reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

bardzo silna nerwica w ciąży

Dołączył(a)
23 Luty 2015
Postów
3
Witam, na nerwice cierpię od kilku lat, teraz jestem w 36 tyg. ciąży i myślałam, że skoro już tyle wytrzymałam to dam rade i będzie lepiej, ale niestety... Znowu jestem "na skraju", wykończona, bezsilna, a przecież przede mną poród... Moja nerwica jest tak zaawansowana, silna, że rady typu "nie myśl o tym, zrelaksuj się, odsuwaj te natrętne myśli, zignoruj objawy" itp itd zupełnie na mnie nie działają :( Nie wiem już co mam robić, więc pomyślałam, że może tu, któraś z osób, która wie o czym mowa pomoże, opowie o swojej historii, jak sobie poradziła/radzi z nerwicą itp. Chętnie opowiem o swoich "doświadczeniach", ale moja historia jest dość długa a lista objawów taka, że gdybym zaczęła je wszystkie opisywać to zajęłoby mi to kilka dni, albo i dłużej. Byłoby mi bardzo miło, gdyby ktoś odezwał się/odpowiedział na tego posta :)
 
reklama
Rozwiązanie
Annjaa niestety tak się składa że ja jestem obcykana w temacie nerwicy. Wprawdzie moja nerwica nie jest już tak silna jak kiedyś, ale wiem że część jej zostanie ze mną na zawsze. troszkę ci tutaj mogę napisać na forum, ale nie chce przynudzać więc jak chcesz więcej info to pisz na priv. Nerwicę lękowa mam od dziecka, nie pamiętam siebie bez nerwicy. Ataki paniki, i to takie że zabierała mnie erka, były u mnie na porządku dziennym, w tej chwili nie mam ich już wcale od lat. Co nie oznacza że nie jestem panikarą ;) Bo jestem, nadal mam lęk przed chorobami, śmiercią i rakiem, a paradoksalnie z lękiem przed rakiem konfrontuje mnie teraz życie, bo mam złą cytologię i muszę mieć dalsze badania (w dodatku w ciąży). Piszę nawet o tym w...
Hej, ja też mam nerwice. U mnie początek ciąży, w dodatku takiej, która nie rokuje dobrze. Pojawił się ból serca, ból głowy. Chęć szukania jakichś sposobów. Czasem mam ataki paniki, lęku. Nie mogę złapać oddechu. Podłączam się pod temat, chętnie poczytam o tym, jak sobie radzić. Na mnie też nie działają słowa typu: będzie dobrze, uspokój się. One mnie jeszcze bardziej denerwują. A rozmawiałaś z lekarzem o tym?
 
Cieszę się, że ktoś odpisał :) Jakie masz jeszcze objawy ? czy to już wszystkie ? :)
Rozmawiałam z lekarzem, na początku lekarka stwierdziła, że podczas ciąży to hormony górują, a nie nerwica, więc powinno być w ciąży lepiej. (podobno nerwica w ciąży wygląda tak, że albo jest "cudowne uzdrowienie" albo "tragedia i ta nerwica się zaostrza") Z moim szczęściem oczywiście mam to drugie - moja cała ciąża to dosłownie wegetacja (jem, śpię, bo musze. Nigdzie nie wychodzę, i nawet mam wrażenie, że odizolowałam się od świata, pomijając to, że jestem wykończona przez te wszystkie objawy i ledwo żyje...) Niby dostałam hydroksyzynę w razie czego (wcześniej brałam fevarin), ale nie brałam jej, bo miałam wrażenie, że po niej będzie jeszcze gorzej... i tak się męczę... Moja lekarka twierdzi, że skoro już tyle wytrzymałam to wytrzymam już do końca, a przy porodzie to będzie taka adrenalina, że nerwica ustąpi na ten czas. Ja widząc to co się ze mną dzieje jakoś nie mogę uwierzyć w to, że "będzie dobrze", jestem totalnie wyczerpana i boje się, że jestem za słaba, aby urodzić, a cesarki w razie czego boje się chyba jeszcze bardziej... Znowu mam wrażenie, że może tak naprawdę to nie nerwica tylko jakaś "nieznana/niewykryta choroba" i nie mogę pozbyć się tych myśli, pomimo wieloletniego "doświadczenia" z nerwicą. Myślałam, że już będzie lepiej, ale znowu mnie dopada, boje się nawet, że przez te ataki zacznę wcześniej rodzić, a młoda jest jeszcze za mała, żeby wyjść :( Nie mam pojęcia już co robić...
 
Witam, na nerwice cierpię od kilku lat, teraz jestem w 36 tyg. ciąży i myślałam, że skoro już tyle wytrzymałam to dam rade i będzie lepiej, ale niestety... Znowu jestem "na skraju", wykończona, bezsilna, a przecież przede mną poród... Moja nerwica jest tak zaawansowana, silna, że rady typu "nie myśl o tym, zrelaksuj się, odsuwaj te natrętne myśli, zignoruj objawy" itp itd zupełnie na mnie nie działają :( Nie wiem już co mam robić, więc pomyślałam, że może tu, któraś z osób, która wie o czym mowa pomoże, opowie o swojej historii, jak sobie poradziła/radzi z nerwicą itp. Chętnie opowiem o swoich "doświadczeniach", ale moja historia jest dość długa a lista objawów taka, że gdybym zaczęła je wszystkie opisywać to zajęłoby mi to kilka dni, albo i dłużej. Byłoby mi bardzo miło, gdyby ktoś odezwał się/odpowiedział na tego posta :)
 
Cieszę się, że ktoś odpisał :) Jakie masz jeszcze objawy ? czy to już wszystkie ? :)
Rozmawiałam z lekarzem, na początku lekarka stwierdziła, że podczas ciąży to hormony górują, a nie nerwica, więc powinno być w ciąży lepiej. (podobno nerwica w ciąży wygląda tak, że albo jest "cudowne uzdrowienie" albo "tragedia i ta nerwica się zaostrza") Z moim szczęściem oczywiście mam to drugie - moja cała ciąża to dosłownie wegetacja (jem, śpię, bo musze. Nigdzie nie wychodzę, i nawet mam wrażenie, że odizolowałam się od świata, pomijając to, że jestem wykończona przez te wszystkie objawy i ledwo żyje...) Niby dostałam hydroksyzynę w razie czego (wcześniej brałam fevarin), ale nie brałam jej, bo miałam wrażenie, że po niej będzie jeszcze gorzej... i tak się męczę... Moja lekarka twierdzi, że skoro już tyle wytrzymałam to wytrzymam już do końca, a przy porodzie to będzie taka adrenalina, że nerwica ustąpi na ten czas. Ja widząc to co się ze mną dzieje jakoś nie mogę uwierzyć w to, że "będzie dobrze", jestem totalnie wyczerpana i boje się, że jestem za słaba, aby urodzić, a cesarki w razie czego boje się chyba jeszcze bardziej... Znowu mam wrażenie, że może tak naprawdę to nie nerwica tylko jakaś "nieznana/niewykryta choroba" i nie mogę pozbyć się tych myśli, pomimo wieloletniego "doświadczenia" z nerwicą. Myślałam, że już będzie lepiej, ale znowu mnie dopada, boje się nawet, że przez te ataki zacznę wcześniej rodzić, a młoda jest jeszcze za mała, żeby wyjść :( Nie mam pojęcia już co robić...

Polecam zakup/wypożyczenie książki o nerwicach itp., byś poznała mechanizm powstawania nerwicy i zachowań jej towarzyszących. Najlepiej jakbyś zidentyfikowała sytuacje wywołujące napad lęku lub zachowania nerwicowe i spróbowała zawczasu przerwać schemat. A jeszcze najlepiej w miarę możliwości zgłosić się do specjalisty od nerwic. Psycholog/ psychoterapeuta przy wstępnej rozmowie powinien móc Ci powiedzieć czy wystarczy terapia behawioralna lub inna, czy trzeba jednak w terapię włączyć farmakologię.
Niestety nerwica pozostawiona sama sobie może się rozchulać.
 
Annjaa niestety tak się składa że ja jestem obcykana w temacie nerwicy. Wprawdzie moja nerwica nie jest już tak silna jak kiedyś, ale wiem że część jej zostanie ze mną na zawsze. troszkę ci tutaj mogę napisać na forum, ale nie chce przynudzać więc jak chcesz więcej info to pisz na priv. Nerwicę lękowa mam od dziecka, nie pamiętam siebie bez nerwicy. Ataki paniki, i to takie że zabierała mnie erka, były u mnie na porządku dziennym, w tej chwili nie mam ich już wcale od lat. Co nie oznacza że nie jestem panikarą ;) Bo jestem, nadal mam lęk przed chorobami, śmiercią i rakiem, a paradoksalnie z lękiem przed rakiem konfrontuje mnie teraz życie, bo mam złą cytologię i muszę mieć dalsze badania (w dodatku w ciąży). Piszę nawet o tym w innym wątku ale nie będę tego tutaj roztrząsać. Wracając do nerwicy, powiem ci jedną rzecz, która dla mnie jest rzeczą najważniejszą w tym całym bałaganie nerwicowym: jeśli TY sama sobie nie pomożesz, to nikt ci nie pomoże, żaden terapeuta ani psychiatra, bo to trzeba chcieć pracować nad sobą każdego jednego dnia, czasem nawet przez lata (tak było w moim przypadku) Nie twierdzę że terapia jest zła, nie to mam na myśli, bo terapeuta naprowadzi cię na odpowiedni trop, wskaże ci drogę, ale całą robotę nad sobą i tak musisz odwalić sama. Bywa ciężko, ale jest to możliwe i realne. Jeśli potraktujesz pracę nad sobą jako coś przyjemnego, jako swój własny sukces który osiągasz dla samej siebie, a nie jako ciężką walkę, to będzie dobrze i dasz radę. ja wiem że to się teraz łatwo pisze, i znam te wszystkie dziwne nerwicowe stany myśli i emocje, ale to jest do ogarnięcia, tym bardziej że masz dla kogo :) Mogę podesłać ci sporo materiałów które pomogą ci najpierw zrozumieć siebie i swoja towarzyszkę nerwicę, bo bez tego nie ruszysz, jeśli chcesz napisz na priv i podaj maila, to podeślę co mam, a uzbierało się tego przez lata sporo. A póki co tu na forum wrzucam 2 linki, bo mogą się jeszcze komuś przydać:

Link do: DivoVic & Forum na YouTubie
Kanał na You Tube stworzony przez dwóch fantastycznych chłopaków którzy wygrali z nerwicą, zawiera on absolutnie wszystko co powinnaś wiedzieć o nerwicy.

I coś pozytywnego na później: Link do: Wyzwanie90dni® / Akademia Biznesu
W nazwie jest Akademia Biznesu, ale gość uczy ogólnego pozytywnego podejścia do życia, i mega pewności siebie, przetestowane na własnej skórze, daje kopa :)

No i póki co tyle ode mnie. mam nadzieję że pomogłam choć trochę bo wiem jakie to jest okropne uczucie nie radzić sobie samemu ze sobą. Pozdrawiam cię serdecznie i trzymam mooocno kciuki za ciebie :**
 
Rozwiązanie
Witam. Piszę bo mam mega problem wiem że od tego posta minęło bardzo dużo czasu i jest duża szansa że się Pani nie odezwie ale postanowiłam spróbować może ktoś inny zdecyduje się na odzew.
Mam 25 lat aktualnie jestem w 7 miesiacu każdy mi tłumaczy że do porodu jeszcze 2 miesiące jak można się już przejmować niestety od 4 lat leczę się na nerwice kiedy dowiedzialam sie o ciazy leki musiałam odstawić radziłam sobie w miarę przez jakiś czas ale teraz wszystko się nasila strach przed porodem przed tym jak sobie poradzę mimo że przecież jest mąż i na pewno mi pomoże okropny strach przed szpitalem mam w sobie tyle lęku że żeby pisać o wszystkim zanudziłabym na śmierć do psychologa chodzę ale mam wrażenie że żadne słowa do mnie nie dociaraja jakbym była zamknięta tylko w swoich myślach a nie słuchała tego co mówi do mnie ktoś kto się zna nie wiem co robić jeżeli jest ktoś w stanie mi pomóc będę bardzo wdzięczna za każdą pomóc poradę czy nawet rozmowę.
 
reklama
Witam. Piszę bo mam mega problem wiem że od tego posta minęło bardzo dużo czasu i jest duża szansa że się Pani nie odezwie ale postanowiłam spróbować może ktoś inny zdecyduje się na odzew.
Mam 25 lat aktualnie jestem w 7 miesiacu każdy mi tłumaczy że do porodu jeszcze 2 miesiące jak można się już przejmować niestety od 4 lat leczę się na nerwice kiedy dowiedzialam sie o ciazy leki musiałam odstawić radziłam sobie w miarę przez jakiś czas ale teraz wszystko się nasila strach przed porodem przed tym jak sobie poradzę mimo że przecież jest mąż i na pewno mi pomoże okropny strach przed szpitalem mam w sobie tyle lęku że żeby pisać o wszystkim zanudziłabym na śmierć do psychologa chodzę ale mam wrażenie że żadne słowa do mnie nie dociaraja jakbym była zamknięta tylko w swoich myślach a nie słuchała tego co mówi do mnie ktoś kto się zna nie wiem co robić jeżeli jest ktoś w stanie mi pomóc będę bardzo wdzięczna za każdą pomóc poradę czy nawet rozmowę.
Napisz do mnie na priv.
 
reklama
Witam. Piszę bo mam mega problem wiem że od tego posta minęło bardzo dużo czasu i jest duża szansa że się Pani nie odezwie ale postanowiłam spróbować może ktoś inny zdecyduje się na odzew.
Mam 25 lat aktualnie jestem w 7 miesiacu każdy mi tłumaczy że do porodu jeszcze 2 miesiące jak można się już przejmować niestety od 4 lat leczę się na nerwice kiedy dowiedzialam sie o ciazy leki musiałam odstawić radziłam sobie w miarę przez jakiś czas ale teraz wszystko się nasila strach przed porodem przed tym jak sobie poradzę mimo że przecież jest mąż i na pewno mi pomoże okropny strach przed szpitalem mam w sobie tyle lęku że żeby pisać o wszystkim zanudziłabym na śmierć do psychologa chodzę ale mam wrażenie że żadne słowa do mnie nie dociaraja jakbym była zamknięta tylko w swoich myślach a nie słuchała tego co mówi do mnie ktoś kto się zna nie wiem co robić jeżeli jest ktoś w stanie mi pomóc będę bardzo wdzięczna za każdą pomóc poradę czy nawet rozmowę.
Ja też proszę o pomoc, obecnie jestem w 16 tyg i nie mogę sobie poradzić z nerwica.. Na nerwice choruje 7 lat.. Do tej pory było ok a teraz musiałam zostać sama w domu z dziećmi i nagle nerwica przejęła mnie w 100% . Proszę o rady
 
Do góry