reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża z podejrzeniem triploidii

Igutek

Początkująca w BB
Dołączył(a)
22 Wrzesień 2020
Postów
26
Cześć wszystkim 😊

Dawno, dawno temu miałam konto na tym forum na którymś z wątków ciążowych. Gdzieś mi tamten login się zapodział, więc zakładam nowy.
Chciałam Wam opowiedzieć swoją historię i zapytać, czy ktoś był w podobnej sytuacji.
Jestem szcześliwą mamą czwórki zdrowych dzieci. Po pierwszym dziecku straciłam dwójkę dzieci we wczesnej ciąży, potem trójka dzieci urodziła się z bezproblemowych ciąż.
W lipcu tego roku przy spóźniającej się miesiączce zrobiłam test ciążowy - wyszły dwie grube krechy. Początkowo szok. Nie planowaliśmy totalnie tej ciąży, nie pamiętałam nawet dokładnego terminu miesiączki, nie pamiętałam, kiedy doszło do zapłodnienia. Po pierwszej chwili zaskoczenia nawet się ucieszyłam. Zaczęliśmy planować remont domu, bo brakowało nam pomieszczenia dla nowej kruszyny.
Od samego początku czułam się inaczej, niż w poprzednich ciążach. Zero mdłości, zero objawów, zero przybierania na wadze. W 8tc były jakieś plamienia, ale byliśmy wtedy na wakacjach, a przy 4 małych dzieci nie da się za bardzo odpocząć. Na IP wyszło wszystko ok, plamienia potem przeszły.
USG w 7,8 i 10 tc wychodziły ok. Małe sobie grzecznie siedziało, serducho biło jak dzwon.
W 13tc usg genetyczne. Pierwszy obuch w głowę. Dziecko jest o tydzień młodsze, NT i kość nosowa jest ok, kręgosłup prawidłowy, mózg wygląda ok, ale widać wspólną przegrodę w sercu, pępowina dwunaczyniowa, czy jak to się tam nazywa, tułów nieproporcjonalnie mały do głowy, dłonie cały czas zaciśnięte w piąstki. Podejrzenie ZD.
Najpierw świat się zawalił, potem jakieś myśli, że wychowa się jak pozostałe. Inne bo inne, ale swoje.
Kilka dni później odebrałam wynik testu PAPPA - obie wartości i białka i bety poniżej 0.1 MoM - podejrzenie triploidii.
Zaczęłam o tym czytać i czytać, jak to kobieta. Przewertowałam całe internety. Wszystko wskazuje na triploidię matczyną - wyniki obu wartości testu podwójnego poniżej 0.1MoM, tułów dziecka mniejszy w stosunku do głowy, ogólnie młodsza rozmiarowo ciąża.
Od genetyka dostałam skierowanie na biopsję kosmówki, ale moja lekarz kazała mi poczekać dwa tygodnie na amniopunkcję. Terminacja nie wchodzi w grę, więc dwa tygodnie mnie nie zbawi, a gdybym poroniła przez większe ryzyko biopsji, to ciężko by mi było to sobie wybaczyć - taka argumentacja do mnie trafiła, więc przesunęłam badanie, Teraz czekam.
Badanie w przyszłym tygodniu w szpitalu Orłowskiego. Już jestem psychicznie nastawiona na osobliwą powierzchowność dr. Roszkowskiego, bo to pewnie on będzie robił mi badanie.
Umieram z nerwów. Początkowo jakoś się trzymałam, dopóki podchodziłam zadaniowo do tego, znaleźć wszystkie informacje, znaleźć wsparcie.
Teraz jedno i drugie już mam i nadszedł czas beznadziejnego oczekiwania. I to oczekiwanie cholernie boli. Boję się, że mała (bo to najprawdopodobniej dziewczynka) odejdzie już za chwilę, boję się, że będzie chciała trwać do porodu, boję się, że będzie jej dane jakiś czas przeżyć, a potem odejdzie, a moje serce pęknie na milion kawałków.
Boję się powiedzenia o tym dzieciom, boję się powiedzenia o tym rodzinie (ta najbliższa już wie). Ogólnie paraliżuje mnie strach.
Mój świat od 3 września (terminu USG) poszerzył się o historie wad letalnych, o porody martwych dzieci, o odejścia dzieci tuż po porodzie. Do tej pory zepchnięta gdzieś w zakamarki świadomości rzeczywistość chorych dzieci zapukała niechciana do moich drzwi i weszła bez zaproszenia i na dobre się rozgościła.
Nie mam tendencji do depresji, mimo wielu traumatycznych przejść w dzieciństwie, ale widzę u siebie pierwsze symptomy chronicznego stresu. Nic mi się nie chce, do każdej czynności się zmuszam, a muszę być silna dla moich małych dzieciaków i mojego męża, który też to wszystko przeżywa, ale zupełnie inaczej niż ja. Nie chcę się rozsypać, bo jak się rozsypię, to już na amen i się potem nie pozbieram.
Najbardziej boję się chyba momentu, kiedy zaczną się ruchy. Świadomość tego, że ta istotka przyszła, weszła do mojego serducha bez zapowiedzi, skradła jego część i za chwilę odejdzie jest nie do zniesienia.
Trudny czas przede mną :(
Czy ktoś z Was przeżył ciążę z triploidią? Widziałam gdzieś na forach wątki mam, ale dawne dzieje. Teraz nie widzę nigdzie takiego wątku. Może to i dobrze...
 
reklama
Dzięki 😊 mam się do nich zgłosić już z wynikami. Byłam tam u gemetyka.
Czekanie na wynik to kolejne tygodnie Twojego napięcia :( Z tego jak piszesz, wnioskuję, że masz dużo spraw poukładanych - i w sercu i w głowie - więc mam nadzieję, że znajdziesz sposób na to, aby nie zatopić się w smutku.
 
Hej, strasznie mi przykro. Mogłabyś powiedzieć dlaczego terminacja nie wchodzi w grę ? Lekarz tak mówi czy ty nie chcesz?
 
Trzymaj się mocno. Czy wynik potwierdzony, czy dopiero po amniopunkcji? Również jestem po tym badaniu, również mówiono mi, że dziecko nie przeżyje i również nie zgodziłam się na terminację. Teraz mam 14-miesięcznego synka z zd 😉
 
Trzymaj się mocno. Czy wynik potwierdzony, czy dopiero po amniopunkcji? Również jestem po tym badaniu, również mówiono mi, że dziecko nie przeżyje i również nie zgodziłam się na terminację. Teraz mam 14-miesięcznego synka z zd 😉
Nie, jeszcze przed amnio, natomiast z obiema wartościami i bialka pappa i bhcg na poziomie <0.1 MoM żaden lekarz nie daje dziecku szansy.
A pamiętasz może, jakie u Ciebie były wartości?
 
reklama
Rozumiem.
Podsyłam wątek dziewczyny, której córeczka też miała małe szanse, a nadal żyje. Wprawdzie to inna choroba, ale pokazuje, że dzieciaczki są czasem silniejsze od nas samych.
 
Do góry