reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża po poronieniu

kasienka333

Początkująca w BB
Dołączył(a)
4 Listopad 2016
Postów
17
Cześć dziewczyny zakładam nowy wątek bo nie znalazlam podobnego. Obecnie jestem w 10 to termin porodu mam na koniec maja. To moja druga ciąża pierwsza poronilam w maju ubiegłego roku. Po zabiegu lyzeczkiwania jaki musiałam przejść lekarz kazał odczekać 2 cykle i dał zielone światło w dalszych staraniach, udało się dość szybko. Tyle tylko że teraz zamiast cieszyć się swoją ciąża i tym że się tak szybko udało jestem bardzo ostrożna i wszystkiego się boję, ciągle doszukuje się jakichś nieprawidłowości choć ostatnie usg tydzień temu pokazało że wszystko jest wporzadku. A jak było z wami? Też stresowalyscie się czy cieszyły?

Napisane na D5503 w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Może jest zamknięty.
Ja po poronieniu tez starałam się odrazu i się udało.
Bałam się bardzo o moją dzidzie, czy coś się znów nie przytrafi. Tym bardziej ze cala ciąża tabletki, zastrzyki. Ciągły stres i nerwy.
Wiec poszłam do prywatnego, wizyty co dwa tyg wiec byłam spokojniejsza. Na NFZ tez chodziłam, ale on robił 4 usg na całą ciąże, niewytrzymala bym tego.
 
Witajcie dziewczyny jestem tu pierwszy raz mam nadzieje że dobrze trafiłam...moge w końcu to wyrzucić z siebie...niemy krzyk,wrzask,wyk nie wiem jak mam to określić ale poprostu potrzebuje to z siebie wszystko wyrzucić...zacznę od początku ...Mieszkam od roku w Holandii początkowo przyjechałam tu tylko do pracy,wiadomo za CHLEBEM ale życie lubi płatać figle i poznanlam fantastycznego faceta Holendra i tak od roku jestem już na stałe...miłość jak z bajki zycie jak z bajki sie zaczęło i z tej bajki zrodzila sie ciąża.początkowo szok!!!strach!!!!radosc!!!lęk! !!!....ale mój bo mój Gertjan od samego początku był pełen radosci i szczęścia ale po chwili i mnie zaraził tą radością (strach mój wynikał z tego iz mloda to juz taka nie jestem zachwile stuknie 40 lat i do tego sama już odchowałam córkę 17 letnia....sama i tu ten też strach że czasem znów zostane sama)ok. Zaczęły sie masa badań prenatalne ja pod stalą kontrolą ponieważ jestem również po wypadku samochodowym gdzie stracilam nerke i sledzione wiec monitoring ciągły ale ja jak nigdy wcześniej czułam sie wyśmienicie ba!!!jak nastolatka energia mnie roznosila wszystkie wyniki idealne w połowie 4 miesiaca wiadomo było że będę miała synka imie zostało ustlone bedzie jak dziadek Tony taki spokojny opanowany taki jak dziadek...mielismy nadzieje zaczął się szał zakupowy babcia cicia non stop ganiały po sklepach tata szalał przy remontach w domu NAWET GARAŻ WYSPRZĄTAŁ NA BŁYSK ha ha ha tygodnie mijły Tony rósł jak na drożdzach wszyscy sie smiali że gdyby nie USG to była by pewność że bedzie dwójka bo duży ten mój Tony że hoho od 7miesiaca troche opadlam z sił ale wyniki nadal idealne strasznie bolaly mnie żebra pachwiny szybko sie męczyłam mialam problemy z chodzeniem ale myslalam ciąża czego sie moge spodziewac nie jestem sama ...jeszcze troche i bedzie po wszystkim duzo odpoczywam i czekalam...34tydzien i3 dni poniedzialek wizyta u lekarza wszystko cudownie moje wynki idealne Tony szaleje nie lubi Ktg ale zdąrzam nagrać dzwiek serca az 2.47 sek z 30 minut bo reszta to byla wariacja uciekanie przed czujnikami ktg....taki mój bandyta mały jest...środa wieczór jesteśmy u rodziców Gertjana na obiedzi czuje sie dziwnie nie swoja mama mowi tydzień czasu i jedziemy na porodowke bo juz wygladam na koncowke ...smiech ....jedziemy do domku w domku spokojnie telewizja kanapa kocyk...lubimy tak sobie razem posiedzieć wieczorkiem ...czuje dziwne napiecie Tony wypioł sie nie naturalnie grzbietem ,ałaaaa ejjj wieczorne szaleństwa???śmiech mimo że nie fajne to bylo uczucie ,idziemy spać tata rano musi isc do pracy....5 rano wstaje tata do pracy wstjemy razem bo zawsze kawe i kanapki szykuje do pracy Gertjanowi i tak wogole to lubimy jeszcze rano ze sobą pobyc jeszcze przed pracą ale czuje sie dziwnie jednak nic nie mówi....glupia....nie chce robic paniki jeszcxe troche czasu zostalo przeciaz a jutro ....piatek znowu na kontrole ide ....narazie klade sie spać powinno pomoc...budze sie po 2 godzinach czuje sie fatalnie pisze do Gerjana ...zaczynam chyba rodzic ....dzwoni Gertjan smiech w sluchawce wieczorem będziemy juz w trojke... Mowi tak ale czuje sie dziwnie po 15 minutach przyjechala mama wsiadam do samochodu jedziemy ale nie rozmawiamy totalna cisza ....zawsze rozmawiamy smiejemy się. ..teraz cisza....jestesmy w szpitalu czekają juz na nas na oddziale ....procedury papierkowe ...usg..ktg....CISZA........................nie rozumiem co do mnie mówią nie rozumiem dlaczego mama placze .gdzie jest Gertjan!!!!!!!!!......kto nie zyje????!!!co Wy wszyscy do mnie mówicie! !!!!!!!!!!?? Jest Gertjan!!Płacze ...czemu płacze?????KAMILA TONY NIE ZYJE SERCE STOI!!!!....................czarna plama w mojej glowie pisk w uszach nie myślę nie wiem czy cos mowi nie wiem czy placze nie widze twarzy .....lece w przepaść......koniec mojej drogi....zaczyna sie wywolywanie porodu drogami naturalnymi ,dostaje krwotoku ,morze krwi jakby ktoś pompował ją ze mnie ani grama wód plodowych tylko krew krwe krwe lekarze dochodza do wniosku ze będzie cesarka jednak bo i moje zycie wisi na wlosku do tego nerka też powiedziala stop dramat pcha dramat...ale ja nie czuje bólu nie czuje nic...budze sie po wszystkim podłączona do masy kabli kroplowek ale widze Gertjana siedzi w koncie w moim pokoju i trzyma niebieskie zawiniątko ,to jest Tony mój mały śliczny synek...śpi...ale już sie nie budzi ma taką spokojną buzie taką opanowaną 50%mamy50%taty całość tworzy Nasz idealny Tony ...płaczę, płaczemy nie rozumiemy dlaczego co było nie tak lekarze mówią łożysko oderwalo sie samoistnie nie było najmniejszych szans...ale dlaczego?????nikt nie rozumie...został nam tylko płacz,płacz płacz ...Tony jest caly czas z nami owinięty lodem nie czujemy zimna chcemy poprostu być razem ogladamy centymet po centymetrze naszego Toniego patrzymy co po kim ma robimy stos zdjęć wszystkiego wloskow, paluszkow ,raczki, nóżki,brzuszek z babcia z dziadkiem ciocia ,starszy braciszek nie opuszcza Toniego na krok ma 7 lat patrze na niego i podziwiam że jest taki dzielny że sie nie boi braciszka ...kocha go czystą dzieciecą miłością (nie do opisania widok...). Jutro mija miesiać od śmierci Toniego nie moge sie ogarnąć niby staram sie NoRMALNIE funkcjonowac ale wszystko kręci sie w okol jednej myśli Tony. Gertjan tez stara sie byc twardy ale wiem że tez mu ciezki zaczelismy chodzić do terapeuty...ja narazie milcze tylko placze mam wachania nastroju boje sie teraz o moj zwiazwk czy sama tego nie rozwale poprostu opadlam z sił energi zawsze bylam silną kobietą,wiele przeszlam w swoim życiu ale piewszy raz poprostu mam czarną dziurę przed sobą ...może to forum mi troche pomoże ....przepraszam jeśli za duzo napisalam nawet nie wiem czy dobrze wstawiam mój post poprostu zaczęłam pisać i nie moglam skończyć. ..potrzebowalam tego...
 
Czytam i płacze. Liczyłem na dobre zakończenie, po tym jak trzymał zawiniątko.
Przykro mi. Nie wiem co napisać bo do wielu rzeczy trzeba by się odnieść.
Czas, na wszystko trzeba czasu.
;(
 
reklama
Witajcie dziewczyny jestem tu pierwszy raz mam nadzieje że dobrze trafiłam...moge w końcu to wyrzucić z siebie...niemy krzyk,wrzask,wyk nie wiem jak mam to określić ale poprostu potrzebuje to z siebie wszystko wyrzucić...zacznę od początku ...Mieszkam od roku w Holandii początkowo przyjechałam tu tylko do pracy,wiadomo za CHLEBEM ale życie lubi płatać figle i poznanlam fantastycznego faceta Holendra i tak od roku jestem już na stałe...miłość jak z bajki zycie jak z bajki sie zaczęło i z tej bajki zrodzila sie ciąża.początkowo szok!!!strach!!!!radosc!!!lęk! !!!....ale mój bo mój Gertjan od samego początku był pełen radosci i szczęścia ale po chwili i mnie zaraził tą radością (strach mój wynikał z tego iz mloda to juz taka nie jestem zachwile stuknie 40 lat i do tego sama już odchowałam córkę 17 letnia....sama i tu ten też strach że czasem znów zostane sama)ok. Zaczęły sie masa badań prenatalne ja pod stalą kontrolą ponieważ jestem również po wypadku samochodowym gdzie stracilam nerke i sledzione wiec monitoring ciągły ale ja jak nigdy wcześniej czułam sie wyśmienicie ba!!!jak nastolatka energia mnie roznosila wszystkie wyniki idealne w połowie 4 miesiaca wiadomo było że będę miała synka imie zostało ustlone bedzie jak dziadek Tony taki spokojny opanowany taki jak dziadek...mielismy nadzieje zaczął się szał zakupowy babcia cicia non stop ganiały po sklepach tata szalał przy remontach w domu NAWET GARAŻ WYSPRZĄTAŁ NA BŁYSK ha ha ha tygodnie mijły Tony rósł jak na drożdzach wszyscy sie smiali że gdyby nie USG to była by pewność że bedzie dwójka bo duży ten mój Tony że hoho od 7miesiaca troche opadlam z sił ale wyniki nadal idealne strasznie bolaly mnie żebra pachwiny szybko sie męczyłam mialam problemy z chodzeniem ale myslalam ciąża czego sie moge spodziewac nie jestem sama ...jeszcze troche i bedzie po wszystkim duzo odpoczywam i czekalam...34tydzien i3 dni poniedzialek wizyta u lekarza wszystko cudownie moje wynki idealne Tony szaleje nie lubi Ktg ale zdąrzam nagrać dzwiek serca az 2.47 sek z 30 minut bo reszta to byla wariacja uciekanie przed czujnikami ktg....taki mój bandyta mały jest...środa wieczór jesteśmy u rodziców Gertjana na obiedzi czuje sie dziwnie nie swoja mama mowi tydzień czasu i jedziemy na porodowke bo juz wygladam na koncowke ...smiech ....jedziemy do domku w domku spokojnie telewizja kanapa kocyk...lubimy tak sobie razem posiedzieć wieczorkiem ...czuje dziwne napiecie Tony wypioł sie nie naturalnie grzbietem ,ałaaaa ejjj wieczorne szaleństwa???śmiech mimo że nie fajne to bylo uczucie ,idziemy spać tata rano musi isc do pracy....5 rano wstaje tata do pracy wstjemy razem bo zawsze kawe i kanapki szykuje do pracy Gertjanowi i tak wogole to lubimy jeszcze rano ze sobą pobyc jeszcze przed pracą ale czuje sie dziwnie jednak nic nie mówi....glupia....nie chce robic paniki jeszcxe troche czasu zostalo przeciaz a jutro ....piatek znowu na kontrole ide ....narazie klade sie spać powinno pomoc...budze sie po 2 godzinach czuje sie fatalnie pisze do Gerjana ...zaczynam chyba rodzic ....dzwoni Gertjan smiech w sluchawce wieczorem będziemy juz w trojke... Mowi tak ale czuje sie dziwnie po 15 minutach przyjechala mama wsiadam do samochodu jedziemy ale nie rozmawiamy totalna cisza ....zawsze rozmawiamy smiejemy się. ..teraz cisza....jestesmy w szpitalu czekają juz na nas na oddziale ....procedury papierkowe ...usg..ktg....CISZA........................nie rozumiem co do mnie mówią nie rozumiem dlaczego mama placze .gdzie jest Gertjan!!!!!!!!!......kto nie zyje????!!!co Wy wszyscy do mnie mówicie! !!!!!!!!!!?? Jest Gertjan!!Płacze ...czemu płacze?????KAMILA TONY NIE ZYJE SERCE STOI!!!!....................czarna plama w mojej glowie pisk w uszach nie myślę nie wiem czy cos mowi nie wiem czy placze nie widze twarzy .....lece w przepaść......koniec mojej drogi....zaczyna sie wywolywanie porodu drogami naturalnymi ,dostaje krwotoku ,morze krwi jakby ktoś pompował ją ze mnie ani grama wód plodowych tylko krew krwe krwe lekarze dochodza do wniosku ze będzie cesarka jednak bo i moje zycie wisi na wlosku do tego nerka też powiedziala stop dramat pcha dramat...ale ja nie czuje bólu nie czuje nic...budze sie po wszystkim podłączona do masy kabli kroplowek ale widze Gertjana siedzi w koncie w moim pokoju i trzyma niebieskie zawiniątko ,to jest Tony mój mały śliczny synek...śpi...ale już sie nie budzi ma taką spokojną buzie taką opanowaną 50%mamy50%taty całość tworzy Nasz idealny Tony ...płaczę, płaczemy nie rozumiemy dlaczego co było nie tak lekarze mówią łożysko oderwalo sie samoistnie nie było najmniejszych szans...ale dlaczego?????nikt nie rozumie...został nam tylko płacz,płacz płacz ...Tony jest caly czas z nami owinięty lodem nie czujemy zimna chcemy poprostu być razem ogladamy centymet po centymetrze naszego Toniego patrzymy co po kim ma robimy stos zdjęć wszystkiego wloskow, paluszkow ,raczki, nóżki,brzuszek z babcia z dziadkiem ciocia ,starszy braciszek nie opuszcza Toniego na krok ma 7 lat patrze na niego i podziwiam że jest taki dzielny że sie nie boi braciszka ...kocha go czystą dzieciecą miłością (nie do opisania widok...). Jutro mija miesiać od śmierci Toniego nie moge sie ogarnąć niby staram sie NoRMALNIE funkcjonowac ale wszystko kręci sie w okol jednej myśli Tony. Gertjan tez stara sie byc twardy ale wiem że tez mu ciezki zaczelismy chodzić do terapeuty...ja narazie milcze tylko placze mam wachania nastroju boje sie teraz o moj zwiazwk czy sama tego nie rozwale poprostu opadlam z sił energi zawsze bylam silną kobietą,wiele przeszlam w swoim życiu ale piewszy raz poprostu mam czarną dziurę przed sobą ...może to forum mi troche pomoże ....przepraszam jeśli za duzo napisalam nawet nie wiem czy dobrze wstawiam mój post poprostu zaczęłam pisać i nie moglam skończyć. ..potrzebowalam tego...
Strasznie Ci współczuję :( ja poronilam szybko w 6 tyg choć wszystko stało się później gdy myślałam że jestem w 10 i został mu 1 dzień do usg. Też bardzo to przeżyliśmy bo ja zawsze bardzo chciałam dziecka po ślubie w końcu się zdecydowaliśmy gdy zaszła w ciążę mąż oszalał z radości jak i cała rodzina ja zresztą też. Bardzo wspieralismy się nawzajem po tym choć zdarzały się chwilę kiedy raz mnie raz męża to przyłączylo. Jakoś sobie to wytlumaczylismy że wszystko się dzieje po coś... Wiem że twój ból jest dużo większy bo czułam już ruchy dziecka i widziałaś je... Moja niedoszła szwagierka też straciła dziecko podczas porodu lekarze za późno zrobili cesarke dziecko się udusilo. To było okropne. Nie mogłam znaleźć słów żeby jej ulżyć i nie wiedziałam co mam robić aby jej pomóc byłam bezsilna... Tak samo bezsilna poczułam się gdy poronilam wiem że nie miałam na to wpływu ale długo zastanawiałam się co zrobiłam nie tak i czemu to mnie spotkało. Tyle otaczających mnie dziewczyn cieszy się macierzyństwem a ja musiałam przejść przez to... Nowa ciąża zapelnila mi ta pustkę ale przywołał ogromny niepokój każdego dnia boję się co będzie jutro... Musisz być silna i nie pozwól abyście się od siebie oddalili bo tylko sami jesteście w stanie sobie pomóc i zrozumieć nawzajem. Jeśli nie chcesz nie zmuszaj się do rozmowy ale przytul się mocno i powiedz ze nie chcesz stracić również jego i go potrzebujesz. Oboje siebie potrzebujecie wtedy przetrwacie to. Dziękuję że podzielilas się swoją historia jesteś bardzo dzielna kobieta mam nadzieję że wsztstko się ułoży u was. Gorąco ściskam cie.

Napisane na D5503 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Do góry