reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Chorowanie w przedszkolu i klubiku malucha? - czy musi koniecznie dziecko przejść to?

witajcie Mamusie,
Opiszę jak to jest u nas..Moja córeczka skończyła w grudniu 3 latka,od września chodzi od przedszkola.Na początku było tak,że widziałam,sporadycznie pociągnięcie noskiem,wyglądała niewyraźnie jak ją odbierała z przedszkola,ale zwykle w weekend dochodziła do siebie.W listopadzie prawie wyludniło przedszkole,bo tyle dzieci chorowało,faktycznie jak się wchodziło do szatni,słychać było kaszel.Matylda też zaczęła pokasływać,poszłam od razu do lekarza,bo w końcu mam kaszlące dziecko...a lekarka na to"osłuchowo czysta,to nic nie jest,posyłać do przedszkola,bo w ten sposób się dzieci uodparnia".Kaszel był sporadyczny,więc uznałam(rzadko tak mówię;))że lekarka ma rację.No,ale chyba za trzecią taką wizytą "dorobiłyśmy"się antybiotyku,a potem to już z górki,bo od listopada do stycznia miała 3 antybiotyki,co prawda makrolidowe,a one ponoć takich szkód nie czynią,ale jednak....Potem prawie 4 tygodnie chodzenia do przedszkola i nagle katarek.Od tego momentu stosuję już inną metodę.Katarek, lub podejrzenie,że coś sie kroi i zostawiam ją na kilka dni w domu.Szybko doszła do siebie i znów wróciła do przedszkola:))bierze bioaron,ale z tego co wiem,to te wszystkie specyfiki to naciaganie,owszem nie zaszkodzą,może i trochę pomogą,ale cudów nie zdziałają.Większość dzieci musi odchorować swoje,jak nie w przedszkolu,to potem w podstawówce.Moja mama zabrała mnie z przedszkola,bo chorowałam,no więc chorować przestałam,ale zaczęłam na dobre w podstawówce.
Razem z innymi mamami z naszego przedszkola pocieszamy się,że my i nasze dzieci zaszliśmy już daleko i się nie poddamy.Oczywiście serce się kraje ,że maluch choruje,ale z reguły jest tak,ze po roku,to już dzieci nie chwytają tak tych infekcji.
Ja akurat prowadzę własną działalność więc teoretycznie mogę sobie pozwolić na zostawienie dziecka w domu na te kilka dni, w praktyce tak lekko nie jest;),ale są rodzice,którzy muszą się trząść przed mało wyrozumiałymi szefami i stąd pewnie te kaszlące dzieci w przedszkolu.W zeszłym roku,takie prowadzenie chorego dziecka do przedszkola doprowadziło do tego,że zabrała je karetka na sygnale:(
Wszystkim mamom,życzę dużo wytrwałości na drodze do uodparniania naszych pociech.a maluszkom zdrówka!!!




Hejdzidzia sklep internetowy z odzieżą dziecięcą - Hejdzidzia sklep odzież dziecięca,piżamki,bluzeczki
 
reklama
Prędzej czy później każde dziecko swoje wychorować musi, jak nie w przedszkolu to w szkole, musi nabrać odporności i nie posyłanie dziecka do przedszkola "bo będzie chorować" dla mnie nie ma sensu.
Moja Ola od września chodzi do przedszkola. Przez 4 m-ce było tak, że 3-4 tygodnie w przedszkolu - 2 tygodnie w domu. Teraz od 2 miesięcy jest zdrowa, mam nadzieję, że organizm w miarę się uodpornił.
 
magda ciosek zgadzam się z Tobą. Moja córka odchorowała swoje w żłobku (i to bardzo) a teraz w przedszkolu sporadycznie coś złapie (katar, kaszel). Mimo grup 16 osobowych liczba dzieci rzadko przekracza 9-10. Kiedys mi lekarka powiedziała, że dziecko ma lepszy układ odpornościowy około 4-5 roku zycia. W moim przypadku nie mogłam czekać tak długo bo musiałam wrócić do pracy. Zresztą dzieci też potrzebują towarzystwa maluchów i poprzez zabawę uczą się.
 
Nie wiem ale moim zdaniem czynników jest wiele - prawda jest tylko taka że jak dziecko choruje to może jest to uciążliwe dla rodziców ale jak choruje w szkole zaczyna się jeszcze jeden kłopot - zaległości ! do przedszkola nie chodziłam bo nie było takiej możliwości i pierwsze 3,4 lata szkoły podstawowej to ciągłe przepisywanie zeszytów, zdawanie wierszy i pisanie po lekcjach zaległych kartkówek, odpytywanie i zdawanie tabliczki mnożenia...:( Jak posłaliśmy małego tez zaczął chorować ... a również wzmacnialiśmy odporność - moje zdanie w przedszkolu za jest stanowczo za ciepło, dzieci najwięcej przebywają na zimnej podłodze - nie czarujmy sie ale dywanik nie chroni przed zimnem betonu a po za tym dziecko zaaferowane zabawa ( spocone ) nie zawsze w pore umie zgłosić czy jest mu zimno , za ciepło czy jest spocone. I jeszcze jedno u nas był kłopot ze spojówkami, ropiejącymi oczami - no ale czego tu wymagać - najpierw dzieci chodzą w kapciuszkach po korytarzu, po którym rodzice w butach z zewnątrz, potem idą do sali, na dywanik na którym tańczą, biegają itd.a potem na tym samym dywaniku leżą buźkami z przytulankami zanim wychowawczyni przy kołysankach je wyciszy przed leżakowaniem...O cudach typu wszy i owsiki nie wspomnę. Na praktyce juz jako nauczyciel spotkałam sie z sytuacja ze dzieci nie raz tak śmierdziały ( nie myte przez kilka dni... ) nie nauczone...a te mikroskopijne żyjątka nie potrzebuja szczególnego zaproszenia...
 
No właśnie zdecydowanie jest więcej plusów niż minusów jeśli chodzi o przedszkole.
A jednak lepiej jak odchoruje swoje w przedszkolu,niż w szkole,bo te zaległości to nic fajnego...
A jeśli chodzi o wszy,to teraz w kilku przedszkolach w Gdyni niestety jest ten problem,u nas na razie (odpukać)nieee.Ale pocieszające,że teraz są inne preparaty niż kiedyś,że zabijały robactwo razem z cebulką włosową i osłabiały je.
Moja córcia znów w domku,nic groźnego,ale jednak musi do końca tygodnia posiedzieć w domku.Trochę sie juz uodporniłam i nie robię tragedii.





Hejdzidzia sklep internetowy z odzieżą dziecięcą - Hejdzidzia sklep odzież dziecięca,bluzeczki,piżamki
 
witam,

u mnie podobnie z chorowaniem.
Syn poszedl do przedszkola i po tygodniu katar i ostry kaszel. Ale też sobie mysle, że lepiej aby teraz odchorowal co ma odchorowac i sie uodpornił i pozniej bedzie spokój. Zreszta w przedszkolu dyrektor powiedzial, że dzieci przez pierwszy rok choruja.
Ja podanie od konca sierpnia tran norweski, i bede go podawac do czasu aż słoneczko sie nie pojawi. Noi i czekam na poprawe:-)
 
a ja jestem zadowolona ze moją zabrałam z publicznego przedszkola. Było tam 120 dzieci - kazde cos przywlecze.
Idzie do klubiku mam nadzieje ze sie uda od poniedziałku. Jest tam 20 dzieci. Chodzi tak kolo 10 - takiemu małemu dziecku wystraczy 10 osób do zabawy a o to chodzi. Nie ma tam posiłkow - tylko swoje jedzonko. dzieci nie leżakują. Zobaczymy jak to zniesie jej organizm.

Ja nie uznaje czegos takiego ze dzieci sie muszą wychorowac! Skoro nauczycielki w przedszkolu tez sie non stop zarazają to chyba jednak znaczy ze wina lezy w tym ze chore dzieci nie powinny byc przyprowadzane do przedszkola. Przeciez powinny byc juz odporne prawda???? Powinny sie juz uodpornic? - chodzi o nauczycielki oczywsicie
 
Ostatnia edycja:
Przyprowadzanie chorych dzieci to w ogóle odrębny temat. U nas na każdym zebraniu pojawiają się apele, żeby chorych nie przyprowadzać, ale na to nie ma siły. Ostatnio szczytem wszystkiego było odkrycie wychowawczyni, że jedno dziecko chodzi do przedszkola z kilkudniową ospą:szok:. A tłumaczenie rodziców? - "bo synek tak bardzo chciał przyjść do przedszkola".
Z zarazkami dziecko prędzej czy później musi się zetknąć, czy teraz czy za rok.
 
W przedszkolach powinni wymagać zaświadczeń od lekarza że dziecko jest zdrowe. U nas tak jest. Jeżeli Pani zauważy że dziecko kaszle, czy ma większy katar zawsze zwraca uwagę rodzicowi i prosi o zaświadczenie. I muszę powiedzieć że nie zauważyłam dzieci chorych (ewentualnie lekki katar ale to norma). Ja nawet sama się kiedyś pytałam pani, bo mała mi kaszlała trochę w domu a w przdszkolu nie. Mimo to dla bezpieczeństwa lekarza odwiedziłam.
A co do ospy to dla mnie Ci rodzice nie są odpowiedzialni. Przecież przeziębić ospę to poważna sprawa, dziecko biega, spoci się i gotowe. Niektórzy rodzice nie mają wyobraźni.
 
reklama
Tak sie pochwaliłam,że moja córcia w domku,ale to nic poważnego,tymczasem jeszcze doszło ropne zapalenie spojówek i nasilił kaszel:no: Nie mogłam się nie przejmować,jak obudziła się rano z zaklejonymi całkiem oczkami...
No,ale już jest poprawa dostała kropelki do oczu i inne leki na razie na kaszel bez antybiotyku.
Ja zawsze proszę lekarkę o zaświadczenie,że może iść do przedszkola,ale nikt tego nie wymagał jeszcze ode mnie,a powinni.
Tak jak z tą ospą piszecie u nas też chore dzieci prowadzone są do przedszkola.Jedne nauczycielki chorują inne nie,ale raczej mało z tego co wiem(w naszym przedszkolu).
Poza tym jak np miała rumień to zadzwoniłam i powiedziałam co jej jest,żeby inni rodzice wiedzieli,czego mogą sie obserwować,tymczasem jedno dziecko miało świnkę,a rodzice nie zadzwonili.Na zebraniu mówili o tym,że takie informowanie może być pomocne....Wielu rodziców na prawdę olewa.Chociaż tak na prawdę najbardziej zarażamy się wtedy kiedy jeszcze nie ma widocznych objawów,w momencie"wykluwania"choróbska więc choroby w przedszkolu i tak by były,ale gdyby rodzice byli bardziej odpowiedzialni,a przedszkole bardziej wymagało,moze nie byłoby tych chorób aż tak wiele...



Hejdzidzia sklep internetowy z odzieżą dziecięcą - Hejdzidzia sklep odzież dziecięca
 
Do góry