reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dzięki. Wyniki powinnam mieć około 17. Mam takiego straszliwego doła, ze nie wiem jak się pozbieramy drugie poronienie.. nie mam jeszcze dzieci i nie widzę już chyba w niczym sensu. Chyba muszę się przejść do jakiegoś psychologa bo czuje ze tym razem sama tego nie przetrawie..Jak Wy dziewczyny radziłyście sobie po stratach?
Musisz dać sobie czas, ja zaczęłam po stracie robić wyniki by wykluczyć wszystko co mogłoby być przyczyną kolejnej porażki.
Jeśli potrzebujesz psychologa, jak najbardziej 😘
 
reklama
Dzięki. Wyniki powinnam mieć około 17. Mam takiego straszliwego doła, ze nie wiem jak się pozbieramy drugie poronienie.. nie mam jeszcze dzieci i nie widzę już chyba w niczym sensu. Chyba muszę się przejść do jakiegoś psychologa bo czuje ze tym razem sama tego nie przetrawie..Jak Wy dziewczyny radziłyście sobie po stratach?
Ja straciłam dziecko w 25 tc i świat mi się zawalił. Ja poprosiłam o psychologa już w szpitalu, a po wyjściu siostra od razu ogarnęła mi terapię która kontynuuje do teraz, tylko obecnie mam wizyty co 2-3 tygodnie (to już ponad 5 miesiecy). Mi psycholog bardzo pomógł, bez tego sobie nie wyobrażam, ale są dziewczyny dla któryś nie jest to wielka ulga. Myślę że to tez po części kwestia dogrania się z terapeuta, czasami pewnie może ktoś nie podejść. Ja po przejściu totalnej rozsypki wzięłam się właśnie za różne badania, konsultacje itp. To mi w jakiś sposób pomagało. Teraz musisz sobie dać chwile czasu na przeżycie tego, wypłakanie, wygadanie, jeśli potrzebujesz, a później powolutku wrócisz do normalnego funkcjonowania i będzie Ci łatwiej (mnie wkurzało na początku jak mi ktoś tak mowil, ale jak się człowiek czymś zajmie to faktycznie jest trochę latwiej).
 
Dzięki. Wyniki powinnam mieć około 17. Mam takiego straszliwego doła, ze nie wiem jak się pozbieramy drugie poronienie.. nie mam jeszcze dzieci i nie widzę już chyba w niczym sensu. Chyba muszę się przejść do jakiegoś psychologa bo czuje ze tym razem sama tego nie przetrawie..Jak Wy dziewczyny radziłyście sobie po stratach?
Pewnie zupełnie inaczej dla każdej z nas, ja jako skrajna realistka zaczęłam szukać przyczyny, tez rzuciłam się w wir badań, specjalnie jeździłam po 1200km w jedną stronę kilka razy, żeby zrobić co mogę prywatnie w Polsce, ostatecznie jak u większości - odpowiedzi dalej nie znam. Pozwoliłam sobie narzekać, gadać i przezywać ile uważam, i odpoczywać oczywiscie. Dałam znać wszystkim, którzy wiedzieli o ciazy, pisałam, bo nie miałam ochoty na telefony, opowiedziałam wszystkim o okolicznościach, nie tylko „nie jestem już w ciazy”. To mam wrażenie w jakiś sposób mi pomogło. Ale ja jestem osobą, która nie lubi tabu i mówi wprost o swoim życiu, nie jestem bardzo skryta, wiec dla mnie zadziałało coś takiego. Po miesiacu myslalam, ze jest ok, po dwóch miesiącach naprawdę poczułam, ze jestem gotowa na myślenie o nowych próbach, chociaż tez liczę się z poronieniem. Moja mama poroniła dwa lata przed urodzeniem pierwszego dziecka(mnie) i wspomina o tym do dziś - nie łudzę się, ze ja jakoś zapomnę, zakopie i nigdy nie wrócę. To będzie zawsze częścią mnie i naszej historii rodzinnej, godzę się z tym i nie mam pretensji do siebie czy do kogoś. Może to zabrzmi brutalnie, ale podświadomie czuje, ze to może nie być koniec problemów. Poroniłam „bez powodu” w 18 tygodniu i mam tutaj dwie opcje co dalej: obstawiać genetykę typu triplodia, bo najczęstsze sprawy genetyczne badałam w ciazy i było ok, albo wmówić sobie, ze istnieje jakiś problem ze mną, o którym nie wiem, wybieram pierwszą opcje na te chwile. Chciałabym, żeby sprawy szybciej wyszły na prostą, bo nie mam jeszcze pierwszej @, a tydzien po owulacji dostałam objawow owulacji, wiec hormony hasają w samopas :D Ale kolejny raz wraca kwestia nr 1 w staraniach i macierzyństwie - serio nie mamy wpływu na MASĘ spraw i nie ma co udawać i się katować, żeby to zmienić.
Jaki czas po poronieniu udałyście się na wizytę do lekarza w celu sprawdzenia czy wszystko jest ok? Po kolejnej @?
Byłam 2 tygodnie po poronieniu, wtedy zdecydowano o skierowaniu na łyżeczkowanie, po nim dopiero po 6 tygodniach, bo dalej nie było okresu. Ale był pęcherzyk dominujący na jajniku, wiec chyba okolice owulacji.
 
Dzięki. Wyniki powinnam mieć około 17. Mam takiego straszliwego doła, ze nie wiem jak się pozbieramy drugie poronienie.. nie mam jeszcze dzieci i nie widzę już chyba w niczym sensu. Chyba muszę się przejść do jakiegoś psychologa bo czuje ze tym razem sama tego nie przetrawie..Jak Wy dziewczyny radziłyście sobie po stratach?
Na to nie ma złotego środka, u mnie już 3 tygodnie po, dalej czuję pustkę i jest mi przykro, ale działam zadaniowo. Wszystko szybko się oczyściło, ja czuję się dobrze (fizycznie i psychicznie), dlatego jak już dostanę @ to zaczynamy się starac ponownie. Do tego czasu porobiłam badania, miałam wizytę kontrolną i teraz jestem na diecie w związku z IO, więc mam takie poczucie, że dbam o siebie i robię dla siebie i dla przyszłej ciąży co się da.
Jaki czas po poronieniu udałyście się na wizytę do lekarza w celu sprawdzenia czy wszystko jest ok? Po kolejnej @?
Po tygodniu już (to akurat była końcówka krwawienia), Miałam już przed poronieniem zaplanowaną tę wizytę, więc po prostu poszłam:)
 
Dzięki. Wyniki powinnam mieć około 17. Mam takiego straszliwego doła, ze nie wiem jak się pozbieramy drugie poronienie.. nie mam jeszcze dzieci i nie widzę już chyba w niczym sensu. Chyba muszę się przejść do jakiegoś psychologa bo czuje ze tym razem sama tego nie przetrawie..Jak Wy dziewczyny radziłyście sobie po stratach?
Mi akurat psycholog szpitalny nie pomógł, ale może dlatego że był szpitalny a nie prywatny. Po prostu poklepał mnie po plecach, powiedział że mam już dziecko w domu i mam tym się cieszyć i jeszcze jakieś steki bzdur. Minęło pół roku, jest lżej ale dziś byłam wybierać nagrobek dla córki i jakoś taki mega dołujący mam dzień.
Płacz, rozmawiaj o tym z bliskimi osobami i i daj sobie kochana czas.
Ja ogólnie jestem taka że zawsze staram się doszukać jakiś pozytywów mimo wszystko. Poroniłam w 18 tyg. Ale gdyby nie to dziecko to dziś pewnie by mnie nie było. Boli starsznie ale bolaloby jeszcze bardziej gdyby to się stało w późniejszym okresie ciazy. Teraz jestem w kolejnej ciąży, wizyta za 2 tyg. Nie wiem czy wszystko będzie ok ale cieszę się że udaje mi się zachodzić szybko w ciążę bo jest masa osób co stara się latami i nic...i to jest dopiero przykre...
Jaki czas po poronieniu udałyście się na wizytę do lekarza w celu sprawdzenia czy wszystko jest ok? Po kolejnej @?
Mi kazał przyjść 4 tyg. Po poronieniu na kontrolę
 
U mnie po tygodniu od poronienia samoistnego bhcg wynosi 139..mam powtórzyć za jakiś tydzień (mam nadzieję że spadnie i nie będzie potrzebny zabieg bo gin wczoraj nie umiała określić na 100℅ czy wszystko samo zejdzie bo niby było czysto ale jednak coś..)
A tsh ze wczoraj 2.60 gdzie normy dla 1 trymestru to 0.20-2.50 czyli trochę podwyższone, też mam powtórzyć za około tydzień. Ktoś ma jakieś "doświadczenie" Z tym tsh???? Ja badalam po raz pierwszy a jestem po 2 stratach
 
reklama
Jaki czas po poronieniu udałyście się na wizytę do lekarza w celu sprawdzenia czy wszystko jest ok? Po kolejnej @?
Mi kazano z wynikami ze szpitala po pierwszej @. Byłam przed pierwszą ale lekarz mówił, że widać jestem po lyzeczkowaniu i nie jest w stanie ocenić czy jest ok, musiałam czekać do wizyty po @ (coś było z endometrium nie tak na obrazie, wyglądało jakbym miała zrosty w macicy i powiedział, że czasem jest taki obraz po zabiegu i ocenić prawidłowo najlepiej po pierwszej @ - okazało się że wszystko ok.) Jeśli nic się nie dzieje nie ma się co spieszyć.
 
Do góry