dziecka nie powinna go w tym samym momencie przytulać i całować.


to jest temat rzeka.

Zainteresowanym polecam poradnik Jak słuchać żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać żeby do nas mówiły autorstwa Faber i Mazlisch
 
I właśnie o to chodzi- nie popadać w skrajności- ani za dużo swobody, ani za dużo ograniczeń. A biadolenie nad tym jaki to klaps jest szkodliwy dla dziecka jest właśnie skrajnością, i mieszanie pojęć to stawianie znaku równości między biciem a klapsem. Teraz panuje trend wśród psychologów żeby dziecko wychowywać bez jednego klapsa, ale jak wszystkie trendy i on minie. Zresztą nie ma uniwersalnej metody wychowywania dzieci bo każde jest inne, rózni są też rodzice i ich metody wychowawcze, ale rodzice którzy karzą lekkim klapsem, czyli nie takim po którym dziecko ma siniaki, wcale nie są gorszymi od tych którzy nie uznają klapsów. Po zachowaniu dziecka widać czy jest szczęśliwe w danej rodzinie.
 
A co to w ogóle znaczy: "wychowanie bezstresowe"? Nie wyobrażam sobie, żeby nie krzyknąć na dziecko, gdy ono zbliża się do kuchenki i ma zamiar ściągnąć na siebie garnek z wrzątkiem. Nie wyobrażam sobie nie krzyknąć na dziecko, gdy wybiega na ulicę. A krzyki to przecież też stres dla dziecka. Co robić w takich sytuacjach? Tłumaczyć łagodnym głosem? Wątpię, żeby dotarło. Klapsy? Można, tylko po co? Częściej po takim klapsie dużo gorzej czują się dorośli niż dzieci. Między klapsem a biciem jest baaardzo cienka granica. Żal mi serce ściska, gdy widzę dzieci, które próbują zwrócić na siebie uwagę rodziców, a w zamian dostają krzyki i "klapsy", bo "są niegrzeczne". A "są niegrzeczne", bo próbują zwrócić uwagę. Może czasem warto zastanowić się, dlaczego dzieci broją???
 
reklama
Do góry