reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciaza po mesku

Dołączył(a)
10 Czerwiec 2012
Postów
7
czyli jak wasi mezczyzni zareagowali na wiadomosc o dzidzi i jak nastawienie sie zmienialo z czasem.
Potrzebuje troche wsparcia, jako ze od partnera go nie mam.
Piszcie prosze jak u Was wygladaly poczatki i czy sa jakies magiczne sztuczki zeby mezczyzne "przekonac"
 
reklama
u nas to P pierwszy spojrzal na test ciazowy,potem podszedl do mnie i powiedizal "jest,bedziemy mieli dziecko" :Dprzytulil mnie mocno,ucalowal.Potem wlasciwie nic sie nie zmienilo,oczywiscie co jakis czas slyszalm od niego usiadz,odpoczni,zjedz to,zjedz wiecej itp ale wiem,ze to wszystko z troski.Co do bycia przy porodzie na poczatku mowil,ze chce byc,potem dobrzy koledzy naopowiadali mu jak ich zony rodzily i poprostu mu obrzydzili i P powiedzial mi,ze nie chce byc przy porodzie.Bylam troszke zawiedziona,ale nie ingerowalam w jego decyzje,powiedzialam mu,ze mi bedzie raznej jak on bedzie przy mnie,ale nie bede go namawiac.Jak przyszlo co do czego,to P z sali porodowej sie nie ruszyl i dzielnie ocieral mi pot z czola,podawal wode do picia,trzymal za reke:)z perspektywy czasu mysle,ze caly okres ciazy za wiele sie nie zmienilo.Co masz na mysli piszac "mezczyzne przekonac"? przekonac do ciazy?
 
hm, co oznacza stwierdzenie 'mezczyzne przekonac'? do czego, do dziecka, do ciazy?

u nas na poczatku tatusiek w szoku lekkim byl i musial sie oswoic z mysla ze za daj bog 9 miesiecy bedziemy mieli malego krzykacza w domu. w koncu dotarlo do mozdzka i jest fajnie :) tylko ciagle kaze mi jesc i nijak nie dziala jak mowie ze nie jestem odkurzaczem bo ilez mozna... przychodzi z pracy, caluje brzucho i przyklada reke jak mowie ze akurat maly sie rusza. w sumie oprocz przymusowego jedzenia nie zmienilo sie wiele.

kazdy podchodzi inaczej do pewnych rzeczy i na to trzeba wziac poprawke.
 
My to oboje czekaliśmy na nasze dzieciątko jak na zbawienie. Mąż akurat był w pracy jak się dowiedziałam, zadzwoniłam do niego zaraz i baardzo się ucieszył. stara się dbać jak może i kiedy tylko może. Jest strasznie dumny że zostanie tata
 
No my chcieliśmy dziecka ale jak mojemu test ciążowy pokazałam to stwierdził,że sobie tą drugą kreskę dorysowałam.Potem bywało różnie raz mnie wspierał innym razem raczej wprost przeciwnie.Teraz jest super szczęśliwym tatusiem.Mnie się zdaje,że on po prostu się bał oboje mamy ponad 40 lat i to nasze trzecie dziecko.Będziemy lada dzień dziadkami i ja też się momentami zastanawiałam czy jakiejś głupoty nie zrobiłam .Ale teraz jest OK choć będą też momeny trudne.Uszy do góry nie każdy jest gotowy tak od razu do rodzicielstwa i nie mam tu na myśli tylko ojców ale i matki.
 
Nad Karolem "pracowalismy" dlugo i "po drodze" stracilismy 2 ciaze, wiec byla to ciaza upragniona, ale tez nacechowana duzym lekiem. 2 kreski maz powital spokojnie i podobnie jak ja, bal sie cieszyc. Od poczatku mowil mi ze bedzie dobrze o to on z nas dwojga byl tym silniejszym - nawet jesli sam mial watpliwosci, mnie wmawial ze bedzie dobrze. Co prawda zlosliwie cieszyl sie jak narzekalam na bol piersi, czy jak wymiotowalam bo - jak twierdzil - maly rosnie, ale tez mial wzglad na moje gorsze samopoczucie czasem, na ograniczone mozliwosci i zdecydowanie dbal o nas oboje w sposob szczegolny. Z lataniem po chalwe wlacznie.
O ciaze w ktorej teraz jestem tez staralismy sie w zasadzie od porodu bo postanowilismy ze Karol nie bedzie jedynakiem a czasu mamy niewiele. Test zrobilam wczesnie, juz w 24 d.c. okazalo sie ze sa 2 kreski. Pierwsza reakcja? "Jeszcze sie nie cieszmy." Poki co nie ma za bardzo tematu ciazy, ale tez mamy lekkie urwanie glowy z racji posiadanego juz, zabkujacego oaktualnie potomka i spraw zwiazanych z kupnem domu, wiec wszystko na raz sie dzieje. Owszem, maz pyta mnie ze 2 razy na dzien jak sie czuje i to by chyba bylo na tyle zmian ciazowych u faceta. No i ze 3 razy westchnal ze teraz to sie bedzie dzialo, ale nie wiem czy jemu chodzi o spodziewane powiekszenie rodziny, czy czekajaca nas przeprowadzke do Keadby.:-D A w ogole to on sie ce****e opoznionym zaplonem i potrzebowal ze 2 tygodnie zeby do niego dotarlo ze sie mu dziecko urodzilo (byl przy porodzie) - patrzyl na malucha i niedowierzal - wiec moze tez jeszcze do niego zupelnie nie dotarlo...:-D
 
u nas bylo tak ze najpierw padlo haslo, ze staramy sie, ze pewno i tak sie nie uda odrazu takze mamy czas i na spokojnie bedziemy sobie dziubac. I wyszlo tak, ze dziubalismy nie za wiele bo chwile po tym zaczal spozniac mi sie okres i czulam ze cos jest inaczej. piatek wieczor- jedziemy po test i wino jak nie jestem w ciazy to zaczynamy weekend winem... no i pokazal sie plusik. pierwsza reakcja, prawie zemdlal na progu wanny, pozniej sie chwile posmial mowiac a pierdziele, nie wierze... pozniej sie upil i pol nocy spiewal smuty i plakal, na drugi dzien powiedzial ze jeszcze do niego nie dotarlo i znow sie upil... a pozniej nagle cos sie odmienilo i zupelnie stracil zainteresowanie wszystkim, mna, ciaza, zyciem, praca... jestem w 8mym tygodniu, stanelo na tym, ze nie spodziewal sie, ze nie czuje sie gotowy, ze nie wie jak to bedzie i ze nie chce brac narazie udzialu w tym wszystkim, Codzienne klotnie, codziennie plakalam, znajomi mowii ze do skanu, ze po skanie sie zmieni... na usg prawie zemdlal, pozniej po powrocie do domu powiedzial ze niczego to nie zmienilo, nadal tego nie czuje i ze nie wie jak to bedzie... Nigdy w zyciu nie myslalam ze bede musiala rozwazac bycie samotna matka ale z tego co widze- zachowuje sie tak jakby do tego mialo doprowadzic :( Niebardzo wiem co robic, niebardzo wiem czy powinnam cos robic, bo przeciez nie naucze go czuc ta ciaze i nie zmusze go by sie nagle zaczal cieszyc i martwic i interesowac. Nie oczekujemy przeciez, by czytali o kwasie foliowym, pecherzyku zoltkowym i monitorowali w ktorym tygodniu ciazy jestesmy ale do cholery- niech sie ciesza razem z nami, chociaz odrobinke. Stres naprawde nie jest wskazany a i tak mysle ze zbyt wiele go mialam jak na obecna chwile.
 
Mam to szczęście, że mam bardzo dobrego męża:-) O dziecko staraliśmy się przeszło 3 lata, za każdym razem kiedy myślałam że się udało i robiłam test, a potem wpadałam w nerwy czy małą depresję mąż mnie zawsze wspierał. A jak już czułam że serio się udało to panicznie się bałam zrobić test, a po zobaczeniu II kresek rozbeczałam się. Pobiegłam do męża pokazałam mu i ryczę, a on pyta TO TY JESTEŚ W TEJ CIĄŻY CZY NIE, BO JEDNA KRESKA I RYCZYSZ, DWIE I TEŻ PŁACZESZ JA JUŻ NIC NIE ROZUMIEM:-D wtedy pierwszy raz widziałam jego oczy zaszklone. Całą ciążę wspierał mnie bardzo mocno, co tydzień razem czytaliśmy o postępach w rozwoju naszego szkraba, był ze mną na każdej wizycie, oprócz tej pierwszej, w 5 tyg potwierdzającej ciążę. Nie miałam żadnych zachcianek, nie ganiałam męża do nocnego po orzeszki i batoniki jak robiła to moja mama z moim tatą :-D nie miałam humorków, mąż miał ze mną dobrze. Nie pozwalał mi się przemęczać, dbał żebym zjadła choć jeden ciepły posiłek, to był cudowny czas. A po porodzie się zmieniło co nieco, ale to już nie na ten wątek :-D Bynajmniej w drugiej ciąży to on musiał mnie przekonywać do dziecka, bo ja nie planowałam, zawsze chciałam mieć jedno. Wpadłam w depresję która trwała prawie 3 mce, do czasu kiedy to moje dziecko cudowne mi powiedziało jak sobie popłakiwałam MAMUSIU NIE PŁACZ JESTEM PRZY TOBIE TY JESTEŚ MOIM SKARBEM WIESZ TAK BARDZO CIEBIE KOCHAM wtedy na dobre się rozbeczałam z nerwów na samą siebie że jak mogłam nie chcieć drugiego dziecka, skoro na pewno kiedyś też będzie chciało mi powiedzieć że mnie kocha. Ehhhh długa historia, ważne że pokochałam to maleństwo które noszę pod sercem, a tą depresję i niechęć do niego tłumaczę sobie szokiem, hormonami i głupotą też:-D
Co do facetów, oni nie zawsze są gotowi, nie zawsze potrafią nas zrozumieć, hormony buzują, niektóre z nas mają zachcianki, humorki. Nawet jak ciąża planowana to faceci to tak naprawdę małe dzieci w skórze mężczyzny, boją się odpowiedzialności, koledzy nagadają że noce nieprzespane, że skończy się piwkowanie i siedzenie przed TV, to potem im się przestawia. Myślę że niektórzy (nawet kobiety, ja jestem tego przykładem) muszą do takiej informacji porządnie dojrzeć.
 
Olcia, mam wrazenie ze Ci facet nie dojrzal. Poki byla rozmowa o straniu sie,to jemu to gralo - dziobanie bez stresa, jakas mniej sprecyzowana przyszlosc, mglista wizja rodzicielstwa... Te 2 kreski tak naprawde uswiadomily mu ze to sie dzieje, ze mglista przyszlosc nabrala konkretow, ze w zasadzie to juz. I teraz tak... Roznica miedzy kobieta a mezczyzna polega na tym, ze my stajemy sie matkami natychmiast po stwierdzeniu ciazy. Tam sie szwenda jeszcze tylko kilka komorek do kupy, a w naszym umysle juz gosci maly czlowieczek, istotka ktora chcemy chronic, opiekowac sie, ktora kochamy. To sie nazywa przyroda - normalna manipulacja chemiczna majaca na celu przetrwanie gatunku. Facet czegos takiego nie ma, dla niego dziecko w naszym brzuchu jest cokolwiek abstrakcyjnym zjawiskiem, za to doskonale wie co go czeka "potem" - nocne ryki, pieluchy, zmierzla z niedospania (a wczesniej gruba i humorzasta w ciazy) zona, uziemienie typu koniec radosnych wypadzikow z kumplami na piwko bo jednak maluchem trzeba sie zajac... Czyli Ty widzisz w tej chwili maluskie kochane, a on widzi zblizajacy sie armageddon.;-) Moj malzon, jakkolwiek nie bedacy dziecieciem juz od dosc dawna i oczekujacy potomka rowno ze mna, zdecydowanie uczyl sie bycia ojcem i dojrzewal do tego w czasie ciazy. Dla mnie pewna gotowosc emocjonalna byla oczywista, on nawiazywal kontakt z synkiem krok po kroku patrzac na scany, dotykajac mojego brzucha kiedy maly juz sie wyczuwalnie ruszal, bawiac sie z synkiem w kopanie (klepanie malego w wypiety pod skora tylek powodowalo wypinanie go jeszcze mocniej), a z chwila kiedy Karol sie urodzil, mimo wziecia go na rece, jednym z uczuc bylo... niedowierzanie. Ojcostwo docieralo powoli...

Monika, SPAM?? Usun link.
 
Ostatnia edycja:
reklama
owszem zgzdzam sie,ze kobieta staje sie matka jak tylko zobaczy 2 kreseczki,ale do cholery facet starajacy sie o dziecko chyba jest swiadom,ze predzej czy pozniej to dziecko sie pojawi wiec nie rozumiem... slow nie jestem gotowy? jak Nadia sie urodzila to P powiedzial,ze dopiero teraz czuje sie tata i tak na prawde wszystko do niego dotralo i mial do tego swiete prawo,bo to ja nosilam coreczke 9 miesiecy pod sercem,wiec na pewno inaczej wszystko przezywalismy,ale wsparcie w tym okresie jest mega wazne dla kobiety. Przepraszam Olcia0902 za moja slowa,ale masz strasznie niedojrzalego faceta,ktory po dziubac to chcial,ale wziasc odpowiedzialnosc za podziubanie to juz nie dla niego.Zycze Tobie wiecej spokoju,Ty i malenstwo jesescie teraz najwazniejsi,a Piotrus Pan nie sobie dojrzewa
 
Do góry