reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jestem zla mama,nie radze sobie :-(...pomocy

reklama
Przede wszystkim musisz się wziąć w garść i już. Niektóre dzieci po prostu tak mają że dużo ryczą, bo płaczą o za mało powiedziane. Trzeba to przeżyć. Każda z nas ma lub miała chwile zwątpienia i myśli po co mi to było - i każda z nas to przeszła. Tu bycie złą czy dobrą - nie ma rozgraniczeń. W końcu mimo, że masz dość skoczyłabyś w ogień za swoim dzieckiem, w końcu mimo że brak Ci sił wstajesz do niej setny raz w nocy, kochasz ją - i to samo w sobie znaczy że jesteś najlepszą matką jakie Twoje dziecko mogłoby mieć.

Skoro Twój mąz jest taki skory do wstawania i do opieki nad małą, może warto z nim porozmawiać, że ty potrzebujesz w tygodniu kilka godzin wolnego. Idź na basen, na siłownie lub po prostu posiedzieć w kawiarni czy pooglądaj wystawy. Spotkaj się z kimś - po prostu wyjdź z domu. Świat się bez Ciebie nie zawali a to tylko pozytywnie wpłynie na waszą rodzinę. Mąż zobaczy jak to jest opiekować się dzieckiem, Ty odpoczniesz i może zatęsknisz a i dziecko od Ciebie odetchnie. Takie wyjście da Ci masę energii :) a mąż chcąc nie chcąc będzie musiał Cie z domu wypuścić.

Trzymaj się, w sumie pocieszeniem może być tylko fakt że ponoć dzieci, które są najgorsze za niemowlaka dużo łatwiej przechodzą czas dojrzewania i buntu nastolatków :)
 
wydaje mi się, że Twoje dziecko jest takie samo jak moje, czyli jest dzieckiem HNB (High Need Baby)- dziecko o wysokich potrzebach.

ja dziś mam doła...

muszę się wygadać bo sfiksuję chyba... jestem zmęczona fizycznie i psychiczne, Kalinka daje mi nieźle w kość. Cały dzień praktycznie muszę ją nosić na rękach, nawet zatrzymać się nie za bardzo można ani usiąść bo zaraz się pręży, wygina się i zaczyna marudzić. Najchętniej spędziła by cały dzień w oknie patrząc na przejeżdzające samochody. Jest nieodkładalna, gdy tylko próbuję ją położyć, to zaczyna płakać, nie zbliży się do podłoża na pół metra a już jest płacz. Czasami jak ma lepszy dzień do poleży chwilę na macie, dopóki nie porozrzuca wszystkich zabawek, bo potem się nudzi i już na ręce trzeba ją brać. Śpi po 20 min w ciągu dnia, o ile z nią leżę, gdy wstanę zazwyczaj się budzi. Jak już jakimś cudem uda mi się wymknąć to aż nie wiem co mam robić przez te 20 min, jeść, umyć się, iść siku, posprzątać w domu, coś ugotować. Normalnie czuję się zakładnikiem własnego dziecka. Trochę lepiej śpi na spacerze ale co z tego jak i tak w tym czasie nic nie zrobię ani nie odpocznę bo muszę z nią spacerować. Jedynie co mogę coś zjeść, kupuję sobie wtedy sok i jakaś bułkę słodką i jem idąc z wózkiem. Zawsze powtarzałam, że nie chce by moje dziecko było jedynakiem tak jak ja ale z każdym dniem co raz bardziej utwierdzam się, że chyba nie dam rady fizycznie i psychicznie by znów przechodzić przez to wszystko. Gdybym miała pewność, że drugie będzie inne to może ale pewnie będzie takie samo albo jeszcze gorsze Emotikon frown Najgorsze, że zaczynam się na nią denerwować dlaczego nie jest taka jak jej równieśnicy, dzieci koleżanek, one śpią ładnie, leżą grzecznie, same się bawią, nie wpadają w furię przy ubieraniu się... wiem przecież to nie jej wina, że taka jest, że jest dzieckiem bardziej wymagającym no ale przykro mi, że koleżanki mają czas na wszystko, na jedzenie, na spanie, na sprzątanie, na oglądanie tv.... Nie ogarniam tego normalnie, nie ogarniam Emotikon frown tak bardzo czekałam na nią by wreszcie się pojawiła, jest wyczekanym wystaranym dzieckiem a ja zamiast cieszyć się macierzyństwem jestem niewyspana, przemęczona, sfrustrowana i nerwowa Emotikon frown
 
karola1986 każdy ma chwile słabości spowodowane głównie zmęczeniem gdy zajmujemy sie dzieckiem 24/7 lub też tym że rodzicielstwo okazuje sie być całkiem inne niż sobie wyobrażamy jeszcze zanim pojawi sie dziecko.
Nie możesz porównywać swojego dziecka z innym dzieckiem bo ono nigdy nie bedzie takie samo. Każde dziecko jest inne, ma inny temperament (z którym sie juz rodzi). Pamiętaj tez ze małe dzieci chłoną emocje otoczenia.
Musisz próbować ja uczyć spac w dzien samej w swoim łóżeczku. Wiem ze to nie jest łatwe bo sama miałam z tym problem ale w rodzicielstwie trzeba byc niezwykle konsekwentnym w tym do czego dążymy mimo ze dziecko placze, buntuje sie, czy nie chce czegoś robic, a prędzej czy pózniej - łatwiej lub trudniej to osiągniemy.
 
ja rowniez mam załamki, chcoc czesciej jak maks byl mniejszy teraz juz duzo mniej, takze to najnormalniejsza rzecz na swiecie!!!!!!!!!! przeciez nawet nie majac dzieci bywalysmy zmeczone, zle lub wrecz wsciekle to co sie dziwic teraz? wazne by w momentach zlych dawac dziecku jak najwiecej milosci, przytulac, calowac itp. probowac znaleźć tez czas dla siebie, jesli ma sie ku temu warunki typu babcia, ciocia, tata, ktokolwiek i robic cos tylko wylacznie dla siebie, nie chodzi mi tu, ze jak przyjdzie babcia to sprzatac, zmywac itp. ale np. wziac kapiel
 
Miałam to samo. Mój synek od kiedy się urodził to praktycznie cały czas płakał, z rzadkimi przerwami na jedzenie i spanie. Miałam straszne poczucie winy, że jestem beznadziejną mamą, bo czasem miałam chwile, że miałam ochote wyjść z domu. Było mi z tym bardzo źle, bo synek był bardzo wyczekanym dzieckiem, staraliśmy się o Niego ponad 3 lata i uważałam, że mam obowiązek z wszystkim sobie super radzić i nie okazywać zmęczenia. Teraz już wiem, że nie jestem cyborgiem, każda z nas potrzebuje pomocy i odpoczynku, wyjścia chociaż na godzinkę lub dwie. Mam kilka rad, które u mnie się sprawdziły:
1. Przeczytaj książkę "język niemowląt". Nie wierzyłam w to, ale wprowadzenie "łatwego planu" naprawdę bardzo zorganizowało czas mój i mojego dziecka.
2. Olek zaczął ładnie spać w łóżeczku jak tylko zaczeliśmy Go wiązać w staromodnym becie. Niektóre dzieci potrzebuja być ciasno opatulone. Na początku spał z nami w łóżku, ale ani my ani On się nie wysypialiśmy, poza tym chcieliśmy od początku pokazać, że ma swoje łóżeczko.
3. Szczególnie na początku musieliśmy Młodego dokarmiać mm. Urodził się bardzo duży, a ja miałam malutko mleka, więc był po prostu głodny. U nas sprawdziło się jedynie HIPP Comfort dla dzieci z kolkami. Po innych mm miał mega kolki, ale to sprawa indywidualna.
4. Nigdy nie porównuj swojego dziecka do innych. Moja przyjaciółka ma córę, która jest mega spokojnym dzieckiem i płacz usłyszała po raz pierwszy jak Mała zaczęła ząbkować.
5. Dbaj o siebie, jak powiedziałam przyjaciółce, że w domu się nie maluje, bo po co to mnie opieprzyła. Powiedziała, że jak mam się dobrze czuć jak nie dbam o siebie? Pomalowanie oka zajmuje 2 minuty, a samopoczucie mam dużo lepsze. Do tego kosmetyczka raz na miesiąc, mąż ma wtedy poranki z Juniorem;-)
6. Spacer z wózkiem mnie relaksuje, a od maja chce wrócić do chodzenia na aerobik.
7. Wieczorem, przed snem, staram się przeczytać chociaż parę stron książki, wszystko jedno jakiej, byle nie o tematyce dziecięcej;-)
8. Pozwalam sobie na poproszenie o pomoc męża czy mamy;-)
Wiem, że może to co napisałam wydaje się abstrakcją i rzeczą niemożliwą, ale da się. Mój Olek naprawde jest wymagającym uwagi dzieckiem i jak ma czas aktywności (język niemowląt) to poświęcam się tylko Jemu. Ale później ma czas drzemki i wtedy ja mam czas na zrobienie czegoś w domu czy dla siebie.
 
Odswiezam temat. Od jakiegoś czasu nerwowo w domu nie wytrzymuje:( mąż mi narzeka że jestem złą matką że zbyt wiele oczekuję od naszego dwuletniego dziecka. Jakiś czas temu konkretnie wyłożył się na lodzie, bałam się że zęby sobie wybił jak krew zobaczyłam w ustach, no i dzisiaj moje dziecko jak to każde dziecko normalne, znowu zaczął biegać tam gdzie ślisko. Mówię kubuniu krzywdę sobie zrobisz raz drugi raz, mąż sobie kuca i się cieszy bo co uwagę synowi zwróciłam to do niego biegł i się przytulal. Trzecim razem powiedziałam podniesionym tonem, co ja Ci mówię a syn w płacz i do tatusia, mąż spojrzał się kontem oka na mnie i ich zostawiłam i odeszlam. I tak jest za każdym razem, jak robi coś czego nie powinien wtedy żadnego oparcia nie mam w mężu. Nie powie Kubusiu mama ma racje nie mozna robic tego czy tego, hmmm ni słowa syn do niego sie przytuli i ida do drugiego pokoju.Mimo że syn jest mały ma świadomość po ostatnim upadku ze na lodzie robi się ziu ziu i bach i nawet pokazuje gdzie ostatnio zrobił sobie ku ku. A mąż wyskakuje że jestem złą matką że zbyt wiele od niego oczekuje. Powiesz szczerze ze jest mi bardzo źle. Opadam psychicznie z sił a takie sytuacje oddalają syna ode mnie bo nawet już nie podchodzi nie przytula się, a nawet są takie sytuacje ze wsiadam do samochodu z tyłu koło syna a on kiwa głową na nie i mówi mama iś iś, a mąż się cieszy nic się nie odezwie że mama jedzie z nami itd. Ile ja już się naplakalam ile ja validolu wzięłam żeby jakoś funkcjonować i nic mi już nie pomaga. Dosłownie żyć mi się nie chce.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Andzelika87,
Mam nadzieję, że do dziś sporo się u Ciebie wyjaśniło i zmieniło. Na lepsze oczywiście. Nie za bardzo rozumiem Twojego męża, bo dziecku trzeba stawiać granice. Tylko wtedy czuje się bezpiecznie. I jeśli Ty mówisz, że czegoś nie wolno, to nie wolno. Zabieracie małego w inne miejsce, gdzie nie będzie okazji, żeby znowu sobie zrobił krzywdę i jest ok. A nie, że Ty mówisz jedno, a mąż zaciera ręce, bo dziecko do niego biegnie po ratunek. Sam robi synowi krzywdę, tylko jeszcze o tym nie wie. Ja mam dwie córki. Jedna ma 9 lat, a druga 3 tygodnie. I w przypadku starszej popełniliśmy błąd pozwalając jej na zbyt wiele. Myśleliśmy, że dziecko musi wszystkiego samo doświadczyć, żeby się nauczyło co wolno, a czego nie. Efektem tego niestety jest to, że córka "pozjadała wszystkie rozumy" i trudno jej cokolwiek narzucić. Tak więc moim zdaniem dobrze robisz stawiając granice, a mężem się nie przejmuj. Niech sobie gada co chce. Ty jesteś naprawdę najlepszą mamą, jaką tylko możesz być i nic tego nie zmieni.
 
Do góry