Hm - ciekawa dyskusja. Ja wykorzystywałam nosidło tylko kiedy schodziłam po schodach, nigdy nie nosiłam nadmiernie dzieci - poza pierwszym.
Myślę, że poruszono ciekawy temat. Pamiętam, że pierwszego syna dużo nosiłam - myślę, że to kwestia braku doświadczenia, że kobiety nie mają wzorców, jak należy reagować na płacz dziecka i jedyne, co im przychodzi do głowy, to noszenie na rękach czy w chustach. Kiedyś, kiedy rodziny były wielopokoleniowe, kobiety pomagały sobie od najmłodszych lat podczas rodzenia, wychowywania, w gospodarstwie domowym - było to czymś całkiem naturalnym, nie sprawiającym większych problemów.
Teraz wszystko się zmieniło - kobiety, kiedy zostają matkami mają zazwyczaj około 30-ki. W tym wieku zazwyczaj są już spełnione jako pracownice, kochanki, małżonki - teraz czas na bycie super matką - tylko jak to zrobić, kiedy doświadczenia brak a i o przykłady trudno. Sięgają po pierwszą, najbardziej dostępną wiedzę - internet i zasysają tę wiedzę ślepo i namiętnie, nie zastanawiając się nawet, co jest prawdą i rzeczywistą potrzebą dziecka, a co reklamą i próbą wciśnięcia kolejnego produktu. Ile ja wyrzuciłam zbędnych rzeczy - począwszy od gąbki do wanienki, termometru do mierzenia temp. wody, jakieś żele i balsamy do kąpieli, nie wspominając o wszelkich witaminach, bez których moje dziecko nie będzie się rozwijało prawidłowo, szczepienia od rotawirusa - bo inaczej skończy w szpitalu, pneumokokków, bo będzie kaleką ........... no niech jesczcze dziewczyny coś dopiszą, bo na pewno mnóstwo pominęłam.
Tak, ja uważam, że dyskusja jest potrzebna, bo kobiety w całym tym pędzie do zrealizowania się jako najlepsze, zapominają o tym aby zostawić to wszystko gdzieś z boku i po prostu cieszyć się macierzyństwem i bliskością ze swoim dzieckiem.
A tak poza tym to uważam, że kobiety spodziewające się dziecka i młode matki powinny brać udział w jakiś zajęciach, które przedstawią im rozwój dziecka - nie tylko fizyczny ale i emocjonalny, jak można wspierać jego rozwój po prostu się ciesząc wspólnymi postępami i odkrywaniem świata widzianym oczami dziecka - bo my naprawdę nie wiemy wielu rzeczy i robimy coś po omacku - zdobywamy tę tajemną wiedzę, opartą na własnych często błędach - których najzwyczajniej w świecie można uniknąć.