Kochana....
To temat rzeka. Tez mam córkę, skończy dwa latka w październiku, druga ciąża na ruszcie, a moja prawie dwulatka tez odstawia bunty jak stad do Drogi Mlecznej.
Bunt dwulatka jest normalnym etapem rozwojowym małego człowieka,pierwszymi podrygami i próbami bycia samodzielna. Dlatego nie chce wracać z placu zabaw, chce mieć jakiś udział w decyzji, kiedy ma z niego wrócić. Będzie chciała robić wszystko sama. Z różnymi efektami.
I uwierz mi, ona słucha i słyszy ale trzeba jej powtarzać. Takie małe dziecko coś usłyszy ale za trzy sekundy zajmie się czymś innym i zapomni o tym co jej powiedziałaś. Nie dlatego, ze robi ci na złość ale dlatego, ze jej mózg jeszcze nie osiągnął takiego stopnia rozwoju jak twój.
Kładzenie się na trawie, rzucanie na podłogę. Norma. Ja swojej pozwalam się rzucać do upadłego. No chyba ze zamierza wywrócić się w kałuże czy gdzieś gdzie może sobie krzywdę zrobić. Wtedy ja po prostu przesuwam na bok, niech sobie krzyczy metr dalej. Nie mówię do niej, w takich emocjach do dziecka mało co dociera. Po prostu z nią jestem. Niech wie, ze jej nie zostawię. Historie z widelcem już tu kilka razy opisywałam
Nie zabieraj jej przytulanki. W takich chwilach to w jej oczach jest jedyny przyjaciel. Dzieci często przytulają coś do buzi, własna rączkę, szmatkę, kocyk, zabawkę, bo to jest ich sposób uspokojenie. Zabierz jej uspokajacza i wszystko będzie trwało dłużej.
Mówić można ale krótko i zwięzle. Proste zdania. Jedno i to samo po kilka razy. Napewno dotrze, do mojej dociera, a mogę jej z siedem czy osiem razy mówić, ze trzeba zejść na dol, założyć spodnie, butki i wyjść do przedszkola. Zazwyczaj sama do mnie przychodzi i pozwala się ubrać.
Dobrze, ze jest zainteresowana siostra i chce być obecna przy różnych czynnościach z nią związanych. Gorzej by było gdyby zamykała siedzieć daleko. Jeszcze nie mam doświadczenia z dwójka ale mam wrazenie, ze starszaka w takich sytuacjach należy nagrodzić, ot np buziakiem, powiedzieć, ze jest świetna siostra i mama bardzo ale to bardzo ja kocha. Przytulić coś razem zrobić...docenić.
Pamiętaj, ze ona sama z siebie chce ci pomoc. Nie jest to jej obowiązek ale chce być obecna, chce być z tobą z wami. Pragnie tej bliskości, wykorzystaj to do budowania i umacniania więzi. To, ze częściej chce być na rękach jest norma. Będzie przytulasna, będzie wymagała więcej uwagi niż dotychczas...łagodna stanowczością sobie lepiej dasz radę niż nerwami i kara. Domyślam się, ze jest trudno. Ona coś chce, małe cie potrzebuje, mąż pewnie tez nie zawsze błyska rozumem i to się wszystko kumuluje.
Postaraj się zrobić coś tylko we dwójkę. Daj jej kredki, klocki i pomalujcie czy zbudujcie coś, czy idźcie do parku. Tylko wy dwie. I przez ten czas nie myśl o młodszej córce. Po prostu spędź czas ze starsza i baw się dobrze.
Gdzies napisano, ze jeśli małego człowieka porywa huragan jego własnych emocji to on od naszego kielicha spokoju powinien moc zaczerpnąć.
Tez się martwię co to będzie jak młodszy przyjdzie na świat. Tez się zastanawiam, czy dam radę wdrożyć to, co sama tutaj napisałam? Ale posiadanie drugiego dziecka było nasza decyzja i ja z mężem musimy zrobić tak, żeby starszaczka zauważyła i doceniła korzyści płynące z tej sytuacji.
Tak wiec meliska i do roboty