reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża a opieka nad starszym dzieckiem

Może martwie sie na zapas?
To na pewno :-)

Moja starsza córka miała 2lata i miesiąc jak urodziła się młodsza, czyli jak zaszłam w ciążę to była młodsza niż Twój Filip. To, co dla mnie było ważne, to jak najbardziej ją usamodzielnić, zanim pojawi się siostra - samodzielne jedzenie (z tym akurat nie musiałam się starać, bo to umiała już), pozbycie się pieluchy, nauczenie, że chodzi się blisko mamy a przez ulice za rękę... Dostała tapczanik, zaczęła jeść przy małym stoliku - żeby jej się nie wydawało, że młodsza jej coś zabrała. No właśnie...
Od najwczesniejszych miesiecy będe musiała wpajac synkowi ze dziudzius jest w brzuszku i mamusia z tego powodu jest zmeczona i nie może tyle dawac z siebie co wczesniej. . Może martwie sie na zapas?
Tego, broń Boże, nie rób - mów, że nie możesz, bo jesteś zmęczona, bo jest już duży i takie tam, ale nie możesz mówić, że coś traci przez młodsze rodzeństwo, bo po co go nastawiać negatywnie?

Ja mam rodziców 160 km od siebie, teściów 300km. Na czas okołoporodowy poprosiliśmy mamę o przyjazd, żeby zajęła się starszą. Była 2 tyg. Potem już radziliśmy sobie sami.
jest ok, dziewczyny się lubią i nie żałuję, że nie czekaliśmy dłużej. Czasami bywa ciężko, ale w takich chwilach się zastanawiam np. co robiłam z czasem jak była sama Mania ;-)
 
reklama
Jak byłam w ciąży i chciałam chwilkę odpocząć to zawsze mówiłam synkowi, żeby się chwilkę sam pobawił bo mamusię bolą plecy. Nigdy nie powiedziałam mu, że to z powodu dzidziusia.

Przygotowywać zaczęliśmy synka jak byłam w 3 m-cu. Kupiłam książeczki "Frankin czeka na siostrzyczkę" i "Franklin jest starszym bratem" i wałkowaliśmy je codziennie. Już znam je na pamięć ;) I cały czas mu powtarzaliśmy, że jak się dzidziuś urodzi to będzie płakał i trzeba mu będzie dawać smoczka, że mamusia będzie musiała karmić dzidziusia. Tu strzałem w dziesiątkę okazała się książka o opiece nad niemowlakiem. Było tam pokazane jak się karmi piersią, kapię, nosi itp. Synek uwielbiał ją oglądać.

A jeżeli chodzi o wygłupianie się i zabawy to zawsze można znaleźć takie rozwiązanie, żeby synek był zadowolony i żeby tobie było wygodnie. Z czasem rozwiązanie samo Ci przyjdzie do głowy. Nie martw się.
 
Na przygotowanie synka do rodzenstwa to jeszcze mam czas - jeszcze nie jestem ciąży :) - ale czy on zrozumie że mamusie codziennie bolą plecy i jest zmęczona? :) W pierwszej ciązy nie miałam na nic siły od samego początku. Czesząc włosy musiałam robić przerwy bo ręce mnie bolały kiedy trzymałam je w górze. Pod koniec ciąży to raczej szybko męczyłam się wchodząc po schodach, wstając, ubierając się - skarpetki były moją zmorą! Dodam że mam kłopoty z sercem i dodatkowo męczył mnie każdy najmniejszy wysiłek - nawet wyjście z samochodu musiałam zaplanować. Dwa wdechy jedna noga, dwa wdechy druga, potem ręka i wstawałam :))))) Serce przecież męczy się dużo bardziej. Więcej krwi pompuje. A teraz jeszcze trzeba bedzie zadbać o synka no i o dom.. Ajeszcze dodam że jestem dość niska 156cm i miałam naprawde spory brzuch, przytyłam 18kg i rodziłam w listopadzie. Nie ominęły mnie czapka, szalik, kozaki, wełniane swetry, ciepłe rajtuzy itd. :)
 
Czytam opisy dziewczyn i powiem że u mnie nie było tak łatwo. Od początku straszne wymioty i leżenie na podtrzymaniu, szpital. Mi pomagała teściowa i przedszkole. Kacperek zanim skończył 2 latka poszedł do przedszkola. Na szczęście uwielbia je i nie chce stamtąd wychodzić. Gdy urodziłam miał dokładnie 2,5 roku. szczyt buntu dwulatka plus moja 3 miesięczna nieobecność bo jak nawet leżałam w domu to nie mogłam się nim zajmować. Pierwszy miesiąc po porodzie- koszmar. Okropna zazdrość, dodatkowo rozbicie. Nie potrafił się zupełnie odnaleźć w nowej sytuacji. Jedynie co mogłam mu dać to to że bardzo szybko wyszłam ze szpitala bo już na 3 dobę i od razu się nim zajęłam. Teściowa była 2 dni i mi pomagała. Jak mnie opychał i bił przytulałam i mówiłam że kocham jednocześnie stawiając granice. Musiałam od nowa dać mu poczucie miłości i bezpieczeństwa które stracił w okresie kiedy mnie nie było i po moim powrocie z nowym dzieckiem. Ale się udało i teraz jest cudownym braciszkiem co nie znaczy że nie zazdrosnym. Do tej pory jak karmie Kacper robi wszystko żebym zwróciła na niego uwagę i to nim się zajęła. Potrzeba do tego wszystkiego bardzo dużo cierpliwości, zrozumienia i niestety wyrzeczeń. Nie chodzę tam gdzie wiem że może narozrabiać bo karcąc go tylko wywołuje negatywne emocje. Staram się przewidywać wszystkie jego zachowania i rekcje i tak manipulować sytuacją aby poczuł się dowartościowany. Wszystko jest do zrobienia i do przeżycia. Po okresie czarnych chmur wychodzi słoneczko i Kacperek opiekuje się bratem, robi wszystko żeby mi się przypodobać i mam dwóch najcudowniejszych synków na świecie. Warto było się przemęczyć :) Teraz do rodzenia polecam wiosnę. Można być z dziećmi cały dzień na dworze i nie są tak marudne jak w okresie jesienno -zimowym gdy bez przerwy trzeba coś dla nich wymyślać.
 
Odświeżam temat :) Zaczęłam 6 miesiąc. Do tej pory czułam się super.Oprócz zmęczenia, pobolewania brzucha i zgagi nie męczą mnie żadne dolegliwości. Mam niskie ciśnienie więc piję jedną kawkę dziennie i nie jestem wiecznie zmęczona i ospała. Synek za chwilę skończy 2 latka. Od kiedy widać brzuszek tłumaczę mu że w środku jest nasz dzidzius i niedługo będzie z nami. Wiem że rozumie o czym mówię. Robi cacy na brzuchu :) Powoli robię zakupy dla dzidziusia i wszystko pokazuję synkowi.Każde śpioszki, a nawet ostatnio kupiliśmy łóżeczko - była okazja - i Filip już wie ze tam będzie spał brat. Nie zdaje sobie pewnie z tego sprawy ale czeka go nie zła rewolucja. Staram się nie dzwigac go jesli nie muszę. W nocy jeśli się obudzi interweniuje mąż. W ciągu dnia wkładam go do łóżeczka, wózka, i na krzesełko do jedzenia. Ale muszę przyznać że dopiero teraz robię to bez nerwów. Na początku ciąży krwawiłam (plamiłam)i musiałam brać luteinę na podtrzymanie. Wystraszyłam się okropnie i liczyłam każdy kilogram który musze podnieść, bardzo dużo leżałam. Mimo że brzuszka jeszcze nie było chroniłam go non stop. Robie to do teraz, choć zdarza się że synek kopnie mnie lub szturnie w zabawie czy przypadkiem.
Nie jest tak źle jak myślałam. Ksiązkowe ryzyko poronienia już minęło więc inaczej patrze na wszystko i nie boję się aż tak jak kiedyś. A jeśli chodzi o wózek to Filip coraz mniej w nim jeździ. Biorę go na zakupy lub kiedy jade autobusem. Co innego jak wychodzimy na spacer bez wózka.. Zdarza się że ucieka a wtedy muszę za nim biegać, dzięki temu utyłam znacznie mniej niż w pierwszej ciąży ;))))))
 
Zdarza się że ucieka a wtedy muszę za nim biegać, dzięki temu utyłam znacznie mniej niż w pierwszej ciąży ;))))))

Witaj,

Mi córcia też się tak wyrywała ni stąd ni zowąd (czy jakkolwiek się to pisze ;-)) - pomogło konsekwentne branie ją za rękę po takim "zrywie", kucnięcie by być na wysokości wzroku i spokojny acz stanowczy komunikat "na ulicy chodzimy trzymając się za rękę". Na początku się buntowała, starała się oswobodzić rączkę z mojej dłoni - jeśli jej się udawało, nie szłam dalej jeśli nie dała ręki. W miarę szybko zrozumiała, o co chodzi (ale trzeba było jej to uparcie powtarzać). I też była wtedy w wieku Twojego synka. Teraz już chodzi spokojnie, bez zrywów. Spróbuj, może się uda :)

pozdrawiam i trzymam kciuki za pomyślne powiększenie rodzinki :)
 
Moja siostra jak była w ciązy z drugim dzieckiem to pomagała jej opiekunka któe do tej pory zajmowała się pierwszym synkiem. po prostu siostra nie dawała sobie rady, taka była wiecznie zmęczona i ciągle ją coś bolało. dlatego dobrze że miała wsparcie.
 
U mnie niestety nie jest lekko. Mała mnie wyciąga do zabawy, a od około miesiąca powoli brakuje mi sił. Ciągłe zmęczenie, szczególnie popołudniami nie pozwala mi się nią zająć tak, jakby ona chciała. Momentami mi jej bardzo szkoda, ale ma przecież tatusia ;) Niestety tatuś nie może kąpać (tylko z mamusią), wstawać w nocy do niej jak płacze (wygania go i woła mnie), usypiać (bo tylko mama może śpiewać i "robić włosy"). Na szczęście ubieranie to działka tatusia. Mam jeszcze odrobinę sił na spacery, ale powoli zaczyna mi ich brakować. Na szczęście pomaga mi mama, teściowa, siostry. Bez nich zmęczenie dopadałoby mnie pewnie już o 15...
 
Ja zaszłam w drugą ciąże jak syn miał 7 miesięcy takze mala różnica a bylam po cesarce,strasznie sie balam w szczególności o ranę swoja na podbrzuszu jak sobie poradzę z dźwiganiem małego,ale nie bylo az tak zle.Maly byl grzeczny potrafił sie zająć sobą a ja moglam wtedy odpocząć.trzeba byc dobrej myli,my kobiety przecież jesteśmy zawsze silne:) i wytrwałe
 
reklama
Ja zaszłam w drugą ciąże jak syn miał 7 miesięcy takze mala różnica a bylam po cesarce,strasznie sie balam w szczególności o ranę swoja na podbrzuszu jak sobie poradzę z dźwiganiem małego,ale nie bylo az tak zle.Maly byl grzeczny potrafił sie zająć sobą a ja moglam wtedy odpocząć.trzeba byc dobrej myli,my kobiety przecież jesteśmy zawsze silne:) i wytrwałe


Podziwiam, świetnie sobie poradziłaś
 
Do góry