reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża po 40

Hej.....żyję. Już po wszystkim jutro do domku. Takiej rzeźni to ja chyba nie przeżyłam nigdy plus totalnie to wszystko niezorganizowane tak logistycznie żeby godnie jako kobieta to przechodzić. Chociaż pielęgniarki na prawdę ludzkie. U mnie było tak: pierwsze cytoteki dopochwowo o 22 drugie doustnie o 6 rano. dwa razy straciłam przytomność na korytarzu próbując dojść do łazienki. Kroplówy, ból jak porodowy tyle że ciągły koło 7 godzin bo zaczeło się koło 2 w nocy. Morze krwi i leżysz w tych brejach, bez bielizny, na podkładach i cały czas błagasz żeby zabezpieczyły materiał bo jesteś bezradna. Koło 10 urodziłam wszystko w całości w toalecie z mężem, bo nie mogłam sama chodzić. A potem skrobanka.....................ale już jest dobrze. Niestety warunki beznadziejne żeby np. była toaleta w pokoju, a nie cała we krwi lecisz przez korytarz na którym pełno mężczyzn i wracasz z płodem w nocniku przez ten korytarz. To nieludzkie. Mój mąż był w szoku choć nocy nie widział. Ponoć to wszystko było w normie i tak powinno wyglądać im więcej krwi tym się lepiej wyczyścisz
Teraz to odpoczywaj ,nie wiem co napisać trzymaj się i do domu .Wiadomo w domu to się tego nie widzi
 
reklama
Hej.....żyję. Już po wszystkim jutro do domku. Takiej rzeźni to ja chyba nie przeżyłam nigdy plus totalnie to wszystko niezorganizowane tak logistycznie żeby godnie jako kobieta to przechodzić. Chociaż pielęgniarki na prawdę ludzkie. U mnie było tak: pierwsze cytoteki dopochwowo o 22 drugie doustnie o 6 rano. dwa razy straciłam przytomność na korytarzu próbując dojść do łazienki. Kroplówy, ból jak porodowy tyle że ciągły koło 7 godzin bo zaczeło się koło 2 w nocy. Morze krwi i leżysz w tych brejach, bez bielizny, na podkładach i cały czas błagasz żeby zabezpieczyły materiał bo jesteś bezradna. Koło 10 urodziłam wszystko w całości w toalecie z mężem, bo nie mogłam sama chodzić. A potem skrobanka.....................ale już jest dobrze. Niestety warunki beznadziejne żeby np. była toaleta w pokoju, a nie cała we krwi lecisz przez korytarz na którym pełno mężczyzn i wracasz z płodem w nocniku przez ten korytarz. To nieludzkie. Mój mąż był w szoku choć nocy nie widział. Ponoć to wszystko było w normie i tak powinno wyglądać im więcej krwi tym się lepiej wyczyścisz
Szok! To takie nieludzkie. Dobrze ze masz już to za sobą . I miałaś wsparcie w mężu . Kiedy do domku?
 
Hej.....żyję. Już po wszystkim jutro do domku. Takiej rzeźni to ja chyba nie przeżyłam nigdy plus totalnie to wszystko niezorganizowane tak logistycznie żeby godnie jako kobieta to przechodzić. Chociaż pielęgniarki na prawdę ludzkie. U mnie było tak: pierwsze cytoteki dopochwowo o 22 drugie doustnie o 6 rano. dwa razy straciłam przytomność na korytarzu próbując dojść do łazienki. Kroplówy, ból jak porodowy tyle że ciągły koło 7 godzin bo zaczeło się koło 2 w nocy. Morze krwi i leżysz w tych brejach, bez bielizny, na podkładach i cały czas błagasz żeby zabezpieczyły materiał bo jesteś bezradna. Koło 10 urodziłam wszystko w całości w toalecie z mężem, bo nie mogłam sama chodzić. A potem skrobanka.....................ale już jest dobrze. Niestety warunki beznadziejne żeby np. była toaleta w pokoju, a nie cała we krwi lecisz przez korytarz na którym pełno mężczyzn i wracasz z płodem w nocniku przez ten korytarz. To nieludzkie. Mój mąż był w szoku choć nocy nie widział. Ponoć to wszystko było w normie i tak powinno wyglądać im więcej krwi tym się lepiej wyczyścisz

To jest traumatyczne są akcje „rodzic po ludzku” a to? To co to jest ??? Kim my w danym momencie jesteśmy ??? Ja leżałam na łóżku i czułam jak wylatuje ta krew i jak ze mnie coś wychodzi w tym strachu próbowałam trzymać jakoś, kroplówki z ketanolem i tylko co jakiś czas przychodziła sprawdzać czy dziecko wyszło, błagałam je żeby już to skończyły ryczałam i prawie mdlałam z tego szoku... aż w końcu lekarz jakiś jeszcze jakis lekarz wpadł na pomysł żeby zrobić usg i badanie zabrali mnie do gabinetu zabiegowego jednak przed badaniem miałam parcie na siku dali nocnik i tam urodziłam synka, szok jaki doznałem jest nie do opisania jedno o co prosiłam to żeby mi nie pokazywali a później żeby już uśpili ale tak żebym się nie musiała obudzić ... to jest straszna trauma gdyby traktowano w tym momencie kobiety z szacunkiem po ludzku może to wszystko inaczej człowiek by przeżył i później jakoś żył... mi się fazy włączają i to chyba nigdy nie minie. A im dużej nie mogę zajść w ciąże tym gorzej czasem jest. Wczoraj postanowiłam ze już rezygnuje bo i tak nic nie wychodzi 4 cykle były na clo i nic teraz już nic nie biorę bo wiem ze to nie ma sensu.
 
Hej.....żyję. Już po wszystkim jutro do domku. Takiej rzeźni to ja chyba nie przeżyłam nigdy plus totalnie to wszystko niezorganizowane tak logistycznie żeby godnie jako kobieta to przechodzić. Chociaż pielęgniarki na prawdę ludzkie. U mnie było tak: pierwsze cytoteki dopochwowo o 22 drugie doustnie o 6 rano. dwa razy straciłam przytomność na korytarzu próbując dojść do łazienki. Kroplówy, ból jak porodowy tyle że ciągły koło 7 godzin bo zaczeło się koło 2 w nocy. Morze krwi i leżysz w tych brejach, bez bielizny, na podkładach i cały czas błagasz żeby zabezpieczyły materiał bo jesteś bezradna. Koło 10 urodziłam wszystko w całości w toalecie z mężem, bo nie mogłam sama chodzić. A potem skrobanka.....................ale już jest dobrze. Niestety warunki beznadziejne żeby np. była toaleta w pokoju, a nie cała we krwi lecisz przez korytarz na którym pełno mężczyzn i wracasz z płodem w nocniku przez ten korytarz. To nieludzkie. Mój mąż był w szoku choć nocy nie widział. Ponoć to wszystko było w normie i tak powinno wyglądać im więcej krwi tym się lepiej wyczyścisz
Strasznie Ci współczuję i życzę dużo zdrowia.
Ja 3 lata temu przechodziłam podobną sytuację. Tylko, że ja nie zgodziłem się na cytatek i chciałam odrazu zabieg. Choć mnie mało co nie zlinczowali udało mi się postawić na swoim. Nigdy tego nie żałowałam. W domu czekało na mnie 1,5 roczne dziecko, które karmiłam jeszcze piersią i zależało mi żeby jak najwcześniej wrócić do domu. Poza tym bałam się bólu fizycznego, a przecież moja psychika była słaba.
Minęło 3 lata ,jestem znowu w ciąży w 24 tyg i wszystko jest ok. Nie mam problemu z szyjką, a cytologię w l grupie. A w życiu przechodziłam 4 razy łyżeczkowanie.
 
Hej.....żyję. Już po wszystkim jutro do domku. Takiej rzeźni to ja chyba nie przeżyłam nigdy plus totalnie to wszystko niezorganizowane tak logistycznie żeby godnie jako kobieta to przechodzić. Chociaż pielęgniarki na prawdę ludzkie. U mnie było tak: pierwsze cytoteki dopochwowo o 22 drugie doustnie o 6 rano. dwa razy straciłam przytomność na korytarzu próbując dojść do łazienki. Kroplówy, ból jak porodowy tyle że ciągły koło 7 godzin bo zaczeło się koło 2 w nocy. Morze krwi i leżysz w tych brejach, bez bielizny, na podkładach i cały czas błagasz żeby zabezpieczyły materiał bo jesteś bezradna. Koło 10 urodziłam wszystko w całości w toalecie z mężem, bo nie mogłam sama chodzić. A potem skrobanka.....................ale już jest dobrze. Niestety warunki beznadziejne żeby np. była toaleta w pokoju, a nie cała we krwi lecisz przez korytarz na którym pełno mężczyzn i wracasz z płodem w nocniku przez ten korytarz. To nieludzkie. Mój mąż był w szoku choć nocy nie widział. Ponoć to wszystko było w normie i tak powinno wyglądać im więcej krwi tym się lepiej wyczyścisz
Kochana tak mi przykro, że przy całym bólu straty musiałaś jeszcze przez takie przykrości, obojętność i bezduszność przechodzić.. przutulam mocno
 
Witaminki w załączeniu :)plus dochodzi kwas foliowy biorę femibion 0 w dawce 800. Podobno dobre są też witaminy z new Life Calivita wychodzą nawet taniej....natomiast każde osobno niby są lepsze ciut


Kurcze ten Fembion to straszna lipa tzn. ma bardzo słaby skład i mnóstwo wypełniaczy.Ja sporo biorę suplementów już albo tylko od 3 miesięcy.
 
A ja wczoraj takie cos kupilam. Wczesniej brałam mama dha premium +. Moze i ma wiecej dha ale.z innymi cieniutko.
Do tego kelp- jod z alg. I chyba styka :).
Kurcze ten Fembion to straszna lipa tzn. ma bardzo słaby skład i mnóstwo wypełniaczy.Ja sporo biorę suplementów już albo tylko od 3 miesięcy.
20190718_165646.jpeg
20190718_165726.jpeg
 
A ja wczoraj takie cos kupilam. Wczesniej brałam mama dha premium +. Moze i ma wiecej dha ale.z innymi cieniutko.
Do tego kelp- jod z alg. I chyba styka :).Zobacz załącznik 1000025Zobacz załącznik 1000026
Ja łykam oddzielnie kwas foliowy Solgara Folian ( jest on w calecanej przyswajanej formie również przez kobiety z defektem denetycznym które nie przyswajają kwasu foliowego) koenzym Q10 - podobno wpływa na jakość jajeczek też Solgara, ale to przed zajściem, vit D Vigntoletten, żelazo - Tardyferon-Fol, cynk, selen (Walmarka) i biotynę (biotebal) każde w oddzielnej tabletce. Bo ten zestaw mam sprawdzony bardzo dobrej jakości. Ale nie wiem czy dołożyć jeszcze taki wieloskładnikowy prepearat vitaminowy dla Staraczek bo tam te niektóre pierwiastki się powtórzą żeby nie przedawkować
 
Kurcze ten Fembion to straszna lipa tzn. ma bardzo słaby skład i mnóstwo wypełniaczy.Ja sporo biorę suplementów już albo tylko od 3 miesięcy.
Jeszcze mam na miesiąc opakowanie Femibionu-poleciła mi go farmaceutka .....zmienię na coś innego jak zużyję:) Zrobiłam badanie na D3 oczywiście niedobory.......( norma od 30-100-mój wynik 20. ł ykam póki co Molekin d3+K2 ( 2000) ale to chyba nie wystarczy, za tydzień mam wizytę kolejną u ginekologa to podpowie co dalej-powiedziała tylko że z chwilą zajśia w ciążę, najlepszą opcją byłoby aby D3 była nawet na poziomie 150? słyszałyście o takiej teorii? Umówiłam się jeszcze do innego ginekologa na połowę sierpnia-chcę poznać jej opinię.
 
reklama
Alka przy poziomie 17 dostalam wit D3 w wielkosci 8tys dziennie przez miesiac potem 4 tys i tak caly czas od 6 miesiecy jestem na 4 tys. moj gin mowi ze kazdy tyle powinien lykac (u nas na polnocy kraju malo slonca nawet latem :( )
 
Do góry