reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Męski problem

K

Kiciara

Gość
wlasnie znalazlam androloga bo mam zamiar wyslac chlopa i coz tu sie okazuje ze jest 1 w sopocie na cale 3miasto i wizyta kosztuje 50 zl? a dlaczego wtedy ginekolog jest za darmo grr poprzewracalo im sie w glowach :/
 
reklama
Powiem ci szczerze ,ze nie slyszalam o takiej profesji,czy to lakarz od spraw meskich,hi,hi?pytam z cieksawosci bo nie wiem?pzdr
 
Mam pytanie, czy któryś z Waszych partnerów leczył problemy z plemnikami? Trochę dziwnie brzmi to pytanie, ale myślę że mnie rozumiecie. Tyle informacji jest o tym jak my możemy sobie pomóc w staraniach o dzidzię - folik, vitaminy, badania i leki a o mężczyznach tak niewiele, co Wy na to?
 
Mój mąż ma wyniki w porządku, ale zgadzam się z Tobą ile trzeba się namęczyć żeby zaciągnąć ich do jakiegokolwiek lekarza. Myślę, że to wciąż jest dla nich temat tabu mają zakodowane cechy macho i jak mogą się leczyć w najbardziej męskich sprawach - nigdy w życiu.

Znam bardzo dużo par, które mają problemy z zafasolkowaniem, ale nigdy nie słyszałam mężczyzny przynającego się, że problem leży po jego stronie
 
A naet jak już się potwierdzi, że to jego problem to nie chce o tym mówić a o leczeniu to nawet słuchać! I co z takim zrobić!?! Od razu zaczyna się wykręcanie kota ogonem i wyciąganie tysiąca innych rzeczy byle jak najdalej od siebie. Smutne to, ale widzę ze tacy właśnie są...
 
Dokładnie. Oj tak natura skonstruowana, że kobitki to jesteśmy silniejsze psychicznie a niby słaba płeć :laugh: :laugh:
 
Nie zazdroszczę takich problemów. Ja ich nie mam :) Jeszcze przed ślubem umówiliśmy się, że obydwoje zrobimu podstawowe badania w tym zakresie. W sumie, bardziej zależało na ty mi - ale nie napotkałam żadnego oporu. Przebadał się, okazało się, że wszystko w porządku. Oczywiście, nie jest to jego ulubiony temat rozmów ;) ale wiem, że gdyby kiedykolwiek zaszła taka konieczność, poszedłby znowu. Ależ mam cudownego męża :)
 
eh... cięzki temt...
mój męzus mówi ze jak tzrba bedzie to on pójdzie, ale jak zaczynam głębiej wiercic temat, to on włącza wsteczny ::). mówi ze przeciez całkiem niedano odkryliśmy oje problemy z prolaktyną i progesteronem i takie tam. no i co jak mam powiedziec skoro to co on mówi to prawda??
 
reklama
Elżbietko, niby tak - wszystko prawda. Tylko skoro Ty możesz biegać na pobieranie krwi, znosić ciągłe badania ginekologiczne, robić usg i łykać tą całą chemię, to on chyba też - choćby dla Twojego komfortu psychicznego, że z nim w porządku - może pójść i oddać co trzeba do pojemniczka? Ja nie rozumiem facetów. Kurcze, przecież i tak my mamy gorzej - bardziej cierpimy, więcej musimy wytrzymać! A im korona z głowy ma spaść jak się przebadają?? O równouprawnienie krzyczę!!! Choć wiem, że to w pełni niemożliwe...
 
Do góry