No niestety nie myliłam się...noc jeszcze bardziej tragiczna...budziła się chyba co 20 min z płaczem bo nie mogła oddychać
Leżała ze mną w łóżku na rogalu do karmienia i co chwilę musiałam bujać aby zasnęła na kolejne kilkanaście minut....dobrze , że chociaż tylko tym rogalem musiałam poruszać bo inaczej ręce by mi chyba odpadły jakbym musiała to robić na rękach...
Gałganek Aliny zrobiłam....maść majerankowa pod nosek...inhalowałam..odciągnęłam i śpi teraz...zobaczymy jak długo
Zastanawiałam się czy iść do lekarza ale na razie odpuszczam bo po za tym katarem nic jej więcej nie dolega a teraz ten wirus więc lepiej nie chodzić po przychodniach gdzie pełno chorych dzieci.
Oby na katarze poprzestało....
To super , że u Marcysi nie zaobserwowałaś dziwnych zachowań i upadek nie wpłynął na jej zdrowie...będzie dobrze w takim razie
Moją dzisiaj też w ostatnim momencie złapałam bo większość ciała była już po za łóżkiem