heh, na takie cos to nawet moj Ł zwrocil uwage pod konsulatem w Londynie...
Ogolnie chodzi taki joke, ze matke polke w uk poznasz po 2 dodatkowych wartwach odziezy na dziecku w stosunku do dzieci angielskich.
I w tym cos jest!
Stoimy pod konsulatem, bo ludzi od samego rana od groma, i mimo ze bylysmy przed 9, to w kolejce 300 metrowej trzeba bylo stanac. Przed 10ta zrobila sie juz zarowa na maxa, dorosli wymiekali bo kolejka ustawiona w pelnym sloncu, a co dopiero maluchy. Wiec rozebralam Polcie z gatek, zostala w samym body i szczesliwa machala noziami.
Przed nami i za nami wozki a w nich dzieciaki w dlugich rekawkach, w spodniach, skarpetach, w czapach na glowach.... Jedni pobili rekord, bo dziecko bylo naubierane, a na wozek jeszcze nalozyli oslonke .
Nawet Ł widzac ten sajgon przecieral oczy ze zdziwienia jak tak mozna dzieci przegrzewac.