reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lipiec 2009

Witam pieknym ciepłym popołudniem z krainy koniczyny:-)wkoncu po tygodniowej ulewie słoneczko :tak:az zyc sie chce ..
u mnie kobitki syndrom wicia gnizada pełna para ..:-Dod wczoraj piore ukladam,czyszcze itd..;-)wkoncu tylko 6 tygodni do konca...wczoraj np.poszłam sie przejsc i miałam strraszne skurcze w dole i wewnatrz ....macicy ..normalnie jakby mnie szpilami ktos kuł troche sie wystraszyłam..i zatrzymywałam po kawałku..kolezanka ktora niedawno urodziła ..powiedziałą ze ona miałą takie objawy przed samym rozwiazaniem:szok:
wiec niewiem o co chodzi..moze to zamiast tych skurczy przepowiadajacych ktorych wogole niemam:confused:no ale zeby sie przejsc juz niemozna byo chmmm..
miglaku gratuluje i zycze jak najwiecej siły i zdrowka dla was:tak:
Asiu co do wysypiania sie nad ranem to wiec cos o tym :-Djak tylko czekam az moj M wyjdzie do pracy i mam całe łoze dla siebie niewiedziec czemu zawsze przemieszczam sie na jego połowe i zasypiam jak suseł:-)
Z wyposazenia zostały mi do zakupiania butelki ,sterylizator i laktator ale z tymi rzeczami chyba wstrzymam sie do porodu niewiadomo czy mi sie odrazu przydadza...Nastawiam sie jak najbardziej na cycusia:tak:
 
reklama
Podejrzewam, że już niewiele dziewczyn mnie pamięta (jeśli jeszcze ktokolwiek). Muszę się już niestety wypisać z lipcóweczek. 3 maja o godzinie 16.00 urodziłam moją malutką córeczkę Hanię w praktycznie 32 tygodniu ciąży. Mała ważyła 1630g i miała 43 cm długości. Dostała 7 pkt w skali Apgar. Nawet nie wiem za co dostała, a za co nie. Na początku wszystko było w miarę dobrze, mała zapłakała itp. Umieścili ją w inkubatorze, podpięli CPAP i tak wytrwała do północy. Potem miała kryzys i niestety musieli ją podłączyć pod respirator. Z respiratorem była 4 dni. Po tym czasie ponownie podjęli próbę z CPAPem i się udało. Wytrwała cały dzień. A na drugi dzień odłączyli ją całkowicie od wspomagania oddechu. Malutka jest tak dzielna, że w zeszły wtorek przeszła z inkubatora do normalnego łóżeczka podgrzewanego.
Nie było problemów z nerkami, nie miała problemów z serduszkiem, nie było problemów z trawieniem. Tego nam los oszczędził na całe szczęście.
A wczoraj skończyła już dwa tygodnie. Dalej jest dzielna, ciągle walczy o siebie, je już coraz więcej. Ostatnio dostawała już 32ml mleka na jedną porcję :) Od wczoraj uczy się już jeść z butelki :) Jestem strasznie dumna z mojej malutkiej żabki, bo mimo, iż jest taka drobniutka i delikatna cały czas dzielnie walczy o szybki powrót do zdrowia. Mam nadzieję, że dalej tak będzie.
Chciałam się wygadać, bo ciężko jest patrzeć na własne dziecko zostawiane w szpitalu, bez takiej opieki jak by się chciało. Bez możliwości tulenia go cały czas.
Cieszcie się dziewczyny ciążą, tym czasem, który Wam jeszcze został, bo to jest naprawdę magiczny czas. A potem już nigdy nie będzie tak samo. Poród przewartościwywuje wszystko. Zobaczyć to swoje dziecko, dotknąć, poczuć zapach, przytulić, ucałować. Nie ma nic piękniejszego. Magia :)

Niesamowite, ze pierwsza lipcoweczka jest juz na swiecie:-)
Jestem na 110%:-) przekonana, ze wszystko bedzie dobrze:tak:

Ja wciaz nie moge pzyzwyczaic sie do mysli, iz juz niedlugo bede mama. Wierci mi sie malenstwo w brzuchu, ale odczowam to jak czesc mnie a nie osobne nowe zycie. Bedzie mi bardzo nieswojo bez tych kopniaczkow po porodze :-D

Ostatnio zaniedbuje Was, ale po powrocie do kraju wciaz nie moge otrzasnac sie z szoku i znalesc swojego miejsca. Zwalilo mi sie na glowe tyle spraw. Remontu domu wciaz nie widac konca, maz dostal prace wiec wciaz go nie ma, a ja znowu mieszkam z rodzicami. Nie jest zle, ale juz odwyklam:sorry2:
Zaczynam czuc lekkiego bluesa...to chyba niedobrze:zawstydzona/y:

Pozdrawiam Was goraco rozpakowane i nierozpakowane lipcoweczki!:-)
 
Witam :)
adudz82 u nas też nic nie było przygotowane. Nic. W czwartek 30 kwetnia byłam ostatni dzień w pracy, w poniedziałek 4 maja miałam rozpocząć zwolnienie lekarskie. Mała urodziła się 3 w niedzielę ;) A udało się wszystko prawie zorganizować w niespełna dwa tygodnie. Zostało mi teraz tylko pranie i prasowanie ubranek.

Co do porodu to, hmmm... Mój był ekspresowy. Nawet położne i lekarze z porodówki mówili, że nie mieli jeszcze takiej ekspresowej akcji. A zaczęło się wszystko w niedzielę około 14.15. Leżałam sobie wygodnie na kanapie i nagle poczułam w dole brzucha takie trzy dziwne pyknięcia i nagły skurcz. Poszłam do łazienki, bo myślałam, że to żołądek czy coś podobnego. W łazience miałam następny. Wyszłam do pokoju, położyłam się na kanapie i wzięłam zegarek do ręki. Pojawił się skurcz, następny po dokładnie 5 minutach. I wtedy już wiedziałam, że zaczyna dziać się coś niedobrego. Zadzwoniłam do mojego lekarza, który natychmiast kazał jechać mi do szpitala na patologię. W trakcie jazdy skórcze były już coraz silniejsze. W szpitalu byłam po godzinie 15. Tam od razu zrobił się szum, wzięli mnie na badanie ginekologiczne. Lekarz powiedział, że mam 2 cm rozwarcie i zaczyna wyciekać płyn owodniowy. Potem zrobili mi USG i okazało się, że z małą OK, a płynu jest jeszcze dużo. Zapadła decyzja, że dostanę lek na powstrzymanie i kroplówki ze sterydami, żeby maleństwu się zaczęły płucka rozwijać. No i zawieźli mnie na porodówkę. Dostałam dwie tabletki pod język. Nie pamiętam nawet co to było, wiem, że były żółte. Podpieli mnie pod KTG. Na całe szczęście dyżur tego dnia miała moja położna. Zajęła się mną super. Była gdzieś godzina 15.30. Dostałam jakąś kroplówkę, antybiotyki. Skórcze niestety nie ustawały a były coraz silniejsze. Mój mąż był przy mnie cały czas. Nie miałam spakowanej torby, mąż wziął co mu pasowało, czyli za wąską już piżamę ze spodniami i kilka podkoszulek. Kazali mi się przebrać w podkoszulkę i czekamy.
Normalnie zaczęłam wyć, że nie dam rady, niech się to skończy wreszcie.
Ok godziny 15.45 przyszedł lekarz. Wyprosili wtedy męża. Lekarz mnie zbadał i powiedział, że już jest pełne rozwarcie i że zaczynamy rodzić. Moja położna założyła gumowany fartuch, to pamiętam. Chciałam rodzić z mężem, ale nie zdążyłam. Lekarz kazał przeć. Nie zdążyłam nawet iść do szkoły rodzenia i nie wiedziałam jak się to za bardzo robi. Ale szybko opanowałam co i jak. Mogę Wam powiedzieć, że te bóle parte to już nie bolą, to już jest jak przy trochę większym zaparciu. Pierwszy skórcz, drugi skórcz i mała już jest na świecie. Jest godzina 16.00. Odśluzowali ją, zaczęła płakać i na chwilkę położyli mi ją na brzuch. Była śliczna, czarne gęste włosy i taka malutka. Ale dzielnie płakała :)
Potem to już "kosmetyka". Zszywanie, urodzenie łożyska i to co było najgorsze łyżeczkowanie, ale to robią tylko w przypadku wcześniaków. Łyżeczkowanie boli, nieprawdopodobnie.

Mój poród był ekspresowy. Od pierwszego skórczu do narodzin Hani minęło praktycznie 1,5 godziny. Ból był masakryczny, ale szczerze powiem, że dziś go już nie pamiętam. Zapomina się o bólu w momencie zobaczenia swojego skarbu :)
 
MILGAK jak czytam Twój post to myślę, że to nic strasznego:-):-):-):-) Dodałaś mi trochę otuchy. Ale nie wiem na jak długo. Trzymam cały czas kciuki za imienniczkę moje córusi. Ucałuj ją od ciotek-lipcówek.
 
Miglak - mega gratulacje i trzymam za Was mocno kciuki! Najwazniejsze ze mala sie rozwija, rosnie i ze najgorsze juz za Wami :tak: Teraz juz z gorki!

U mnie ok, pobolewa mnie tak z boku na dole - czuje jednak ze to wiezadla bo taki bol jakby miesnie bolaly, jakby sioe naciagaly :baffled: Poza tym twardnienie brzuszka ok, ale jak jade autem to mi strasznie twardnieje - dobrze ze jutro mam wizyte u gina to go zapytam co to znaczy i czy moge jednak jezdzic gdzies czy bede juz wiezniem we wlasnym domu :confused: Tez wam brzuszek twardnieje w aucie czy tylko ja mam takie jazdy?

Poza tym bylam na konsultacji u psychiatry, trafilam na niezle walnieta babke ale stwierdzila ze ja sie faktycznie nie nadaje do porodu naturalnego bo jestem panikara i napisala ze "pacjentka mysli logicznie, ma dobry kontakt z dzieckiem ale poniewaz zle reaguje w sytuacjach bolowych wskazane jest rozwiazanie zgodnie z wola pacjentki" - zobaczymy co na to moj gin jutro :-)

Usciski dla wszystkich mamus, zwlaszcza tych lezacych i sciskajacych nozki :tak: Maturzystki - kciuki trzymam mocno!
 
Miglak jestem pełna podziwu dla Twojej osoby. Poradziłaś sobie jak doświadczona mamusia.... To chyba faktycznie instynkt kobiety działa!!
Trzymaj się dzielnie. Buziaczek dla Hani od Ciotek.....
 
reklama
Witam :)
adudz82 u nas też nic nie było przygotowane. Nic. W czwartek 30 kwetnia byłam ostatni dzień w pracy, w poniedziałek 4 maja miałam rozpocząć zwolnienie lekarskie. Mała urodziła się 3 w niedzielę ;) A udało się wszystko prawie zorganizować w niespełna dwa tygodnie. Zostało mi teraz tylko pranie i prasowanie ubranek.

Co do porodu to, hmmm... Mój był ekspresowy. Nawet położne i lekarze z porodówki mówili, że nie mieli jeszcze takiej ekspresowej akcji. A zaczęło się wszystko w niedzielę około 14.15. Leżałam sobie wygodnie na kanapie i nagle poczułam w dole brzucha takie trzy dziwne pyknięcia i nagły skurcz. Poszłam do łazienki, bo myślałam, że to żołądek czy coś podobnego. W łazience miałam następny. Wyszłam do pokoju, położyłam się na kanapie i wzięłam zegarek do ręki. Pojawił się skurcz, następny po dokładnie 5 minutach. I wtedy już wiedziałam, że zaczyna dziać się coś niedobrego. Zadzwoniłam do mojego lekarza, który natychmiast kazał jechać mi do szpitala na patologię. W trakcie jazdy skórcze były już coraz silniejsze. W szpitalu byłam po godzinie 15. Tam od razu zrobił się szum, wzięli mnie na badanie ginekologiczne. Lekarz powiedział, że mam 2 cm rozwarcie i zaczyna wyciekać płyn owodniowy. Potem zrobili mi USG i okazało się, że z małą OK, a płynu jest jeszcze dużo. Zapadła decyzja, że dostanę lek na powstrzymanie i kroplówki ze sterydami, żeby maleństwu się zaczęły płucka rozwijać. No i zawieźli mnie na porodówkę. Dostałam dwie tabletki pod język. Nie pamiętam nawet co to było, wiem, że były żółte. Podpieli mnie pod KTG. Na całe szczęście dyżur tego dnia miała moja położna. Zajęła się mną super. Była gdzieś godzina 15.30. Dostałam jakąś kroplówkę, antybiotyki. Skórcze niestety nie ustawały a były coraz silniejsze. Mój mąż był przy mnie cały czas. Nie miałam spakowanej torby, mąż wziął co mu pasowało, czyli za wąską już piżamę ze spodniami i kilka podkoszulek. Kazali mi się przebrać w podkoszulkę i czekamy.
Normalnie zaczęłam wyć, że nie dam rady, niech się to skończy wreszcie.
Ok godziny 15.45 przyszedł lekarz. Wyprosili wtedy męża. Lekarz mnie zbadał i powiedział, że już jest pełne rozwarcie i że zaczynamy rodzić. Moja położna założyła gumowany fartuch, to pamiętam. Chciałam rodzić z mężem, ale nie zdążyłam. Lekarz kazał przeć. Nie zdążyłam nawet iść do szkoły rodzenia i nie wiedziałam jak się to za bardzo robi. Ale szybko opanowałam co i jak. Mogę Wam powiedzieć, że te bóle parte to już nie bolą, to już jest jak przy trochę większym zaparciu. Pierwszy skórcz, drugi skórcz i mała już jest na świecie. Jest godzina 16.00. Odśluzowali ją, zaczęła płakać i na chwilkę położyli mi ją na brzuch. Była śliczna, czarne gęste włosy i taka malutka. Ale dzielnie płakała :)
Potem to już "kosmetyka". Zszywanie, urodzenie łożyska i to co było najgorsze łyżeczkowanie, ale to robią tylko w przypadku wcześniaków. Łyżeczkowanie boli, nieprawdopodobnie.

Mój poród był ekspresowy. Od pierwszego skórczu do narodzin Hani minęło praktycznie 1,5 godziny. Ból był masakryczny, ale szczerze powiem, że dziś go już nie pamiętam. Zapomina się o bólu w momencie zobaczenia swojego skarbu :)
czytam ten twoj post, dokladnie tak bylo u mnie we wtorek tyle ze mi porod wstrzymali, a po dzisiejszej wizycie u lekarza mowili ze jak juz bede miala podobny przypadek to mi pozwola rodzic :tak:z tygodnia z na tydzien co potrafi sie zmienic :tak:
 
Do góry