Ok. Wiesz, zapytałam, bo ja jak słyszę od lekarzy, że tak się zdarza... i w efekcie nie dostaję badań, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Zdarza się, nie zdarza, robię badania na własną rękę i coś tam jednak wychodzi... to nóż mi się otwiera po raz drugi. Mam ronić jeszcze kilka razy, może wyjdzie, może nie?
Bo w zdecydowanej większości poronionych ciąż to się niestety zdarza. Badania (duże, randomizowane, po poronieniach) pokazują że większość przyczyn poronień to losowe poważne wady zarodków (trisomie, triplodie itp). Prawdopodobieństwo ich jest duże, prawdopodobieństwo kolejnej (takiej samej lub innej wady) nie mniejsze. Takie ciąże powinny się ronić w pierwszych tygodniach ciąży (właśnie do ok 10 tyg).
I 2-3 poronienia, niestety medycznie uważane są za „normę”… większa ilość pod rząd to albo wybitny pech albo przyczyny inne niż losowe.
Można badać się już po 1 poronieniu, można nawet przed ciążą w ramach jej planowania, ja wyszłam z założenia że po 2 poronieniach robię pełną diagnostykę, zakładając że może coś wyjść i to było przyczyną poronień, może coś wyjść ale przyczyną wcale nie było (bo to że masz np trombofilie nie oznacza że zarodek nie mógł obumrzeć tylko przez trisomie np), może nie wyjść nic zupełnie bo nie do wszystkiego się dokopiemy lub znów - może nic nie wyjść bo wszystko jest ok a mieliśmy po prostu pecha.
Ta ciąża nie zgadzała mi się od początku, była zwyczajnie za mała o kilka dni co często pojawia się np przy t16. Zarodek był też obrzęknięty (wyglądało to na usg na bardzo duże NT) tyle że tu nie wiem czy było to pierwotne czy wtórne do obumarcia ciąży. Poprzednia wyglądała ok na usg ale miałam w niej „normalny” okres - może organizm wiedział, starał się usunąć chorą ciąże tylko mu nie wyszło….
Tego się nie dowiem ale żadna z tych ciąż nie była książkowa, więc coś na rzeczy być mogło.
Zrobię diagnostykę by zareagować / spać spokojnie i moc się starać dalej