reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Brak pieniędzy zniszczy małżeństwo?

A nie wpadł w sidła hazardu i długów ? To by tłumaczyło brak pieniędzy i nieobecności w domu ... mąż załatwił tak koleżankę :/
 
reklama
Brak słów jak się to czyta. W moim małżeństwie też mieliśmy kryzys finansowy. Dostawaliśmy od moich rodziców paczki z chlebem i wędliną. Teraz jest już ok.Mąż pracuje i ma własną firmę, ale roboty w tym roku jeszcze nie miał. Ja siedzę w domu i zaczęłam pracę dorywczą i mamy parę złotych więcej. Nie są to kokosy ale zawsze coś. nie na robię się a zawsze trochę zarobię.
Jakby któraś chciała wiedzieć jak dorabiam i była czymś takim zainteresowana to napiszcie na PW.

Poza tym dziewczyny już chyba dość wyraźnie napisały od czego trzeba zacząć w takiej sytuacji więc nie będę się powtarzać. Pozdrawiam.
 
escada, po czesci wiem, co czujesz. sama wczesniej to przerabiałam ale jakos udalo mi sie z tym uporac. Zaszlam w ciaze nieplanowanie, wiec w zadnym aspekcie nie bylam na to przygotowana, ani finansowym, ani psychicznym ani wogole. slubu nie wzielismy, bo nie bylo za co. zakupy dla malucha zaczelam ok 6 m-ca ciazy, jak wiedzialam juz na 100%, ze bedzie chlopak.narzecony nie chcial zbytnio dawac na nic, bo zbieral sobie na samochod, a zarabia 2x wiecej niz ja. maly ma 4 miesiace, a ja nadal wszystkie pieniazki z wyplaty wydawalam na dom i dziecko ale zbuntowalam sie i postawilam sprawe jasno. wypisalam na kartce szczegolowo na co wydaje w miesiacu (ujelam wszystko, nawet drobne rzeczy co kilka zl kosztuja) i sama bylam w szoku, ze az tyle wydaje. okazalo sie, ze ok 1000 zl przeznaczane jest na samo dziecko, a moja wyplata jest nie wiele wieksza. jego wkladu bylo w tym ok 150 zl plus inne drobne zakupy do jedzenia. jaka byla reakcja? jeszcze dostalam opr, ze ja mu nic nie mowie, czego dziecku trzeba itd, jak by sam nie mogl sie czasem zainteresowac. teraz juz sie nie czaje i mowie ze trzeba kupic to czy tamto i niechetnie, ale daje. moze nie tyle, ile bym chciala, bo sama tez mam potrzeby, ale jest lepiej. dlatego nie boj sie z nim rozmawiac i zrob koniecznie to, co radza dziewczyny, sprawdz go! jezeli nie zadziala, nie dawaj mu jesc! chowaj jedzenie u rodzicow, sama bierz tyle, ile potrzeba tobie i dziecku a jego olej. mow, ze nie masz na jedzenie i nie kupujesz, a rodzice tez nie maja. gas mu swiatlo i zakrecaj wode, powiedz, ze oszczedzasz-przeciez zycie tez kosztuje! on MUSI to zrozumiec, przeciez ma rodzine, za ktora powinien byc odpowiedzialny. nie daj sie, bo przez 2 lata pozwolilas mu zdecydowanie za duzo.
 
Wydaje mi sie, ze Twoj maz jest poprostu wygodny. Wie, ze co by sie nie dzialo to macie dach nad glowa i utrzymanie. I to mu wystarczy. Nie wiem jak jest z jego firma, ale smiem napisac, ze BAWI SIE w prowadzenie wlasnej firmy. I chyba malo ma to wspolnego z rozsadkiem i profesjonalizmem. A to pewnie odbija sie na jego "dochodach". Jesli sie zaklada rodzine to onama najwyzszy priorytet! I odpowiedzialny czlowiek wie, ze musi ja utrzymac. Inwestycje moga sie odbywac rozsadnym kosztem i przez rozsadny okres czasu. Pozniej to poprostu lanie w prozne. Wiem co mowie, bo przez 7 lat prowadzilam firme consultingowa, a obecnie jestem "doradca" maza, ktory prowadzi firme i zatrudnia 130 osob.
Ja na Twoim miejscu postawilabym warunek - albo daje na utrzymanie, albo niech utrzymuje sie sam. Twoi rodzice nie musza utrzymywac jego. Nawet dawac mu dachu nad glowa (wymowienie mu go wcale nie musi oznaczac konca waszego zwiazku!!! Czasem to nawet dobrze takiemu zwiazkowi robi)! Jesli bedzie mial na wlasne utrzymanie to znaczy ze moze miec i na wasze. A jesli nie - to sprowokujesz go do poszukania pracy. Jesli ma jakas wizje zlasnego interesu, ktory niestety nie przynosi doraznych dochodow przez dlugi okres czasu, to niech ta firma bedzie jego hobby po pracy. Niech poszuka roboty, aby go bylo stac na to "hobby". A jesli zacznie z niego miec pieniadze - moze zrezygnowac z pracy. Tak postepuja rozsadni i odpowiedzialni ludzie, ktorzy maja rodziny i marzenia o wlasnej firmie. A on postepuje jak zaslepiony i beztroski marzyciel, plywajacy w chmurkach. Czas zejsc na ziemie!
Wasi rodzice tez nie pomagaja pozwalajac mu na takie zachowanie. Leja wode na jego mlyn. Wiec czym on ma sie przejmowac? Problemy za niego rozwiazuja inni a on moze sie bawic dalej. W rodzinie mam bardzo dobry przyklad poznejszych konsekwencji takiego "pomagania dzieciom". "Dzieci" zblirzaja sie do 50-tki i nadal nie potrafia stworzyc stabilnej sytuacji finansowej (majac 3 dzieci!!!!)- ciagle licza na cuda i pomoc rodziny.
Czasem trzeba drastycznych metod aby kims wstrzasnac i sprowadzic na ziemie.

Inna sprawa jest zarzadzanie finansami w domu. Tu nie ma jednego dobrego rozwiazania. Ale "Jak sobie poscielesz - tak sie wyspisz!" Jesli sie pozwala facetowi na "dawanie jalmuzny" to nie ma na co liczyc, ze on z wlasnej woli to zmieni. Jednak trzeba tez umiec spojrzec prawdzie w oczy - nie kazda kobieta nadaje sie na prowadzenie finansow domowych. Nie kazdy facet tez! Finanse powinno sie prowadzic wspolnie i wspolnie decydowac jak rozdzielane sa pieniadze. Dla jednego bedzie to wspolne konto, dla drugiego 3 rozne (wydatki, oszczednosci i kieszonkowe), a dla jeszcze kogos innego moze najrozsadniejsze jest prowadzenie finansow przez jednego z partnerow. Tu nie ma najlepszego rozwiazania, bo kazda sytuacja jest indywidualna.
Jednak wazne jest aby kazda ze stron czula sie dobrze w swojej sytuacji. Czestym bledem kobiet niepracujacych zawodowo a prowadzacych dom i wychowujacych dzieci jest to, ze zarobione przez meza pieniaze nie uwazaja za swoje. Naleza one tak samo do nich jak i do zarabiajacych je mezow! I facet nie robi im zadnej laski dzielac sie nimi. To jest podzial obowiazkow! Kobieta pracuje w domu, mezczyzna zawodowo. Ale to co wypracowuja jest ich wspolne. Tak jak atmosfera w domu i wychowane dzieci - rowniez pieniadze. Wiadomu, niektorzy faceci chcieliby abysmy uwazaly inaczej i jesli sie ktoremus uda tak "ulozyc" sobie zone to "chulaj dusz - piekla nie ma"! A zona cale zycie bedzie na lasce. I tak sie bedzie czula!
Ale zdrowy podzial "majatku" trzeba sobie wypracowac juz na poczatku zwiazku. A juz napewno w momencie zamieszkania ze soba. Im dluzej sie z tym zwleka - tym trudniej bedzie. Na poczatku, kiedy facet jest u szczytu uczuc, mozna przeprowadzic nawet najtrudniejsze rewolucje. Z czasem, kiedy wkrada sie w zycie szara codziennosc, najmniejsza zmiana jest trudnym wyzwaniem.
Pamietam, kiedy moj obecny maz pierwszy raz w naszym zwiazku wybieral sie w podroz sluzbowa za granice i spytal, czy moze chcialbym aby mi cos kupil na lotnisku (u nas tam bylo wtedy 50% taniej niz w sklepie). Chyba mial nadzieje, ze ze skromnoscia powiem: "Nie, dziekuje" (pewnie tak bym zrobila kilka lat i zwiazkow wczesniej!). Byl w szoku kiedy dostal ode mnieprzygotowana wczesniej liste zakupow. Widzialam jego zaskoczenie, nie wiedzial jak sie zachowac itd. Ale kupil wszystko jak lecialo i jeszcze dzwonl czy napewno to co ma w reku to co ja mialam na mysli. Od tamtej pory nie bylo pytania CZY chce cos z lotniska, ale CO chce z lotniska. Do dzis zakupy na lotnisku sa standartem a nie czyms ekstra.
Tak samo bylo, kiedy zrezygnowalam z pracy zawodowej. Maz byl duuuuuzo lepiej sytuowany finansowo niz ja. Na poczatku otworzyl mi konto i na nie wplacal pieniadze. Jednak zaraz po slubie zarzadalam karty do jego konta - wkoncu bylo wspolne!!! Uswiadomilam go jak sie czuje i jakie sa minusy ciaglego uzupelniania "mojego" konta. Kochal wiec ulegl. Do dzis mam swiety spokoj! Tylko raz maz probowal mi zwrocic uwage na niepotrzebne wydatki - dostal taka reprymende, ze wiecej chyba (????!!!!) tego nie zrobi.
Wszystko mozna przeprowadzic - tylko trzeba wiedziec kiedy i jak!

Pamietajcie to wspaniale polskie (no, nie calkiem polskie) przyslowie: Jak sobie poscielesz - tak sie wyspisz! Sprawdza sie w niemal kazdej dziedzinie zycia!
Pozdrawiam

PS. Nie bujcie sie, dziewczyny, walczyc o swoje miejsce w zwiazku i zyciu faceta. To nie feminizm a zycie. Jesli facet kocha i mu na was zalezy to, moze nie od razu i moze nie w 100%, ale da sie "ulozyc". A jesli nie - coz, moze warto sie zastanowic czy to wlasciwy facet, bo przyjdzie wam z nim zycie MOZE dlugie lata (albo dopoki mu sie nie znudzi!). A z czasem w takich zwiazkach jest coraz gorzej a nie coraz lepiej. Czasem warto cos zmienic zanim ma sie za soba mnostwo przykrych wspomnien. Zycie ma sie tylko jedno, i ono toczy sie strasznie szybko. Szkoda tych, ktorzy budza sie z reka w nocniku.......Nie warto byc jedna z nich!
 
I jeszcze jedno:
Nie mylcie materializmu z rozsadnym podejsciem do pieniedzy. Ludzie bardzo latwo i szybko myla te pojecia. A moze nawet nie myla tylko naduzywaja ze zwyklej zawisci i zazwrosci. Zyjemy w swiecie, w ktorym pieniadz rzadzi niestety. Uczuciem nie nakarmi sie dzieci, nie ubierze, nie wyksztalci....Niestety, nawet z najszczerszymi checiami! Zycie wymaga pieniedzy. I dbanie, aby nasze zycie nie leglo w gruzach kiedy np. facetowi cos sie odwidzi, nie jest materializmem tylko rozsadkiem!
A jesli nawet to: lepiej byc zabezpieczonym finansowo materialistka, niz na lodzie bez grosza - ale skromna (czy jak to nazwac - dla mnie: naiwna!) !
 
Do góry