reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

5-latka do pierwszej klasy

ZwariowanaSol

Fanka BB :)
Dołączył(a)
1 Listopad 2011
Postów
1 630
Miasto
UK
Mam dylemat i proszę o obiektywne opinie a nie o objazd że nie wiadomo jaka ze mnie matka.
Moja córka w kwietniu skończy 5 lat. Teraz jest w przedszkolu - to jej drugi rok w nim. Idąc do przedszkola trafiła do grupy 3 - 4-5-latków gdyż intelektualnie byłą na ich poziomie. We wrześniu poszła razem ze swoją grupą do przedszkolnej zerówki - nie będzie miała papierka że ukończyła zerówkę gdyż MEN nie dopuszcza do sytuacji gdzie 4 letnie dziecko jest w zerówce. Ale materiał przerabia z całą zerówką i jest nawet ponad program. Sama w domu siada do elementarzy i ćwiczy pisanie, powoli zaczyna składać też literki do czytania, umie liczyć do 100 i dodawać/odejmować do 10 a na patyczkach nawet i do 30, manualnie też jest bardzo mocno rozwinięta. Emocjonalnie jest na poziomie zerówki. Dzisiaj byłam w szkole obok nas zapisać ją do szkolnej zerówki ale złapała mnie pani dyrektor i zaproponowała żeby Kaja poszła do 1 klasy od września bo żal marnować taki potencjał gdzie ona się rwie do nauki sama - nie jest zmuszana, wręcz ją trzeba odciągać żeby się pobawiła z siostrą. Sama poszłam o rok wcześniej do szkoły, mąż tak samo i jakoś żadne z nas nie czuje się tym jakoś specjalnie okaleczone. Kaja pójdzie do szkoły z dziećmi które zna i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa. Oczywiście rodzina nas objechała że znęcamy się nad dzieckiem - ale jak można się znęcać nad dzieckiem wysyłając je do szkoły do której ono wręcz się rwie??

Jak sądzicie - wysłać do pierwszej klasy gdzie będzie ze swoim poziomem intelektualnym czy do zerówki gdzie może mi się cofnąć w rozwoju bo zamiast literek będzie ślimaczki malować? Wiem że każda matka wyolbrzymia umiejętności swojego dziecka ale dzisiaj pani dyrektor w szkole przetestowała Karolę pod wyżej opisanymi kątami i to ona zaproponowała pierwszą klasę zamiast zerówki. Do końca tygodnia muszę oddać formularz zgłoszenia i choć jestem za pierwszą klasą to się jednak trochę obawiam :( Co prawda w najgorszym wypadku będzie powtarzać klasę ale jakby to wtedy na nią wpłynęło? :( Co prawda jest to najgorszy ze wszystkich scenariuszy i pani dyrektor go nie przewiduje ale jednak jest to jakieś wyjście.
 
reklama
Ja bym wysłała córę do I klasy. Przecież to ona się do tego garnie, a nie jest to jakiś wasz wymysł... Ja też poszłam do szkoły wcześniej, i nigdy nie miałam z tego tytułu jakiś problemów. No i myślę, że to, że będzie "szła" razem z całą swoją znajomą grupą to też bardzo duży plus...
 
Ja bym nie posłała dziecka w wieku 5 lat do szkoły. Rozumiem, że Ty poszłaś rok wcześniej, ale to znaczy, że poszłaś do szkoły w wieku 6 lat. Moim zdaniem to za wcześnie na szkołę. Nie rozumiem, dlaczego piszesz, że się cofnie. Przecież jeśli ma takie chęci, to możesz z nią ćwiczyć w domu. Wiek 5 lat to czas zabawy a nie nauki. Takie jest moje zdanie
 
A co córka myśli o szkole?Czy rozmawiałyście już o tym? Wiesz oprócz gotowości do obowiązków szkolnych , jest też gotowość emocjonalna. Czy córeczka radzi sobie w kontaktach z dziećmi, czy szkoła nie byłaby dla niej za dużym stresem? Czy konsultowałaś to z poradnią psychologiczno-pedagogiczną, pewnie tam także dostałabyś poradę? Jeśli córka i szkoła uważają to za słuszne to wysłałabym dziecko wcześniej.
 
Mam mieszane uczucia...z jednej strony-rozwój intelektualny...ok, a z drugiej-czy ona emocjonalnie jest gotowa na szkołę...?Ty znasz ją najlepiej i wiesz co dla niej jest najlepsze.Wierzę ,że podejmiesz właściwą decyzję:-)
 
W szkole byłyśmy dzisiaj razem - już wcześniej rozmawiałyśmy na temat tego że w szkole będzie się uczyć, że będzie musiała wysiedzieć na lekcjach i uważać - i jak usłyszała że może iść do pierwszej klasy to skakała po gabinecie dyrektorki z radości. Z dziećmi dogaduje się świetnie nie ma żadnych problemów. Potrafi bawić się w grupie i nie jest jakimś odludkiem. W domu woli siąść przy swoim biurku i malować albo ćwiczyć literki niż się bawić. Czasami zachowuje się jak typowa 5 latka i szaleje po domu ale to dobrze bo umie się wyżyć w logiczny sposób. Jak jest zła to się wścieknie - nie dusi nic w sobie. Mam wrażenie że poradziłaby sobie w pierwszej klasie - szczególnie że jest spore prawdopodobieństwo że w swojej klasie będzie miała kilka znajomych osób co ułatwi jej adaptację w nowym środowisku. Od 15 godziny co chwila pyta czy jutro pójdzie już do szkoły :D

Wiem że różnica 5 a 6 lat to spora różnica w pójściu do szkoły ale jak pisałam - nikt jej nie zmusza, nikt nie namawia - ona sama chce tam iść i sprawia jej to ogromną frajdę. Każdy postęp dla niej jest ogromną radością, każda nowa umiejętność wprawia ją w taką dumę że naprawdę żal mi ją dawać do zerówki gdzie będzie ćwiczyła ślimaczki. Ona teraz aspiruje do czytania bo chce umieć poczytać młodszej siostrze na dobranoc. Ja ile mogę to z Karolą pracuję ale dwójka małych dzieci, firma i dom a męża w domu prawie wcale nie daje dużych możliwości. Mój mąż się śmieje że fizycznie jestem matką samotnie wychowującą dzieci i prowadzącą firmę. A z czasem będę miała coraz mniej czasu dla Karoli i jej nauki więc jeśli mogę jej zapewnić to czego pragnie to chcę spróbować - w zasadzie nic nie straci a zyskać może bardzo dużo idąc teraz do pierwszej klasy.

Dziękuję wam za opinie - porozmawiam jutro w przedszkolu z pedagogiem i poproszę o ten egzamin 6-latka dla Karoli. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
 
Czasami jest też tak, że dziecko bardzo bardzo czegoś chce a potem.. mu się odwidzi. Dziecko może też jak napisałaś chcieć zachowywać się jak 5 latka i szaleć w szkole. A tam już mniejsze luzy niż w przedszkolu.
Ja jestem przeciwna skracaniu dzieciństwa. Najpierw 6 potem 5 latki, może teraz będą chciały się uczyć, ale potem po latach mogą mieć dość.
 
Aga - nie zgodzę się - Karola nie szaleje w przedszkolu - przez dwa lata nie miałam ani jednej skargi na nią jeśli chodzi o zachowanie. Zawsze ładnie pracowała z podręcznikami w grupie a w domu potrafi siedzieć po 2-3 godziny z kajecikami i ćwiczyć i nie jest to chwilowe widzi mi się bo takie jej zachowanie trwa już trzeci rok i nic się nie zmieniło w tej kwestii. Ona od 3 lat jest ŻĄDNA wiedzy i chłonie jak gąbka - jak chcesz wytłumaczy ci dlaczego pada deszcz i wykorzysta do tego teorię różnicy ciśnień a nie że chmurki są grube to siusiają bo taką teorię ma większość dzieci w jej grupie przedszkolnej.

A czy skracam jej dzieciństwo? Ani ja ani mąż nie czuliśmy się jakby nam ktoś odbierał dzieciństwo - oboje świadomie poszliśmy rok wcześniej - tak pamiętam to. A jeżeli nauka jest dla niej przyjemnością a nie przykrym obowiązkiem to czemu mam jej to odebrać i nie pozwalać?
 
reklama
Sol- dziecko w zerówce nie "cofnie się w rozwoju";-).Zwłaszcza, ze jak widze, nie ma się z czego "cofać".
Na przykład taka nauka czytania- właśnie w zerówce dzieci mają jej podstawy i w zasadzie po zerówce dziecko powinno umiec czytać.
Gratuluję zdolnego i ciekawego świata dziecka, ale naprawdę nie ma się czym ekscytować;-).Gdybyś napisała, ze w wieku trzech lat bawiła się rozwiązując równania kwadratowe, to co innego;-).A gdy w wieku pięciu lat "zaczyna składać literki", to...hm...normalne dziecko, czym tu się podniecać?

Btw. obaj moi synowie płynnie czytali w wieku 3 lat,a jakoś nie przyszło mi do głowy z tego powodu wcześniej posylać ich do szkoły.

Żeby nie było- mnie też rodzice posłali do szkoły, gdy miałam 6 lat.I też umiałam już wtedy czytać (czytałam wtedy już książki z biblioteki rodziców, bo te moje, "dziecinne" już mnie nie interesowały;-)), pisać itd. I wcale się na lekcjach nie nudziłam, bo miałam mądrą nauczycielkę, która zawsze dała mi dodatkowe zadanie czy poprosiła , bym w czyms pomogła.
Coś mi się zdaje, że to Ty się nastawiłaś za bardzo na tę szkołę;-).

A zdanie "w najgorszym razie powtórzy klasę" całkiem już mnie zbiło z nóg.
Zdajesz sobie sprawę, jakie konsekwencje takie zdarzenie miałoby dla ambitnego i zdolnego dziecka????
Chcesz córeczkę na takie coś narażać???:no::eek:

Powiem tak:
Wierzę, że córeczka poradziłaby sobie z opanowaniem materiału, z tym nie byłoby problemu.Program szkolny jest napisany pod kątem "przeciętnego dziecka", a wiadomo, że wiele trafia się tych zdolniejszych, bardziej lotnych, które sa w stanie uczyć się szybciej. Ale nie w tym rzecz.Jeśli chcesz, by Twoje dziecko rozwijało się harmonijnie , nie tylko intelektualnie, wstrzymaj sie jeszcze rok.
Owszem, dużym "plusem" byłoby pozostanie w grupie tych samych dzieci.Ale pomyśl, co bedzie za kilka lat?
Teraz pięciolatki i siedmiolatki moga za bardzo nie różnić się między sobą.
Ale gdy pójdzie do gimnazjum?Jak myślisz, dobrze będzie się czuła w gronie o dwa lata starszych koleżanek?I czy one w ogóle takiego "dzieciaka " zaakceptują ?
Dwa lata to w rozwoju dziewczynek ogromna różnica.Gdy jej koleżanki będą się zakochiwały i myslały o pierwszych stanikach, Twoja córka jeszcze będzie się bawiła lalkami;-):tak:- to tak w przenośni, oczywiście, ale pomyśl nad tym.Nie nad tym, co jest teraz, ale o przyszłości dziecka.
Nie twierdzę, że musi tak się stać, ale możesz skazać ją na wyalienowanie w późniejszym okresie.Dzieci potrafią być okrutne i odtrącić kogoś z byle powodu. Nie stwarzaj dziecku takiej sytuacji, gdy możesz jej uniknąć.
Rok różnicy między dziećmi jeszcze nie jest tak wielką przepaścią.Ale dwa lata to już naprawdę dużo.
Reasumując- nie, nie uważam Cię za wyrodną matkę;-)- wprost przeciwnie, widze, ze chciałabyś stymulowac rozwój dziecka i zalezy Ci na tym, by ona czuła się dobrze.
Ale, uwierz mi, naprawdę korzystniej dla dziecka będzie dac jej jeszcze rok.Właśnie na rozwój społeczny.
A poza tym, jeśli chciałabys posłac dziecko wczesniej do szkoły, i tak wizyta i testy na dojrzałość szkolną w poradni psychologiczno-pedagogicznej Was nie ominą.
Umów się na wizytę, porozmawiaj z psychologiem i zdecyduj:tak:
 
Do góry