reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

babcia czy mama ?

Dołączył(a)
26 Czerwiec 2007
Postów
7
Miasto
Trójmiasto
Cześć dziewczyny,
piszę, bo chciałam się dowiedzieć czy może któraś z Was ma podobne odczucia.:wściekła/y:Ja czasami mam już dosyć...
Przed ślubem było bardzo dobrze, po ślubie również nasze relacje były prawie idelne. Wszystko zmieniło się z urodzeniem naszego synka. Przestała traktować mnie jak synową, ale jak matkę - kwokę jej wnuczka.
Wyciąga go z bujaczka, kiedy do nas przyjedzie. To, że proszę żeby tego nie robiła, bo synek jest grzeczny i bawi się sam i nie ma potrzeby noszenia go na rękach tłumaczy, że sie za nim stęskniła. Mały ma już ponad osiem kilo, ja nie mam tyle siły, żeby go później cały czas nosić. Nie chcę go do tego przyzwyczajać.
Przez cały czas planuje jak to będzie gdy mały będzie już większy i co będzie robił z babcią. Te wizje są lekko przerażające. Ale najgorszy tekst to że BABCIA CIĘ ZABIERZE! Nie cierpię go i boję się, że jeśli synek zacznie rozumieć może się bać babciuni. Nikt nie lubi być straszony, że go od matki zbiorą. :baffled: Pomocy
 
reklama
katia, jeśli chodzi o wnuki, to babcie w większości przypadków mają na tym punkcie obsesję.Ja też wkurzałam się, jak ciągle ktoś brał moją córcię na rączki, mimo tego, że była grzeczna i bawiła się spokojnie.Tłumaczyłam, że później ja cały dzień siedzę sama w domu z dzieckiem, a nie mam siły ciągle jej na rękach nosić.Tym bardziej, że Oliwka nigdy do szczuplutkich nie należała.Ale uwierz, to da się przeżyć ;-).Oliwce to nie zaszkodziło, a teraz już mało kto chce ją na rączki brać, bo jest po prostu za ciężka :-D.
Natomiast tekst BABCIA CIE ZABIERZE jest...dziwny...Może Twoja teściowa nie ma nic złego na myśli, ale brzmi strasznie, zwłaszcza dla małego dziecka.Spróbuj z nią porozmawiać, powiedz jej co o tym wszystkim myślisz, powiedz, że obawiasz się że jak synek będzie starszy to po usłyszeniu czegoś takiego zacznie sie jej bać, że małe dzieci takimi tekstami to się straszy a Ty nie chcesz aby ona straszyła Twojego synka.Może Twój mąż pomógłby Ci rozwiązać tę sytuację??
 
Dzięki.
Mam nadzieję, że mały będzie szybko rósł. :laugh2: I jakoś to przeżyję. Ona ma przyjaciólki, które praktycznie wychowują swoje wnuki. Rodzice pozwolili przejąć dziadkom swoje obowiązki i zadania. Nasz synek jest moim największym skarbem, ale też przemyślaną decyzją. Radzę sobie z nim doskonale. Mamy swoje zwyczaje i plan dnia. Babcia chce robić to jak jej koleżanki, zarządzać naszą rodziną. Nie słyszy moich delikatnych próśb. Sama tylko wymyśla różne rzeczy. Dodam, że nigdy nie karmiła swoich synów, ale w tej kwestii była ekspertem. Oczywiście mój pokarm mógł być mało wartosciowy i poradzila mi żebym zbadała go w laboratorium. Odpowiedziałam, że chętnie tylko nie wiem czy każde laboratorium przeprowadza takie badamia. CO TO ZA POMYSŁ? Tylko Ona mogła coś takiego powiedzieć.:szok:
 
cześć, ja tez miałam podobną sytuacje... całe szczęście już nie ma tego. Moja mama jasno i wyraźnie wie, że jej gadanie nic nie pomoże. To moje dziecko i ja o nim decyduje. Na początku były hasła w stylu za chude mleko masz synek bultet 3-miesiące 7kg kaszkaą zagęść!!! (karmiłam piersią), pozniej branie na ręczki zeby więcej widział bo z łóżeczka i wózka nie widzi swiata, ja ewidentnie brałam go z jej rąki i do łóżeczka kładłam. Pokłóciłyśmy sie parę razy i to ostro, ale pomogło. Mój synek jest teraz już na tyle duży , że zwraca babci uwagę, ze nie jest jej synem a wnukiem ( często jej sie zdarza powiedzieć do niego "synuś") i wówczas mówi ze mama jest jedna i na pewno jej nie zmieni ;-) niestety nie pomagały rozmowy na boku, musiałam kilka razy jej zwrócić uwage w towarzystwie!!! ale teraz jest juz oki, powodzenia w wychowaniu babci:-)
 
Katia to niestety standarcik:-) Ja tez przez to przeszłam, a nawet czasem jeszcze przechodzę. Teraz dzieci są juz duże starsze ma 7,5 roku młodsze prawie 4 lata. Z doświadczenia widze, że im prędzej sie postawi na swoim tym szybciej sytuacja będzie dla Ciebie wygodna. Ja stosowałam ograniczanie kontaktów, nawet na kilka tygodni mimo, że moja teściowa mieszaka w tym samym domu. Skutkowało na jaki sczas, wiec jak przestawało od nowa.KIlka razyp rzypomniałam, że one matke i ojca juz mają, a ona swoje juz wychowała, wiec niech będzie babacią. Sama sie do niej zwracam per babcia. NIe jest łatwo ale zlekanie i liczenie że sie samo uloży nic nie daje, a tylko jeszcze bardziej zaognia sytuację.
zycze dużo samozaparcia i cierpliowści:-)
 
Katia, chyba z wszystkimi babciami jest podobnie - może tylko w różnym nasileniu, ale objawy chyba zawsze są takie same, jak na świecie pojawi się wnuczek. U mnie też tak było - moja mama dawała mi dziesiątki rad, przeważnie miała inne zdanie niż ja na temat tego, jak traktować takie dziecko. Na szczęście mieszkamy osobno, ale długi czas po porodzie musiałam mieszkać w domu rodzinnym i ciągle były spięcia. Babcia z uporem maniaka ubierala na przykład moje dziecko jak na Syberię i nawet biorąc pod uwagę, że to była zima, to i tak moim zdaniem była to przesada. Jak mały miał kolkę, to upierała się, że mam dzwonić po pogotowie. I takie tam różne. A potem, przy każdej wizycie było oczywiście wieczne noszenie na rękach. Jak jechaliśmy do teściów - to samo. Tłumaczyłam im tak samo jak Ty - że potem sama w domu nie dam rady dyndać małego w ramionach cały dzień.... wkurzało mnie też, jak dawalam na przykład małemu słoiczek, karmilam dopóty, dopóki chciał jeść, jak już nie chciał, to nie nalegałam. Na to teściowa, że się cackam, wyrywała mi łyżke i dopychała małego do pełna. Co prawda jadł jeszcze trochę, ale wcale nie wydawało mi się, że tak powinno się robić. Wychowanie zaczęłam od mojej mamy. Jak jej zostawilam kiedyś małego na parę godzin, to zobaczyła, jak to jest, jak nie ma dziesięciu rąk do lulania dziecinki w objęciach. A na ubieranie pomogło, jak mały dostał w końcu potówek - wreszcie coś dotarło. A jak dotarło do mamy, to zaczęła sama tłumaczyć to teściowej. Powoli się wszystko unormowało, na to niestety potrzeba czasu, no i stanowczości. Poprostu trzeba twardo nie pozwalać na rzeczy, które uważasz za niewłaściwe i już. Innej rady nie ma. A mówienie dziecku, że babcia go zabierze..... to chore jakieś.... jedyna pociecha, że jak się dzieciak przejmie, to nie będzie chciał iść do babci na rączki;-), więc odpadnie Ci przynajmniej problem noszenia;-).

pozdrawiam
nikita
 
Dzięki Dziewczyny,
Jesteśmy właśnie po weekendzie u teściów. Jest poniedziałek a ja dochodzę do siebie:-). Cisza i spokój.:-D. A ja zaczynam się zbroić w pokłady cierpliwości. Czasem trzeba się wygadać przed kimś, kto ma to samo. Jak mnie wkurzą to przynajmniej opiszę jakiś ich nowy pomysł na forum.:-p
 
Wszystkie przechodzimy podobne sytuacje. Moja teściowa wychowywała swojego syna do 4 m-c póxniej wróciła do pracy i jej rolę przejeła babcia, więc myślała że u nas bedzie tak samo. Ale postawiłam na swoim wynajelismy mieszkanie żeby nie mieszkać z teściami, teraz wracam do pracy a Wika zajmie się niania. Na rączki jest czasami brana co mnie wkurza ale przymykam oko. Tłumaczę sobie że to tylko weekend u nich a nie miesiące. Czasami są chore teksty ale tu do akcji wkracza mój mąż, bo mu powiedziałam że zrobiłam porządek w swojej rodzinie ale w jego to on musi zrobić. Ale nie zawsze tak było. Mojego męża dopiero wychowuję bo takto był mamisynkiem. Ale jak się nie chciał wyprowadzić od rodziców ( bo mieszkaliśmy z teściami 6 m-c przed narodzeniem córeczki) to ja szukam kawalerki dla siebie i córki i że bedzie ją ogladał tylko w weekendy skoro woli rodziców. I taka ostra grośba poskutkowała. Tylko zamiast kawalerki znalazłam cos większego:)
katia- życze ci cierpliwości i wytrwałości ale też oparcia w mężu bo to zawsze ty będziesz tą złą i jeśli twój mąż się za tobą nie wstawi to lipa.Daj znać jak tam si ukłądają stosunki po następnej wizycie.
 
hej dziewczyny a ja myślałam, że to tylko ja mam problem z teściami :no:
moją mamę i jej porady bym zniosła ale niestety nie żyje
ale moją teściową po prostu nie trawie, kobieta jest strasznie upierdliwa i wtrąca się we wszystko a o dziecku to wie wszystko, Julka pierdnie to już ją brzuszek boli i to moja wina bo ją czymś nakarmiłam nie takim.
próbuje ją unikać ale ileż można się ukrywać ??
mam dość! :dull:
 
reklama
ollcia- ja myslę że powinniście ( ty i twój M) z nia razem porozmawiać i wytłumaczyć że jej dziecko jest już dorosłe a teraz to ty jesteś mamą a nie ona. A wy mieszkacie razem z nią??
 
Do góry