Witam,
Jestem mamą dwójki cudownych dzieci. Zdecydowanie sprawdza się u mnie powiedzenie "jedno dziecko ruskie, a drugie francuskie". Córka rzadko choruje, nie jest alergiczką.
Natomiast syn od 3 mż. ma zdiagnozowaną alergię skórną, pokarmową i astmę.
Podczas ostatnich badań (panel pokarmowy i wziewny) okazało się, że jest uczulony na 39 z 40 badanych alergenów. W tym roztocza I i II - 5/6 klasa. Inne wyniki są na poziomie 1/2 klasy.
Alergolożka, która prowadzi syna powoli eliminuje wszystko, co możliwe do jedzenia, ponieważ Młody wciąż ma zaostrzenia. Po dzisiejszej wizycie mamy nie suszyć ubranek małego na zewnątrz, nie wietrzyć całymi dniami mieszkania, nie pozwalać, by za długo przebywał na dworze. Oczywiście wyeliminować przetwory mleczne, jajka, ryż, soję, mąki, zioła, kakao, czkolady, cukierki i słodycze kolorowe, soki przecierowe, większość owoców, marchewkę, seler. Przecież to jest niewykonalne!!
Do tego jego leczenie wygląda następująco:
Flixotide 250 - 3x1 --> docelowo rano 1x250 + 1x125 oraz 250 x1 wieczorem
Atrovent 4x1
Ventolin 2x1
Cromoxal 2x1 amp. w nebulizacji
Nasometin 2x1
Allergodil 2x1
Milukante 1x1
Fenspogal 3x 5ml.
Alertec 1x1
Dzisiaj usłyszałam, że w oskrzelach gra filharmonia, a w nosie trzecia wojna światowa...
Są tu może mamy walczące z silną alergią u swoich pociech? Ja już załamuję ręce, podaję wszystko i z drżącą ręką kieruję się do apteki, żeby znowu zostawić w niej (jak co miesiąc) ok 200-300 zł.
I z każdą wizytą jest gorzej. Dochodzą nowe leki, stan małego nadal nie jest dobry :/ Robiliśmy nawet chlorki w pocie (badanie w kierunku Mukowiscydozy), ale wyszło negatywne.
Jestem mamą dwójki cudownych dzieci. Zdecydowanie sprawdza się u mnie powiedzenie "jedno dziecko ruskie, a drugie francuskie". Córka rzadko choruje, nie jest alergiczką.
Natomiast syn od 3 mż. ma zdiagnozowaną alergię skórną, pokarmową i astmę.
Podczas ostatnich badań (panel pokarmowy i wziewny) okazało się, że jest uczulony na 39 z 40 badanych alergenów. W tym roztocza I i II - 5/6 klasa. Inne wyniki są na poziomie 1/2 klasy.
Alergolożka, która prowadzi syna powoli eliminuje wszystko, co możliwe do jedzenia, ponieważ Młody wciąż ma zaostrzenia. Po dzisiejszej wizycie mamy nie suszyć ubranek małego na zewnątrz, nie wietrzyć całymi dniami mieszkania, nie pozwalać, by za długo przebywał na dworze. Oczywiście wyeliminować przetwory mleczne, jajka, ryż, soję, mąki, zioła, kakao, czkolady, cukierki i słodycze kolorowe, soki przecierowe, większość owoców, marchewkę, seler. Przecież to jest niewykonalne!!
Do tego jego leczenie wygląda następująco:
Flixotide 250 - 3x1 --> docelowo rano 1x250 + 1x125 oraz 250 x1 wieczorem
Atrovent 4x1
Ventolin 2x1
Cromoxal 2x1 amp. w nebulizacji
Nasometin 2x1
Allergodil 2x1
Milukante 1x1
Fenspogal 3x 5ml.
Alertec 1x1
Dzisiaj usłyszałam, że w oskrzelach gra filharmonia, a w nosie trzecia wojna światowa...
Są tu może mamy walczące z silną alergią u swoich pociech? Ja już załamuję ręce, podaję wszystko i z drżącą ręką kieruję się do apteki, żeby znowu zostawić w niej (jak co miesiąc) ok 200-300 zł.
I z każdą wizytą jest gorzej. Dochodzą nowe leki, stan małego nadal nie jest dobry :/ Robiliśmy nawet chlorki w pocie (badanie w kierunku Mukowiscydozy), ale wyszło negatywne.