- Dołączył(a)
- 9 Kwiecień 2011
- Postów
- 5
Jestem nowicjuszką w poruszaniu się po różnego rodzaju forach, nigdy wcześniej nie potrzebowałam tego robić. 30 marca wszystko się zmieniło, potrzebuje porozmawiać z kimś kto już przeszedł przez to, przez co my dopiero będziemy musieli przejść. Miałam zatrucie ciążowe z zagrożeniem życia, co spowodowało, że musieli mi zrobić cesarkę. Mój mąż musiał niestety decydować kogo ratować, czy mnie, czy naszą córeczkę. Wybrał mnie, a mimo wszystko Amelka przeżyła. To był 25 tydzień ciąży. Dzisiaj Amelka ma już 11 dni, ale lekarze są bardzo sceptycznie nastawieni. Ciągle powtarzają - bez zmian, stan jest ciągle krytyczny, muszą państwo być przygotowani na najgorsze. Jednym słowem mówiąc, nie dają nam dużej nadziei. Wiem, że potrzebuję być opttymistycznie nastawiona (mój mąż jest nadwyraz pozytywny), ale ciężko jest być optymistą słuchając w kółko tego samego od lekarzy... a to dopiero początek tej drogi. Nie wiem co robić, żeby jej pomóc, żeby łatwiej jej się walczyło o życie. Potrzebuję Waszych rad, proszę o pomoc, bo widzę że sama nie dam rady. Ja nie mogę pozwolić jej umrzeć!