reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

W sumie każdy z nas zna tylko jedną, swoją, miarę, a przecież nie da sie obliczyć i porównać skali cierpienia różnych ludzi, tą swoją znajomą miarą. Ja mam wrażenie, ze gdybyśmy przeczytały swoje historie przed poronieniem, jako post kogoś innego, to wszystkie pomyślałybyśmy „jezu nie dałabym rady na jej miejscu”. Przekonujemy się, ile mamy siły dopiero będąc w sytuacji bez wyjscia. Wcześniej w życiu byśmy sie o tyle odwagi nie podejrzewały.
Jak to ładnie napisałaś.
"Przekonujemy się, ile mamy siły dopiero w sytuacji bez wyjścia "
Ja to ujmuję jeszcze tak: Skoro w ekstremalnie trudnym momencie sobie poradziłam, to ze wszystkim sobie poradzę. I teraz, w kwestii ciąży miałam obawy, ale nie paraliżował już mnie strach. Nie na wszystko mamy wpływ, wielu wydarzeniom nie da się zapobiec. Leci 27tc, dziewczyny trzymam za Was wszystkie mocno kciuki🤞
 
reklama
Dziękuję 😔nie będę ukrywać póki co psychicznie czuje się fatalnie..od diagnozy minęły dopiero dwa dni ciężko zrozumieć..myślę że każda z Nas to samo odczuwa.. A jeszcze to czekanie.. ale zakladam że max do wtorku jeśli nic się nie zacznie zgłoszę się ponownie do lekarza albo szpitala...
U mnie zaczelo się tydzień po tym jak się dowiedziałam że ciąża się nie rozwija
Trzymaj się mocno, niestety jest to ciężki czas
 
Jak to ładnie napisałaś.
"Przekonujemy się, ile mamy siły dopiero w sytuacji bez wyjścia "
Ja to ujmuję jeszcze tak: Skoro w ekstremalnie trudnym momencie sobie poradziłam, to ze wszystkim sobie poradzę. I teraz, w kwestii ciąży miałam obawy, ale nie paraliżował już mnie strach. Nie na wszystko mamy wpływ, wielu wydarzeniom nie da się zapobiec. Leci 27tc, dziewczyny trzymam za Was wszystkie mocno kciuki🤞
Dokładnie. Ja też mam przeczucie że po tym wszystkim tragicznym co mnie spotkało, co spotkało nasza rodzinę już ze wszystkim sobie poradzimy. Nic nie planuje, zyje z dnia na dzień.
Mnie też w tej ciąży nie paraliżuje strach, serio myslalam że będzie gorzej. 6 września mam pierwsza wizytę, czekam z niecierpliwością ale jestem dziwnie spokojna bo wiem że zrobiłam i robię wszystko żeby było dobrze, a na resztę nie mam wpływu.
Jejku już 27 TC masz? Super, ale ten czas leci 😊
 
Współczuje Twojej straty, musiało Ci być bardzo ciężko. Jesteś mega silna, nie wiem jak dałabym sobie radę po stracie w tak późnym tygodniu. A tym samym wkurwiaja mnie komentarze bliskich „ lepiej ze teraz a nie w 20 tygodniu”. No jasne ze lepiej, ale przecież zawsze będzie ktoś, kto przeżywa większe tragedie o nas. Ludzie gina w wypadkach, dowiadują się o nieuleczalnej chorobie, tracą cały dorobek życia. Co nie znaczy ze JA w tym momencie nie przeżywam NAJWIĘKSZEJ na ten czas tragedii w moim życiu. Umniejszają temu i to boli. Bo przez takie komentarze wstydzę się płaczu, wydaje mi się ze przesadzam, ze nie mogę przezywać żałoby, bo to przecież trwało zaledwie chwile. Nie jest to sprawiedliwe. Cieszę się ze mam męża, któremu mogę wszystko powiedzieć. To jedyna osoba, która cicho słucha, nie rzuca bezsensownie słowami. Mam wsparcie również w rodzicach czy teściach, wiem, ze się martwią o mnie i zależy im żebym szybko doszła do siebie. Ale jednak jestem osoba, która całe życie wszystko skrywa. Wspomniałam w innym poście o psychologu, ale szczerze to nie wiem czy umiałabym się otworzyć ...
Tak bardzo rozumiem... Też mnie dobijalo takie gadanie. Zawsze wtedy odpowiadałam, że wolałabym, żeby moje dziecko miało swój grób, akt urodzenia/zgonu, a nie skończyło w sedesie. Brutalne, ale tak jest. Ciągle prześladuje mnie widok wypływającej ze mnie krwi i serce mi pęka, że po tym dziecku został tylko pozytywny test ciążowy i jeden screen z usg
 
Ja mam prace, ale obawiam się, ze jak wrócę za jakiś czas, to dadzą mi wypowiedzenie. Nie z racji l4, bo tak nie mogą i nie powiedzą tego wprost, ale myśle, ze powiedzą, ze przez te ciagle nieobecności dezorganizuje im prace i prędzej czy później tak to się skończy. Wiem, ze są kobiety, które dzień po łyżeczkowaniu idą na wesele do znajomej, idą do pracy, czy na karaoke i przyjaciółmi. Ja potrzebuje teraz spokoju i po prostu misze dojść do siebie i nie wiem ile to potrwa. Po pierwszej stracie miałam o tyle łatwiej, ze po szpitalu dostałam l4 na 2 tyg a potem wylądowałam na kwarantannie j ten czas był dla mnie wystarczający, a teraz ... nie wiem.
jesli chodzi o komentarze innych, typu „ masz czas JesCze, jesteś młoda, ciesz się ze przynajmniej w ciąże zachodzisz”... No szczerzą mam ich dość :) ale z drugiej strony nie wiem co ja bym mówiła nie mając tego paskudnego doświadczenia jakie mam teraz. Myśle, ze te osoby nie chcą dla nas zle, ale po prostu jesteśmy teraz tak wkurwione/ rozżalone, ze w zasadzie każda „ złota rada” powoduje odruch wymiotny. Mam nadzieje kochana, ze wszystko Ci się ułoży. Jak potrzebujesz wsparcia, popisać, to możesz się odezwać na priv :) ❤️
No właśnie mi tak wręczyli, przeczekali i pół roku po l4 nagle przerwana 3letnia umowa - cięcie kosztów, redukcja etatów mhm 🙄 ale spodziewałam się tego bo po pierwszej stracie było tak samo, prywaciarze to są niestety wszyscy po jednych pieniądzach. W sumie już po miesiącu pogodziłam się z tym ze trzeba starania odłożyć, a chcieliśmy tez badania w międzyczasie robić wiec teraz tylko praca mi do szczęścia potrzebna, a reszta mam nadzieje ze jakoś powoli wtedy pójdzie. Dlatego w międzyczasie podczytuje co u was, trzymam kciuki , dajecie mi nadzieje na te lepsze dni ❤️
 
Tak bardzo rozumiem... Też mnie dobijalo takie gadanie. Zawsze wtedy odpowiadałam, że wolałabym, żeby moje dziecko miało swój grób, akt urodzenia/zgonu, a nie skończyło w sedesie. Brutalne, ale tak jest. Ciągle prześladuje mnie widok wypływającej ze mnie krwi i serce mi pęka, że po tym dziecku został tylko pozytywny test ciążowy i jeden screen z usg
Ja nie wiem czy wolałbym, bo nie przeszłam straty w tak późnym okresie. To musi być na pewno również traumatyczne doświadczenie. Nie wiem jakbym zareagowała na wieść, ze dziecku w 25 tyg przestało bić serce. Straszne.

Jak ktoś już wyżej słusznie zaznaczył - mierzymy swoimi doświadczeniami, bo w sumie czym miałybyśmy? Doświadczeniem sąsiadki? Po tym co tu czytam, jestem przekonana, ze jako kobiety mamy na maksa dużo siły i jesteśmy wstanie znieść bardzo dużo. Chciałbym tylko, żeby życie nieco mniej nas doświadczało, bo jeśli chodzi o TAKIE doświadczenia, to nie wiem jak Tobie/ Wam.. ale mnie zupełnie nie są potrzebne..
Jeszcze będzie pięknie.. wierze w to 🤞💔
 
No właśnie mi tak wręczyli, przeczekali i pół roku po l4 nagle przerwana 3letnia umowa - cięcie kosztów, redukcja etatów mhm 🙄 ale spodziewałam się tego bo po pierwszej stracie było tak samo, prywaciarze to są niestety wszyscy po jednych pieniądzach. W sumie już po miesiącu pogodziłam się z tym ze trzeba starania odłożyć, a chcieliśmy tez badania w międzyczasie robić wiec teraz tylko praca mi do szczęścia potrzebna, a reszta mam nadzieje ze jakoś powoli wtedy pójdzie. Dlatego w międzyczasie podczytuje co u was, trzymam kciuki , dajecie mi nadzieje na te lepsze dni ❤️
Życzę Ci żebyś pracę znalazła i doczekała się upragnionego dzieciaczka :) ❤️
 
Ja jeszcze dzieci nie mam i na samą myśl o kolejnych staraniach... jest mi słabo. Chyba nie umiem już zaufać ze wszystko będzie w porządku. Teraz zrobię to, co w mojej mocy, czyli przebadam się na maksa. A reszta już nie w moich rękach. Od długiego czasu STRACH to moje drugie imię..
mam również nadzieje, ze szybko dojdziemy do „siebie” .. 🥺💔
Tymczasowa🤗💔 rozumiem cię..ja też się boję strasznie, 10 lat temu poroniłam w 14 TC.. jeszcze 3tyg wcześniej na wizycie było ok. Na kolejnej już serce nie było i już nawet szyjka była rozwarta ..to było o g. 20 wróciłam do domu myślałam, że do rana wytrzymam, zawiozę córkę do rodziców i pojadę do szpitala, ale o północy zaczęły się skurcze i poszło😥 ale 3 miesiące później byłam znów w ciąży i urodziłam zdrową córeczkę 😊 chodź ciąża trudna .. teraz od 2 lat staramy się o kolejną dzidzię, kolejne poronienia i wiek 🙄🙄🙄 ale się nie poddajemy
 
reklama
Tymczasowa🤗💔 rozumiem cię..ja też się boję strasznie, 10 lat temu poroniłam w 14 TC.. jeszcze 3tyg wcześniej na wizycie było ok. Na kolejnej już serce nie było i już nawet szyjka była rozwarta ..to było o g. 20 wróciłam do domu myślałam, że do rana wytrzymam, zawiozę córkę do rodziców i pojadę do szpitala, ale o północy zaczęły się skurcze i poszło😥 ale 3 miesiące później byłam znów w ciąży i urodziłam zdrową córeczkę 😊 chodź ciąża trudna .. teraz od 2 lat staramy się o kolejną dzidzię, kolejne poronienia i wiek 🙄🙄🙄 ale się nie poddajemy
No to powiem to, co życzę każdej, która pragnie dziecka. Mam nadzieje, ze wkrótce zajdziesz w ciąże i urodzisz szczęśliwe. Myśle, ze strach w tym temacie już nas nie opuści. Pozostaje dbać o siebie, myśleć pozytywnie iii chyba trzeba zająć sobie czymś głowę, by tak notorycznie MONOTEMATYCZNIE nie myśleć..ja cały czas czekam na krwawienie i już chciałabym być po .. niestety całe życie na coś czekamy, tak to już wygląda..
Przesyłam moc uścisków! ❣️
 
Do góry