reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciężarówki z nerwicą

Gosiu,wiem co czujesz,i przez co przechodzisz,bo też miałam takie natrętne myśli...Ja niknęłam w oczach,a każdy z boku pytał,czego się denerwujesz dziewczyno jak masz dom,dziecko,faceta,niczego Ci nie brakuje.A tu niestety,ktoś kto nigdy nie przeszedł nerwicy,nie jest w stanie nas zrozumieć.Myślę,że mogłabyś dać radę bez leków,tylko byś musiała przekierować uwagę na coś innego.Mnie osobiście pomaga sprzątanie,porządkowanie,itp.Takie bardziej prace fizyczne.Wiem,ze to łatwo się pisze,ale naprawdę przechodziłam przez to samo i przechodzę jeszcze czasem,ale nauczyłam się z tym żyć i tłumaczę sobie,że to się dzieje w mojej głowie i tylko sama jestem w stanie pokonać te lęki.
Ja wiem, ze mozna. Meczy mnie ta ciagla walka wewnetrzna. Te mysli są straszne. Taki wewnętrzny diabelek. Juz 3 raz je mam. Potrafie ue się wypłakać, wyrzucić to z siebie i jest lepiej. Gdy gdzie jadę, coś załatwić itd to nie ma tego problemu🥴 w domu poprosru wysiadam. Ciezko mi sie cieszyc. Na pytania jak sie czuje mam ochote krzyczeć ze zle, ze chce lepiej i czemu jaaa😭
Spróbuję rzucić sie w wir sprzątania. Zawsze sie cos znajdzie. Wiem ze rakie dziakania pomagaja bo poprostu po jakims czasie to mija. Glowa zajeta itd
Jak na ironię... Najlepszy lek to ja sama dla siebie 😉
 
reklama
Ja wiem, ze mozna. Meczy mnie ta ciagla walka wewnetrzna. Te mysli są straszne. Taki wewnętrzny diabelek. Juz 3 raz je mam. Potrafie ue się wypłakać, wyrzucić to z siebie i jest lepiej. Gdy gdzie jadę, coś załatwić itd to nie ma tego problemu🥴 w domu poprosru wysiadam. Ciezko mi sie cieszyc. Na pytania jak sie czuje mam ochote krzyczeć ze zle, ze chce lepiej i czemu jaaa😭
Spróbuję rzucić sie w wir sprzątania. Zawsze sie cos znajdzie. Wiem ze rakie dziakania pomagaja bo poprostu po jakims czasie to mija. Glowa zajeta itd
Jak na ironię... Najlepszy lek to ja sama dla siebie 😉
Oj, jak najbardziej Cię rozumiem. Żadna terapia nie pomoże jeśli same nie stawimy się do szczęśliwego życia.
U mnie zaczęło sie od tego, że w zeszłym roku jak się okazało miałam złodzieja w sklepie a byłam wtedy kierownikiem na zastepstwie. Braki były duże. Oczywiście zgłoszone zostało to do dyrekcji,.która oprócz zwolnienia pracownika, który kradł za porozumieniem stron i obarczeniem mnie winą za to wszystko niewiele zrobiła. Przechodziłam gehennę podczas tej inwentaryzacji. Nie spałam, nie jadłam, paliłam, chudłam w oczach aż do przesady, a to trwało od listopada do końca grudnia. W styczniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży a w tym czasie miała wrócić z macierzyńskiego moja kierownik. Niestety z końcówką stycznia ciążę straciłam, chciałam zostać na zwolnieniu i nie chciałam tam wracać. Zostałam na zwolnieniu 4 tygodnie i jednak wróciłam i oczywiście nasłuchałam się od tej kierowniczki, że to moja wina, że jak ja mogłam nie zauważyć itd. dzień w dzień non stop wałkowanie tego samego. oczywiście cała winę nieświadomie wzięłam na siebie i siedziałam tam z poczuciem winy. Była ze mną masakra, a w międzyczasie staraliśmy się ponownie o dziecko. Oczywiście wcześniej skonsultowalam się z ginekologiem który zajmuje się chorobami tarczycy, zdiagnozował u mnie niedoczynność tarczycy, zakrzepicę oraz zaburzenia gospodarki metabolicznej - hiperinsulinemie. Podjelismy decyzję, że staramy się o dzidziusia ponownie, bo wiedziałam, że tylko kolejna ciąża może załagodzić ból po stracie. W pracy działo się non stop to samo, ale podjęłam decyzję, że jeśli nie uda nam się zajść w ciążę teraz zmieniam z automatu pracę. Wzięłam wolne, poszłam na rozmowę o pracę. Następnego dnia okazało się, że jestem w ciąży! 🥰 Kierowniczka była akurat na opiece a nie chciałam dłużej tam siedzieć i poprosiłam koleżankę czy mogłaby przyjść za mnie, bo źle się czuje. Niestety nie mogła. Przesiedziałam jeszcze kilka dni w tej pracy i umówiłam się z lekarzem na wizytę. Odrazu wypisał mi zwolnienie lekarskie.
Zaczęło się od tego, że musialam.non stop sprawdzać czy nie krwawię (bo taki był objaw poronienia), pilnowałam co do grama zjedzonych cukrów, gdy zaczęły się jakieś plamienia odrazu leciałam na izbę przyjęć, gdy na IP przedstawili diagnozę ja weryfikowałam jaki może być tego skutek. I o zgrozo czytałam forum kafeteria, naj, przyjaciółka i inne bzdety i się nakrecalam, bo ta miała krwiaka to poroniła, ta dostała biegunki po kiełbasie i też urodziła. Cały czas byłam w napięciu, cały czas nakrecanie. Bolały mnie więzadła - boże to skurcze, poleciało więcej upławów - to wody i latania szukanie po całym mieście pasków lakmusowych.... 😑 Oprocz takich nakrętek nic więcej się ze mną nie działo. Pewnego pięknego dnia chłopak mi się oświadczył i zrozumiałam, że mam wszystko. Jednak, dzień później napisała do mnie kierowniczka niby pod pretekstem co tam jak tam, jaki masz brzuszek itd. i nagle wyleciała jak z karabinu, że były jakieś paragony usuwane, pozycję zmieniane, że kasa się nie zgadzała i że jak ja mogłam tego nie zgłaszać, że to moja wina, że ona nigdy w życiu by tej dziewczyny nie zatrudniła, źle jej z oczu patrzylo i to odrazu widać. I ja jak zwykle pokorne ciele wzięłam to na siebie. Tylko tym razem wybuchnęlo to we mnie i się zaczęło - mocne bicie serca, pocenie się do takiego stopnia że zostawiałam plamy na łóżku, nie mogłam spać, miałam ściśnięty żołądek, nie wstawałam z łóżka, zaniedbałam obowiązki w domu. Była masakra. Oczywiście wzięłam winę na siebie. Pomyślałam sobie - ostry stres zaraz przejdzie. Meliska, oddychanie, Ewelina Stępnicka. Dwa, trzy, cztery dni - nie przechodzi. Zadzwoniłam do ginekologa i przedstawiłam mu sytuację, podał mi numer do swojego znajomego psychiatry. Poszłam na spacer do lasu i pierwszy raz w życiu poczułam, że ja to nie ja. Rozmyślałam o tej sytuacji w pracy, że przecież to nie moja wina. Niczego stamtąd nie zabrałaś, trafił Ci się kleptoman albo złodziejka - nie miałaś na to wpływu ( racjonalizowanie). Spokój na 5 minut. I nagle nerwica w inną stronę przyatakowala - "zrobiłaś sobie dziecko bo chciałaś uciec z pracy, tylko po to. Ty ich ni kochasz" dostałam ataku paniki, chciałam uciec od siebie samej do łóżka, ręce mi drzaly, pocilam się strasznie, czułam jak napinają mi się mięśnie i nie mogę złapać oddechu. Jakoś się uspokoilam. Później wpadały mi kolejne natręty tego dnia - nie zasłużyłaś na domek, który kupiliście, nadal myśli natrętne o niekochaniu, umieraniu itd. Z psychiatra byłam umówiona na teleporade wieczorem przepisał mi doraźnie hydroksyzyne i powiedział, że za dużo się we mnie nazbierało i to wybuch. Poszłam także do psychologa, który powiedział "słyszała Pani o czymś takim jak nerwica natręctw? Niestety ja pani tu nie pomogę" i zostawił mnie na lodzie. Zakupiłam książki z ćwiczeniami w zaburzeniach lękowych itd., znalazłam forum zaburzeni.pl, którzy mają podobne objawy do moich (to nie reklama, ludzie naprawdę potrafią pomóc sobie nawzajem) i zaczęłam stosować techniki, o których wszyscy tam mówili. Pomagalo, było raz lepiej, raz gorzej. Przy gorszych sytuacjach hydroksyzyna szła w ruch. Oczywiście były natrętne myśli - czy ja mojego partnera kocham? Kocham. A co jeśli nie? Czy ja pokocham to dziecko? Nie pokochasz tego dziecka. Pokocham. A co jeśli udajesz kogoś kim nie jesteś? A co jeśli masz borderline? A co jeśli masz depresję?A jeśli dostaniesz depresji poporodowej i ni będziesz mogła się nim zająć? A co jeśli faktycznie zrobiłam je nie z miłości, a z chęci ucieczki?Czy moja mama coś dla mnie znaczy? Jak umrze to nic nie poczujesz. A co jeśli mój D. mnie zostawi przez moje lęki? Itd. itd. odpychalam je, racjonalizowalam, oczywisciw budzilam się z lękiem i badałam czy jest czy już poszedł, bałam się że znów przyjdzie - o ironio, przychodzil. Dawałam sobie jakoś radę aż do tej niedzieli. Lęk tak mnie zmiótł że aż położył. I pomyślałam sobie "o nie! Już dosyć" wstałam i zaczęłam myć okna, sprzątać kuchnie itd. ale dalej czułam się nieswoja. Chciałam się już cieszyć ciąża, domkiem, spędzaniem czasu razem. I zdecydowałam się na terapię. Wczoraj poszłam do psychoterapeuty i ona pokazała mi błędy w moim myśleniu. Pokazała jak dzieciństwo ma wpływ na dorosłe życie i co więcej - w ciąży odkrywamy swoje wewnętrzne dziecko, bolączki i rany dziecinstwa. Jest o niebo lepiej, oczywiście ogrom pracy przede mną ale przespałam całą noc. Natrętów jak na razie nie ma i wstałam ze spokojem 🤰😊🥰
 
Oj, jak najbardziej Cię rozumiem. Żadna terapia nie pomoże jeśli same nie stawimy się do szczęśliwego życia.
U mnie zaczęło sie od tego, że w zeszłym roku jak się okazało miałam złodzieja w sklepie a byłam wtedy kierownikiem na zastepstwie. Braki były duże. Oczywiście zgłoszone zostało to do dyrekcji,.która oprócz zwolnienia pracownika, który kradł za porozumieniem stron i obarczeniem mnie winą za to wszystko niewiele zrobiła. Przechodziłam gehennę podczas tej inwentaryzacji. Nie spałam, nie jadłam, paliłam, chudłam w oczach aż do przesady, a to trwało od listopada do końca grudnia. W styczniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży a w tym czasie miała wrócić z macierzyńskiego moja kierownik. Niestety z końcówką stycznia ciążę straciłam, chciałam zostać na zwolnieniu i nie chciałam tam wracać. Zostałam na zwolnieniu 4 tygodnie i jednak wróciłam i oczywiście nasłuchałam się od tej kierowniczki, że to moja wina, że jak ja mogłam nie zauważyć itd. dzień w dzień non stop wałkowanie tego samego. oczywiście cała winę nieświadomie wzięłam na siebie i siedziałam tam z poczuciem winy. Była ze mną masakra, a w międzyczasie staraliśmy się ponownie o dziecko. Oczywiście wcześniej skonsultowalam się z ginekologiem który zajmuje się chorobami tarczycy, zdiagnozował u mnie niedoczynność tarczycy, zakrzepicę oraz zaburzenia gospodarki metabolicznej - hiperinsulinemie. Podjelismy decyzję, że staramy się o dzidziusia ponownie, bo wiedziałam, że tylko kolejna ciąża może załagodzić ból po stracie. W pracy działo się non stop to samo, ale podjęłam decyzję, że jeśli nie uda nam się zajść w ciążę teraz zmieniam z automatu pracę. Wzięłam wolne, poszłam na rozmowę o pracę. Następnego dnia okazało się, że jestem w ciąży! 🥰 Kierowniczka była akurat na opiece a nie chciałam dłużej tam siedzieć i poprosiłam koleżankę czy mogłaby przyjść za mnie, bo źle się czuje. Niestety nie mogła. Przesiedziałam jeszcze kilka dni w tej pracy i umówiłam się z lekarzem na wizytę. Odrazu wypisał mi zwolnienie lekarskie.
Zaczęło się od tego, że musialam.non stop sprawdzać czy nie krwawię (bo taki był objaw poronienia), pilnowałam co do grama zjedzonych cukrów, gdy zaczęły się jakieś plamienia odrazu leciałam na izbę przyjęć, gdy na IP przedstawili diagnozę ja weryfikowałam jaki może być tego skutek. I o zgrozo czytałam forum kafeteria, naj, przyjaciółka i inne bzdety i się nakrecalam, bo ta miała krwiaka to poroniła, ta dostała biegunki po kiełbasie i też urodziła. Cały czas byłam w napięciu, cały czas nakrecanie. Bolały mnie więzadła - boże to skurcze, poleciało więcej upławów - to wody i latania szukanie po całym mieście pasków lakmusowych.... 😑 Oprocz takich nakrętek nic więcej się ze mną nie działo. Pewnego pięknego dnia chłopak mi się oświadczył i zrozumiałam, że mam wszystko. Jednak, dzień później napisała do mnie kierowniczka niby pod pretekstem co tam jak tam, jaki masz brzuszek itd. i nagle wyleciała jak z karabinu, że były jakieś paragony usuwane, pozycję zmieniane, że kasa się nie zgadzała i że jak ja mogłam tego nie zgłaszać, że to moja wina, że ona nigdy w życiu by tej dziewczyny nie zatrudniła, źle jej z oczu patrzylo i to odrazu widać. I ja jak zwykle pokorne ciele wzięłam to na siebie. Tylko tym razem wybuchnęlo to we mnie i się zaczęło - mocne bicie serca, pocenie się do takiego stopnia że zostawiałam plamy na łóżku, nie mogłam spać, miałam ściśnięty żołądek, nie wstawałam z łóżka, zaniedbałam obowiązki w domu. Była masakra. Oczywiście wzięłam winę na siebie. Pomyślałam sobie - ostry stres zaraz przejdzie. Meliska, oddychanie, Ewelina Stępnicka. Dwa, trzy, cztery dni - nie przechodzi. Zadzwoniłam do ginekologa i przedstawiłam mu sytuację, podał mi numer do swojego znajomego psychiatry. Poszłam na spacer do lasu i pierwszy raz w życiu poczułam, że ja to nie ja. Rozmyślałam o tej sytuacji w pracy, że przecież to nie moja wina. Niczego stamtąd nie zabrałaś, trafił Ci się kleptoman albo złodziejka - nie miałaś na to wpływu ( racjonalizowanie). Spokój na 5 minut. I nagle nerwica w inną stronę przyatakowala - "zrobiłaś sobie dziecko bo chciałaś uciec z pracy, tylko po to. Ty ich ni kochasz" dostałam ataku paniki, chciałam uciec od siebie samej do łóżka, ręce mi drzaly, pocilam się strasznie, czułam jak napinają mi się mięśnie i nie mogę złapać oddechu. Jakoś się uspokoilam. Później wpadały mi kolejne natręty tego dnia - nie zasłużyłaś na domek, który kupiliście, nadal myśli natrętne o niekochaniu, umieraniu itd. Z psychiatra byłam umówiona na teleporade wieczorem przepisał mi doraźnie hydroksyzyne i powiedział, że za dużo się we mnie nazbierało i to wybuch. Poszłam także do psychologa, który powiedział "słyszała Pani o czymś takim jak nerwica natręctw? Niestety ja pani tu nie pomogę" i zostawił mnie na lodzie. Zakupiłam książki z ćwiczeniami w zaburzeniach lękowych itd., znalazłam forum zaburzeni.pl, którzy mają podobne objawy do moich (to nie reklama, ludzie naprawdę potrafią pomóc sobie nawzajem) i zaczęłam stosować techniki, o których wszyscy tam mówili. Pomagalo, było raz lepiej, raz gorzej. Przy gorszych sytuacjach hydroksyzyna szła w ruch. Oczywiście były natrętne myśli - czy ja mojego partnera kocham? Kocham. A co jeśli nie? Czy ja pokocham to dziecko? Nie pokochasz tego dziecka. Pokocham. A co jeśli udajesz kogoś kim nie jesteś? A co jeśli masz borderline? A co jeśli masz depresję?A jeśli dostaniesz depresji poporodowej i ni będziesz mogła się nim zająć? A co jeśli faktycznie zrobiłam je nie z miłości, a z chęci ucieczki?Czy moja mama coś dla mnie znaczy? Jak umrze to nic nie poczujesz. A co jeśli mój D. mnie zostawi przez moje lęki? Itd. itd. odpychalam je, racjonalizowalam, oczywisciw budzilam się z lękiem i badałam czy jest czy już poszedł, bałam się że znów przyjdzie - o ironio, przychodzil. Dawałam sobie jakoś radę aż do tej niedzieli. Lęk tak mnie zmiótł że aż położył. I pomyślałam sobie "o nie! Już dosyć" wstałam i zaczęłam myć okna, sprzątać kuchnie itd. ale dalej czułam się nieswoja. Chciałam się już cieszyć ciąża, domkiem, spędzaniem czasu razem. I zdecydowałam się na terapię. Wczoraj poszłam do psychoterapeuty i ona pokazała mi błędy w moim myśleniu. Pokazała jak dzieciństwo ma wpływ na dorosłe życie i co więcej - w ciąży odkrywamy swoje wewnętrzne dziecko, bolączki i rany dziecinstwa. Jest o niebo lepiej, oczywiście ogrom pracy przede mną ale przespałam całą noc. Natrętów jak na razie nie ma i wstałam ze spokojem 🤰😊🥰
U mnie też ostatnio dużo stresów jeden za drugim. Gdzieś przeczytałam że im więcej stresu = więcej myśli i lęków. Najgorzej jak nie mogę zasnąć bo myśli się pojawiają i lęk wtedy wzrasta 😞 też na razie ratuje się hydroksyzyna doraźnie jak już serio nie wiem co robić. W którym jesteś tygodniu bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam?
 
U mnie też ostatnio dużo stresów jeden za drugim. Gdzieś przeczytałam że im więcej stresu = więcej myśli i lęków. Najgorzej jak nie mogę zasnąć bo myśli się pojawiają i lęk wtedy wzrasta 😞 też na razie ratuje się hydroksyzyna doraźnie jak już serio nie wiem co robić. W którym jesteś tygodniu bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam?
Jestem w końcówce 29 tygodnia ciąży. Modlę się tylko by przez te lęki i objawy somatyczne nic nie stało się mojemu synkowi. Jestem dobrej myśli 😊
 
Jestem w końcówce 29 tygodnia ciąży. Modlę się tylko by przez te lęki i objawy somatyczne nic nie stało się mojemu synkowi. Jestem dobrej myśli 😊
Ja też prawie 30 tydzień. Też mam czasami wyrzuty sumienia, czy aby na pewno nie narażam go zbytnio ale staram sobie radzić bez leków. Nie chciałabym ich teraz ani po porodzie taka prawda. Ale jak się uda, tego niestety nie wiem 😔 jeden tydzień mam dobry, drugi trochę gorszy i tak na zmianę.
 
Dziś rano mialam wizytę u gin na połówkowych poruszyłam temat. Zalecenie jest aby kobiety leczyć gdyz nie ma naulowych dowodów ze to szkodzi. Więc mówię ale jak autyzm itp... Pani gin spoko babka mówi tak.. Z tego szamba łowi pani tylko gowno.. W sensie netu😉.. No spoko.. Jedyne bad to te publikowane w pub med. Amerykanska baza art naukowych.

Psychiatra wieczorem. Stresem jaki utrzymuje pani chronicznie na wysokim poziomie szkodzi się bardziej niż lekami. W moim przypadku to już 21tc, ukształtowane zdrowe malenstwo. Jeśli cokolwiek sie mialo dziac zlego czy yen autyzm to zawsze proszę pamiętać że te leki kobiety biorą bo już w ich ciazy stres itd osiągnął apogeum. I bad mówią nie bo szkodliwości ssri ale wpływie zlej kondycji psychicznej na dziecko. To akurat jest potwierdzone.

Jak na ironię wcziraj mialam super dzień. Pytam może tak ta receptę bede miala w zanadrzu.. Nie. Mam zacząć brac. Wiem ze poprawa to czasami chwilowy stan itd.

Zaufam lekarzom. Wierzę że im podziękuję.

Jeśli tylko macie sile walczcie ale tez pamiętajcie że jest wyjście jedt pomoc. Spokojnych tygodni do rozwiązania 😊
 
Dziś rano mialam wizytę u gin na połówkowych poruszyłam temat. Zalecenie jest aby kobiety leczyć gdyz nie ma naulowych dowodów ze to szkodzi. Więc mówię ale jak autyzm itp... Pani gin spoko babka mówi tak.. Z tego szamba łowi pani tylko gowno.. W sensie netu😉.. No spoko.. Jedyne bad to te publikowane w pub med. Amerykanska baza art naukowych.

Psychiatra wieczorem. Stresem jaki utrzymuje pani chronicznie na wysokim poziomie szkodzi się bardziej niż lekami. W moim przypadku to już 21tc, ukształtowane zdrowe malenstwo. Jeśli cokolwiek sie mialo dziac zlego czy yen autyzm to zawsze proszę pamiętać że te leki kobiety biorą bo już w ich ciazy stres itd osiągnął apogeum. I bad mówią nie bo szkodliwości ssri ale wpływie zlej kondycji psychicznej na dziecko. To akurat jest potwierdzone.

Jak na ironię wcziraj mialam super dzień. Pytam może tak ta receptę bede miala w zanadrzu.. Nie. Mam zacząć brac. Wiem ze poprawa to czasami chwilowy stan itd.

Zaufam lekarzom. Wierzę że im podziękuję.

Jeśli tylko macie sile walczcie ale tez pamiętajcie że jest wyjście jedt pomoc. Spokojnych tygodni do rozwiązania 😊
Mój ginekolog powiada: " Komputer kobiecie w ciąży szkodzi gdy jest podłączony do internetu". Dokładnie, tak można się niepotrzebnie nakręcić. Mój syn zaczął tak się kręcić, wierzgać, bardzo mocno. Przestraszona zaczęłam szukać odpowiedzi w internecie, później poszłam do ginekologa powiedziałam o swoich obawach a on na to "a w tym internecie to pewnie napisane owinęło się pępowina, niedotlenione" itd. " a ja na to, że dokładnie. Powiedział, że on nie wie czemu kobiety wypisują takie rzeczy i straszą się wzajemnie. Także duża poprawkę brać na to co jest pisane na forach
 
W tym przypadku tych lekow i autyzmu. To logiczne to co powiedziała psychiatra bo lekow nie bierzemy na wszelki wypadek ale po wydarzeniach które moga powodować zaburzenia. Pierwsza ciaza była cudowna mimo stresu bo z in vitro. Ale zero leków itd nie wiedziałam jeszcze co to nerwica.
A teraz od początku trudności, zejście z leków, atak paniki i wieczny lęk a hak bylo dobrze to myslenie kiedy wróci. To hest męczące, frustrujace, odbiera radosc. Niech bedzie to życiowa lekcja optymizmu.
 
reklama
Dziś rano mialam wizytę u gin na połówkowych poruszyłam temat. Zalecenie jest aby kobiety leczyć gdyz nie ma naulowych dowodów ze to szkodzi. Więc mówię ale jak autyzm itp... Pani gin spoko babka mówi tak.. Z tego szamba łowi pani tylko gowno.. W sensie netu😉.. No spoko.. Jedyne bad to te publikowane w pub med. Amerykanska baza art naukowych.

Psychiatra wieczorem. Stresem jaki utrzymuje pani chronicznie na wysokim poziomie szkodzi się bardziej niż lekami. W moim przypadku to już 21tc, ukształtowane zdrowe malenstwo. Jeśli cokolwiek sie mialo dziac zlego czy yen autyzm to zawsze proszę pamiętać że te leki kobiety biorą bo już w ich ciazy stres itd osiągnął apogeum. I bad mówią nie bo szkodliwości ssri ale wpływie zlej kondycji psychicznej na dziecko. To akurat jest potwierdzone.

Jak na ironię wcziraj mialam super dzień. Pytam może tak ta receptę bede miala w zanadrzu.. Nie. Mam zacząć brac. Wiem ze poprawa to czasami chwilowy stan itd.

Zaufam lekarzom. Wierzę że im podziękuję.

Jeśli tylko macie sile walczcie ale tez pamiętajcie że jest wyjście jedt pomoc. Spokojnych tygodni do rozwiązania 😊
Czesc, widzę że masz tak mądrych lekarzy jak moi 🙂🙂 cieszę się, że jest ich tak wielu, którzy są zwolennikami leczenia kobiet, a nie straszenia. Wierzę, że im podziękujesz, ja też to zrobiłam 🙂 a teraz jestem szczęśliwa mama. Jeśli nie radzimy sobie z tym co nas spotkało (uważam że to jakieś zmiany w biochemii mozgu i wydzielaniu neuroprzekaznikow, bo to nie jest normalne że nagle coś takiego dotyka człowieka) to szkoda życia na ciągły lęk i wewnętrzną walkę z myślami, trzeba działać żeby nie zamknąć się totalnie. Ja wzbranialam się przed lekami bardzo, bardzo długo, rozpoczęcie leczenia sprawiło, że zaczęłam znowu w końcu normalnie żyć. Niestety trzeba trochę poczekać aż leki zaczna działać i przejść nasilenie objawów , ale jest tego warte. Powodzenia dziewczyny! ❤️
 
Do góry