Dziewczyny nie bójcie się porodu, a zwłaszcza nie wyobrażajcie sobie żadnych "czarnych scenariuszy", dzień porodu bedziecie wspominać jako jeden z najpiękniejszych w swoim życiu,
Niuniunia Ty sie nie bój, że główkę urodzisz, a resztę już nie, jak główkę urodzisz to reszta ciałka to już tylko jedno malutkie "plum"....no i potem jeszcze po kilku minutach od wyjścia dzieciaczka rodzimy łożysko, ale to już jest pikuś
Dacie radę!!! Ja rodziłam 2 razy SN, bez znieczulenia i za Chiny nie chciałabym mieć cesarki, po pierwszym dziecku byłam bardziej wykończona, ale po urodzeniu drugiego, po 2 godzinach wtryniłam obiad i poszłam pod prysznic, a potem bez problemów byłam sprawna i miałam siłę na karmienie i opiekę nad maluchem, mamy po cesarkach nie mogły sobie nawet odkaszlnąć czy kichnąć
Wazne jest dobrze rozłożyć siły, tzn. zachowac je na koniec porodu, parcie to straszny wysiłek i nie "wykończcie się" wcześniejszymi godzinami spacerowania, skakania na piłkach itp. zwłaszcza jeżeli poród jest w nocy i brakuje snu. Wyczytałam ostatnio w gazecie dla mamusiek, że wysiłek związany z porodem mozna porównać do tego jaki wkłada się w zdobycie ośmiotysięcznika, tak więc będziemy się czuć jakbyśmy zatknęły flagę na Mont Evereście , to jest dopiero coś
Cóż moge dodać do tych słów...?
Myślę identycznie ;-)
Leżałam na sali poporodowej z dziewczynami po CC i w życiu bym nie pomyślała, ze dopiero po porodzie u nich zaczyna sie prawdziwe cierpienie. Co najmniej dobe po CC nie mogly jeść normalnie, zadbac o siebie a juz na pewno nie o maluszka.
Oj patrzac na nie dziękowałam w myślach, że moj poród przebiegł tak a nie inaczej i że do końca wytrwałam w porodzie SN bez nacinania :-) Bo mialam w sobie tyle energi ze już godzine po porodzie zeskoczyłam z łóżka i mialam ochote myć sie, iśc do maluszka, zjeść coś itp.
No i jeszcze fakt faktem wysiłek jest ogromny przy parciu. U mnie to była akurat godzina 8 rano po nieprzespanej nocy więc momentami czułam się jakbym traciła swiadomość.
Ale jeszcze raz powtórze, ze tutaj obecność męża była niezastąpiona, bo to on "ściagał mnie na ziemie" ;-)
agutek mam nadzieje ze u ciebie okej i skurcze nie męcza bardzo ;-) Ja sotatnio zauwazylam, ze miewam cześciej bolesne skurcze, gdy jestem gdzies poza domem na czas remontu np u mojej babci. Chyba za bardzo sie stresuje mysla ze ja odpoczywam w ciszy i spokoju a mąż musi harować w naszym domu, zeby je doprowadzić do porządku.
margana widze ze ty jestes gotowa juz psychicznie na pojawienie sie maluszka
To naprawde juz niebawem sie skonczy. Zaraz za pasem masz 35TC a wiec naprawde blisko do finału. Mam nadzieje ze poczujesz sie dobrze po porodzie i dolegliwosci odejda w zapomnienie zebys mogla cieszyc sie maluszkiem
julianna a wiec bedziemy 3mac kciuki i za ciebie!
Tak jak podczytuje nasze forum, podsumowuje te dolegliwosci i nasze lęki, niepokoje, to widać ze atmosfera jest już typowo przedporodowa
Ale nie ma sie co dziwic, bo niektore z nas sa już naprawde blisko ostatniego, dziewiątego miesiąca ciązy.
Wszystkim mamom życze spokojnego rozwiązania!
A teraz jeszcze napisze cos od nas...
Przemeblowanie dobiega końca. Amen!
I czuje się jakbym była w siódmym niebie
Bo wczoraj w końcu wróciłam do takiego domu, jaki sobie wymarzyłam. Wszystko stoi na swoim miejscu. Trzeba sie brac na porzadkowanie w szafkach.... Powoli do przodu aby sie nie zamęczyć.
W końcu czuje spokój psychiczny.
Maluch ma już swoj kącik i każdy z nas ma jakies miejsce dla siebie, a wiec jest okej
Zostały kosmetyczne poprawki dekoracyjne....