reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Dziecko z "drugiego małżeństwa"

Dołączył(a)
17 Grudzień 2018
Postów
4
Witajcie, wiele jest wątków dotyczących relacji macoch z pasierbami, a ja chcę poruszyć problem od innej strony, mianowicie jestem w związku z mężczyzną, który posiada syna z małżeństwa, które skończyło sie rozwodem, celowo nie pisze z pierwszego, bo my nie braliśmy ślubu, no i mamy razem syna wspólnego. Pierwszy syn partnera mieszka u nas od pt do niedz, parnter bardzo go kocha, ja mam z nim dobre relacje, ale zauważam różnice w podejściu parntera do synów. Pierwszy byl planowany z tamtą żoną, nasz nie. W wychowaniu tamtego ponoć mial duży udzial, bo tamta matka sie nie przejmowala, w naszym przypadku całe wychowanie spoczywa na mnie, ostatnio czuje, ze wszystko robie ja, podczas gdy na weekend przychodzi pierworodny to partner wszystko przy nim ogarnia, doplinowuje kapieli, posilkow, zaprowadza na zajęcia dodatkowe podczas, gdy z małym nie pojdzie nawet na spacer, zawsze zmęczony po pracy i zawsze wyreczajacy sie mną. Wiem, ze kocha naszego syna, ale mam wrażenie, ze jego serce należy bardziej do starszego, bo mysle, ze zawsze bardziej romantyczną miłością kocha sie kogoś, z kim się nie mieszka na co dzień i ciężko mi z tym, bo jako matka oczekiwałam, ze nasz synek będzie upragniony (dla mnie jest), ze tatuś oszaleje na jego punkcie, jak to tstusiowie mają w zwyczaju, ale jesteśmy na innej pozycji, bo on juz wszystkie ochy i achy przechodził w tamtym związku, a ja przechodzę to teraz i ubolewam, ze nie dzielimy podobnych uczuć. Sama jestem jedynaczka, więc może jestem przewrazliwiona na punkcie sprawiedliwości kochania, juz na jednym forum poruszany był wątek, ze matki jedynaczki maja obawy, czy tak samo pokochaja drugie dziecko jak pierwsze a ja mam te obawy w stosunku do partnera. Dodam, ze partner na co dzień boryka sie z różnymi problemami, o których próbujemy rozmawiac i im przeciwdziałać, jest czesto smutny, mamy problemy finansowe, najchętniej by spal tylko, a w weekendy mobilizuje sie dla syna ktory przychodzi my też na tym korzystamy, ale ja i tak mam poczucie niesprawiedliwości bo z malym na spacer nie chodzi nie kąpię go, podczas, gdy wciąż pierworodny opowiada, jak go tata kapal, jak sie nim zajmował itp., zresztą sam partner tez to wspomina. Chcialabym, by nasz wspolny syn też miał z ojcem tak dobry kontakt, ale partner musi sam o to zadbać. Na dwa dni jest w stanie sie zmobilizowac dla tamtego, a w tygodniu prawie go " nie ma". Na tamtego loży alimenty systematycznie bez opóźnień, pomimo tego, ze i tak utrzymujemy jego pierworodnego przez trzy dni, a na malego wszystko place ja, a raczej nasza rodzina, bo byśmy nie wyrobili z kasą ( dlugi itp). Dodam, ze tamta byla go zdradzala, także to nie jest zadne poczucie winy wobec niej, maja nie za fajne relacje, obecnie borykamy sie z pozwem o zwiększenie alimentów, ktroe sobie zazyczyla. Moj partner zdolowany wszystkimi problemami najchętniej by spal, a ja uwazam, ze skoro ma teraz dwóch synów, to powinien sie mobilizowac i w weekendy i w tygodniu pomimo wszystko. Mam wrażenie, ze gdyby starszy nie przychodził, to weekend by caly przespal. Ogólnie stara się jak może ale często ma zly nastroj i sie klocimy. Co myslicie?
 
reklama
Sprawa jest bardzo złożona jak sama piszesz widząc jej różne oblicza, Twój partner potrzebuje raczej wsparcia niż rozmów o tym który syn ważniejszy... Pamiętaj, ze razem więcej zbudujecie niż oddzielnie, a jeśli chcesz go zaangażować w sprawy synka róbcie różne rzeczy razem poprostu... będzie z tego więcej frajdy! Zastanawiałabym się nad słusznością konsultacji partnera u psychologa... jeśli na to jest gotów! Bo to nicniechcenie to taka zapowiedź depresji - obym się myliła!
 
Moze on poprosty probuje nadrobic ten czas ktory ma z pierwszym synem,bo widzi go tylko 3 dni a drugiego codziennie,moze teskni.Znam kobiete ktora ma 2 synow,z innymi panami i jednego traktuje duzo lepieje(najmlodszego) az szkoda patrzec czasem,nie wiem czemu
 
Sprawa jest bardzo złożona jak sama piszesz widząc jej różne oblicza, Twój partner potrzebuje raczej wsparcia niż rozmów o tym który syn ważniejszy... Pamiętaj, ze razem więcej zbudujecie niż oddzielnie, a jeśli chcesz go zaangażować w sprawy synka róbcie różne rzeczy razem poprostu... będzie z tego więcej frajdy! Zastanawiałabym się nad słusznością konsultacji partnera u psychologa... jeśli na to jest gotów! Bo to nicniechcenie to taka zapowiedź depresji - obym się myliła!
Z tą 'depresją to jest cos na rzeczy on sam nawet o tym napomina, bo ma tez problemy ze snem, zeby nie myśleć o problemach finansowych to albo seriale albo alkohol w jakichs tam ilosciach codziennie prawie czedta irytacja, drazliwosc no i ten brak sil i ciągle zmeczenie oraz lezenie/spanie po 12 godzin a w weekend jeszcze wiecej, ale nigdy nie jest wyspany, a jesli cos sobie postanowi,, to juz na trzeci dzien traci motywację. Ze starszym synem tez nie spedza czasu tylko spi, glownie przygotowuje posilki dla niego, pomaga w czynnościach tj. ubieranie, kapiel, oglądają czasem jakis film, ale tez to nie jest taki cza, jaki moglby byc, ja jestem zla o to, ze mi pomaga tak malo, a to, do czego sie mobilizuje w weekend jest sila rzeczy związane ze starszym. Pytanie chyba faktycznie powinno brzmieć : jak go przekonac do konsultacji u psychologa??? Jest oporny, często mowi, ze mu zle z zyciem ale jak go chce namowic na psychologa to mowi, ze mu tak dobrze
 
Pewnie tak, ale ja to widze tak, ze w tygodniu pomimo tych 4, 5 dnia z mlodszym nie wykorzysta czasu efektywnie , a w weekend swoj czas siłą rzeczy starszemu poswieca, mlodszemu tez, ale w sumie wychodzi na to, ze z zarówno jednym jak i drugim spedza tyle samo czasu, no ale my przeciez razem zyjemy i mieszkamy, dlaczego nasz wspólny syn traci, choc nie rozstalismy sie, tworzymy związek, ale ma tego tate w sumie tylko w weekendy przy okazji starszego brata
 
reklama
Mnie tu się kilka rzeczy narzuca:
1. To jego syn-nie Twój i mimo złego samopoczucia wie, ze to on go musi ogarnąć, a nie obciążać dodatkowo Ciebie, wiec się resztka sił mobilizuje (sama piszesz ze to te niezbędne czynności, a nie efektywnie spędzony czas); Waszym synem wie, ze Ty się zajmiesz i widać na to sił w tym stanie już nie znajduje.
2. Zapewne ma wyrzuty sumienia, ze nie jest z synem na codzień, stad więcej się stara. Gdy z nami jest pasierbica tez stajemy na głowie by dać z sobie jej jak najwiecej (oboje), co pewnie niekoniecznie jest dla niej dobre.
3. Porównywanie synów, związków, czekania itp.nic dobrego nie wniesie. Zabrzmi głupio, ale jego syn był pierwszy (w tym jest pewna istotność) -jeszcze przed Tobą i drugim synem i warto mu to miejsce przyznać- zaakceptować to, a relacje się lepiej ułożą ( warto o tym poczytać np.u Hellingera), teraz niepotrzebnie toczysz boje by Wasz związek i syn był tak samo ważny lub ważniejszy i się frustrujesz, to duże tez nieświadome obciążenie dla partnera i Twojego syna. Szkoda walki i sil. Nie o ważność chodzi, a o pewna kolejność, o miejsce każdego w systemie.
 
Do góry